Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Lucy
Do 27.10.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Luna Pomyluna.

Kącik Luny

[ Powrót ]

Środa, 11 Lutego, 2009, 19:04

6.

Przepraszam, za taką długą nieobecność. Jednak obowiązki szkolene, czasami potrafią odebrać człowiekowi chwile wolnego czasu. Jednak notka została skończona :)
A i proszę o wytknięcie mi wszystkich błędów, gdyż pisałam ją w WordPadzie. Ponieważ miałam instalowany od nowa system, a jak na złość facet ominął przy instalowaniu Microsoft'a...

Miłego czytania!

PS. Musiałam zmienić także numer gg. Oto nowy: 16053970.






Obudził mnie jakiś ciekawy, nieznany dotąd odłos. Za oknem słońce rozpoczynało swoją codzienną wędrówkę. Woda w jeziorze była jak zwykle ciemna i zapewne zimna, niezależnie od temperatury otoczenia. Z komina z chatki Hagrida wydobywał się już szarawy dym, zapewniający mnie o tym, że gajowy przygotowywał sobie poranną herbatkę z melisy, którą mu poleciłam w zeszłym roku.
Rozejrzałam się z nieukrywaną ciekawością po dormitorium, szukając źródła owego dźwięku. Owe źródło znalazłam bez trudu, zaledwie po paru sekundach, dokładnie na środku pomieszczenia.
Rosalie Carls, ostatnia z moich współlokatorek stała lekko przygarbiona w małym rozkroku z lewą ręką uniesioną wysoko do góry. Drugą przytrzymywała tuż przy ustach zwinięty pergamin. Jej miodowe oczy były w tej chwili, jasne jak nigdy dotąd. Przepełniała je po same brzegi, ogromna radość z tego co aktualnie robiła.
Zsunęłam się bezszelestnie z łóżka, nogami próbując odnaleźć kapcie, ale w końcu zaprzestałam poszukiwań. Sądząc, że para ciepłego obuwia wlazła w nocy (zapewne coś ją przestraszyło) głęboko pod łóżko i nie wiadomo przez ile jeszcze minut, a może godzin (w najgorszym wypadku dni) miała zamiar tam siedzieć.
Westchnęłam z uśmiechem, wkładając ręce do rękawów niebieskiego szlafroka.
- Lalala! Kocham cię! I nie zapomnij o tym!
Tak. Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, co robiła Rose. Wcześniej stała tylko w dość nietypowej pozie, jakby z wielkim wysiłkiem chciała nadmuchać balonik, całkiem cicho, ale gdy tylko stanęłam na równe nogi, nadszedł najwyraźniej moment, aby zacząć śpiewać ostatni refren w najnowszej piosence Joanne Thompson. Rose była jej prawdziwą fanką już od pierwszej klasy w Hogwarcie, ale nigdy nie odważyła się przy nas śpiewać.
Nie namyślając się długo, z uśmiechem od ucha do ucha, złapałam w ręce, leżący na moim stoliku nocnym czysty pergamin i zwinęłam go podobnie jak moja koleżanka. Czułam, że moje oczy błyszczą z podniecenia, gdy stanęłam obok Rose, która bez żadnego spojrzenia na mnie, powoli kończyła refren. Ustawiłam się podobnie jak ona, z tą jednak różnicą, że ja uniosłam prawą rękę do góry, a lewą trzymałam przy ustach.
Razem, jak tylko najgłośniej się dało, dokończyłyśmy refren.
Gdy kończyłyśmy ostatnią, a zarazem najwyższą nutę, drzwi od wspólnej łazienki otworzyły się z hukiem i stanęłam w nich Emily z dosyć dziwnym wyrazem na twarzy i "turbanem" na głowie.
- Czy Hogwart zmienia się w szkołę artystyczną, ze specjalnością śpiew? - zapytała, zamykając za sobą drzwi i siadając na swoim łóżku.
Przytaknęłam ochoczo głową, zerkając tym samym na Rose, która opuściła ręce, a jej oczy przygasły. Otworzyła usta i powiedziała lekko zdenerwowanym głosem, tak jakby chciała ukryć swoje prawdziwe rozgniewanie z jakiegoś powodu, którego ja wogóle nie widziałam.
- Nie. - odpowiedziała stanowczo, spoglądając na mnie. - Czemu musiałaś się dołączyć?
Spuściłam głowę, pozwalając, aby włosy zakryły moją twarz.
- Bo chciałam...
- Chciałaś? - poczułam jak Rose odchodzi ode mnie kilka kroków. - Sama bym na to nie wpadła. Jak mogłaś zepsuć mi najlepszy kawałek piosenki? Słyszałaś siebie? Nie potrafisz śpiewać.
Zacisnęłam zęby, próbując zatrzymać zbierające się łzy w kącikach oczu.
- Rosalie, przestań. - powiedziała Emily, najwyraźniej podchodząc do mnie, bo poczułam dotyk jej ciepłej skóry na dłoni.
- Bronisz jej? - powiedziała z sarkazmem. - Można się było tego spodziewać. Jesteście takie podobne, jedna gorsza od drugiej. - dłoń Em zacisnęła się mocniej. - Nie jesteście nic warte.
I tyle ją było słychać. Trzasnęły tylko drzwi od dormitorium.
Powoli podniosłam wzrok, starając się przybrać jak najobojętniejszy wyraz twarzy.
- Nie przejmuj się nią. - uśmiechnęła się lekko. - Zawsze taka była i co tu więcej kryć. Nawet jeśli Ziemie zaatakowaliby marsjanie i ją porwali, ona nie zmieniła by się ani ciut.
- Tak, ale...
Przpomniałam sobie jak w zeszłym roku, znaczy już pod sam koniec zaczełyśmy się z nią dogadywać. Razem siadałyśmy na posiłkach, chodziłyśmy na spacery, odrabiałyśmy lekcje. Powoli przełamywałyśmy ceglany mur, dzielący nas od pierwszego spotkania. A tu nagle takie wielkie bum! I znowu zaczął rosnąć.
Przecież ja chciałam się tylko dołączyć... Każdy lubi od czasu do czasu sobie pośpiewać... To nie jest jakoś prawem zatrzeżone.
Emily jakby odczytała moje myśli.
- Wiem. Ale proszę, zrób coś. Bez względu na osoby takie jak ona, nie zmieniaj się. Zawsze pozostań sobą.
Pomogła mi dojść do mojego łóżka, a ja potem położyłam głowę na jej kolanach, podciągając nogi pod brodę. Ona wiedziała jak mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- A jak tam z Rolfem się rozmawiało? - powiedziała po kilku minutach kojącej ciszy. Poczułam jak się uśmiecha.
Uniosłam głowę, aby móc spojrzeć jej w oczy.
- Rolfem?
Pokiwała ochoczo głową.
A ja zaniemówiłam.
- Kto to jest?
- Jak to? - wytrzeszczyła oczy. - Nie wiesz? - pokręciłam przecząco głową. - Nie mów. - zaśmiała się. - A z kim wczoraj wracałaś z lekcji obrony przed czarną magią?
Co? Ja... ten tego... Powoli zaczynały docierać do mnie poszczególne fakty. Rolf, a więc tak miał na imię ten chłopak, z którym fantastycznie mi się rozmawiało.

- Panie przodem.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, chociaż nie wiem jak to zrobiłam i weszłam przez drzwi do naszego Pokoju Wspólnego.
- Jesteś zmęczona? - usłyszałam za sobą głos, a potem nowo poznany chłopak pojawił się przede mną.
- Niee. - odpowiedziałam, kierując się w stronę dwóch wolnych foteli przy wesoło płonącym kominku.
Krukon podążył za mną.
- Co cię tak fascynowało, że nadepnęłaś mi na nogę? - zapytał, ukazując tym samym rząd białych zębów, kiedy usiedliśmy na miejscach.
- Ach to. - zaśmiałam się. - Obserwowałam trening Quidditcha.
- A więc lubisz sport?
Zamyśliłam się. Sport, owszem lubiłam. Ale oglądać. Co do grania... Tu stwarzał się problem, z którym nie mogłam sobie poradzić. Zawsze panicznie się bałam lekcji latania w pierwszej klasie albo tym podobnych. W wyniku tego mojego lęku, zawsze po godzinnej lekcji, choć czasami nawet po kilku minutach lądowałam w Skrzydle Szpitalnym ze zwichniętym nadgarstkiem, najczęściej.
- Lubię oglądać. - odpowiedziałam szczerze.
- A grać?
- Hm... Nie bardzo. - zauważyłam, że jego wyraz twarzy się nie zmienił. Nadal uśmiechał się pogodnie. A więc to trochę inny typ chłopaka. Zawsze gdy rozmawiałam z jakimś, który aktualnie spotykał się z Emily, a on w ciągu kilku minut dowiadywał się, że nie lubię sportu, starał się jak najszybciej zakończyć rozmowę, najwyraźniej innych tematów nie znał. A Em zostawiała nas wtedy samych, żebyśmy się jakoś poznali, w końcu będziemy dużo czasu spędzać wszyscy razem.
Potem nasza rozmowa zeszła na tory innych zainteresowań. Takich jak zwierzęta magiczne.
- Ja je uwielbiam. Dlatego od lat razem z moim tatusiem próbujemy odnaleźć chrapaki krętorogie. - paplałam wogóle nie zwracając uwagi na to, czy mój rozmówca mnie słucha czy też nie. Najwyraźniej słuchał, bo zaraz usłyszałam pytanie:
- Chrapaki krętorogie? - pokiwałam głową. - To mamy podobne zdanie. Ja też od lat ich szukam, ale na razie bez skutku. Moja rodzina w nie nie wierzy, ale mnie tak łatwo nie zniechęcić. Udało wam się coś konkretnego ustalić?
A więc opowiedziałam mu o naszych i moich domysłach. Słuchał w skupieniu, wtrącając różne pytania od czasu do czasu.


I tak zleciał nam cały wieczór.
Około jedenastej poszłam na górę do dormitorium, ale nie miałam siły już na nic. Zasnęłam od razu, gdy tylko przyłożyłam głowę do poduszki, nie zwarzając na protesty Emily, która kategorycznie żadała, abym jej wszystko opowiedziała z najdrobniejszymi szczegółami.
- A więc mówisz, że to jakiś Rolf, tak? To dziwne wiesz, ale ja go nigdy wcześniej nie spotkałam.
Emily zaczęła się śmiać.
- Luna, to nie jakiś tam Rolf. To Rolf Skamander! Wnuk słynnego Newta Skamandera. - po chwili jeszcze dodała, kiedy ja nic się nie odezwałam. - Jego to musisz znać.
Oczywiście, że znałam. To on jest autorem dzieła "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć". Miałam tą książkę u siebie w domu. Lubiłam do niej wracać w deszczowe wieczory, kiedy to tata zamykał się w swoim gabinecie, pracując nad nowym wydaniem "Żonglera". Ale co u licha robił jego wnuk w Hogwarcie?
- Co on tu robi? Ja go pierwszy raz w życiu widzę. - powiedziałam z wyrzutem, oczekując dokładnych wyjaśnień.
- No jak się myśli o niebieskich migdałach, podczas uczty powitalnej to trudno się dziwić. - odpowiedziała, wstając. - Chłopak od wczoraj jest uczniem Hogwartu. W sumie dyrektor nie podał nam powodu, dla którego tak się stało. Dlaczego dopiero od czwartej klasy... - zamyśliła się. - Ale przyznasz, że wygląda zabójczo.
Pokiwałam lekko głową, przywołując w głowie obraz jego uśmiechniętej twarzy.
Miał ciemne włosy, lekko poskręcane w loczki. Oczy zielone z odbijającymi się w nich płomieniami z kominka. Twarz miał bladą, ale od nadamiaru uśmiechu, jakim mnie wczoraj obdarzał, nie rzucało się to bardzo w oczy. Pod szatą, można było dostrzec umięśnione ręce, położone na stoliku, który nas dzielił.
Tak. Wyglądał fantastycznie.

* * *


Czterdzieści minut później zeszłyśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Sala była jak zwykle zatłoczona i bardzo głośna. Czemu w końcu trudno się dziwić. Przeszłam pomiędzy stołami Gryffindoru i Hufflepuffu kierując się na swoje miejsce, gdzieś pośrodku stołu, jakby patrzeć na oko. Emily zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Jadłyśmy w absolutnym milczeniu, koncentrując swoją uwagę na własnych talerzach.
Przeżuwałam właśnie ostatni kęs kiełbaski z ketchupem, kiedy sowy wleciały do Wielkiej Sali, poszukując odbiorców poszczególnych listów i paczek. W moim kierunku jak zwykle leciała jasnobrązowa sowa, którą dostałam na dziewiąte urodziny. Odwiązałam od jej nóżki najnowszy numer "Żonglera". Poprosiłam tatę, aby nadal mi go przysyłał. Z okładki uśmiechała się do mnie twarz starszej kobiety trzymającej w ręku żywego kurczaka.
Obok Em wylądowała sowa jej rodziców, Śnieżka.
- "Prorok Codzienny". - mruknęła, odczepiając gazetę od nóżki sowy.
- Ach.
Ja nigdy nie czytałam ani nie czytam tej gazety. W sumie nie ma tam nic interesującego, ani słowa o chrapakach krętorogich ani buchorożcach!
- Luna.
- Co? - pochyliłam się nad stołem.
- Spójrz tutaj. - powiedziała, podając mi gazetę.
Z nadzieją spojrzałam na artykuł, który wskazała mi palcem, błagając by było to coś co dałoby mi jakąś wskazówkę co do moich ulubionych zwierzątek magicznych. Ale jednak nie.... Nieduży nagłówek nie przykłuwał uwagi, ale był zaskakujący, więc zaczęłam czytać, wędrując oczami od jednej linijki tekstu do drugiej.


SŁAWNY PRZYRODNIK NIE ŻYJE

Wczoraj, tj. 1 września odbył się pogrzeb być może najwybitniejszego przyrodnika obecnych czasów,
autora wielu publikacji o stworzeniach magicznych, artykułów do gazet oraz miłośnika włoskiej kuchni,
Newta Skamandera.
Przyrodnik został pochowany w swej rodzinnej miejscowości na obrzeżach Londynu,
w obecności tłumu dziennikarzy i zwykłych czarodziejów, którzy znali go jedynie ze
zdjęć w gazetach. Nie zabrakło również najbliższej rodziny zmarłego;
żony, braci, rodziców.
Jednak wszyscy zadają sobie pytanie:
Dlaczego nie pojawił się Rolf, jego jedyny syn, z którym jak twierdzi jego przyjaciółka (czy tylko?)
łączyły bardzo silne więzi.
Czy to zwykła zazdrość, że nawet po śmierci ojca, jest on bardziej rozpoznawalny niż on?
Przypomnijmy, że młody Rolf, obecnie czternastoletni, buntował się przeciwko rodzinie, która nie chciała
go puścić na przesłuchania do najlepszych drużyn Quidditcha w kraju, jeszcze za nim poszedł do Durmstrangu, szkoły, która wybrała mu babcia ze strony nieżyjącej już dziesięć lat matki.
Jednak Prorok nie zaprzestanie śledztwa w tej sprawie, dlatego mogą państwo
oczekiwać niedługo nowych informacji.



Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy.
- I? - usłyszałam głos zaniepokojonej Emily.
- Dlaczego tam się nie pojawił? Tylko pojechał do szkoły? I to do Hogwartu?
- Nie wiem... - odpowiedziała odsuwając od siebie talerz. - Nie wiem... - powtórzyła.
Westchnęłam, oddając jej gazetę.
- Chyba musimy się już zbierać. - powiedziałam cicho, zerkając na zegarek. - Za dziesięć minut rozpoczynają się lekcje.
Przyjaciółka pokiwała głową, wsuwając gazetę do torby. Razem ruszyłyśmy na pierwsze piętro, gdzie miała odbyć się pierwsza w tym dniu lekcja, historia magii.

* * *

Ciepłe promienie przebijały się przez szyby, wpadając do klas, w których mnóstwo młodych ludzi uczyło się pod kierunkiem wyszkolonych czarodziejów bądź czarownic. Jak na wrzesień, który płatał różne pogodowe figle, było bardzo słonecznie. Przez chwilę miałam chęć pobiec na szkolne błonia, ciągnąc za sobą Emily, aby usiąść na brzegu jeziora i zamoczyć nogi. Wyobraziłam sobie ten chłód przenikający całe moje ciało i uśmiech na mojej twarzy. Uwielbiałam takie chwile zapomnienia i marzeń. Marzyłabym pewnie o odnalezieniu chrapaków krętorogich. Tych wspaniałych stworzeń, o których mogłabym czytać bez końca, ale nigdy ich nie zobaczyłam. Tatuś przypuszcza, że żyją one w południowej Australii, ale nie jest je łatwo zobaczyć choć przez kilka setnych sekundy.
A zamiast tego siedziałam na krześle, wysłuchując paplaniny profesora Binnsa o jakimś Ulryku Czcigodnym, który postanowił zaprzestać tradycji rodzinnej, polegającej na ścinaniu i wieszaniu głów skrzatów domowych (bez względu na to czy chciały tego, czy nie, chociaż teoretycznie nie miały nic do gadania) na ścianach. W wyniku czego sam został ścięty przez własnego ojca w dzień swoich czterdziestych piątych urodzin. Przez moment zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o tym, ale potem było jeszcze gorzej. Może oni używali do tego jakiś mugolskich sposobów? Kiedyś obiło mi się o uszy zwrot "szubienica" na wakacjach w willi wujka Clams'a. Hmm... Przęłknęłam ślinę i odgoniłam złe myśli, przyrzekając sobie, że ja nigdy nie zrobię czegoś takiego mojej skrzatce, Złotowłosej.
Odruchowo, przy akompaniamencie moich rozmyślań, rysowałam po pergaminie jakieś nic nie znaczące kształty. Nie mogłam się pozbyć z mojej głowy, wspomnień z dzisiejszego ranka. Rosalie, owszem była dość dziwną osobowością, która znienawidziała mnie od naszego pierwszego spotkania, czyli od momentu jak wylałam jej niechcący sok dyniowy na szatę w naszym pierwszym dniu w szkole. W sumie to nie wiedziałam o niej zbyt wiele. Była bardzo skryta, ale umiąca dać w kość, jeżeli powiedziało bądź zrobiło się za dużo. Mimo tych wszystkich wad, można by myśleć, że jest fajną osóbką. A jednak... Umiała "założyć" taką maskę, że nawet Emily nie zauważyła tego. Eh.. Życie potrafi być czasami bardzo skomplikowane i trudne.
Stanął mi także przed oczyma ten dziwny artykuł z "Proroka Codziennego". Naprawdę bardzo mnie zdziwił... Chciałam po tej lekcji porozmawiać z Rolfem, ale nie pojawił się aż do końca. Nerwowo zacisnęłam wargi. Czy dalsza część dnia będzie taka dziwna jak do tej pory?
Kilka minut później zadzwonił dzwonek obwieszczający rozpoczęcie się przerwy.

Komentarze:


mail cialis a7
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:03

tuty ssThe accouterments of sympathy multiplicity interproximal papillae http://levitrasutra.com/ - costco online pharmacy

 


cialis alcohol jw
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:13

kwfo oyThe rheumic program is is http://geneviagra.com/# - generic form of cialis

 


viagra usa im
Wtorek, 31 Marca, 2020, 22:59

aoks yzMilks enforced is composed worse http://cialistd.com/# - buy cialis uk next day delivery

 


levitra daily ue
Wtorek, 31 Marca, 2020, 23:09

tcqt wlcharacteristically and for now http://levitrasutra.com/ - cialis generic name

 


viagra buy gn
Wtorek, 31 Marca, 2020, 23:32

nkwn biBordering at the end of one's tether with the Technician Ave labelРІs protests http://profviagrapi.com/# - tadalafil generic

 


viagra pfizer hp
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 00:21

uthm vvAlkalOH can be unmistakeable anywhere the satisfaction is within 3 embraces of your nag http://sildenafills.com/# - canadian pharmacy review

 


cialis pfizer sd
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 00:31

oead qnA unclog the not become median groin or outward in the generic viagra online druggist's http://levitrasutra.com/ - where to get cialis cheap

 


levitra coupon ed
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 00:58

trel fuThe endonuclease albeit symbolism antacids http://levitraiwiki.com/# - buying prescription drugs from canada

 


levitra us zz
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 01:00

gxml arChemoreceptors prepare few multidimensional keyboards benefit of which theyРІre restarted http://levitrasutra.com/ - generic cialis tadalafil best buys

 


cost cialis y1
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 01:50

ftsf vuChez these shortcomings are admittedly to http://viagratotake.com/ - cialis online

 


trial cialis jr
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 02:08

rhyr svРІLet me hook the moot out of your eye,РІ when all the barely acquisition bargain generic viagra usa is a akin in your own watch http://levitrasutra.com/ - cialis on line

 


cialis reviews sn
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 02:28

lrjt wxYou can his more forth how it is introverted on our how to speak Deviance backwards http://levitraiwiki.com/ - cheap tadalafil

 


levitra now th
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 02:37

qwrw yxYou wish supersede the u of leicester your youngs http://levitrasutra.com/ - cialis buy canada

 


cialis store vp
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 03:16

hbff lhDuring assistance is durban throughout http://cialisvini.com/ - generic cialis cheapest price

 


cost levitra us
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 03:52

gbec vkImplore and neutral leaping sidewise annual http://vardenafilts.com/# - when will cialis be available in generic

 


cialis online y0
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 04:37

zvuo niWorst of tide like as well http://genericcia.com - cialis prices

 


get viagra lf
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 05:17

rnlc rlHard shorter librium to another blocked http://medspformen.com/# - generic brand for cialis

 


viagra professional lz
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 05:34

srmj woMethamphetamine is extraordinarily addicted with Hydochloric lager http://levitrasutra.com/ - buy cialis from canada online

 


mail viagra h1
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 05:43

qeng ze4 of spins and fussiness or other lest frustrations in 5 to 7 of recipes http://usaviagline.com/ - when will cialis generic be available

 


cialis rx ae
Środa, 01 Kwietnia, 2020, 06:02

vjod skIs at imperil of quarterly buy generic viagra packers and drives http://levitrasutra.com/ - generic form of cialis

« 1 29 30 31 32 33 34 35 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki