Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
I nowa nota U Huncwotów również, zapraszam. Przybywajcie! ^ ^
Głupio mi... Strasznie mi głupio, że tak szybko "zapomniałem" o zdarzeniu z sierpnia. Chyba zbyt szybko pogodziłem się z tym, co się wydarzyło... Czy mogę usprawiedliwić się tym, że z chłopakami po prostu nie da się myśleć o przykrych sprawach?...
Godzina dwudziesta piętnaście. Za oknami było już ciemno, a w salonie Gryffindoru panowała przyjemna, przytulna atmosfera. Siedzieliśmy z chłopakami przy stolikach niedaleko kominka, odrabiając prace domowe. Był sobotni wieczór.
- Nie, nie! Co ty piszesz? - zirytowałem się. Syriusz inteligentnie napisał, że "mapa nieba to przedstawienie na płaszczyźnie gwieździstego nieba, jako widzialnego sklepienia niebieskiego. Siatki odwzorowań kartograficznych służą do nadania współrzędnych astronomicznych ciał niebieskich w układzie równikowo-południkowym". - Jakiego nadania? Współrzędne na mapie nieba się określa!
Syri mruknął coś pod nosem, wykreślając pomyłkę.
- Remusek prawdę ci powie... - szepnął chrapliwie James. Rzuciłem w niego kawałkiem pergaminu.
- Ty to się nie wymądrzaj, James! Kto powiedział, że do transmutacji żuka w guzik używa się formuły zaklęcia rozbrajającego?
- Ja spałem na lekcji, Remus! Nie moja wina, że wtedy nie myślałem!
- Wtedy? - pióro Syriusza zatrzymało się nad pergaminem. Black patrzył na Jamesa, marszcząc czoło. - To ty W OGÓLE umiesz myśleć?
- Słuszna uwaga - stwierdziłem, muskając się włókienkami orlego pióra po podbródku. - Nie zauważyłem u niego przejawu wykorzystywania mózgu chociaż w jednej setnej procenta, a ty? - zapytałem, celując w niego przedmiotem dzierżonym w dłoni. Czarny pokręcił głową, ciemne włosy zatańczyły mu wokół twarzy.
- Ni w ząb. Chroń nas, Slytherinie, od objawiania tej umiejętności przez Jamesa! Stare gacie Helgi wiedzą, co jeszcze wymyśli...
Zachichotałem. Strasznie mnie bawią te syriuszowe wiązanki. Potter wypiął pierś, przybierając skupioną minę. Syriusz zagryzł wargę, ciągnąc mnie za rękaw.
- Uwaga, zaraz James olśni nas swoją inteligencją... - szepnął mi do ucha. Zdławiłem śmiech.
- Każda różdżka ma dwa końce!
Wyłożyłem się z Blackiem na stoliku, śmiejąc na całe gardła. W tym twierdzeniu może nie było nic śmiesznego, ale mnie osobiście po prostu rozwaliło. Black tłukł pięścią w blat. Kałamarz podskakiwał miarowo.
- O, hahaha! Naprawdę?! - krzyknął Czarny, rechocząc. Odgiąłem się na swoim krześle do tyłu, podrygując. Krzyknąłem zdziwiony, kiedy moje siedzisko poleciało w tył, a ja razem z nim. James zawył, wyrzucając pięść w powietrze. Zakręcił nią młynka w powietrzu, wyjąc z uciechy. Prychnąłem, podnosząc się. Postawiłem krzesełko, siadając na nim z obrażoną miną.
- Faktycznie, masz się z czego śmiać! Prawie sobie odgryzłem język!
- CO?! - ryknął Syriusz, uderzając z hukiem otwartymi dłońmi o stolik. James w ostatniej chwili złapał kałamarz, bo inaczej to rozlałby swą zawartość na naszych wypracowaniach. Wszelkie rozmowy w salonie umilkły, uwaga została skierowana na nas. Black zerwał się ze swojego miejsca, doskakując do mnie. Chwycił mnie za ręce, ciągnąc w stronę kanapy. Nie zdążyłem wstać, więc oczywiście poleciałem bezwładnie na przód. Nie chcąc szorować kolanami po podłodze, zacząłem nimi szybko przebierać, wzbudzając jeszcze większą radość Jamesa. Prawdopodobnie tak rozbawiło go efektowne: "Du, du, du, du!", powstałe w wyniku zderzeń posadzki i moich stawów. Black zręcznym ruchem pociągnął mnie w górę, więc z niekontrolowanym: "Łaaa!", poleciałem jak szmaciana lalka. Albo to ja jestem taki lekki, albo to on jest taki silny. Albo jedno i drugie.
Padłem z plaśnięciem na siedzenie kanapy, Syriusz uklęknął nade mną. Pchnął mnie, gdy usiadłem, zmuszając tym samym, bym leżał. Z głupią miną patrzyłem, jak pochyla się nade mną, sięgając dłonią do mej twarzy. Wcisnąłem się w obicie mebla, czując się bardzo niekomfortowo. Prawa ręka Czarnego lekko ciągnęła mnie za włosy, opierając się obok głowy. Uniosłem brwi, kiedy jego palce dotknęły moich warg, lekko na nie napierając. Posłusznie uchyliłem usta. Black z wyrazem twarzy godnym znawcy, nakazał mi wysunąć język. Nie spierając się, wytknąłem mu go, czego niemal natychmiast pożałowałem - Syri złapał mnie za niego i pociągnął. Automatycznie go cofnąłem, ale ten debil trzymał go paznokciami, więc tylko jęknąłem, bo to bolało. Syriusz wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Masz go, masz! - zawołał, lekko ciągnąc. Chrząknąłem coś, czego sam nie zrozumiałem, machając rękami. Odskoczył nagle w tył, po drodze niezbyt delikatnie wpychając mi but między uda. Stęknąłem, staczając się z kanapy.
- Śliniak! - wrzasnął.
- Idiota! - odparłem łamiącym się, pełnym żalu głosem. Zewsząd dobiegały głośne śmiechy. No tak, przecież się na nas patrzyli... Przyzwyczajać się?
Najgłośniej oczywiście zacieszał James, gdzieś o uszy obił mi się chichot Lily. Wstałem, trzymając się za miejsce, w którym mam rozporek. - Durniu, to bolało!
Black prychnął.
- Damo, to było obrzydliwe!
- To po co mnie za niego łapałeś?!
- Kazał ci się ktoś tak ślinić?!
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie, Black!
- Ej no, uspokójcie się! - rozległ się głos tego czwartego z dormitorium. Wywróciłem oczami, podchodząc do krzesła. Złączyłem kolana, pochylając się lekko. Jamie, chichocząc, poklepał mnie po ramieniu.
- Szkoda, że się nie widzieliście...
Popatrzyłem na niego, mając na twarzy wypisanego wielkiego, wrzechobecnego i wrzechmocnego "focha". Nie utrzymałem go długo, po chwili rozciągając usta w uśmiechu. Kretyni...
Peter usiadł obok mnie, Black po przeciwnej stronie stolika. Chwycił kawałek pergaminu, leżący samotnie na stoliku. Nabazgrolił coś na nim szybko, po czym wysunął język między zęby. Przez chwilę miałem ochotę zdzielić go w podbródek. Modził coś przez chwilę, co raz to inaczej zaginając trzymaną kartkę. Pokręciłem głową, sięgając po pióro.
- To na czym stanęło? - zapytałem, chcąc skończyć dzisiaj pracę z astronomii. Wydałem z siebie rozjuszone prychnięcie, gdy poczułem lekkie uderzenie w skroń. Czymś ostrym. - BLACK, NIE RZUCAJ TYM WE MNIE!!! - ryknąłem. - Wiesz, że tego nie lubię - dodałem już spokojnie. Peter zaśmiał się cicho.
- Jakiś ty zmienny - zauważył. Zafalowałem brwiami, podnosząc z dywanu samolocik.
- No ba...
- Wiecie co? - zapytał nagle James, patrząc w kominek.
- Nie, nie wiemy - odparł z nagłym znużeniem Syriusz. Podparł głowę jedną ręką, palcem drugiej sunąc po krawędzi stolika. Westchnął, podnosząc wzrok gdzieś z podłogi.
- Ale pewnie zaraz nam powiesz - dodałem, jednocześnie czytając kolejny akapit książki. Na pracę domową, nauczyciel zadał nam wyjaśnienie szeregu dziesięciu pojęć. Połowę już zrobiłem, teraz miałem napisać o astronomii.
...astronomię można inaczej określić jako naukę o wszelkich obiektach i zjawiskach znajdujących się poza Ziemią...
- Chodźmy się przejść! - zaproponował głos Jamesa.
- Niedługo cisza nocna - zauważył ten Petera.
Prychnięcie Blacka, jakby z oddali...
- I co z tego?
...astronomia jest ściśle związana z astrofizyką, która jest zastosowaniem praw fizyki do interpretacji wyników obserwacji astronomicznych. Związek ten jest tak głęboki, że dziś obie dziedziny są właściwie jednością. Mógł on powstać dzięki odkryciu, że ciała niebieskie składają się z takiej samej materii, jak wszystkie inne otaczające nas obiekty....
Czyjaś ręka fruwała mi miarowo przed oczami. Zamrugałem szybko, cofając głowę. Nieświadomie rozluźniłem dłonie, książka opadła mi na uda. Uniosłem brwi, patrząc na Petera. on mi machał przed twarzą.
- Co?
- Zbieraj zwały tłuszczu, idziemy na spacer! - zawołał dziarsko James. Uniosłem brew.
- To do mnie? - zapytałem, wstając. Pokiwał głową, szczerząc się w uśmiechu. Ściągnąłem usta, wyciągając koszulę ze spodni. Podwinąłem ją, zerkając w dół, na swój blady brzuch.
- Jakie zwały?... - zdziwiłem się. - Przecież mam płaski brzuszek... - Pogładziłem go czule, uśmiechając się do niego. Chłopcy wybuchli śmiechem. Podniosłem głowę. - No co?!
Komentarze:
Doo Piątek, 19 Lutego, 2010, 23:54
Hej! Miał być koment z dwa dni temu-wiem, ale mnie wygonili wtedy z neta.
Wpis wydaje się być bardzo krótki! Tak szybko się czytało... Syrciu, nie rań mnie ;P. Liczyłam na coś dłuższego.
Co tu dużo mówić. Wciąż nie mogę się nadziwić, jak ty to robisz, że Hunce są tacy... Właśnie tacy, jacy powinni być! Rozwydrzone jedenastolatki. Że Syriusz się nie brzydził z tym językiem... Coś czuję, że przygody Twoich Huncwotów będą... jedyne w swoim rodzaju i ekstremalnie wybuchowe. Zostaje mieć nadzieję, że nauczyciele ugaszą dogorywające ruiny Hogwartu, hehe.
Już się nie mogę doczekać tych wybryków w Twoim wykonaniu.
Aha, i dobrze, że Remus już się jakoś odnalazł w życiu.
Zapraszam jutro do mnie
Alice Niedziela, 28 Lutego, 2010, 18:30
Bardzo mi się podobało. Nie no intelekt Rogacza jest po prostu powala1ący. Masz świetny język pisania. Bardzo łatwo i szybko się czyta. Pozdrawiam i życze weny