Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
Tak, tak! Notka! Padnijcie na twarz przed monitorem xD
Pozwolę sobie zadedykować ten wpis Zielakowi, Doo i Alice.
Cała notka pisana przy słuchaniu "Ciągle pada" i "Ktoś mnie pokochał".
Zostańmy przyjaciółmi - powiedział mi mój własny głos w głowie, kiedy siedziałem na zaklęciach. Była już połowa października. Tak, wiem. Szybko zleciało. Bardzo szybko.
Mogłem odetchnąć. Cudowne uczucie...
Spojrzałem na Blacka, obracając pióro w dłoni. Siedział obok mnie. Jak zwykle, odkąd powiedziałem te dwa słowa: Zostańmy przyjaciółmi.
To jest takie głupie, niezdarne. Ilekroć niepewnie zbliżymy przyjaźnie do siebie swoje dłonie, coś nas od siebie odepchnie. Mój zły dzień, Syriuszowe humorki, pojawienie się Pottera czy zwykła niewiedza. Nie miałem pojęcia jak to zrobić, by się z nim zaprzyjaźnić. Co źle robiłem?... Co my źle robiliśmy?
Staraliśmy spędzać ze sobą czas, rozmawiać. Przecież na tym polega przyjaźń, czyż nie?... Z pierwszym nie było problemu, wystarczyło razem chodzić na śniadanie, siedzieć na lekcjach, jeść obiad, razem pracować na zielarstwie, razem odrabiać prace domowe. Z rozmowami było ciężej. Nie miałem pojęcia, o czym możemy porozmawiać. Zbyt mało o sobie wiemy. Stanowczo.
- Syriusz... - mruknąłem mu do ucha, lekko ryzykując. Flitwick patrzył na nas. Udałem więc, że sięgałem po syriuszowy kałamarz. To nic, że swój miałem w zasadzie przed nosem. Wymówka prosta w razie wpadki - atrament mi się zglucił.
Wychwyciłem spojrzenie Syriusza.
- Co? - wyartkułował bezgłośnie, jako że nauczyciel przechodził obok nas. Machnąłem obojętnie różdżką w stronę szafki, mówiąc niedbałe: Alohomora. Tak, ćwiczyliśmy zaklęcia otwierające. Szafka nie drgnęła. Zignorowałem swe niepowodzenie, przyodziewając szatę obojętności. To nic, że miałem ochotę rzucić ławką w tą durną szafkę.
- Chciałem poga... Nie, nie tak. Chodzi o tą naszą - Zrobiłem cudzysłów z palców. - przyjaźń.
Black zmarszczył czoło, odwracając się do mnie przodem.
- O co chodzi?
Sięgnąłem do torby po żelka Haribo. Trafił mi się malinowy. Ukryłem go szybko w swoich ustach, nie chcąc narażać nieszczęśnika na zdemaskowanie.
- My źle to robimy - powiedziałem cicho, udając, że trenuję prosty ruch nadgarstka. Wycelowanie. - Za bardzo się przykładamy.
- Zauważyłem - mruknął. - Odpuśćmy sobie - powiedział cicho. Spojrzałem na niego, unosząc brwi. Potrząsnął ciemną głową. - Nie całkowicie, oczywiście. Po prostu niech dzieje się, co chce. Mam wrażenie, że obaj się do tego zmuszaliśmy, zmienialiśmy na siłę.
Westchnąłem, kiwając głową.
- Niech to się potoczy po swojemu. Dobra? - zapytałem, tak, dla pewności. Skinął głową, nawet nie próbując wymusić uśmiechu.
- Panie Lupin, niech pan nam zaprezentuje skuteczność zaklęcia Alohomory!
- ...Kto, ja? - zdziwiłem się, niezgrabnie wstając. Usłyszałem parsknięcie Jamesa. Wytknąłem mu język. Lubiłem go, nie powiem, że było inaczej. Taki wiecznie uchachany pajacyk-wesołek, gotów rozwiać wszystkie ponure myśli z głów swych towarzyszy. Bardzo mi pomagał zapomnieć o tym, co stało się w sierpniu. Nieświadomie z pewnością, ale pomagał.
- Tak, pan! - zawołał żwawo mały profesorek, podchodząc do katedry. Wskazał różdżką na tablicę, jej skrzydła odsunęły się od ściany, delikatnie otulając środkową część zielonego masywu, po którym to nauczyciele od wieków mają w zwyczaju bazgrać. - Proszę bardzo. Ruch ręką i formułka!
Skinąłem głową, starając się nic nie powiedzieć. Czułem na sobie krępujące spojrzenia całej klasy. Nie pomagało mi to wcale, a wcale. Miałem ochotę powiedzieć im, żeby przestali się na mnie gapić. Co ja, okaz jakiś w ZOO, czy co?...
Podniosłem lewą rękę z mą różaną różdżką, celując nią w tablicę. Biedna...
- Alohomora!
Tablica opadła z hukiem na podłogę, a ja, oczywiście, zrobiłem się czerwony. Flitwick pokiwał głową.
- Dodatkowe zadanie, panie Lupin.
Kiwnąłem głową, krzywiąc się lekko. Opadłem na swoje miejsce.
***
Siedziałem na błoniach, gapiąc się turkusowe, jesienne niebo. Miałem ochotę poderwać się ze swojego miejsca i z donośnym śmiechem rzucić w wir tańca z opadającymi liścmi, otulony złocistymi promieniami słońca. Sobota... I pierwsza nauka latania. Nie powiem, cieszyłem się. Kiedy już opanuję tę sztukę, będę mógł w powietrzu ścigać wiatr...
Nie miałem w zasadzie żadnych zmartwień. Z mamą regularnie piszę co drugi dzień. Wprawdzie pierwszy raz odezwała się dopiero po dwóch tygodniach rozstania ze mną, ale napisała. Nic jej nie jest. Z tego, co wywnioskowałem z listu, to próbuje stanąć na nogach. I bardzo dobrze, cudownie!
...staram się wrócić do normalnego życia, kochanie. Wiesz pewnie sam, że nie jest to łatwe. Warto próbować. Tata na pewno byłby szczęśliwy, widząc, że dalej cieszysz się dniem, tak, jak do tamtej chwili...
Nie mam pojęcia, co w tych rozmazanych łzami słowach było. Niesamowicie mnie to podniosło na duchu, jakby wbiło mi w lewy pośladek wielką igłę przymocowaną do gigantycznej strzykawki z napisem: "SZCZĘŚCIE". Mam wrażenie, że wszystko się do mnie śmieje, że słońce świeci tylko dla mnie, że wiatr tylko dla mnie snuje się po szkolnych błoniach, delikatnie łaskocząc me zaróżowione jak dawniej policzki.
...Kocham Cię, syneczku...
Łzy spłynęły obficie przy tych słowach.
Odchyliłem głowę w tył, przymykając oczy.
- Mnóstwo słonecznego światła jest na mojej drodze. ZIP-A DEE-DOO-DAH, ZIP-A-DEE.. Drozd na moich ramionach, ZIP-A DEE-DOO-DAH, ZIP-A-DEE... I jeśli to jest prawdziwe, i aktualnie wszystko jest zadowalające! Yeha, yeah, yeah! - Wyrzuciłem w górę zaciśniętą pięść, śmiejąc się samemu do siebie.
- Cześć! - zawołał głos Jamesa. Poderwałem się, odkręcając w jego stronę. Odkrzyknąłem mu to samo. Strasznie chciało mi się śmiać, gdy go tylko widziałem. Chodząca endorfina. Sięgnąłem do kieszeni, po tę w kostkach. Wyjąłem ciemnogranatowe, papierowe opakowanie. Wyciągnąłem je do Jamesa z wymownym zapytaniem na twarzy. Skinął głową. Po chwili oboje żuliśmy naładowane do ust kostki czekolady, śmiejąc się do siebie głupkowato. Polubiłem to, jeśli nawet i nie pokochałem. Po prostu śmiać się. Z niczego. Do siebie. Bo żyjemy. Bo nasze policzki mają dziwne kształty i usta nam się nie domykają. O, Jamesowi strąk śliny wyciekł z buzi, spływając po podbródku. Otarł go z głupią miną. Zaśmiałem się bardziej. Ktoś objął mnie za szyję, Jamesa po chwili też. Syriusz. Parsknąłem na jego widok, niebywale ubawiony. Oplułem go. Zakryłem usta dłonią, zaczynając się głośno śmiać, nieskromnie opuszczając szczękę. Z doświadczenia wiem, że żuta zawartośc jamy ustnej nie wygląda zachęcająco... Wyjęczałem przeprosiny.
Black puścił mnie, ocierając twarz rękawem wierzchniej szaty.
- Dziękuję. Naprawdę, wielkie dzięki.
Przyklęknąłem, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Sam nie wiem, co mnie tak ubawiło...
Wymieniłem niepewne spojrzenia z Jackiem. Remus i Syriusz stali na przeciwko nas, wyciagając ręce nad miotłami. Zewsząd dało się słyszeć chłopięce i dziewczęce, czasem nie do odróżnienia: "Do mnie!". Histeryczne, spokojne, pełne agresji bądź czułości, tu i ówdzie stanowczość.
- No, moi drodzy. Spokojnie, czule - usłyszałem za sobą miękki głos profesora.
Ponownie spojrzałem w prawie czarne oczy Skreeg'a, czując się jak debil. Wyciągnąłem prawą rękę nad miotłą.
- Do mnie - bąknąłem. Miotła ani drgnęła. Przez chwilę wydawało mi się, że zachichotała szyderczo. Wydąłem wargi. - Do mnie - bąknąłem ponownie. Jack parsknął. Podniosłem na niego swe niezaprzeczalnie piękne i niewinne, bursztynowo-złote oczy. Miną wyraziłem błaganie o to, by przestał się ze mnie nabijać, bo to bardzo ważna chwila przecież.
- Do mnie! - usłyszałem hardą komendę Blacka. - Co za zołza - mruknął, widząc, że miotła się na niego w zasadzie wypięła.
- Nie lubię cię! - wrzasnąłem do swojej. Zatkało mnie. W następnej chwili trzymałem ją w garści, zewsząc dobiegały mnie śmiechy i brawa. Nie mogłem powstrzymać głupiutkiego uśmiechu cisnącego mi się na twarz.
***
Padało. Oj, bardzo padało we wtorkowe popołudnie...
Oderwałem się od pisania listu do matki, zerkając tęsknie w okno. Rozejrzałem się po salonie Gryfonów. Był pełen uczniów. Jak zwykle w taką pogodę, co mogłem zauważyć od początku roku szkolnego. Ponownie skierowałem wzrok na ciemne niebo.
- Kusi, co nie? - zapytał umiejętnie James, stając za mną. Oj tak, on już wiedział, jak namawiać mnie do drobnych grzeszków. Skinąłem głową, nieszczęśliwie nie mogąc powstrzymać spojrzenia w okno. Potter wyjął mi pióro z ręki, inna para rąk podciągnęła mnie w górę. Pokręciłem głową.
- O nie. Nie ma mowy, nie wyciągniecie mnie...
- Ciii... - szepnął Syriusz, jakby chciał uspokoić podenerwowane dziecko. Prychnąłem, posłusznie jednak pozwalając prowadzić się na górę, do dormitorium. Ciężkie, drewniane drzwi zamknęły się za nami z trzaskiem.
- Ciągle pada - zanucił James, grzebiąc w szafie. Wyjął z niej trzy peleryny przeciwdeszczowe. - Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby...
Całą trójką zgodnie wybuchliśmy śmiechem. Nawet Syriusz, który zwykle ograniczał się tylko do parsknięć i chichotów. Teraz jednak śmiał się na całe gardło, a śmiech miał po prostu zabójczy. Nie muszę chyba więc pisać, że zacząłem się jeszcze bardziej cieszyć.
Syri odebrał od Jamesa długi do kostek, czarny płaszcz z jakiegoś jakby gumowego tworzywa. Przysiadł na łóżku, zakładając jeszcze kalosze. Poszliśmy z okularnikiem w jego ślady. Moja była zielona, Jamesa czerwona. Zgodnym krokiem wyszliśmy z dormitorium, niemal pędem kierując się do wyjścia z salonu, a potem w pełnym galopie po szkolnych korytarzach.
Stanęliśmy zadyszani w wejściu do zamku. Wymieniliśmy spojrzenia i szerokie uśmiechy. Spletliśmy wzajemnie swoje palce. Ja byłem w środku. Huknęło zdrowo, ciemnogranatowe niebo przecięła błyskawica. Jęknąłem, widząc to.
- Jaaaaak pięknie! - zawyłem, podskakując w miejscu. Po lewej stronie usłyszałem śmiech Pottera.
- Na trzy wybiegamy. - powiedział Black. - Raz... Dwa... Trzy!
Z donośnym wrzaskiem rzuciliśmy się przed siebie, wybiegając w deszcz. Unieśliśmy nasze ręce jak najwyżej się dało, stawiając wyzwanie śmigającemu po szkolnych terenach wiatrowi. Biegliśmy ile sił, starając się go prześcignąć. Nasze przystosowane do tego typu wariacji obuwie tylko rozchlustywało kałuże na boki, chroniąc nas przed zmoczeniem stóp i jednocześnie dostarczając zabawy. Skakaliśmy przez kałuże, po kałużach, po błocie. W pewnym momencie Syriusz wymyślił zawody; kto zaliczy więcej kałuż w minutę.
Śmiałem się jak szalony, wesoło, głośno i ochryple. Odchyliłem głowę w tył, kaptur od peleryny opadł mi luźno na plecy. Mocniej zacisnąłem dłonie na palcach Blacka i Pottera, czując to słodkie uczucie, które odkąd tylko pamiętam, wypełniało mnie właśnie w takich chwilach, jak ta. Lekkie łaskotanie w brzuchu, wrażenie, że rosną mi skrzydła, wiara, że mogę odlecieć gdzie tylko bym chciał... Tak. Byłem szczęśliwy. Po prostu.
Przystanęliśmy w końcu, śmiejąc się głośno. Uspokoiłem się nagle, prostując. Popatrzyłem w ciemne niebo. Kolejne błyskawica przecięła je jasną, pogiętą linią z wieloma rozgałęzieniami. Była lekko czerwona. Chwilę później dało się słyszeć donośny, jeżący włosy na karku grzmot. Krople deszczu tak przyjemnie pieściły mi usta, woda przelewała mi się dłońmi strumieniami.
Nie wiem, czy wszyscy tak mają. Ja w deszczu zapominam, kim jestem. Zapominam wszystko, co było "be" - zupełnie jakby spływający po mnie deszcz zmywał ze mnie wszystko to, co złe i niedobre. Przymknąłem oczy, uśmiechając się lekko. Uwielbiam czuć uderzenia kropli na twarzy, na ciele. To mnie uspokaja, koi nerwy i pozwala uporządkować myśli, opanować emocje.
W tym oto momencie dostałem lekcję, którą zapamiętam chyba na zawsze: Nigdy, ale to nigdy nie stój z zamkniętymi oczami, kiedy w pobliżu znajduje się Potter, bo przypłacisz to sińcem lub trwałym kalectwem.
Nim zorientowałem się, o co w ogóle chodzi i skąd to łomotanie, poczułem solidnie uderzenie w bark, poczułem piekący ból ramienia, w uszach zadźwięczał mi jamesowy śmiech, a następnie... BACH! Leżałem rozciągnięty na przemoczonej ziemi. Och, kochana pelerynka. Nie zmoczyłem sobie nawet ubrań. Podniosłem głowę, odgarniając przemoczone włosy z twarzy. Potter śmiał się jak wściekły pawian, opierając się na zgiętych kolanach. Nieustanny szum deszczu i grzmot zagrał na moją korzyść - podniosłem się i podszedłem bliżej. Pochyliłem się, szybkim ruchem wystawiając prawą nogę i podcinając okularnika. Uderzył w ziemię z donośnym plaśnięciem. Pociągnął mnie za sobą, więc zrobiłem drugie "bach". Skrzyżowałem obrażony ręce na piersi, a Black stał kilka metrów dalej i głośno się śmiał. Popatrzyłem na Pottera z uniesionymi brwiami. Błyskawicznie zapomniałem o dąsach. Skinęliśmy sobie głowami. Wstaliśmy. Z grobowymi minami, ramię w ramię, równym krokiem ruszyliśmy na Blacka. Natychmiast przestał się cieszyć.
- Ooo nieee... - mruknął, wyciągając ręce w niezaprzeczalnie obronnym geście. - Nie odważycie się... Ja jestem Black! Szlachcic! - ryknął.
- A wielki, plastikowy guzik mnie to obchodzi! - wrzasnąłem, puszczając się biegiem w jego stronę. James również momentalnie przyspieszył. Black okręcił się na pięcie, uniósł ręce w górę i wymachując nimi dziko, zaczął uciekać. Piszczał przy tym przeraźliwe.
- Ale ja nie jestem Żydem! - zawył. No zabił mnie tym. Padłem na kolana, nie mogąc wytrzymać ze śmiechu.
- Idiota! - zawołałem za nim jeszcze. Zerwałem się jednak, krztusząc wesołością, kiedy zobaczyłem groteskowy upadek Blacka.
- Syri! - zawołałem, kucając obok niego. - Kiedy tak leciałeś na twarz, wyglądałeś tak pięknie, jak żuraw o zachodzie słońca!
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w milczeniu. Wybuchliśmy głośnym śmiechem.
Kochane wariaty z nich... To nic, że nie ma takiego słowa. Oni również nie mieszczą się w żadnej skali.
Komentarze:
Cooper Wtorek, 17 Listopada, 2020, 00:02
Have you got a telephone directory? <a href="http://s-u-b.se/bystolic">bystolic 5 mg side effects</a> Rumors also swirled that Couric could take over “NBC Nightly News” from Williams
Cooper Wtorek, 17 Listopada, 2020, 00:02
Have you got a telephone directory? <a href="http://s-u-b.se/bystolic">bystolic 5 mg side effects</a> Rumors also swirled that Couric could take over “NBC Nightly News” from Williams
Brody Wtorek, 17 Listopada, 2020, 02:25
When can you start? <a href="http://s-u-b.se/serpina3g">serpina3c</a> 16th September 2014 — Rugby players are being warned about the dangers of sharing towels, razors and ice baths after an investigation found the practice could lead to serious skin infections and, in extreme cases, even death.
Brody Wtorek, 17 Listopada, 2020, 02:25
When can you start? <a href="http://s-u-b.se/serpina3g">serpina3c</a> 16th September 2014 — Rugby players are being warned about the dangers of sharing towels, razors and ice baths after an investigation found the practice could lead to serious skin infections and, in extreme cases, even death.
Homer Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 06:52
Excellent work, Nice Design <a href="https://malkostau.lt/uma-oils-uk-li8u">uma oils uk
</a> Recommendations include patientsâ and carersâ needs being reflected in commissionersâ decisions on building services; services must not be based on âÂÂoffice hoursâÂÂ; and at the end of life, patients should have access to someone who can meet their need for care within an hour of asking for help.
Homer Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 06:52
Excellent work, Nice Design <a href="https://malkostau.lt/uma-oils-uk-li8u">uma oils uk
</a> Recommendations include patientsĂ¢ĂÂĂ and carersĂ¢ĂÂĂ needs being reflected in commissionersĂ¢ĂÂĂ decisions on building services; services must not be based on Ă¢ĂÂĂÂoffice hoursĂ¢ĂÂĂÂ; and at the end of life, patients should have access to someone who can meet their need for care within an hour of asking for help.
Julius Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 07:10
How many would you like? <a href="https://avanti.cze.pl/red-rhino-lxv2">red rhino pill ingredients</a> Sanchez got off to a hot start Saturday night against the Jaguars, completing all three of his passes for 47 yards on the first drive in the Jetsâ 37-13 victory, Jaguars, including a 23-yard TD to Jeff Cumberland.
Julius Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 07:10
How many would you like? <a href="https://avanti.cze.pl/red-rhino-lxv2">red rhino pill ingredients</a> Sanchez got off to a hot start Saturday night against the Jaguars, completing all three of his passes for 47 yards on the first drive in the JetsĂ¢ĂÂĂ 37-13 victory, Jaguars, including a 23-yard TD to Jeff Cumberland.
Ella Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 14:01
I work here <a href="http://www.cbartes.net/buy-zofran-4i45">8 mg zofran</a> Perceived, often wrongly, as die-hard Assad supporters, they say they fear retribution in Turkey's refugee camps, which are thronged by Sunni Muslim opposition supporters, including rebel fighters and their families.
Ella Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 14:01
I work here <a href="http://www.cbartes.net/buy-zofran-4i45">8 mg zofran</a> Perceived, often wrongly, as die-hard Assad supporters, they say they fear retribution in Turkey's refugee camps, which are thronged by Sunni Muslim opposition supporters, including rebel fighters and their families.
Eli Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 17:37
I can't get a signal <a href="https://www.bitnova.es/apaxil-dvwb">buy paxil cr
</a> The Cadenza also comes with a ton of standard equipment, including rain-sensing wipers, dual-zone climate control, a 550-watt audio system, satellite radio and cloud-connected navigation. A $3,000 dollar luxury package adds nifty stuff like a panoramic sunroof, rear sunscreen, HID headlights with some clever faux-LED details, and ventilated seats trimmed in fine Nappa leather upholstery, which isnâÂÂt made from cattle, but also not from insects, so weâÂÂre good.
Eli Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 17:37
I can't get a signal <a href="https://www.bitnova.es/apaxil-dvwb">buy paxil cr
</a> The Cadenza also comes with a ton of standard equipment, including rain-sensing wipers, dual-zone climate control, a 550-watt audio system, satellite radio and cloud-connected navigation. A $3,000 dollar luxury package adds nifty stuff like a panoramic sunroof, rear sunscreen, HID headlights with some clever faux-LED details, and ventilated seats trimmed in fine Nappa leather upholstery, which isnĂ¢ĂÂĂÂt made from cattle, but also not from insects, so weĂ¢ĂÂĂÂre good.
Jamey Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 19:54
I'd like to order some foreign currency <a href="https://avanti.cze.pl/renovate-h7ri">cost of renovation per square metre</a> This fund is the latest format of the longstanding Framework Programme. The current scheme, Framework Programme 7 (FP7), runs until the end of 2013. During the course of FP7, 1,659 UK businesses successfully applied for the ÂŁ1.2bn available.
Jamey Poniedziałek, 23 Listopada, 2020, 19:54
I'd like to order some foreign currency <a href="https://avanti.cze.pl/renovate-h7ri">cost of renovation per square metre</a> This fund is the latest format of the longstanding Framework Programme. The current scheme, Framework Programme 7 (FP7), runs until the end of 2013. During the course of FP7, 1,659 UK businesses successfully applied for the ĂÂŁ1.2bn available.
Garret Wtorek, 24 Listopada, 2020, 00:00
Very interesting tale <a href="http://katkov.dev/buy-aindeem-uk-hvp9">buy aindeem uk
</a> Christopher, who attends ÂŁ18,000-a-year Mill Hill school, had invited 60 friends round to his house on Saturday, September 21, but a friend who posted the gathering on Facebook did not realise the online invitation could be seen by anyone.
Garret Wtorek, 24 Listopada, 2020, 00:00
Very interesting tale <a href="http://katkov.dev/buy-aindeem-uk-hvp9">buy aindeem uk
</a> Christopher, who attends ĂÂŁ18,000-a-year Mill Hill school, had invited 60 friends round to his house on Saturday, September 21, but a friend who posted the gathering on Facebook did not realise the online invitation could be seen by anyone.
Abigail Wtorek, 24 Listopada, 2020, 01:10
We've got a joint account <a href="http://katkov.dev/vente-cialis-tgj3">vente cialis</a> "I was told the night before that I was playing, which made for a sleepless night, but at least gave me time for the news to sink in. Maybe Simon Kerrigan was only told he was playing today because nerves clearly played a part.
Abigail Wtorek, 24 Listopada, 2020, 01:10
We've got a joint account <a href="http://katkov.dev/vente-cialis-tgj3">vente cialis</a> "I was told the night before that I was playing, which made for a sleepless night, but at least gave me time for the news to sink in. Maybe Simon Kerrigan was only told he was playing today because nerves clearly played a part.
Elden Wtorek, 24 Listopada, 2020, 03:18
I really like swimming <a href="https://savons.com/motrin-mg-kg-10ht">can babies get addicted to motrin</a> "Just trying to find out from the guys who they felt they wanted to play with, who they would be comfortable playing with ... I got a lot of good feedback from the guys on that. They were pretty sure about who they wanted to play with.
Elden Wtorek, 24 Listopada, 2020, 03:18
I really like swimming <a href="https://savons.com/motrin-mg-kg-10ht">can babies get addicted to motrin</a> "Just trying to find out from the guys who they felt they wanted to play with, who they would be comfortable playing with ... I got a lot of good feedback from the guys on that. They were pretty sure about who they wanted to play with.