Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamietnik Remusa Lupina!
Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia
Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@
Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii
Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess

[ Powrót ]

Niedziela, 17 Stycznia;, 2010, 06:22

19. Wpis dziewiętnasty.

Tak, mam już komputer. Owszem, notka pisana w nocy, o czym świadczy godzina dodania. Specjalnie dla was ; *
Z dedykacją dla Doo, Parvati, Łapomanki i Zielaka, oraz dla Alice, której serdecznie dziękuję za przemiłą opinię ^^.



Minął tydzień. Dziś jest ósmy września. Trzy i pół tygodnia temu umarł mój tata. Od ponad trzech tygodni nie mam ojca... Dziwnie mi jakoś, gdy patrzę na to zdanie. To jest jakieś... Nienormalne! Do tamtej pory nie byłem wstanie sobie w ogóle wyobrazić tego, że mógłbym nie mieć taty. Przecież to oczywiste, każdy ma! Każdy, zawsze i wszędzie... Tak myślałem. Myliłem się. Oj, bardzo się myliłem...
Jestem blady jak upiór, wzrok mam mętny i jakiś taki... Martwy troszeczkę. Poruszam się mozolnie, jakby niechętnie. Twarz ciągle mam lekko napuchniętą, wyglądam jak siedem nieszczęść. Nie moja wina... Od tych trzech tygodni bardzo mało spałem. Przez ostatnie siedem dni mniej niż pozostałe osiemnaście razem wzięte. Po prostu nie mogę spać. Płaczę po nocach. Nie chcę płakać, ale nie mogę powstrzymać tych łez, które cisną mi się do oczu. Zwłaszcza gdy patrzę na zdjęcie, które wziąłem z domu; ja, mama i tata. Coś niebezpiecznie ściska mnie w gardle, gdy o nim myślę. Czuję pieczenie w nosie i kącikach oczu, gdy patrzę na fotografię.
Tęsknię. Strasznie tęsknię. Tato, dlaczego mnie zostawiłeś?...


* * *


- Pet, możesz podać mi ketchup?... Peter, heeej! Ziemia do Petera! Tu Hogwart, tu Hogwart! Zgłoś się!
- Przymknij chałapę - mruknął głos Syriusza. James zamilkł. Na chwilę, bo zaraz wymamrotał płaczliwe:
- Ja tylko chciałem dostać odrobinę ketchupu...
Usłyszałem rozbawione parsknięcie Czarnego. Niby zimny, a jednak ciepły. Zwykła gra pozorów. Ja robię to samo. Udaję. Ciągle udaję. Że wszystko jest dobrze...
Grzebałem bezsensownie w talerzu jajecznicy. Nie przełknąłem ani kęsa. Westchnąłem ciężko, chrapliwie. Zamknąłem oczy, odkładając widelec. Wbrew sobie wygiąłem wargi w smutną "podkówkę". Czułem, jak zaczynają drżeć.
Przełykając ślinę, wstałem od stołu, flegmatycznym ruchem przekładając pasek torby przez głowę. Starając się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi, wyszedłem z sali, czując na sobie zdziwione spojrzenia chłopaków. Tylko przez chwilę. Być może przywykli przez te kilka dni, że często się "ulatniam". Pewnie myślą, że po prostu chcę być sam. Że to lubię. Owszem, lubię... Chwilami. Ogółem panicznie boję się samotności. Tata mówił, że nigdy nie będę sam. Że zawsze będzie choć jedna osoba, która będzie po mojej stronie. Która będzie mnie kochać, bez względu na wszystko. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy wspominam te słowa, to, oczywiście, mama. To, że chwilami zachowuję się tak, jakbym nie życzył sobie czyjegoś towarzystwa, nie musi być przecież prawdą. Wbrew pozorom zawsze chcę, by ktoś przy mnie był. Czuję się wtedy lepiej, jakby bezpieczniej.
Nawet nie zauważyłem, kiedy dotarłem pod salę od transmutacji. Pierwszą dziś mamy historię. Klasa jest po drugiej stronie korytarza. Minąłem ją, zrzucając torbę. Upadła z cichym tąpnięciem na marmurową posadzkę. Westchnąłem ciężko, wsuwając ręce do kieszeni. Powłócząc nogami, mijałem kolejne fragmenty szarej ściany, kolejne obrazy w złoconych ramach. Stanąłem przy oknie. Gapiłem się na nie chwilę bezwiednie, po czym sięgnąłem do klamki. Ustąpiła z cichym zgrzytem, okiennica odchyliła się na zewnątrz. Na zmęczonej twarzy poczułem lekki powiew jesiennego wiatru. Spojrzałem w niebo, zastanawiając się, gdzie teraz jest tata. Co dzieje się z mamą?... Pisałem do niej przez ostatnie trzy dni dwa razy dziennie. Ani razu nie odpowiedziała. Mamo, co się z tobą dzieje?...
Drgnąłem, słysząc czyjeś kroki na korytarzu. Niemal natychmiast odzyskałem spokój, zamykając oczy i wciągając solidny chaust powietrza. Było tak przyjemnie świeże i czyste, tak ładnie pachniało...
Wpatrywałem się uparcie w wierzchołki drzew, usilnie starając się ignorować Blacka, który wlepił we mnie uparte spojrzenie. Kątem oka widziałem, że oparł się bokiem o ścianę, skrzyżował ręce i lekko przechylił głowę. Jego zapach świdrował mnie w nos.
- Wszystko w porządku? - zapytał, przerywając trwającą ciszę. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Jakbym potwierdził, nie uwierzyłby i drążył dalej. Z drugiej strony gdybym zaprzeczył, pewnie też by spytał, o co chodzi. Nie wiedziałem, czy byłem gotów z kimś o tym rozmawiać. Tłumienie tego w sobie również z kolei też nie było dobrym wyjściem. Nie wiedząc, co robić, milczałem. Skierowałem jedynie spojrzenie na swoje dłonie, którymi leniwie kreśliłem kółeczka na kamiennym parapecie.
- Ma to może jakiś związek z tym snem sprzed trzech nocy? - zapytał cicho. Nieco wbrew sobie skinąłem głową. To chyba był błąd, bo ta tama, która powstrzymywała wszystkie uczucia, które się we mnie kotłowały, pękła lekko. Z trudem powstrzymałem się od krzyku i walenia na oślep pięściami w najbliższą ścianę. Łez jednak nie powstrzymałem. Spłynęły dwie; wolno, niespiesznie, żłobiąc wilgotne korytarze na mojej bladej twarzy. Westchnięcie Czarnego obiło się o moje uszy, kolidując z cichym plaśnięciem słonej kropli uderzającej w parapet.
- Mogę spytać, co ci się śniło? Jeśli nie chcesz, to nie musisz odpo... - Nie dałem mu dokończyć. Spojrzałem na niego, nabierając głośno powietrza. Mówiłem szybko, lekko łamiącym się, drżącymm głosem.
- Sam nie wiem, co to było. Jakaś stacja. Nie wiem, gdzie. I pociąg. Jakby pociąg-widmo. Wszystko było takie strasznie dziwne. Ślady krwi, totalna pustka. Chyba w nim nawet nie oddychałem. Nie wiem, nie mam pojęcia... Śnili mi się też moi rodzice, tata w ogóle tam zginął, ja nagle zacząłem spadać, były jakieś schody i ogień... Topiłem się, bolało, strasznie bolało. I potem znowu spadałem... I się obudziłem.
Zamilkłem, patrząc w jego duże, szare oczy. Właściwie to ciągle były jakieś takie... zimne, nieprzyjemne. Teraz wyraźnie dostrzegłem w nich zwykłą troskę, uwagę. Wydął wargi.
- Ale twojemu tacie przecież nic nie jest...
- On nie żyje, zginął w wypadku prawie miesiąc temu. - Po wypowiedzeniu tych słów miałem wrażenie, że coś ciężkiego opadło mi z klatki piersiowej i pleców na posadzkę, uwalniając od swojej masy. Poczułem się... lżejszy.
Black zamilkł, wpatrując się we mnie z malowniczym zdziwieniem. Znowu strasznie chciało mi się płakać. Zagryzłem wargę, wzrok kierując na kołnierz syriuszowej koszuli.
- Ach... Nie wiedziałem. Przepraszam...
Potrząsnąłem głową, podnosząc rękę do twarzy. Otarłem gwałtownie policzki. Zamknąłem oczy, przestępując z nogi na nogę.
- Nie mogę sobie z tym poradzić... Nie mogę spać, nie mogę jeść, nic mi się nie chce. Miałem ochotę w ogóle wypiąć się na cały ten Hogwart, magię i tak dalej. Żyć wśród mugoli. To przeze mnie tata zginął, po mnie jechał na Pokątną... - Głos mi się załamał. Poczułem dłonie Czarnego na ramionach, jedna uniosła mi głowę za podbródek.
- Remi, spójrz na mnie - poprosił cicho. Niechętnie wykonałem polecenie, patrząc na niego obojętnie. Był strasznie niewyraźny. - Nie mów tak... To nie twoja wina, różne rzeczy się dzieją... Nie wolno się obwiniać w takich sytuacjach, wiesz? To zabrzmi strasznie banalnie, ale... No musisz chociaż spróbować dalej żyć... A to może zabrzmieć chamsko: ty żyjesz, twój ojciec... Nie. Nie możesz przez to przegapić własnego życia, Remi. Zawsze tak jest.
Parsknąłem, roniąc kolejne łzy.
- Łatwo ci powiedzieć! Zawsze łatwo jest mówić, kiedy jest się osobą trzecią, niezaangażowaną. To... po prostu boli.
Teraz on milczał jakiś czas. W tle rozległ się dźwięk dzwonu, nawołującego uczniów do zbierania się pod salami.
- Wiem, że coś takiego boli. Nie pytaj, skąd. Po prostu wiem. To przecież oczywiste...
Wyciągnął ręce, oplatając je dość ciasno na moich plecach. Nie oponowałem, jedynie westchnąłem ciężko, wtulając nos w jego ramię.
- Obsmarkam cię - wymamrotałem. Parsknął dość wesoło, wbrew sobie zaśmiałem się lekko. Odwzajemniłem jego uścisk. - Syriusz... - dodałem, bo nagle przyszło mi coś do głowy. - Może tak zostaniemy przyjaciółmi? Wiesz, tak na serio...
- Okej - odpowiedział mi jego cichy, zdawkowy głos. Uśmiechnąłem się lekko, czując kolejną łzę na policzku.
- To super...
Odsunąłem się dopiero wtedy, gdy kroki hogwartczyków stały się naprawdę wyaźne. Pociągnąłem nosem, wycierając twarz rękawem. Black sięgnął do kieszeni. Podał mi chusteczkę. Wymamrotałem niemrawe podziękowanie. Doprowadziłem w miarę możliwości do ładu swoją twarz. Przez ten czas Czarny poszedł po moją torbę. Podał mi ją. Westchnąłem, wsuwając zużytą chustkę do kieszeni plecaka. Spojrzałem na Sernika mętnym wzrokiem. Nagle strasznie zachciało mi się spać. Tłumiąc ziewnięcie, skierowałem kroki w stronę sali od historii.
- Chłooopcy! Gdziewyście żeście bywali? - zawył łoś na rykowisku, czyli James.
- Ano tu i tam - odparł ze znużeniem Syriusz. Znów był tym chłodnym i wyniosłym Blackiem. Potarłem dłonią czoło, starając się ukryć twarz. Na pewno widać było, że płakałem. We trójkę weszliśmy do sali. Jak zawsze na historii usiadłem z Lily. Spojrzała na mnie pytająco, widząc mój... Hymm... Stan. Potrząsnąłem w odpowiedzi głową, wyjmując z torby pergamin, pióro i atrament. Po chwili namysłu oderwałem kawałek kartki, by naskrobać na niej krótką wiadomość:

Dziękuję.

Zgiąłem ją na czworo. Napisałem na jednym boku powstałego kwadracika "Do Syriusza", po czym podałem kartkę siedzącej za mną dziewczynie. Jakaś blondynka z czarnymi oczami. Krukonka.
- Podaj to Blackowi. Wiesz, który to?
Skinęła głową, odwracając się do mnie plecami. Ja również zrobiłem to, co ona, uwagę kierując na notatki. Chwilę później poczułem lekkie uderzenie w głowę, niewątpliwie czymś małym. Podniosłem to z ziemi. Zgnieciona kulka pergaminu. Rozprostowałem ją. Pismo Blacka. Zmarszczyłem czoło, starając się odczytać rozmazany atrament, który wykreślił sztywne, grube literki;

To ja dziękuję.

Odkręciłem się na swoim krześle, wyszukując wzrokiem Czarnego. Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem gest.


* * *


Cisza, spokój. Od czasu do czasu jedynie szelest pergaminowych stronic wielu grubych, zakurzonych woluminów. Zapach książek, ta słodka woń kartek. Biblioteka...
Od pierwszych chwil, które tu spędziłem, po raz pierwszy przekraczając jej próg, już wiedziałem, że to będzie mój azyl. Moje miejsce w tym zamku. Idealne miejsce dla mnie. Tyle książek... Mnóstwo książek. Setki, tysiące książek. Morze ksiąg i woluminów... No po prostu coś pięknego.
Spacerowałem niespiesznie pomiędzy dziesiątkami regałów. Opuszkami palców delikatnie gładziłem okładki mijanych książek, bezwiednie odczytywałem napisy na ich grzbietach.
Szedłem powoli, z przymkniętymi oczami. Spokojnie wciągałem kolejne dawki niezbędnego do życia tlenu, delektując się jednocześnie tą książkową wonią. Dlaczego ja tak to lubię? Nie mam pojęcia...
Znajdowałem się właśnie w dziale o eliksirach, kiedy do moich uszu dotarł jakiś szelest. Brzmiał naprawdę głośno w tej napierającej zewsząd ciszy. Po krótkiej chwili napięcia ponownie się rozluźniłem. To przecież bliblioteka, dopiero osiemnasta. Pewnie po prostu ktoś tu jest i szpera w różnych wszechobecnych tu tomiszczach.
Odwróciłem się, nagłym pomysłem postanawiając iść tyłem. Ponownie przymknąłem oczy, opuszczając głowę. Wyrzuciłem z siebie wszelkie emocje, skupiając się tylko na tym, co czułem palcami i nosem. Po chwili również plecami...
Wydałem z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk, podskakując. Okręciłem się na pięcie, automatycznie przybierając pozycję pod tytułem brania nóg za pas.
- Jackie?!
- Remus...
- Skąd ty tu? Ale jak? Przecież... Ja pierdzielę! - Przywitałem się inteligentnie, po czym nieprzemyślanym gestem zarzuciłem Jackowi ręce na szyję. Ścisnąłem go tak mocno, jak tylko umiałem. Poczułem w pasie, że moja sympatia została odwzajemniona. Odsunąłem się, czując, jak szeroki uśmiech rozciąga mi wargi.
- Nie wierzę! Jak to się stało? - zapytałem, czując, że na policzki wkrada mi się lekki rumieniec, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Jack chwycił mnie za łokieć.
- Chodź, pogadamy,
- No ale...!
- Nie wiem, Remusie. Po prostu pewnego wakacyjnego dnia, do domu przyszedł jakiś siwy facet z długą brodą i w pelerynie.
- Dumbeldore! - powiedziałem wesoło. Zatrzymałem się nagle w połowie drogi do wyjścia z biblioteki. - Jack, to ty jesteś z magicznej rodziny?
- Nie... Nie słyszałem, aby ktokolwiek umiał robić takie sztuczki, jak ja. Umiałem wprawić w ruch liście nie dotykając ich... Raz nawet nic sobie nie zrobiłem, choć powinienem, jak wyleciałem z okna.
- Po prostu magia - powiedziałem cicho. Pokonałem ostatnie metry dzielące mnie od wyjścia z biblioteki. Nacisnąłem klamkę, otwierając wielkie drzwi z ciemnego drewna. Wyszliśmy na korytarz, portal zamknął się za nami z głuchym trzaskiem. Echo przeszło korytarzami. Jack wlepił we mnie spojrzenie.
- A ty jesteś z...?
- Z magicznej. Rodzice posłali mnie do mugolskiej tylko dlatego, że jest jakiś kruczek prawny czy coś... Że trzeba chodzić do szkoły - powiedziałem, wsuwając ręce do kieszeni. Ruszyliśmy w stronę rozwidlenia korytarza. Skreeg zamyślił się na chwilę. Spojrzałem nań pytająco.
- Co jest?
- Nic. Po prostu zastanawiam się, czy to ma jakieś znaczenie.
- Co, pochodzenie? Skąd! To jest akurat najmniej ważne - zapewniłem. Zerknąłem na jego szatę. - Ravenclaw - powiedziałem. Zagryzłem wargę, przenosząc wzrok na jego twarz. - Jak to możliwe, że nie zauważyłem ani ciebie, ani Lily? A właśnie, gadałeś z nią?
Skinął głową.
- Codziennie rozmawiamy. A ja widziałem cię już na stacji. Znaczy myślałem, że mi się przywidziało... Ceremonia przydziału potwierdziła, że to ty.
Nachmurzyłem się, wyglądając przez okno.
- Czemu nie zagadałeś?
- Jakoś nie wyglądałeś na szczególnie skorego do rozmowy. A dziś przed historią magii chyba płakałeś... Tak przynajmniej wyglądałeś.
- Ee... Taa, troszeczkę. Czasem tak mam - wymamrotałem zmieszany. Ręka sama uciekła mi do karku. Wyszczerzyliśmy do siebie z Jackiem zęby w uśmiechu.
- Kruczek - zachichotałem nagle, wskazując na naszywkę jego szaty. Jack fuknął, krzyżując ręce na piersi. Odwrócił się teatralnie.
- Obraza stanu! - oświadczył. Parsknąłem.
- Przepraszam - powiedziałem spokojnie. Zerknął na mnie przez ramię. - Jaaackie... Przepraszam. Oj Jaaackie... - Zacząłem miauczeć mu w kark. Wiedziałem, że tego nie znosił.
- No dobra, dobra! - prychnął w końcu, machając rękami. Uśmiechnąłem się do siebie, niebywale wręcz ze swej przebiegłości zadowolony.
- Fajnie, że tu jesteś - powiedziałem. Zafalował brwiami, a ja parsknąłem śmiechem.

Przez resztę dnia w głowie tłukła mi się piosenka The Jackson5, "ABC":

Chodziłeś do szkoły uczyć się dziewczyny,
Rzeczy o których wcześniej nie wiedziałeś,
jak ,,I'' przed ,,E'' tyle że po ,,C'',
i dlaczego 2 plus 2 wynosi 4?
Teraz, teraz, teraz...
Nauczę cię, nauczę cię, nauczę cię,
Wszystkiego o dziewczęcej miłości, wszystkiego o miłości,
Usadów się, zajmij miejsce,
Wszystko co musisz robić to powtarzać za mną,

A B C, to łatwe jak
1 2 3, to proste jak
Do re mi, A B C, 1 2 3,
Skarbie ty i ja, dziewczyno

Chodź i pokochaj mnie choć trochę,
Nauczę cię jak to zaśpiewać,
Dalej, dalej, dalej,
Pozwól mi powiedzieć o co chodzi,
Czytanie, pisanie, arytmetyka,
Są gałęziami uczącego się drzewa,
Ale bez źródeł miłości każdego dnia dziewczyny,
Twoja edukacja nie kończy się,
Nauczycielka pokaże ci (ona pokaże ci)
Jak zdobyć ,,A'' (na,na,na,na,na,na),
Jak przeliterować ,,me'', ,,you'' dodać dwa,
Słuchaj mnie skarbie, to wszystko co musisz zrobić,

A B C, to łatwe jak
1 2 3, to proste jak
Do re mi, A B C, 1 2 3,
Skarbie ty i ja, dziewczyno
A B C jest łatwe, jak liczenie do 3
Śpiewając proste melodie,
Jak prosta może być miłość,
Śpiewając proste melodie,
1 2 3 skarbie, ty i ja

Usiądź dziewczyno, myślę, że cię kocham,
Nie, wstań dziewczyno, pokaż mi co możesz zrobić,
Potrząśnij tym, potrząśnij tym skarbie, dalej, teraz
Potrząśnij tym, potrząśnij tym skarbie, oooh, oooh
Potrząśnij tym, potrząśnij tym skarbie, tak
1 2 3 skarbie, oooh oooh
A B C skarbie, ah, ah
Do re mi skarbie, wow,
Jak prosta może być miłość,
A B C jest łatwe jak liczenie do 3
Śpiewając proste melodie,
Jak prosta może być miłość,
Nauczycielka nauczy cię jak
Zaśpiewać to, zaśpiewać to, zaśpiewać to, skarbie.

Komentarze:


Aaronwep
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:00

wh0cd2199076 <a href=http://neurontinonline.pro/>neurontin</a> <a href=http://buycytotec.store/>cytotec</a> <a href=http://metforminhydrochloride.pro/>metformin hydrochloride</a>

 


BillyDek
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:00

wh0cd1758206 <a href=http://elimite.news/>permethrin cream</a> <a href=http://genericcialis.directory/>generic cialis</a>

 


Charlesamutt
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:00

wh0cd1758224 <a href=http://buyviagra.directory/>buy viagra without prescription</a> <a href=http://buycelexa.shop/>celexa</a>

 


MichaelJed
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:05

wh0cd1978649 <a href=http://cialisprice.reisen/>cialis</a>

 


Aaronwep
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:11

wh0cd1170436 <a href=http://toradolprice.pro/>toradol price</a> <a href=http://elocon.mba/>elocon ointment</a>

 


MikeFrews
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:29

<a href=https://freesexchat.us.com/>sex chat</a> <a href=https://essaywritingservices.us.com/>online essay writing</a>

 


MichaelJed
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:34

wh0cd2052108 <a href=http://zithromax.news/>where to buy zithromax online</a> <a href=http://buyabilify.shop/>abilify</a>

 


Charlesamutt
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:43

wh0cd342147 <a href=http://prednisoneonline.pro/>prednisone</a>

 


KennethDuabe
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:48

wh0cd803055 <a href=http://fluoxetine.tools/>fluoxetine</a> <a href=http://tretinoin.store/>tretinoin</a> <a href=http://buy-ventolin.shop/>buy ventolin</a>

 


KennethDuabe
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 06:58

wh0cd399394 <a href=http://tadalafil.fail/>tadalafil buy online</a> <a href=http://albuterol.store/>albuterol</a> <a href=http://wellbutrin150mg.pro/>wellbutrin 150 mg</a>

 


Aaronwep
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:10

wh0cd1170419 <a href=http://fluoxetine20mg.pro/>fluoxetine</a> <a href=http://buy-seroquel.reisen/>purchase seroquel online</a>

 


Charlesamutt
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:13

wh0cd1758224 <a href=http://buyyasmin.shop/>buy yasmin online</a> <a href=http://buysynthroid.store/>synthroid</a> <a href=http://albuterol.store/>albuterol</a>

 


Charlesamutt
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:16

wh0cd1831705 <a href=http://methotrexate.tools/>methotrexate price</a> <a href=http://buyamoxicillin.reisen/>amoxicillin</a>

 


Aaronwep
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:20

wh0cd1243907 <a href=http://sildenafil.us.com/>sildenafil canada</a>

 


StewartSkenI
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:23

wh0cd2052121 <a href=http://buytenormin.reisen/>tenormin</a> <a href=http://effexor.zone/>effexor</a>

 


MichaelJed
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:25

wh0cd2052120 <a href=http://zithromax.systems/>buy zithromax</a>

 


MichaelJed
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:25

wh0cd362224 <a href=http://propecia.news/>propecia</a>

 


BrettEnalp
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:25

wh0cd1831688 <a href=http://buyprednisone.reisen/>prednisone</a> <a href=http://buycelexa.shop/>celexa</a>

 


BennyJar
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:30

wh0cd399397 <a href=http://sildenafil.us.com/>sildenafil</a>

 


BennyJar
Poniedziałek, 04 Września, 2017, 07:50

wh0cd876530 <a href=http://buycymbalta.reisen/>cymbalta online pharmacy</a> <a href=http://buy-arimidex.reisen/>arimidex</a> <a href=http://tetracycline.news/>tetracycline</a>

« 1 187 188 189 190 191 192 193 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki