Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Lucy
Do 27.10.2008r. pamiętnikiem opiekowała się Luna Pomyluna.

Kącik Luny

[ Powrót ]

Niedziela, 01 Marca, 2009, 18:43

7.

Dziękuję Wam bardzo serdecznie za wszystkie komentarze. One motywują mnie do dalszego pisania.
Jeżeli chodzi o imię "Rosalie" to przynaję bez bicia, że rzeczywiście wzięłam je ze "Zmierzchu". Nie wiem czemu... Tak jakoś odruchowo, bo mi się podoba ;]
A co do Rolfa... To historia może wydawać się oczywista, ale przygotowałam coś innego. Nie chcę zdradzać, ale mam nadzieję, że Was nią zaskoczę.
Zapraszam do czytania!




Reszta lekcji minęła w miarę spokojnie, nie licząc mojej wpadki na eliksirach, kiedy to przez zupełny przypadek, wylałam na wściekłą już Rosalie próbkę mojego eliksiru, gdy chciałam ją zanieść profesorowi Sanpe'owi. Skutkiem tego było pokrycie się rąk mojej współlokatorki niezliczonymi bąblami, które co kilka sekund wybuchały, oblewając szatę dziewczyny pomarańczowo-zieloną mazią, która nie pachniała zbyt przyjemnie, wrecz powiedziałabym odrzucająco. Aż sobie zatkałam nos wsuwką do włósów, znalezioną gdzieś w głębi torby szkolnej. Co ona tam robiła? Yh.. Nieważne.
- Ty... Zobacz co narobiłaś! - krzyknęła Rosalie, kiedy na jej zadbanych dłoniach pojawiły się pierwsze bąbelki. - Jak ja teraz wyglądam? Odpowiedz! - uniosła oskarżycielkso rękę, która powoli stawała się pomarańczowa.
- To było przypadkowo. - powiedziała z wyrzutem, odwracając się do niej plecami, bo mimo wsuwki nadal czułam ten zapach.
- Dość. - profesor Snape podszedł do nas, jak zobaczyłam w odbiciu kociołka i stanął tuż przy Rosalie. - Ty siadaj na miejsce. - wskazał na mnie, podczas gdy ja natychmiast wykonałam polecenie. - A ty do Skrzydła Szpitalnego. Natychmiast.
Przez następne dziesięć minut, jakie zostało do końca lekcji, siekałam na drobne kawałeczki resztki korzonków, których nie wykorzystałam.

* * *

- I nareszcie koniec. - powiedziała Emily, kiedy wyszłyśmy z dusznej sali od transmutacji.
- Prawda. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Ale czeka nas kupa zadań domowych...
Dziewczyna zaśmiała się krótko acz życzliwie.
- Lunuś, nie kupa. - spojrzałam na nią pytająco. - Dużo, wiele, masę.
- A czy to nie to samo? - zapytałam po chwili milczenia, kiedy wchodziłyśmy po schodach.
- Niee.
Ale nie zważając na słownictwo, rzeczywiście miałyśmy sporo zadane. Jakby nie mogli dać nam sobie odpocząć jeszcze przez tydzień. A potem mogli by się na nas wyżyć do końca roku szkolnego... Chociaż to zły pomysł.
Siedziałyśmy w bibliotece prawie całe popołudnie. Szczególnie ciężko mi było się uporać z zadaniem z zielarstwa. Jakieś takie dziwne było, wogóle nie logiczne. No, ale w końcu gdy ma się obok kogoś takiego jak Em, nie można nie odrobić zadania. Dziwnym trafem okazało się nadzwyczaj w świecie, że czytam treść zadania do góry nogami! Ale jak to się stało to ja nie wiem... Najwyraźniej czas do okulisty.
- Matko! - zawołałam, kiedy usiadłam na krześle, oddychając ciężko. - Skąd wzięło się tutaj tyle książek? I to jeszcze takich. - wskazałam palcem na trzy opasłe tomiska, które potrzebowałam do zadania. Tyle się namęczyłam z ich przyniesieniem.
- To jest biblioteka. - Emily nawet nie podniosła wzroku znad swojej pracy.
Westchnęłam ciężko i teoretycznie zabrałam się do pracy. Na pergaminie, który powinien zapełniać się literkami, zaczęłam malować różne kształty. Czasami wychodziły bardzo ciekawe obrazki; centaur ze skrzydłami, hipogryf z czerwonym nosem jak u mugolskich klaunów czy profesor McGonagall z główką kapusty zamiast głowy.
- Co ty tam malujesz? - zapytała po chwili, sięgając do torby po nowe pióro.
- Yyy... Ja? - myślami znowu odpłynęłam do wydarzeń dzisiejszego ranka. - Nic takiego. - machnęłam szybko różdżką i obrazki zniknęły.
Przyciągnęłam do siebie kałamarz oraz pióro i zabrałam się do pracy. Jednak szło mi to dość opornie. Literka za literką, słowo za słowem, a w dziesięć minut napisałam dwa zdania.
- Emily, ja chyba skończę to później... - wyznałam, spoglądając na przyjaciółkę.
- Później? Ale wiesz, przecież, że masz szlaban...
- Dam radę. - odpowiedziałam już pewniej, pakując książki do torby. - Spotkamy się w Pokoju Wspólnym wieczorem.
Ruszyłam schodami do Sali Wejściowej. Chciałam w ciszy i całkowitym skupieniu przemyśleć dwie sprawy. Związane z Rosalie i Rolfem.
Na zewnątrz wiał lekki wiaterek, który rozwiewał mi włosy. Błonia szkolne były dzisiaj wyjątkowo puste, może ze trzy osoby siedziały pod wielkim dębem i głośno się śmiały. Swoje kroki zamiast w moje ulubione miejsce nad brzegiem jeziora, skierowałam do chatki Hagrida. Miłego gajowego, który miał wielkie zamiłowanie do niebezpiecznych zwierząt magicznych, które w jego oczach były całkiem milutkie. Zapukałam do drewnianych drzwi i odczekałam chwilkę, przyglądając się wzorkom na pożółkłych firankach w oknach.
- A kogo ja tu widzę. - Hagrid otworzył drzwi i natychmiast się uśmiechnął. - Wchodź, wchodź.
Izdebka była jak zwykle zagracona mnóstwem niepotrzebych rzeczy, ale mimo to, było tu całkiem przytulnie, tak jak lubiłam najbardziej. Płomienie w kominku wesoło trzaskały, rzucając mdłe cienie na wielkie łóżko przykryte kolorową pierzyną.
Usiadłam na miękkim fotelu przy oknie, popijąc herbatę, którą wręczył mi gajowy chwilę wcześniej.
- I jak drugi dzień szkoły? - zapytał, siadając na przeciwko mnie.
Wzruszyłam ramionami.
- Ciężko. - nie zamierzałam kłamać mu w żywe oczy, mówiąc, że minął mi wspaniale. - Pokłóciłam się z Rose...
- To twoja współlokatorka?
Pokiwałam głową, wysłuchując Hagrida, który radził mi abym z nią porozmawiała, że na pewno się wszystko wyjaśni. Ale ja nie byłam jednak tego taka pewna. Nie rozumiałam jednego, jak można było się obrazić o taką głupotę?
- Ale może pomówmy o czymś weselszym. - zaproponował. - Chcesz zobaczyć jak się mają testrale?
- Jasne. - odpowiedziałam z ożywieniem. - Jak się mają?
- Ostatnio zrobiły się jakieś niespokojne... Może one też odczuwają jakieś zagrożenie... - zamyślił się, a na jego czole pojawiły się drobne zmarszczki.
Wpadłam na pewien pomysł.
- Mogłabym do nich pójść? - wiedziałam, że Hagrid się zgodzi, ale zawsze go o to pytałam.
- Oczywiście. - uśmiechnął się.
Dopiłam wszybko herbatę, wspięłam się na palce, aby pocałować gajowego w policzek i wyszłam z chatki. Wcześniej zerknęłam tylko na wielki zegar na ścianie; wskazywał dziewiętnastą, a więc miałam jeszcze godzinę do szlabanu.
Mimo, że świeciły jeszcze ostatnie promienie słoneczne, to Zakazany Las jak zwykle ział ciemnością i napawał większość uczniów Hogwartu nieokreślonym strachem. Ale ja nie widziałam w nim nic groźnego. Owszem, przebywały tu jakieś groźniejsze stworzenia magiczne, ale wystarczy tylko trzymać się od ich miejsc z daleka.
Ruszyłam żwawym krokiem ścieżką, poprawiając torbę z jedzeniem dla testrali, którą dostałam od Hagrida, przed opuszczeniem chatki. Przyglądałam się pniom wysokich drzew, których korony niemal dosięgały nieba. Słuchałam ciszy, która przeważnie wypełniała Zakazany Las, także i teraz, chociaż nie wiedziałam czy to możliwe. Koiła ona moje skołatane myśli, pozwalając racjonalnie myśleć. Nie wiedziałam czym bardziej się przejmuję. Bolało mnie nagłe odtrącenie Rose, nie miałam zielonego (ani innego koloru) pojęcia, dlaczego tak się dzisiaj rano zachowała. Ale zaś intrygowała mnie sprawa Rolfa. Chciałam z nim dzisiaj porozmawiać, ale zaraz po lekcjach zniknął gdzieś.
W końcu doszłam do niewielkiej polany. Pokryta była ciemnozieloną trawą, po której stąpały tajemnicze stworzenia. Testrale. Podeszłam bliżej, sięgając jedną ręką do torby i wyciągając z niej czerwone jabłko. Hagrid wiedział, że one jedzą tylko mięso, ale mimo to próbował je przekonać do owoców i warzyw. Jak na razie, bez widocznych efektów.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki i zaciekawiona odwróciła wzrok.
Ku mnie stąpał chłopak o ciemnych włosach i zielonych oczach. Miał na sobie szkolną szatę, z wyszytem herbem Gryffindoru. Był to nie kto inny jak Harry Potter.
- Cześć. - powiedziałam wesoło.
- Hej... - podszedł bliżej i zatrzymał się tuż przed młodym testralem. - Co to jest? - zapytał cicho, spoglądając na mnie. W jego oczach dopatrzyłam się zaciekawienie, ale także tłumiony gdzieś gniew i niepokoj. Chyba wiedziałam skąd one się wzieły.
- Testrale. - odrzekłam, rzucając na ziemię jabłko, w kierunku testrala, który wąchał trawę przed Harrym. Gryfon spojrzał na mnie zdziwony, ale zaraz potem znów odwrócił głowę.
- Dlaczego inni ich nie widzą?
Wytłumaczenie nie było zbyt zabawne. Przywodzi bolesne wspomnienia...
- Widzą je tylko ci, którzy widzieli jak ktoś umierał. - odpowiedziałam powoli, przyglądając się Harry'emu.
- A więc... - nie dałam mu dokończyć, tylko pokiwałam głową.
- Moja mama. - odrzekłam krótko. - Miałam wtedy dziewięć lat... Była taka kochana. - przypomniałam sobie w tym momencie, jak razem z nią pojechałam nad morze. To było wspaniałe przeżycie, którego napewno nigdy nie zapomnę. Bardzo możliwe, że kiedyś o nim sobie napiszę.
Po chwili milczenia, spojrzałam na testrale. Jeden z dorosłych osobników, właśnie rozpostarł skrzydła. Były takie duże i takie tajemnicze oraz być może lekko przerażające. Wydał z siebie niski, gardłowy ryk. Aż ciarki przebiegły mi po plecach.
- Przykro mi. - odezwał się Harry, na co ja uśmiechnęłam się i sięgnęłam do torby.
- Też za nią tęsknię... Najcześciej w nocy, kiedy nie mogę spać albo mam koszmary. Ale za to mam najwspanialszego tatę pod słońcem. - wyjęłam z torby kawałek mięsa i rzuciłam na ziemię. Testral natychmiast podbiegł i zaczął je zajadać, że po kilku sekundach nic z niego nie zostało; zaśmiałam się cicho. - Obydwoje zresztą ci wierzymy. - Harry wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. - O tym, że znowu powrócił Sam-Wiesz-Kto, chociaż to niezbyt miła wiadomość...
- Dzięki. Raczej niewiele osób tak myśli.
- Och, jest ich więcej niż myślisz. - żachnęłam się. - Masz może zegarek? - zapytałam z innej beczki, podając stworzeniu jeszcze jeden kawałek mięsa.
- Za piętnaście ósma. - odpowiedział Harry, spoglądając na zegarek. - Chyba będę już szedł...
Zostało mi piętnaście minut... To w sumie dużo, ale postanowiłam już wracać.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko to pójdę z tobą. - rzekłam, a gdy uśmiechnął się, co uznałam za odpowiedź twierdzącą, ruszyłam pierwsza tą ścieżką co wcześniej.
Szliśmy w ciszy. Moje wachania nastrojów, często mnie zaskakiwały. Gdy szłam na polanę, byłam smutna i taka zagubiona jak małe dziecko w obcym mieście. A teraz? Najchętniej skakałabym z radości, wykrzykując najpiękniejsze słowa świata. Czy ze mną coś nie tak? Zaśmiałam się na tę myśl. Kiedy przechodziliśmy obok dwóch wielkich drzew, miałam wrażenie, że zobaczyłam czyjąś twarz... Twarz Rolfa... Nie, powiedziałam natychmiast do siebie. To nie może być on. Z tobą chyba naprawdę jest coś nie tak.
- To do zobaczenia. - rzucił Harry, kiedy znaleźliśmy się w Sali Wejściowej. Nawet nie zauważyłam momentu wchodzenia do niej. - Dzięki za wszystko. - krzyknął jeszcze, kiedy wspinał się już po schodach.
Ja wybrałam te po przeciwnej stronie i idąc, zaczęłam wymyślać wesołe rymowanki. Niektóre się nie rymowały, ale cóż czy można znaleźć słowo do "tapczan"?
- Gdzie ty się wałęsałaś? - zapytała z wyrzutem Emily, kiedy weszłam przez drzwi do Pokoju Wspólnego, (wcześniej odgadując jak zwykle zagadkę) i podbiegła do mnie.
- Byłam u Hagrida. - odpowiedziałam ze spokojem, obiecując sobie w myślach, że muszę zapisać na pergaminie swoje rymowanki. - Testrale mają się świetnie. - dodałam po chwili namysłu.
- Tee.. Co? - usiadłyśmy w fotelach przy kominku naprzeciwko siebie. - Ach te... No tak. Ale chciałam ci przypomnieć, że dzisiaj odrabiasz swój szlaban od profesor Umbridge. - pokiwałam głową na znak tego, że zrozumiałam. - I zostało ci raptem pięć minut!
Wzruszyłam ramionami, dziwiąc się czemu tak bardzo się tym przejmuje. Przecież spóźnienie na pierwszy w tym roku szkolnym szlaban mi nie groziło... Jednak po chwili zastanowienia, coś mi się zaczęło nie zgadzać... Szlaban, spóźnienie, pięć minut...
- Jesteś przekonana, że tyle mi zostało? - chciałam mieć absolutną pewność, że Emily się czasem nie pomyliła. Ona tymczasem zerknęła na zegar w rogu Pokoju Wspólnego, a kiedy odwróciła głowę, zobaczyłam w jej oczach jeszcze większe zaniepokojenie niż przed chwilą. Pokiwała głową i wyszeptała:
- Trzy minuty...
Zerwałam się natychmiast z miejsca, rzucając na kolana mojej przyjaciółki torbę, którą zapomniałam oddać Hagridowi.
- Trzymaj kciuki!
Wypadłam jak burza, budząc rozgniewanie mijanych obrazów, które albo szykowały się już do snu albo rozmawiały z innymi namalowanymi postaciami. Przemierzyła szereg korytarzy i schodów, pędząc na piąte piętro, gdzie mieścił się gabinet Umbridge. Biegłam jak szalona, ale mimo to czułam, że już powinnam dawno tam być.
- Proszę. - odpowiedział mi piskliwy głos, kiedy w końcu zapukałam do drzwi. Wzięłam przedtem głęboki oddech i uspokoiłam się.
Gabinet profesor Umbridge swymi kolorami bił niemiłosiernie oczy, ale nie powiem, że mi się to nie podobało. Było tu tak słodko i... różowo. Inny kolor miało tylko krzesło i ławka, które zapewne były przygotowane dla mnie. A więc miałam coś przepisywać? Nie było najgorzej.
- Myślę, że wiesz, iż się spóźniłaś o dwie minuty i cztery sekundy. - rzekła, kiedy zajęłam miejsce. - A więc, za to odejmę twojemu domowi pięć punktów. - spojrzała na mnie zajadle. - A wracając do dzisiejszego szlabanu... Popiszesz sobie trochę. - tak jak przewidywałam. Podeszła do swojego biurka i z szufladki wyjęła duże pióro i pergamin. - Chcę, żebyś napisała "Będę mówić i zachowywać się kulturalnie".
Wzięłam do ręki pióro i przytknęłam je do pergaminu. Czegoś mi jednak brakowało...
- Nie dostanę atramentu? - nagle doznając olśnienia.
- Nie będzie ci potrzebny. - odpowiedziała, siadając za swoim biurkiem.
Napisałam bardzo powoli, bacząc na każdą literkę, pierwsze zdanie. Wyszło nawet ładnie, ale gdy zaczęłam się mu biżej przyglądać znikło. Po prostu znikło, a gdy to zobaczyłam, poczułam ostry ból w nadgarstku lewej dłoni. Zaczęły się na niej pojawiać litery... Które ułożyły się w to samo zdanie, które napisałam przed chwilą. Przyjrzałam się im chwilę, ale po chwili i one także znikły. I właśnie wtedy zrozumiałam. Piszę własną krwią... Odkrycie to nie wzbudziło u mnie żadnych oznak wymiotnych czy zwykłego oslabnięcia organizmu. Nie widziałam w tym nic strasznego, a zapewne takie właśnie miało być. Zabrałam się do pisania drugoego zdania, czując na sobie wzrok profesor Umbridge.
- Ty jesteś słońcem, a ja niebem.. - zanuciłam trochę głośniej niż zamierzałam, w wyniku czego odruchowo podniosłam głowę, ale pani profesor najwidoczniej tego nie usłyszała. - Uzupełniamy się... Jesteśmy tacy podobni jak dwie krople wody... - nie znałam dokładnie słów tej piosenki, ale szło to mniej więcej tak.
- Panno Lovegood. - przerwałam pisanie czwartego zdania. - Czy ja tu prowadzę jakieś kółko muzyczne? - pokręciłam przecząco głową. - A więc zabierz się do pracy.
Mimo tego ostrzeżenia, od czasu do czasu przypominałam sobie nastepne fragmenty piosenki, które natychmiast śpiewałam pod nosem. Jednak za każdym razem pani profesor mnie upominała. Dlaczego wszystkim przeszkadza mój śpiew? Najpierw Rosalie, teraz Umbridge... Eh... No nic. Szczypanie w lewej dłoni, za każdym razem było coraz mocniejsze, a gdzieś przy dziesiątym zdaniu, zaczęła wypływać krew. Nie krzywiłam się z bólu, nie krzyczałam.
- Myślę, że na dziś wystraczy. - powiedziała nagle profesor Umbridge, podchodząc do mnie i biorąc moją lewą dłoń bliżej oczu. - Taak... Dobrze wsiąkło. Ale myślę, że musimy jeszcze trochę pogłębić. Jutro o tej samej porze.
Pokiwałam głową i wyszłam z jej gabinetu. Korytarze o tej porze były już puste, płonące pochodnie rzucały mdłe cienie na posadzkę. Ruszyłam powoli, ostrożnie, przyglądajac się swoim tenisówkom, które tatuś kupił mi w te wakacje. W końcu doszłam do wejścia do Pokoju Wspólnego Krukonów. Odgadłam prostą jak zwykle zagadkę i rzuciłam się na fotel przy kominku.
- Nareszcie jesteś. - u szczytu schodów prowadzących do dormitorium dziewcząt pojawiła się Emily w kwiecistym szlafroku. - Już dłużej cię nie mogła zatrzymać.
Wzruszyłam ramionami, przecierając oczy. Zegar wskazywał północ.
- Ccco ty... - zapytała, gdy tylko zobaczyła wierzch mojej lewej dłoni.
- Nic takiego. - nie miałam teraz siły o tym opowiadać. - Pomożesz mi z tymi zadaniami?
- A mam inne wyjście?
- Chyba nie. - odparłam z uśmiechem.
Kilka minut później siedziałyśmy razem, ja wypisując na pergaminie esej z eliksirów, zastosowania rzadkich roślin magicznych, a moja przyjaciółka dyktowała mi co jakiś czas jakieś zdania do pracy domowej, zaczerpnięte z podręczników. To była prawdziwa katorga. Skończyłyśmy dopiero o trzeciej. Emily miała całkiem nieobecny wzrok i z ledwością udało mi się ją doprowadzić do dormitorium i położyć do łóżka. Sama zaś u ubraniu, padłam na pościel i natychmiast zasnęłam.

Komentarze:


HabsKiff
Środa, 05 Lutego, 2020, 15:29

cheapest source cialis <a href=" https://edmedz.com/# ">levitra buy in uk</a> ordering viagra online legal

 


vdbrBoica
Czwartek, 06 Lutego, 2020, 02:22

payday loan no credit check http://paydayloanjyd.com/ - not a payday loan payday loan usa <a href="http://paydayloanjyd.com/#">military payday loan</a> direct payday loan companies

 


HabsKiff
Czwartek, 06 Lutego, 2020, 06:45

can you just buy viagra <a href=" https://edmedz.com/# ">levitra discount canada</a> cialis cheap usa

 


vdbrBoica
Czwartek, 06 Lutego, 2020, 14:19

the best payday loan companies http://paydayloanjyd.com/ - savings account payday loan payday loan usa <a href="http://paydayloanjyd.com/#">get payday loan</a> dallas payday loan

 


HabsKiff
Piątek, 07 Lutego, 2020, 13:38

buy cialis professional uk <a href=" https://edmedz.com/# ">ordering viagra online legal</a> buy levitra online australia

 


HabsKiff
Piątek, 07 Lutego, 2020, 22:50

buy real cialis online <a href=" https://edmedz.com/# ">buy cialis overnight</a> what are cialis pills for

 


gehtlBoica
Sobota, 08 Lutego, 2020, 05:11

help me to write an essay http://essaywritersrpl.com/ - help with writing essays at university who can write my essay <a href="http://essaywritersrpl.com/#">write my essay custom writing</a> the help essays

 


fegoesole
Poniedziałek, 10 Lutego, 2020, 20:53

online essay writer http://essayonlinethx.com/ - essay help college essay outline help <a href="http://essayonlinethx.com/#">best writing service reviews</a> essay writer helper

 


vfbiundot
Wtorek, 11 Lutego, 2020, 07:18

custom coursework http://courseworkhelpxeg.com/ - degree coursework coursework writing help <a href="http://courseworkhelpxeg.com/#">coursework master</a> do my coursework for me

 


grhrBoica
Środa, 12 Lutego, 2020, 16:09

write my english paper http://papersonlinesgo.com/ - custom college papers pay to write paper <a href="http://papersonlinesgo.com/#">best custom papers</a> college paper service

 


HabsKiff
Środa, 12 Lutego, 2020, 22:15

how to buy cialis over the counter <a href=http://tadmedz.com>best liquid cialis</a> cheap levitra india
best place buy cialis <a href=" http://tadmedz.com# ">buy cialis online canadian</a> viagra sale vancouver bc
purchase cheap cialis soft tabs http://tadmedz.com buy viagra uk cheap

 


HabsKiff
Czwartek, 13 Lutego, 2020, 13:26

cialis cheap overnight <a href=http://tadmedz.com>herbal replacement for viagra/cialis/levitra...</a> cialis sale london
where can i buy real viagra online <a href=" http://tadmedz.com# ">price of cialis</a> buy cialis viagra online
buy cialis daily dose http://tadmedz.com buy viagra gold coast

 


fruriounC
Piątek, 14 Lutego, 2020, 23:01

order viagra prescription <a href=http://tadmedz.com>cialis price</a> cheap viagra pharmacy
viagra cheap <a href=" http://tadmedz.com# ">generic cialis tadalafil</a> buy generic viagra cialis
where can i buy viagra in manila http://tadmedz.com acheter cialis discount

 


fruriounC
Piątek, 14 Lutego, 2020, 23:04

buy cialis tablets <a href=http://tadmedz.com>cialis discount card</a> cheap viagra to canada
cheap viagra tablets <a href=" http://tadmedz.com# ">cialis vs viagra</a> order viagra canada pharmacy
where can i buy viagra http://tadmedz.com cuanto sale el viagra en uruguay

 


fruriounC
Piątek, 14 Lutego, 2020, 23:06

legal buy viagra online <a href=http://tadmedz.com>warnings for cialis</a> viagra online uk cheap
generic viagra for cheap <a href=" http://tadmedz.com# ">cheapest cialis</a> buy levitra europe
buy cialis generic http://tadmedz.com cheap viagra with mastercard

 


HabsKiff
Sobota, 15 Lutego, 2020, 01:53

discount viagra professional <a href=http://tadmedz.com>generic cialis at walgreens pharmacy</a> buy cialis canada yahoo answers
viagra cheap .com <a href=" http://tadmedz.com# ">30 day cialis trial offer</a> cialis price walgreens
buy generic viagra super active http://tadmedz.com buy levitra london

 


buksShank
Niedziela, 16 Lutego, 2020, 13:26

research paper buy online http://researchpapershrd.com/ - homework help research paper i want to buy a research paper <a href="http://researchpapershrd.com/#">help me write a research paper</a> purchase custom research paper

 


fruriounC
Niedziela, 16 Lutego, 2020, 19:47

do you have to be 18 to buy viagra <a href=http://tadmedz.com>side effects for cialis</a> discount code for cialis
viagra buy cyprus <a href=" http://tadmedz.com# ">viagra or cialis</a> buy viagra sweden
viagra from india http://tadmedz.com buy viagra oral jelly

 


fruriounC
Niedziela, 16 Lutego, 2020, 19:51

cialis pills expire <a href=http://tadmedz.com>$200 cialis coupon</a> buy viagra jet
buy viagra super active online <a href=" http://tadmedz.com# ">liquid cialis</a> cheap cialis online no prescription
viagra sale vegas http://tadmedz.com cialis uk buy online

 


fruriounC
Niedziela, 16 Lutego, 2020, 19:52

cheap genuine cialis <a href=http://tadmedz.com>real cialis without a doctor prescription</a> best place order levitra
where can you buy viagra yahoo <a href=" http://tadmedz.com# ">cialis vs levitra</a> buy viagra professional
best buy viagra generika online http://tadmedz.com order viagra online australia

« 1 18 19 20 21 22 23 24 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki