Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powrót ]

Niedziela, 29 Marca, 2009, 22:12

2.Wpis drugi.

Siedziałem w pierwszej ławce słuchając głosu nauczyciela od historii. Akurat mieliśmy temat o Wilhelmie Zdobywcy. Westchnąłem podpierając głowę prawą ręką, by móc pisać notatki. No tak, nie wspomniałem wcześniej... Więc napiszę teraz. Tam ta da daam... Jestem leworęczny!
-Wraz z normandzkim podbojem pojawił się w Anglii w pełni rozwinięty system feudalny. Całe terytorium kraju uznano za własność króla, który mógł nadawać ziemię swoim wasalom. Ścisła domena królewska obejmowała 1/7 terytorium kraju, głównie tereny najbardziej urodzajne. W domenie królewskiej lasy przekształcono w rezerwaty łowieckie, gdzie zabronione było polowanie pod groźbą wykłucia oczu. Wprowadzono odmienną niż na kontynencie zasadę, że "wasal mojego wasala jest moim wasalem". Wilhelm unikał również nadawania zwartych kompleksów lenn. Nadania ziemskie, choć liczne, były rozproszone po wielu hrabstwach (np. Robert de Mortain uzyskał 693 nadziały w 20 hrabstwach). Wyjątkami od tej zasady były hrabstwa pograniczne, takie jak Cheshire, Durham i Kent. Dwie ostatnie powierzono pieczy duchownych, Cheshire przekształcono w marchię wojskową.
Od dalszgo monologu pana Rogera uwolnił mnie dzwonek. Koniec ostatniej lekcji. Według planu, powinienem mieć jeszcze w-f. Ale z tego co nam we wtorek powiedziała pani wychowawczyni, ostatniej lekcji nie mamy. Wracamy więc do domu po historii. Zapisałem pracę domową i schowałem rzeczy do torby. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się, by pojrzeć na tego ktosia. Pan Roger... Do mojej świadomości dotarł jego nużący głos.
-Remusie, mogę mieć do ciebie prośbę?
-Tak, proszę pana.
Uśmiechnął się szeroko unosząc zapadnięte policzki. Zamrugałem patrząc na niego z uprzejmym zainteresowaniem. Uniosłem brwi z zapytaniem w oczach.
-Ah tak... Przygotujesz referat o Joannnie D'arc. Na następną lekcję... Czyli na poniedziałek, tak?
Kiwnąłem głową przypominając sobie w myślach kolumnę planu zajęć. Tak, w poniedziałek również mam historię. Powstrzymałem się od wymownego jęknięcia niezadowolenia. Grzecznie przytaknąłem że owszem, zrobię ten konspekt. Westchnąłem ciężko zamykając za sobą drzwi od klasy. Dlaczego ja muszę wszystko pisać?... To nie fair...
Burcząc coś pod nosem udałem się w kierunku szatni. Po drodze wpadłem na panią od fizyki. Powtarzając raz po raz słowa przeprosin, kucnąłem, by pomóc jej zebrać rozsypane kartki. Bez reprymendy się nie obyło... Narzekała kilka minut.
-Co za niewychowana jest ta dzisiejsza młodzież! I czego tak na mnie się pan patrzy, panie Lupin?!
-Przecież przeprosiłem...
-Ale to nie szkodzi! WPADŁ pan na mnie!
-...Ja niechcący...
-Gdzie pan ma w ogóle oczy?
-Pod czołem?
-Cóż za bezczelność! Jeszcze dziś udam się do twojego wychowawcy, chłopcze!
-Tak jest.
-I jeszcze bezczelnie potakuje mi w twarz!
Wytrzeszczyłem z niedowierzaniem oczy. Nie wiem dlaczego, ale uśmiechnąłem się wbrew sobie. Czasami tak mam, że szczerzę się w najmniej odpowiednich momentach.
-I jeszcze ironicznie się śmieje! Co za brak kultury! Po weekendzie, chłopcze, stawisz się w szkole z rodzicami!
-Chętnie bym to zrobił, lecz są niedysponowani. Mama pracuje od szóstej do dwudziestej drugiej, a tata jest w delegacji. Przyprowadzić babcię?
-ZEJDŹ MI Z OCZU TY NIEWYCHOWANY...
-Do widzenia.
Odwróciłem się czując, że policzki mi płoną. Westchnąłem głęboko powoli schodząc po schodach. Przyłożyłem skuloną dłoń do czoła chroniąc narządy wzroku przed światłem wdzierającym się mi na twarz przez okna budynku szkoły podstawowej. Usłyszałem serię łomotów. Odwróciłem się i szybko odskoczyłem pod ścianę. Obok mnie przebiegła grupka chłopaków z klasy siódmej. Pokręciłem głową i podskoczyłem jak oparzony obracając się w powietrzu. Chwyciłem się za serce widząc znajome, rude loki Andrewa. Uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Zmiana planu.
-Słucham?
-Jednak mamy ten wuef.
Jęknąłem głośno opierając się plecami o ścianę. Nie, nie, nie, i jeszcze raz NIE! Ukryłem twarz w dłoniach, uprzednio uderzając pięściami w mur, w któym znalazłem oparcie. Opanowałem nagłą złość i zadałem pierwsze w miarę sensowne pytanie, jakie przyszło mi do głowy.
-A cóż to się nagle stało, że jaśnie pani dyrektorka nakazała zrobić te nic nie warte zajęcia?.
-Dzwon się stawił.
Prychnąłem opuszczając ręce. Nie no, za to go nie cierpię! Kiedy już jest szansa, że lekcji nie będzie, on jak na złość przchodzi do pracy. Wydąłem wargi poprawiając pasek plecaka. Wsunąłem ręce do kieszeni kołysząc się na piętach. Przypomniał mi się dosyć istotny szczegół.
-Dostanę minusa.
-Bo?
-Nie mam stroju.
-Nie martw się, nikt nie ma. Chodź, za kilka minut dzwonek.
Kiwnąłem głową i krążąc myślami wokół łóżka w moim pokoju ruszyłem za Mendelejewem. Zacząłem się zastanawiać, czy jaśnie pan William każe nam się dusić w szkole czy łaskawie wypuści nas na dwór. Albo pewnie znów będziemy ćwiczyli tę skrzynię... Dzisiaj powinny być zaliczenia. Tyknąłem chłopaka idącego przede mną w plecy. Zrównałem się z nim robiąc unik przed lecącym piórnikiem.
-Ale jest jedna lekcja czy dwie?
-Myślisz, że nam odpuści? Remusie, w jakim ty świecie żyjesz?
-Swoim własnym.
-Zauważyłem. Albo chodzisz wiecznie zamyślony i nieraz zadajesz takie pytania, że pożal się żyzna glebo, albo w ogóle zero kontaktu.
Uśmiechnąłem się lekko kładąc dłoń na poręczy barierki. Powoli, schodek po schodku, zszedłem na parter. Gdy zeskakiwałem z ostatniego stopnia zabrzmiał dzwonek. Tam ta da daam... Szanowny pan Dzwon kościelny. Ustawił mnie w parze z Mathew'em. Straszny kretyn. Denewuje mnie jak nikt. Tatusiek burmistrz miasta, a jego synalek nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Ma równutko ulizane brązowe włosy, długością podcięte idealnie za uszy. Rozumu za grosz, a oceny dobre. Jak ojczulek ma kasę, to szkołę można odpuścić... Popatrzył na mnie z zimnym uśmieszkiem.
-Jak tam po wypadku, Remusie?
-Proszę?
-No wiesz... Takiej zniekształconej ekhem, TWARZY, nie masz chyba od urodzenia?
Jego koleżcy roześmiali się słysząc tę niebywale zabawną uwagę. Pokręciłem z politowaniem głową mrużąc oczy. Przeniosłem ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Nauczyciel otworzył drzwi od sali i poprowadził nas do kantorka. Ustawił rebiatę rzędem i zniknął w środku. Wynurzył się z naręczem strojów w reprezentacyjnych barwach naszej szkoły. Żółto-fioletowe. No pięknie. Będę wyglądał jak pajac! Nic nie mówiąc udałem się ku drzwiom przebieralni ściskając ubranie w dłoniach. Położyłem plecak na ławce i niezbyt chętnie zdjąłem koszulkę. Usłyszałem gwizdy i brawa. Nie ma to jak bycie nielubianym w klasie... Zignorowałem ich i bez pośpiechu się przebrałem. Wzmocniłem sznurowania trampek i zatrzymałem się w drzwiach gwałtownie chwycony za włosy. Rozsypały mi się luźno po ramionach. Jeju, o głupią gumkę do włosów bił się z nimi nie będę... Z głośnym westchnieniem przeszedłem przez korytarz i wszedłem do sali gimnastycznej. Oparłem się plecami o drabinki. Przymknąłem oczy zaciskając dłonie na beleczkach. Ktoś wszedł do pomieszczenia, jego kroki odbiły się echem od ścian i sufitu. O podłodze nie wspominając. Stanął obok mnie, czułem, że się na mnie patrzył. Ściągnąłem brwi będąc coraz bardziej zły. Jak ja nie cierpię takiej sowy wprost na mnie!
-Weź się odczep, co ja ci zrobiłem?! Znajdź sobie innego frajera do dręczenia!
-Remusie, spokojnie.
Otworzyłem oczy i popatrzyłem na Jacka. Zmieszałem się jak koktail.Uśmiechnąłem się przepraszająco pocierając ręką kark. Taki tik...
-Wybacz, Jack. Myślałem że to znowu oni...
-Domyśliłem się. - uśmiechnął się odgarniając długie, czarne włosy z twarzy. Podał mi moją gumeczkę. Wziąłem ją do ręki i związałem pióra.
-Dzięki.
-Nie było sprawy. - zlustrował mnie spojrzeniem ciemnych oczu. Przygryzłem wargę patrząc na niego pytająco.
-Co?
-Zastanawiam się, dlaczego nie możesz przeskoczyć przez tę skrzynię.
-Jest za wysoka.
Roześmiał się krzyżując ręce na piersi. Wykrzywiłem wargi w czymś uśmiechopodobnym. Wiem, może przesadzam... Ale ona dla mnie jest na prawdę zbyt wysoka! Powinna mi sięgać do poziomu mostka, a nie prawie pod szyję... A może to ja jestem taki karłowaty? Bąknąłem coś niezrozumiale odwracając się na dźwięk głosu nauczyciela.
-Zbiórka, lenie!
Oderwałem się od drewna i stanąłem na białej linii. Czubki butów idealnie zrównałem z brzegiem wyżej wymienionej krechy. Te wymagania... Skreeg stanął za mną. Z dwóch stron obok mnie, Andrew i ten kretyn Mathew. Zaczął mnie szturchać łokciem. Już naprawdę podenerwowany zacząłem żuć własny język, by mu nie odwinąć z pięści. Na dzień dzisiejszy mam wystarczająco zszargane nerwy. William musiał to zauważyć... Miał by zmarnowaną całą dobę, gdyby się do mnie o coś nie przyczepił. Wczoraj wyskoczył do mnie na korytarzu, żekomo za głośno oddychałem. Ale jak tu nie dyszeć, kiedy ledwo uciekłeś przed wsadzeniem głowy do kibla wbrew własnej woli?!
-Lupin, do kosza!
Szmer chichotów zagrał mi akompaniamentem do mej zdziwionej i jednocześnie przestraszonej miny. Ten facet zawsze budził we mnie strach. Nie wiem dlaczego, ale miałem do niego jakieś z góry założone uprzedzenie, można rzec, irracjonalny wstręt. Zamrugałem gwałtownie.
-Ale za co?
-Jak to za co?! Na moich lekcjach nie żuje się gum, ile razy mam to powtarzać?!
-Ale ja nie...
-ZAMILCZ!
Zacisnąłem usta by nie palnąć jakiejś głupoty. To jakaś zmowa, że wszyscy nauczyciele się mnie czepiają?! Zamknąłem oczy widząc, że to co widzę, zaczyna przybierać soczyście czerwonej barwy. Kiwnąłem grzecznie głową biorąc uspokajający oddech i podniosłem rękę. Mathew nagle przykucnął.
-Czego chcesz?
-Chciałem się zapytać, czy mogę "iść wypluć gumę".
-Nie.
-Ale przecież nie wolno mi jej żuć!
Łypnął na mnie wściekle tymi swoimi zielonymi oczami. Machnął ręką wykonując jakiś bliżej nieokreślony gest. Uznałem to za zgodę. Podniosłem nogę, Mathew się wyprostował chichocząc głupkowato. Zignorowałem to. Postawiłem krok do przodu. Drugiego nie było mi dane... Wywróciłem się uderzając twarzą w posadzkę. Zatamowałem gwałtownie cisnące mi się do oczu łzy. Pięknie. Mam popsuty nos! Zerknąłem na sznurówki trzymając się za poobtłukiwane łokcie. Za co mam cię łapać?! Za twarz, kolana, ręce?!... A co do sznurówek... Nie przypominam sobie, bym przywiązywał czerwoną do niebieskiej...
-Panienko, to lekcja dla chłopców. Nie wiem więc, co ty tu jeszcze robisz.
Popatrzyłem na nauczyciela i usiadłem, by rozplątać te nieszczęsne sznurki. No tak, jak komuś staną łzy w oczach, wywróci się, lub coś pójdzie mu nie tak, to zaraz panienka... Mój wygląd tylko jeszcze prowokuje, by mnie tak nazywać.
Dzięki zwinności palców szybko rozplątałem butki, więc wstałem. Pomińmy milczeniem, że z powodu tępego bólu w stawach wstawałem jak Pinokio z poucinanymi sznurkami. Popatrzyłem na mojego wroga od pierwszej klasy. Chichotał głupio.
-Bardzo zabawne. Normalnie boki zrywać.
-PANNO Lupin, proszę wyjść z zajęć. Na poniedziałek proszę przynieść wyprany strój.
-Tak jest.
Odesłał mnie do szatni. Nie chciało mi się przebierać. Naciągnąłem ubranie na strój i tamując krew chusteczką, zarzuciłem plecak na ramię i wyszedłem z sali. Przechodząc obok drzwi usłyszałem śmiechy chłopaków. Nie no, ja mam dość. Chcę się przenieść! Chociaż może nie będę tak panikował... Jest szansa, co prawda nikła, że pójdę uczyć się magii do jakiejś odpowiedniej szkoły. Swoje zdolności przejawiłem, kiedy niechcący dorobiłem pani od plastyki wielkie, pękające krosty, z których wylewała się okropna żółto-zielona ropa. Albo jak powiększyłem sobie ulubione ciastko z kremem. Kiedyś też skoczyłem z dachu, bo myślałem, że dzięki temu wyschnę. Wpadłem do baseniku, i byłem przez to cały mokry... Niejeden by się zabił, ale mnie zahamowało tuż nad ziemią. Mama to widziała, oraz mugolska sąsiadka. Potem było godzinne przekonywanie, że coś się jej przywidziało. Ostatecznie tato zredukował jej pamięć.
Zostawiłem u szkolnej miotełki moje buty do przebrania. Oddałem jej numerek i wyszedłem ze szkoły czując płynące mi po policzkach łzy.
Ojciec pewnie uzna, że przesadzam i demonizuję całą sprawę. Tak. Ale on nie wie, jaka klasa jest w stosunku do mnie. Westchnąłem głęboko sięgając do kieszeni po organki. Przyłożyłem je do ust nabierając powietrza. Dmuchnąłem lekko wygrywając jakąś smutną melodię. Mruknąłem coś odstawiając metal od twarzy. O, przestałem krwawić. To dobrze. Uśmiechnąłem się lekko i ponownie przystawiłem swój instrument do lekko rozchylonych warg. Zasmęciłem skoczną melodyjkę przechodząc przez skrzyżowanie.
Mama pewnie uzna, że ja to jeszcze bagatelizuję. Tak, nie podstawiają mi nóg na korytarzach. Bo mnie wszyscy uczniowie ganiają z widłami i pochodniami po szkole... Od razu mnie zapiszą do psychologa, bo mam tak zszarpaną psychikę że bez odpowiedniego leczenia nie wyżyję.
Grając dotarłem do domu. Ciekawe dlaczego ludzie się na mnie dziwnie patrzyli? Może to przez krew na buzi...? Podrzuciłem plecak na ramieniu i nacisnąłem klamkę. Oh jak miło, nikogo nie ma w domu. Uniosłem doniczkę, gdzie zawsze chowamy klucze. Nie było ich. Cudownie. Powstrzymując się, by nie zakopać w drzwi, nie bez trudu otworzyłem okno. Wrzuciłem tam swój "dobytek" i podjąłem nieudolne próby wspięcia się na parapet. Grrr... Jestem za niski!!!
Sapiąc głośno ze złości cofnąłem się o kilkanaśnie kroków. Wziąłem ten oto rozbieg i automatycznie naskoczyłem tak, jak na skrzynię. A cóż to się stało, że klęczałem na oknie? Wgramoliłem się do mieszkania zahaczając stopą o obramowanie okna. I oczywiście, ponownie się wywróciłem uderzając czołem w kant stolika. Kto go tu postawił?! Usiadłem na środku pokoju i nie wytrzymując wybuchłem głośnym płaczem. Otarłem łzy rękawem i moje spojrzenie przykuł kalendarz. Bliżej przyjrzałem się dacie.
Piątek trzynastego...
No po prostu bajecznie. Siedziałem przez chwilę bez ruchu, jakby pogrążony w jakimś transie. Wstałem, złapałem plecak za pasek i zaciągnąłem go do pokoju. Korzystając z samotności włączyłem najgłośniej jak się dało gramofon, nastawiając płytę "Vavamuffin". Tak, tego teraz było mi trzeba...

Komentarze:


Lily
Wtorek, 07 Kwietnia, 2009, 13:52

Hihi..! Remus w mugolskiej szkole ;DD
Ciekawe czemu.? Skoro wiadomo, że jest czarodziejem ;D
Heh... Ale się dowiem w next notkach ;))
Przynajmniej taką mam nadzieje ;]]
heheh..^^ Podoba mi się taki początek ;P
Taki inny niż wszystkie ;D
Chyba tylko jedna osoba na tej stronce tak zaczęła, że ktoś był najpierw w mugolskiej xD
Ale co tam ;D Mniejsza z tym ;D
Hihi..! Notka chyba wiesz jaka.? ;D Hihi.. cudna ;))
Heh.. BuZii ;]]

 


Zielak
Wtorek, 07 Kwietnia, 2009, 20:51

Tum, tum, tum...
Notka wiesz jaka. Najbardziej podobał mi się, a jakże, fragment z Jackiem. Dziękuję Ci za jego postać, dziękuję!...^^ I niech nas szybko nie opuszcza, o.
Nie muszę pisać, że Cię kocham?...;d
I pozdrawiam.

 


PhyllisWhism
Czwartek, 27 Kwietnia, 2017, 08:12

wh0cd864497 <a href=http://sildenafilcitrate2017.com/>sildenafil tablets 100mg</a>

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki