Witam wszystkich! Kochani, ta notka jest krótka i nie dzieje się w niej nic ciekawego -jestem tego doskonale świadoma, ale wierzcie mi, wrażeń będzie aż nadto w części 20. Mam nadzieję, że te 10 dni do lepszej notki wytrzymacie,a póki co-zajrzyjcie też do Myślodsiewni Severusa- tam także nowa część losów Mistrza Eliksirów, ale uprzedzam-nie zabierajcie się do jej czytania bez termosu z kawą, bom się rozpisała^^
Tymczasem-let's read!
P.S. Wielki dzięki za komentarze, serdecznie chciałabym podziękować szczególnie Płomiennej Ginny (Mariettcie),Zynciei Magdalen1. Chciałabym też prosić, by Ci, którzy nie mają nic do powiedzenia o mojej twórczości, która jest publikowana w dziale "Lochy", nie komentowali i nie wypisywali bzdur skierowanych pod adresem innych czytelników. Uprasza się też o wzajemne nieobrażanie się gdyż w przeciwnym razie komentarze niektórych userów będa kasowane bez litości to tak gwoli wyjaśnienia, a teraz naprawdę zapraszam do lekturki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nigdy nie przypuszczałem, że jeden głupi mecz może na mnie wywrzeć takie wrażenie. Przyznam się, że cały tydzień byłem zdenerwowany i poirytowany, warczałem na ludzi bez powodu. Być może dlatego paru marniaków-pierwszaków z Hufflepuffu dorobiło się nerwicy (to mój jeden z najskuteczniejszych sposobów na odreagowanie- przestraszyć/wnerwić jakiegoś człowieka, który jest na to podatny, ekhem) bądź fobii. Cóż, life is brutal ale przejdźmy dalej. Przez mój zły nastrój nawet Crabbe i Goyle, choć przywykli do moich kaprysów, chwilami mieli mnie dość i ruszali robić napad na kuchnię albo starszych kumpli, aby skonsumować ich zapasy. Rozumieli mnie co prawda chłopacy z drużyny, ale przecież oni są starsi i to oni zagrali tak a nie inaczej, więc pytali: A co ty tak to przeżywasz, zupełnie jakbyś to ty grał przeciwko Potterowi? Marcus chodził jak struty i choć mamy ze sobą na pieńku od czasu tamtej bójki na dziedzińcu, to byliśmy w pewnym sensie towarzyszami niedoli, bo obaj byliśmy wkurzeni na tego cwaniaczka Wielkiego Pe. Z dwojga złego, tak sobie teraz myślę, chyba lepiej mieć za towarzysza niedoli takiego Flinta niż Pottera…
Tylko Pansy przyjęła inną taktykę: kompletnie ignorowała mój zły nastrój.
Pewnego dnia, a była to bodajże środa lub czwartek, podszedłem do niej na przerwie i powiedziałem:
-Pansy, przepraszam. Wiem, że zachowywałem się wrednie przez ostatnie dni ale to ten mecz tak mnie rozstroił, wiesz, że każdy sukces Pottera jest moją osobistą porażką.- i wyciągnąłem rękę „na zgodę”. Pansy spojrzała na mnie, na moją dłoń, a potem odpowiedziała szorstko:
-A dajże sobie ty spokój z takimi formalnościami, wariacie! Akurat mam powód do złości, że strzeliłeś focha.
Skonsternowany, schowałem rękę i powiedziałem niepewnie:
-Ale tak odeszłaś, wtedy, po meczu…myślałem, że się obraziłaś!
Na to ona ujęła się pod boki i tak spojrzała, że natychmiast się roześmiałem:
-Jeszcze czego… każde moje odejście bierzesz za obrażenie się? To dopiero! Stwierdziłam, że był ci potrzebny czas na ochłonięcie, tyle.
-Jasne…w porządku.- mruknąłem.
-Ale nie przeczę, że trochę zaniedbałeś się z korytarzem i z tym całym galimatiasem.- kontynuowała.-Co prawda, na razie spokój był i ja też nie miałam czasu ani weny na takie łażenie wte i wewte, zwłaszcza po Galerii, tym bardziej, że Filch teraz często tam chodzi, żeby zabezpieczyć ściany przed nowym grzybem. Niemniej, powinniśmy byli coś zrobić, inaczej Potter i ta cała banda nas uprzedzi szybciej niż zdążysz okiem mrugnąć.
-Dobra, możemy ruszyć z tym, tylko że ja nie mam pojęcia…co i jak…
-Co jutro jest za dzień?- zapytała Pansy, nagle zatrzymując się z błyskiem w oku.
-Ee…Noc Duchów…Halloween.- odparłem obojętnie ale nagle i mnie olśniło. Pansy zaśmiała się z satysfakcją.
-Półmrok, dynie, strachy na lachy…same ułatwienia dla nas, w try miga przejdziemy się na trzecie piętro i sforsujemy drzwi.- zawołałem radośnie, ale zaraz ucichłem, bo Pansy zgromiła mnie:
-Jeszcze głośniej, to może nauczyciele cię usłyszą, bo uczniowie z pewnością już wiedzą.
-A co, jeśli się nie uda?- szepnąłem, rozglądając się niespokojnie.- No wiesz…jeśli oni tam mają coś superniebezpiecznego…to drzwi muszą być super zabezpieczone…zakład, że tacy uczniowie jak my nie poradzą sobie z tym.
-Może i pierwszoroczniacy nie…ale na pewno kolesie z siódmej klasy…bez trudu.- mruknęła optymistycznie.- Marcus ma jakiegoś kumpla-historyka na siódmym roku, bo często prosi go o odrabianie prac, będzie wniebowzięty jak poproszę go o pomoc.- uśmiechnęła się z zadowoleniem i rzuciwszy krótkie „cześć”, pobiegła w stronę boiska, gdzie znajdowały się szatnie zawodników i kantorki dla trenerów, kiedy chcieli opracować w spokoju jakiś plan albo skonsultować się. Nic to, że j a nie byłem wniebowzięty włączeniem w plan Flinta, ale szybko przypomniałem sobie, że jesteśmy w pewien sposób towarzyszami niedoli i że powinienem być uprzejmy, bo zawsze mógłbym musieć prosić o pomoc Wielkiego Pe. Wiedziałem, że mnie zemdli, jak tylko o tym pomyślę! Dobra, idę na obiad, może widok gorącego kremu maślano-rybnego z ziołami portugalskimi i hiszpańskim befsztykiem plus pudding morelowo-malinowy z czekoladowym sosem na deser przywrócą mi apetytJ
Komentarze:
magdalen1 Czwartek, 05 Lipca, 2007, 13:16
Jestem pierwsza.Jeszcze nigdy sie nie zdarzyło... No ale przejdźmy do notki też fajna wstawiam W
magdalen1 Czwartek, 05 Lipca, 2007, 13:52
I nie musisz dziekować.
Łapka Czwartek, 05 Lipca, 2007, 21:14
Bardzo fajna notka. Stawiam W
pozdr . Madam Malkin
Lili Evans Czwartek, 12 Lipca, 2007, 13:30
fajne, fajne..... WYBITNY dla ciebie
herma Czwartek, 12 Lipca, 2007, 14:53
wybitny pewnie się cieszysz co magda?
magdalen1 Czwartek, 12 Lipca, 2007, 17:26
cieszę się herma
sQwerty Czwartek, 12 Lipca, 2007, 22:50
Calkiem spoko Też stawiam W. A wogóle tak osobiście to nawet lubię Malfoy'a. Bo jak by nie było, nie byłoby bez niego żadnej akcji w HP niezłe są z nim scenki. Fajnie że za to się wzięłaś bo masz talent;)Czekam na następną notke pozdrufka!
magdalen1 Piątek, 13 Lipca, 2007, 15:35
Ja też nawet lubię Malfoya
sQwerty Piątek, 13 Lipca, 2007, 20:48
Opowiadasz jak Draco byl w pierwszej klasie? A piszesz cos jeszcze na tej stronie?