31. Egzaminy i dziwne wydarzenia coraz bardziej dają się nam we znaki
Wielkie dzięki za komentarze;)
1)Ktoś:P : dzięki;)
2)Arya: nie mylisz się... dzięki;)
3)Parvati Patil: bardzo dzięki;)
4)Marzena: wielki dzięks;))o tyle, miłego czytanka
8:11, Salon Ślizgonów
Zaczęły się egzaminy. Mam za sobą zielarstwo i zaklęcia a dziś w południe zdaję transmutację, potem zaś astronomię. Mam nadzieję, że McGonnagall zapomniała o swojej groźbie. Więcej potem, muszę lecieć na powtórkę.
11:17, Wielka Sala … zostały 43 minuty do egzaminu z transmutacji
Rany, jak ja mam już dość! Chociaż tyle tego dobrego, że potem już z górki: eliksiry jutro a pojutrze historia magii. Siedzę sobie z Crabbem i Goylem i czekamy na Pansy, która pobiegła po podręcznik do dormitorium. Ktoś z wyższej klasy powiedział jej, że często dają transmutację przedmiotu w zwierzę.
Z tego wszystkiego zapomniałem napisać o tym, jak skończyła się moja historia z feralną pracą z transmutacji. McGonnagall miała ciężki atak tej grypy, co to się nią wszyscy przez kiełki zarazili pod pokojem. Złego słowa mi nie powiedziała tylko oddała mi kilka dni temu pracę. Wstawiła mi Z… skoro ona jest zadowolona, czemu ja nie miałbym być? Chociaż jak na nią, to nieco dziwne takie ulgowe traktowanie. Mam nadzieję, że nie ma na mnie jakiegoś haka egzaminacyjnego.
Quirrel nie daje po sobie poznać, że coś nie gra. Może jest tylko trochę bardziej nerwowy niż zazwyczaj ale poza tym zachowuje się jak zwykle dziwacznie. Nie wiem sam, ale coś mi tutaj nie pasuje. Cały czas myślę, z kim on rozmawiał w tej sowiarni skoro nikt za nim nie wszedł. Pansy słyszała kiedyś o płaszczach dających niewidzialność, ale nie sądzę, by ktoś pod nim wszedł wtedy do, bądź co bądź, małej sowiarni. Zauważyłbym chyba? Jedyne, co rzuca się mocno w oczy, to chłodno-uprzejmy stosunek, z jakim odnosi się do Snape’a i vice versa.
11:25, Wielka Sala… zostało 35 minut do egzaminu z transmutacji
Sprawdziliśmy w tej książce Pansy, jak dobrze zamienić szklankę w kanarka czy tam kalosze w urocze ropuszki, ale dla mnie to trochę głupie jest… po co rozdrabniać się nad wzorkami na ich grzbietach i różnymi szczególikami? Chyba ważne jest, bym umiał przetransmutować coś w coś innego, hm? Jeśli okoliczności zmuszą mnie do zamiany kamienia w sztylet, nie będę przejmować się tym, czy rękojeść jest srebrna czy wysadzana opalami, ale czy w ogóle wyjdzie mi sztylet z dobrym ostrzem… szkoda, że nie myśli się u nas w szkole logicznie, czasem by tej się logiki przydało, jeśli chodzi o moje zdanie…
Oho, właśnie weszła do Sali Granger w towarzystwie Pottera i Weasleya. Usiedli dwa stoły dalej tyłem do naszego stolika. Wszyscy troje mają trochę zasępione miny, z tego, co widziałem przez tę chwilę, gdy szukali miejsca, i o czymś rozmawiają szeptem… hm, może udało im się oblać jakiś egzamin?
Podzieliłem się tą myślą z Pansy, ale ona rozwiała szybko moje wątpliwości.
-Co ty, taki kujon jak ona, nie mogła nic zawalić, a jak znam życie, to pewnie dostanie 300% punktów.- powiedziała, łypiąc ponuro na dziewczynę.-Ale możliwe całkiem, że Potter lub Weasley coś odegrali.
-Crabbe, idź no podsłuchaj przypadkiem, o czym mówią. –rzuciłem cicho i stanowczo ale wtem Pansy się podniosła, szepcząc:
-Ja to załatwię lepiej.
Wygładziła spódniczkę i ruszyła równym krokiem w stronę Gryfonów. Obserwowaliśmy ją w milczeniu, lecz z natężeniem. Ciekaw byłem, co wymyśli.
Pansy zbliżyła się do kilku Ślizgonów, grających w eksplodującego durnia kilka miejsc od Gryfońskiej bandy ale za jej plecami. Byli to chłopacy starsi od nas, znani mi częściowo z naszej drużyny quidditcha. Jeden z nich miał dość długie, proste, ciemne włosy i opaloną twarz. Siedział jako jedyny tyłem do Pottera i spółki. Tłukło mi się po głowie, że nazywa się jakoś na P, ale nie pamiętałem, kto i kiedy mi o nim opowiadał. Pansy wybrała właśnie jego. Musiała chyba strzelać w jego stronę oczami, bo chłopak, z początku zniecierpliwiony ekscesami jakiejś małolaty, potem coraz częściej odrywał wzrok od stołu i patrzył na nią spod grzywki wzrokiem jednoznacznym. Spodobała mu się widać, bo po chwili roześmiał się i, pokręciwszy głową, spróbował wrócić do gry, ale w tym momencie właśnie Pansy potknęła się z gracją, lądując za ławką jego kolegów a on aż się podniósł i wyjrzał. Pansy podniosła się z wdziękiem, odgarnęła sobie powolnym ruchem włosy z twarzy i z głupawym, dziewczyńskim chichotem odwróciła wzrok i obeszła ławę dookoła. Chłopak przechylił nieco głowę w jej stronę, ale nadal symulował przynajmniej jakieś zainteresowanie kartami.
-Nieźle go bajeruje, co nie, Draco?- zarechotał Goyle, gapiąc się na Pansy. –Jeszcze trochę a kolesiowi portki spadną!
-Może lepiej byś się już przymknął, co, Goyle?- syknąłem cicho, podczas gdy Pansy, czegoś się krępując, teraz szła między ławą a stołem w kierunku graczy, nie zaprzestając strojenia min. Nie minęły trzy sekundy, jak dotarła do chłopaka i, przysiadłszy się, zaczęła coś zagadywać. Wywnioskowałem, że pyta o grę, a gdy ciemnowłosy zaczął tłumaczyć jej zasady, zrobiła zachwyconą, cielęcą minę. Była totalnie przekonująca, a jednocześnie cały czas zmuszała chłopaka do gadania. Zauważyłem, że podczas gdy on mówi, pokazując jej grę w praktyce i tylko co kilka chwil spoglądając na nią z półuśmiechem, ona odwraca nieznacznie głowę w kierunku Gryfonów. Siedziała teraz prawie za plecami Pottera ale nie mogła zwracać na siebie zbytniej uwagi. Ponownie zadała jakieś wymagające dłuższej odpowiedzi pytanie brunetowi a potem zerknęła na mnie i uniosła minimalnie brwi.
Nie wiem sam, jak długo była jeszcze w stanie odgrywać tę szopkę, niemniej gdy w pięć minut później zjawiła się McGonagall, każąc nam iść już pod klasę, ona nadzwyczaj sprawnie pożegnała ciemnowłosego (odprowadzał ją wzrokiem z wielkim żalem) i migiem znalazła się przy nas. Czekaliśmy na nią przy wejściu do klasy trzymając jej rzeczy. Była zarumieniona (powiedziała, że od biegu) a włosy miała nieco roztrzepane.
-Proszę.- powiedziałem sucho, wręczając jej torbę i książkę.
-Dziękuję.- sapnęła.-Ktoś już wszedł?
-Nie, egzamin za dziesięć minut, będą wpuszczali losowo po jednym z domu.
-Aha.- usiadła pod ścianą. Spojrzała na mnie wyczekująco, ale udałem, że nie rozumiem, o co jej chodzi.
-No, siadaj, Draco!- żachnęła się, ale ja odmówiłem uprzejmie. Pansy uniosła wysoko brwi i spytała, już mniej miło:
-Nie zamierzasz dowiedzieć się, o czym rozmawiali Potter i reszta?
-Do tego nie muszę siadać.- odparłem na co ona potrząsnęła z niesmakiem głową i syknęła:
-Jak sobie chcesz.
Crabbe spojrzał na nią i, nie wiedzieć czemu, bąknął:
-A bo Draco jest zazdrosny, że tak bajerowałaś tego kole…
Nie dokończył, bo oberwał w nos.
-Oszalałeś?- zapytał urażonym tonem, łapiąc się za nos.-Odbiło cię?
-Kto cię prosił o wtrącanie się, hę?- warknąłem.
-To musisz zaraz mnie bić?
-To mnie nie denerwuj!- rozłożyłem ręce.-Jestem spięty przed egzaminem!
-Taa, akurat…- burknął Crabbe ale już na buncie się skończyło.
Pansy oczywiście wcale nie pomogła, siedząc nadal pod ścianą z książką w ręku. Po chwili wahania usiadłem obok niej.
-No to o czym rozmawiali?
-O Quirrelu.- odpowiedziała, nie patrząc na mnie.-A także o naszym wychowawcy.
-O Snapie?- zdziwiłem się. –A co o nim mówili?
-Że Quirrel się go boi ale Snape podobno go zdominował, przełamał jego opór i wyciągnął z niego jakieś informacje.
-To wszystko?
-No raczej…
Znowu krótka chwila milczenia.
-Pansy…- zacząłem ale w tej właśnie chwili drzwi otworzyły się, wyszła opiekunka Gryffindoru z listą i wyczytała:
-Fawcett Sarah, Granger Hermiona, Parkinson Pansy, Goldstein Anthony!
A Pansy podniosła się szybko i , wsuwając podręcznik do torby, rzuciła na odchodnym „Cześć” i poszła do klasy.
14:45, Błonia Hogwartu
Egzamin zaliczony! Nie poszło mi najgorzej: musiałem zamienić mysz w tabakierkę i nawet mi się to udało, chociaż jej zamknięcie nadal miało kształt mysiego nosa i nawet się ruszało. Mam nadzieję, że nie zauważyli tego :P
Jak tylko wybiegłem z Sali, udałem się do lochów w poszukiwaniu Pansy. Niezbyt nam się dziś układało i chciałem z nią porozmawiać, ale znalazłem ją na schodach przed zamkiem. Rozmawiała z Mirandą, zdaje się, że o facetach, bo kiedy podszedłem, Miranda zachichotała i poszła gdzieś. Pansy stała naprzeciwko mnie w płaszczu, patrząc na mnie bez słowa.
-Przepraszam, że zachowywałem się dziś jak gbur. –bąknąłem po chwili. –Crabbe miał rację… tak dzisiaj jakoś bajerowałaś tego chłopaka…
-Brada Petersena? On się dla mnie nie liczy, wiesz dobrze, że chodziło mi tylko o podsłuchanie Pottera, a on siedział najbliżej.- odpowiedziała, nie patrząc na mnie. –Ale cieszę się… ucieszyło mnie to, co powiedział Crabbe… że… no wiesz.
Spojrzała na mnie wreszcie a ja spuściłem głowę. No, naprawdę! Nie wiedziałem, co powiedzieć, jak się zachować, ale w końcu ona chyba spostrzegła moje zakłopotanie i machnęła ręką.
-Nieważne, nie mówmy teraz o tym. Pogadamy… jak przyjdzie pora.
-Jasne.
-Słuchaj… a co myślisz o rozmowie tamtych trojga?- zapytała w końcu, wiercąc palcem dziurę w kamieniu.
-Sam nie wiem, co o tym sądzić. To oznacza, że oni wiedzą coś więcej od nas, o jakichś konszachtach Snape’a z Quirrelem. Bardzo mnie ciekawi, o czym mogli rozmawiać… może coś knują przeciwko Dumblowi?
-Co ty, nie, Snape by mu się nigdy nie postawił… jakie informacje mógł mieć Quirrel, których nie miał Snape?
-Wiesz, on się interesuje czarną magią a Quirrel jej naucza… może chodziło o jakieś zaklęcia?
-To możliwe…- przytaknęła z zamyśleniem. –To nawet bardzo możliwe… no dobra, a co z tym tajemniczym ktosiem z Zakazanego Lasu?
-Rany, to było wieki temu… wiesz, nie myślałem o tym, ale jest to dziwne.
-Wszystko jest w tym roku dziwne: zamykają jakiś korytarz, zatrudniają faceta od obrony, który trzęsie portkami przed mistrzem eliksirów, napad na Gringotta, śmierć jednorożca i wypicie jego krwi.
Mówiła trochę nie po kolei, ale i tak załapałem, o co jej chodziło. Miała rację; w tym roku działo się wiele niesłychanych rzeczy i zadziwiająco wiele z nich miało powiązania z naszą szkołą… coraz mniej zaczynało mi się to podobać. O co w tym wszystkim chodzi?
Komentarze:
Marzena Poniedziałek, 14 Stycznia;, 2008, 17:16
Cudownie! Jestem pod wrażeniem! Piszesz lepiej niż niejeden autor pamiętników umieszczonych na tejże stronie! Pozdrawiam!
Limonka( Piątek, 18 Stycznia;, 2008, 09:56
Hello.Notka Super,Nawet Bardzo.Piszesz ciekawie
PS.Na którym roku jest nasz szanowny Draco?Na 5?
Ktos :P-> Sophie Niedziela, 20 Stycznia;, 2008, 07:07
1) Ktoś:P : dzięki;)
A za co dziękować! To co piszesz, jest takie jakby Dracko to pisał. Jestem pod wrażeniem i podzielam zdanie Marzeny, i pragnę dodać że jesteś w pierwszej 10 najlepszych autorów pam na hp.org
Aśka Niedziela, 20 Stycznia;, 2008, 15:17
Jak zwykle genialnie!
Zgadzam się z poprzednikami, jesteś jedną z najlepszych ;)
Arya (Tomuś) Wtorek, 22 Stycznia;, 2008, 20:02
Notka świetna. Tylko nie pasował mi tu przepraszający Draco On raczej nigdy nie przyznawał się do błędu i tym bardziej nie przepraszał. A poza tym wszystko inne się zgadza. Nie ma błędów, wszystko OK.
Tonks_4 Wtorek, 22 Stycznia;, 2008, 20:27
Notka jest świetna i dziwi mnie, ze tak malo osób zostawia komentarze bo ten pamietnik jest lepszy od wiekszosci pamietnikow na tej stronie
Magda Potter Środa, 23 Stycznia;, 2008, 09:01
Limonka(- Draco jest na 1 roku.
Ja również podziwiam Ciebie i to jak piszesz Nawet nie wiesz jak to jest dobrze sobie odpocząć, czytając wpisy do pamiętnika Dracona i Snape'a;)