26. Tajemnica tajemnicę goni i szczęście w nieszczęściu
Moi drodzy!Bardzo dziękuję za wytrwałość i przepraszam, że kazałam czekać na siebie tak długo. Mam nadzieję jednak, że choć część z Was ze mną została i zostanie jeszcze długoPóki co zapraszam do lektury i także do Myślodsiewni. Pozdrawiam!
@@@@
Okazja do omówienia feralnej wyprawy za Potterem nadarzyła się podczas śniadania, ale szepnąłem tylko do Crabbe’a, a on podał dalej do Goyle’a i Pansy, żeby nie rozmawiać o tym teraz pod okiem czujnego Snape’a, któremu nasza zaaferowana rozmowa mogła nasunąć podejrzenie, że w sprawie ewentualnego towarzystwa jednak go okłamałem. Nie mogło mi się jednak nie rzucić w oczy, że również Potter i Granger mieli skwaszone miny i że atmosfera przy stole Gryfonów nie była zbyt fajna.
W jeszcze większe zdumienie wprawił mnie fakt, że na klepsydrze Gryffindoru brakowało stu pięćdziesięciu punktów, o sto trzydzieści więcej niż u nas…! :-O
Wszystko wyjaśniło się, kiedy szliśmy na zielarstwo.
Okazało się, że tuż po złapaniu mnie, McGonnagall wróciła na korytarz i już miała iść spać, kiedy napatoczył się Longbottom, największa niezdara na pierwszym roku w Gryffindorze i potworna niedojda naukowa, wieczna i ukochana ofiara Snape’a oraz maniak zielarstwa. Longbottom chciał ostrzec Pottera i Granger ale mu się nie udało, a swoją drogą Potter i Granger złapani zostali przez Filcha podczas powrotu z wieży i odstawieni do McGonnagall, której optimum wściekłości przypadło na jej własnych uczniów i odjęła każdemu po pięćdziesiątce i także nałożyła szlaban, ten sam, co mnie.
Nic zatem dziwnego, że Potter i szlama nie mieli tryskających wesołością humorów: reszta Gryfonów pewnie była na nich potwornie zła, bo przez jeden wybryk stracili całe prowadzenie w quidditchu (chociaż coś, dobrze im tak!) ale też i Ślizgoni nie byli zbyt zachwyceni, gdy ujrzeli swoją klepsydrę. Trzeba jednak przyznać, że Pansy, Crabbe i Goyle solidarnie ponieśli razem ze mną ciężar odpowiedzialności wśród domowników, którzy zresztą szybko przestali się gniewać po usłyszeniu całej historii. W sumie wyszliśmy na lepsze przed Gryfonami, a czemukolwiek by taka okoliczność nie towarzyszyła, oznacza ona, że nie jest tak źle, by się martwić ;-D
W każdym razie, szlaban wyznaczono nam o północy w sobotę. Nie wiem, co będziemy robili, ale mam nadzieję, że nie zajmie to nam dużo czasu, bo lubię się wysypiać…przepisanie jakiejś księgi byłoby wystarczającą karą. Pansy trochę się martwiła, że nic nie może zrobić, by mi pomóc, ale też podziwiała mnie za krycie przed Snapem.
-Powiedz mi jedno, czemu nie przyszłaś pod tą durną zbroję? – chciałem wiedzieć, kiedy zbliżaliśmy się do cieplarni. –Czekałbym na ciebie, ale najpierw przypałętał się Irytek a potem wystraszyła mnie McGonagall.
-Bo czekałam na nich w pobliżu obrazu, i doczekać się nie mogłam…nie mam zielonego pojęcia, jak oni wyszli, że ja ich nie widziałam…a przecież wiem na pewno, że byli w salonie po kolacji i także, że na tę całą wieżę jednak doszli, skoro u jej stóp wpadli w łapy Filcha! Nie mogli zmienić się chyba w duchy, prawda?
-No tak, to dosyć podejrzane…
Sprawa tajemniczego wymknięcia się Gryfonów była zaiste zagadkowa ale ponieważ nic nie potrafiliśmy sensownego wymyślić, daliśmy sobie z tym spokój, zwłaszcza, że solennie postanowiliśmy nie czynić żadnych nocnych wycieczek ani prób upokorzenia Gryfonów do czasu, aż Snape i McGonagall stracą swą dodatkową czujność, która może i nie była zbytnio zauważalna, ale za to wyczuwalna aż nadto :-/ Nie da się też ukryć, że mieliśmy sporo zadane, a szlaban w sobotę trochę mi komplikował plan odwalania zadań domowych ale nie mogłem się skarżyć- poza tym, uznałem, że rodzice nie muszą wiedzieć o tym szlabanie.
Mam zaszczyt dodać jako pierwszy komentarz. Nocia jest dobra, masz ciekawe pomysły na prowadzenie tego pamiętnika. Dostajesz P. Zapraszam do czytania Pamiętnika Cedrica.
Hanna Abbott Wtorek, 13 Listopada, 2007, 21:10
hym..nocia ciekawa pomysły też, zdania ,,bogate" w różnorakie słownictwo, ale zacznij komentować pamiętniki innym wtedy oni też ci się odwdzięczą
<przynajmniej ja>
Dorcas Środa, 14 Listopada, 2007, 14:38
Chyba pierwszy raz tu wchodzę Zawsze uważałam Draco za jakiegoś okropnego ślizgona a nie dawno to się zmieniło dlatego postanowiłam tu wejść. Bardzo mi się podobają twoje notki Będę wpadać częściej
Pozdrawiam
Sejdi Sobota, 17 Listopada, 2007, 20:09
Oj ale mnie tu dawno nie było ;]
Notki świetne.
Pozdrawiam
Shaine Riddle von Voldemort Wtorek, 20 Listopada, 2007, 16:42
Och! Jka ja uwielbiam te noty.
Draco jest absolutnie fascynującym ślizgonem. Podoba mi się twój styl pisania.
Jest orginalny i zgadza się z charakterem cudwonego Malfoya.
Buziaki
Ps:Następnym razem napiszę dłużej!!