29. Harówka przez duże "h" i kłopoty z transmutacją
Przepraszam Was bardzo za zwłokę, ale nie mogłam wczoraj zalogować się do pamiętnika Dracona Powtarzam najmilsze życzenia dla Was z okazji Bożego Narodzenia i Nowego Roku, załączając mały upominek w postaci 29., nieco innego wspomnienia Dracona. Serdeczne "dzięki" za wszelkie Wasze komentarze
1) Arya: bardzo dziękuję
2) Marzena: bardzo to miło mi słyszeć najlepsza byłam w gimnazjum, teraz jestem w sumie w czołówce i maturę piszę rozszerzoną pochlebiam sobie w każdym bądź razie, że jestem dobra :P
3) daria: Nie, nie miałam otwartego pierwszego tomu, ale starałam się utrzymać kolejność wydarzeń, bo takie miałam założenie odnośnie tego fragmentu życia Dracona Malfoya. Żywcem nie spisałam, bo chyba nie widziałaś nigdzie, bym wzięła notkę w cudzysłów... co do zarzutu, że nie daję siebie: wybacz mi, lecz się nie zgadzam. Zawsze daję siebie w notce, a że tu akurat jest trochę bardziej zachowany porządek rzeczy jak w Rowling, to już moja własna sprawa. Gdybyś znała KF tak świetnie, to widziałabyś, że nie jest to spisanie ani odwzorowanie Rowling, bo ona nie ukazuje tam żadnych uczuć Malfoya na ten temat, co ja właśnie zrobiłam: punkt widzenia Dracona na całą tę sprawę, oto, co masz przed sobą, a jeśli nie rozumiesz tego: przykro mi, więcej nie jestem w stanie zrobić.
4) Arya: Wzorowanie się, to zbyt dużo powiedziane; nazwałabym to oparciem się o jej twórczość, bo przecież cała ta strona wiąże się ze światem przez nią wykreowanym
Serdecznie pozdrawiam i do usłyszenia niedługo:P
***
23:15, Pokój Wspólny Ślizgonów
Stanowczo uważam, że pierwszorocznym należą się jakieś ulgi! To jest po prostu jedna wielka harówka przez duże „h”! Zasuwam niczym Granger w szacie z zielonym wykończeniem, wkuwam jakieś durne teorie (kiedy wreszcie będą sumy? Tęsknię za czasem, kiedy nie będę musiał zdawać tej piekielnej historii magii, która na plaster mi doprawdy, bo stronnicze i nudne to wszystko jest!) a w przerwach między tym a zaspokajaniem podstawowych potrzeb fizjologicznych próbuję wyciągnąć jakieś wnioski z tego, co stało się podczas pamiętnego szlabanu w Zakazanym Lesie.
Zdaje się, że to było tak dawno… mamy tyle roboty, że czas przelatuje mi przez palce jak woda przez sito o ile nie jest zamarznięta. Nie wysypiam się, więc jestem poirytowany i wszystko mnie drażni bardziej niż zwykle. Wczoraj na transmutacji zwyczajnie nie wytrzymałem, kiedy McGonnagall kazała mi przepisać sto razy na pergaminie wielkimi literami zasadę transmutacji międzygatunkowej (znowu nie zdążyłem na czas oddać pracy z transmutacji:/) wraz z RYSUNKAMI i nauczyć się na pamięć. Litości! Przy sześćdziesiątym razie zbuntowałem się, bo to była nasza siódma godzina tego dnia, siódma karna robota za głupią jednodniową zwłokę bądź nieprzygotowanie (zielarstwo) bądź nieuważanie na lekcji (historia) i chyba siódmy dzień, kiedy spałem w nocy przez dwie godziny. Nikt normalny nie wyrobiłby a ja się chociaż staram, żeby matka mi potem nie gadała ani ojciec nie burczał, że siostrzeniec brata kuzyna chrzestnego ojca brata jakiegoś tam ministra ma lepsze wyniki ode mnie (cóż, jak się chodzi do Durmstrangu…), a ta kobieta zupełnie nie ma litości nad nami! Gnębi zwłaszcza Ślizgonów, chociaż racja, że nie przepuści nikomu: mniejsza o większość, w każdym razie powiedziałem, że nie będę tego przepisywać, na co ona kazała mi powtórzyć, na co ja powtórzyłem, na co ona zaczęła wrzeszczeć, że jestem bezczelny i że napisze do mojego ojca, że ma dość mojego olewajstwa i że ona mi już powiedziała, że nie przepuści mnie przez egzamin za jeszcze jedno nieprzygotowanie i że to było właśnie to „jeszcze jedno”. Słowem, nerwy jej puściły, chociaż trzeba przyznać- nie darła się na pół Lasu, tylko gdzieś tak na dwa skrzydła zamku- chociaż tyle dobrego. Ja jej na to, że ojciec zawsze uważał, że…, „Twój ojciec, Malfoy, miał piątkę z transmutacji, kiedy był w twoim wieku, więc jeśli tak bardzo chcesz być do niego podobny, to bądź tak miły, i oddaj mi tę pracę do północy albo porozmawiamy z twoim ojcem i dowiemy się, co naprawdę myśli o twoich ocenach!!” . No więc super. Ugotowała mnie tak, że już lepiej się nie dało. Co więc robię teraz kilkanaście minut po jedenastej w nocy, kiedy wszyscy moi kumple śpią spokojnie, to pewne? Siedzę sobie w przyjemnym nastroju przy do połowy wypalonej świecy, przy wyziębionym kominku i piszę coś, czego nawet dobrze nie rozumiem.
Zresztą, nieważne. I tak mam to gdzieś. Oddam jej tę głupią pracę i pójdę spać. Nie obchodzi mnie, na co jutro zaśpię, ale wiem jedno: jeśli nie wyśpię się porządnie tej nocy, to zwariuję. Nie obchodzi mnie, na co zaśpię jutro- czy to będzie historia, czy zaklęcia, czy nawet eliksiry: coś się wymyśli, zresztą Snape chyba widzi, w jakim my wszyscy jesteśmy stanie. Coś się powinno zreformować w tej szkole, to pewne jak to, że strasznie chce mi się spać i marzę tylko o jednym…
23:57, Pokój Wspólny Ślizgonów
SZLAG!!!!!!!!!!!!! Musiałem się zdrzemnąć przez chwilę i co???!! Za trzy minuty północ= za trzy minuty przepadnie szansa na dogadanie się z McGonnagall!!!! Przeklęta transmutacja międzygatunkowa, przeklęte egzaminy!
24:16, Dormitorium Ślizgonów
Wiedziałem. Po prostu wiedziałem, że coś mi się od życia w tej karkołomnej egzystencji należy, bo sprawiedliwość jakaś tam istnieje. HA!
No więc tak. Otrzeźwiony porządnie poleciałem ile sił w nogach na piąte piętro, gdzie McGonnagall ma swój gabinet, modląc się, by nie była w nastroju spóźniłeś-się-o-sekundę-więc-możesz-zapomnieć-o-egzaminie-z-transmutacji . Akurat zegar na wieży zaczął wybijać północ, gdy, spocony i zadyszany, zacząłem stukać w jej drzwi. Ponieważ nie było odzewu, ponowiłem pukanie i nie przestawałem póki nie przebrzmiało dwunaste uderzenie zegara. Bez skutku.
Pomyślałem, że McGonnagall śpi na kamień, bo nie mogła się znajdować o tej porze poza swoim gabinetem, wiem to, bo akurat któryś z prefektów Slytherinu cieszył się, że ona nie ma w tym tygodniu nocnego dyżuru i że będzie mógł poszperać w bibliotece. W każdym razie, nie straciłem głowy ale też za bardzo żal mi było samego siebie i straconego czasu, żeby pokpić sprawę-zresztą, i tak już nie było najlepiej. Wyczarowałem więc kawałek pergaminu i pióro i napisałem na nim supereleganckim drukiem:
Droga Prof. McGonnagall,
Oto praca, którą pani mi zadała.
Jest w tej chwili godzina 24:00. Ja się nie spóźniłem…
Załączam wyrazy poważania oraz…
Dobrej nocy życzy
D. Malfoy
Tym szarmanckim liścikiem nakryłem moją pracę i wsunąłem pod drzwi gabinetu. Potem w lepszym nastroju udałem się do lochów.
Na dzień dzisiejszy nie znam cudowniejszego uczucia nad położenie się do łóżka po baaaardzo długim i baaaardzo męczącym dniu Olewam to, co będzie się działo jutro: w końcu zdrowie jest ważniejsze, a moje już i tak jest nadszarpnięte ;)
następnego dnia, 10:47
Ach, jak to dobrze jest się wyspać! Teraz mogę znowu pracować na najwyższych obrotach! Ciekawe, jaką teraz mamy lekcję… zawsze gubię plan… no nic, pójdę pod Tablicę Ogłoszeń, przy okazji wezmę sobie jakąś grzankę i zjem po drodze… La, la, la :P
11: 03
Za jakie grzechy, za jakie przewiny, pytam się, karzesz mnie, o, Władzo Ustalająca Plan?! Dlaczego mamy na trzeciej lekcji transmutację a nie nawet historię magii??!!
Komentarze:
Marzena Niedziela, 23 Grudnia, 2007, 20:15
To jest cudowne! Wmurowało mnie w ścianę! Pozdrowienia! Wesołych Świąt!
Liszka Wtorek, 25 Grudnia, 2007, 19:27
Hej!!!Marzena ma racje!!!JAkoś mało komentarzy...chyba wszystkich tak ,,wmurowało" że nie piszą!!!
Arya (Tom Riddle) Środa, 26 Grudnia, 2007, 13:23
Najpierw jeszcze do poprzedniej notki, chodziło mi bardziej o to, że opisujesz prawdziwe wydarzenia, opierasz się na świecie wykreowanym przez Rowling, a nie piszesz coś w stylu:Malfoy usłyszał płacz Hagrida, zobaczył jego ciało stratowane przez jednorożca, Hagrid wyznaje mu, że zawsze go kochał, później razem z Hermioną idą do Graupka, Ron rzuca Avadę na Harry'ego... trochę się rozpędziłam w tych absurdach .
To teraz ta notka. Musiałam otworzyć słownik wyrazów bliskoznacznych, żeby w pełni wyrazić, jak bardzo mi się podobało, więc twoja notka jest: fantastyczna, fenomenalna, genialna, nieziemska, boska, śliczna i nie wiem, czy jest takie określenie, malfoyowata. Podoba mi się to narzeanie Malfoya. Czytając to, poczułam się, jakbym słyszała Dracona. Ale ja zawsze musze się do czegoś przyczepić znalazłam kika błędów interpunkcyjnych i prawdopodobnie jeden stylistyczny.
Parvati Patil Czwartek, 27 Grudnia, 2007, 14:46
Zgadzam się z wami ta notka jest Suuuuuuuuuuupppppppppppeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrr przez duże S po prostu genialna. Widać że wczułaś się w rolę Dracona!!! Nawet nie zwróciłam uwagi na błędy które znalazła/ł Arya tak się wczytałam!!! MAM NADZIEJĘ ŻE NASTĘPNA NOTKA JUŻ WKRÓTCE. pozdro!!!