Nastrój w tym wpisie może trochę inny, od poprzedniego, ale to tak na przełamanie smaku Buziaki!:*
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
16 lutego, poniedziałek, 13:09, historia magii
Myślałem, że skonam ze śmiechu (a najpierw z obrzydzenia)! Ten porąbany Lockhart urządził nam normalnie festyn Walentynkowy, z racji tego, że prawdziwe święto było w sobotę, a nie wszyscy byli wtedy w szkole!
Kiedy dziś rano weszliśmy z Pansy do sali, przez pięć minut zastanawialiśmy się, czy aby Irytek nie zrobił nam złośliwego żartu. Cała, dosłownie CAŁA sala była w tandetnie różowych serduszkach, szarfach, kokardkach, bibułkach i Bóg wie jeszcze czym. Wyglądało to… odrażająco! Do tego wszystkiego Lockhart miał na sobie szatę w tym pięknym kolorku i uśmiechał się tak, jakby właśnie miano wręczyć mu order.
-Pogorszyło się mu?- syknęła Pansy, gdy siadaliśmy przy stole wśród reszty równie zdegustowanych Ślizgonów. Zdusiłem śmiech i odpowiedziałem ze szczerym żalem:
-Nie, nie mogło mu się pogorszyć, skoro on już się taki świrnięty urodził! Popatrz… co to ma być?- wskazałem na rząd tłustych, szpetnych trolli ze skrzydełkami, które właśnie wlazły ciężko do sali.
Lockhart, który pokusił się o przemowę, powiedział, że te stwory będą roznosić nam dzisiaj kartki Walentynkowe (chyba bym zmienił szkołę, gdyby to - to przyniosło mi nawet zwłoki skarpetki!).
Zachęcał też do zgłaszania się do naszego wychowawcy w celu uzyskania porcji eliksiru miłosnego (oczywiście, dziewczyny u Gryfonów zaczęły piszczeć i zacieszać… ja jego, te to mają dopiero coś nie tak z mózgiem!) oraz do Flitwicka po informacje odnośnie czarów miłosnych.
-Nie wiem, jak wy, ale ja na miejscu Dumbla wylałbym tego idiotę w mgnieniu oka.- powiedziałem, gdy wychodziliśmy z Sali i kierowaliśmy się w stronę sali od zaklęć. -Ten człowiek wyraźnie cierpi na co najmniej pięćset chorób psychicznych!
-Przestań!- Pansy parsknęła śmiechem. -Ja naliczyłam na razie tylko kilka: narcyzm, zdziecinniałość, nieprzystosowanie do życia w Hogwarcie, samochwalstwo…
-Ale to nie są choroby, tylko dolegliwości.- sprostował Dan. -Choroby mają już tyle przerzutów, że nie sposób je wyodrębnić.
W tym momencie wszyscy wybuchliśmy śmiechem i w perfekcyjnych nastrojach dotarliśmy na lekcję.
Dzięki Bogu, żaden „kupidyn” (tak, tak, Narcyz tak je nazywał, autentycznie!) nie wpakował nam się do klasy, ale na przerwach mieliśmy mniej szczęścia: trolle dopadały wszystkich i nie było wyjścia, żeby jakoś im zwiać, aby choć trochę zminimalizować obciach. Na nieszczęście, jeden z nich dorwał także mnie, akurat, gdy pędem wracałem przed zielarstwem do zamku po notatki o dracenach.
-Ej, TY!- zawołał gburowato. Obejrzałem się i widząc go, szykującego się do dostarczenia kartki, zmartwiałem, a potem na łeb, na szyję, rzuciłem się po schodach w stronę lochów. On ruszył za mną, więc dodałem gazu i już - już miałem dopaść chimery, gdy jego wielkie łapsko przygwoździło mnie do ściany.
-Mam dla ciebie kartkę od Cynthii Rowles.- warknął i wyjął z kosza jakiś potwornie różowy, obszyty puszkiem kartonik w kształcie serca. Na kły morsa, tylko nie to! , jęknąłem w duchu, ale uznałem, że lepiej pójść na ugodę. Wręczył mi kartkę a ja spojrzałem na nią, starając się nie robić grymasu.
-Nie znam żadnej Cynthii!- doznałem olśnienia.-Więc to na pewno nie do mnie, pomyłka, a teraz cześć, muszę spadać…- zacząłem i właśnie miałem się wywinąć spod jego ramienia, gdy przygwoździł mnie do ściany z powrotem.
-To jest twoja kartka i masz ją wziąć!- powiedział surowo.
-Ale to nie do mnie, na pewno nie!- zawołałem obronnym tonem. -Musiałeś mnie…
-Jak się nazywasz?
-Draco Malfoy.- odpowiedziałem, modląc się w duchu, by mnie już puścił. Notatki z zielarstwa! Nie chcę na wstępie semestru oberwać szlabanu! Troll tymczasem wyjął potwornie pomiętoszony pergamin, który tylko częściowo przypominał listę i postukał grubym paluchem w jedną z kratek.
-Cynthia Rowles do Dracona Malfoya, drugoroczny. Zgadza się.
-Ale…- jęknąłem lecz zaraz umilkłem na widok jego miny. Och, dobra, w końcu mogę wyrzucić to do najbliższego kosza! , pomyślałem błyskawicznie i wziąłem od niego różowe COŚ. -Dobra, dzięki, a teraz naprawdę muszę już iść.
Kupidyn od siedmiu boleści puścił mnie, a ja pognałem do mojego dormitorium. Pobiłem rekord świata w wyszukaniu notatek i powrocie do szklarni, bowiem kiedy hamowałem koło Pansy przy piątym stoliku z draceną, Sprout dopiero wieszała swoje poncho na haku wbitym w jedną ze ścian. Pansy patrzyła na mnie co najmniej dziwnie.
-No, co?- sapnąłem, kładąc notatki na stole i łapiąc oddech.
-Och, nic.- odpowiedziała tak mroźnym tonem, iż niemal poczułem się, jak na Grenlandii. Spuściłem wzrok i zobaczyłem, że w dłoni wciąż trzymam upiornie różową kartkę od jakiejś tam Cynthii. Najpierw zachciało mi się śmiać, a potem postanowiłem jakoś się wytłumaczyć Pansy lecz nie zdążyłem, bo zaraz musieliśmy przystąpić do pracy, a po lekcji Pansy poszła gdzieś wraz z Gerdą i Angelą. Dorwałem ją dopiero przed eliksirami, ale nie chciała ze mną gadać. Postanowiłem więc wziąć się na sposób i napisałem do niej liścik na historii magii.
Pansy, to nie jest moja wina. Ten głupi kupidyn wcisnął mi na siłę to coś, nie złość się! Skąd pomysł, że ja się złoszczę?
Hm, na przykład stąd, że traktujesz mnie z góry i nie chcesz ze mną rozmawiać? Nie powiedziałeś mi, że dostałeś kartkę.
Chciałem, ale Ty od razu się obraziłaś! Dostałem ją, jak leciałem po notatki na ziel., jak miałem Ci powiedzieć? No, wiesz, zachowywałeś się, jakbyś chciał ją przede mną ukryć.
Ukryć? Czy Ty zaraziłaś się od Narcyza??!
Nie odpowiedziała mi, tylko ze wzgardą odsunęła od siebie kartkę i wpatrzyła się w Binnsa. Długą chwilę próbowałem zrozumieć, o co jej chodzi, ale moje wysiłki spełzły na niczym. Podarłem kartkę i z westchnieniem spróbowałem się skupić na tym, co mówił Upiór. Dlaczego dziewczyny są takie dziwnie?
16:15, PW
Daję słowo, ja ich kiedyś zakatrupię! Nie uwierzysz, Pamiętniku, ale to bliźniacy Weasley wysłali mi tę ohydną rzecz od niejakiej Cynthii! Tak, to prawda!
Spotkałem ich po obiedzie, a właściwie, zauważyłem, jak chichrali się z czegoś pod schodami. Usłyszałem, jak jeden z nich mówi:
-To było niezłe, Fred… ach, ile dałbym za to, żeby zobaczyć minę Malfoya na widok karteczki od Cynthii Rowles!
-No, musiała mu szczęka opaść aż do lochów!
Myślałem, że szlag mnie trafi na miejscu, a co najmniej piorun. Podszedłem do nich bez namysłu i wypaliłem z grubej rury:
-Co, dobrze się wam śmiać, nie? Świetny kawał!
Odwrócili się, zdziwieni, w moją stronę i jednocześnie uśmiechnęli złośliwie.
-Nasz mały, ślizgoński przyjaciel.- zadrwił jeden z nich.
-Wszystkiego najlepszego z okazji święta zakochanych!- dodał drugi i obaj zarechotali mściwie. Zacisnąłem pięści i spojrzałem na nich z wściekłością.
-Zapłacicie mi za to, parszywe dowcipnisie!
-O, ho, ho, już się boimy!
-Ciekawe, co nam zrobisz, co?
-Zamknijcie się!- warknąłem, ale oni dalej się ze mnie nabijali. Wyprowadzony z równowagi, wyszarpnąłem z torby różdżkę i wycelowałem w nich. Przestali się śmiać, tylko unieśli brwi. -Jeśli zaraz nie przestaniecie, zamienię was w oślizłe jaszczurki, którym pani Norris odgryzie ogony!
-Pani Norris niestety jest spetryfikowana, ale powinieneś o tym wiedzieć.- odpalił z zimnym, dziwnym spokojem pierwszy z rudzielców, patrząc na mnie ze wzgardą.
-Nie no, Fred, on stracił już rachubę w swoich ofiarach.
-W końcu kotka nie była rasowa…
-Co się tu dzieje, chłopcy?- usłyszałem czyjś głos tuż nad swoim uchem i po mdłościach, jakie mnie nawiedziły, poznałem, że to Narcyz. -Panie Malfoy, dlaczego celuje pan różdżką w pana Weasleya… i drugiego pana Weasleya też?
-Nic się nie stało, panie profesorze, on nam tylko chciał udowodnić, że potrafi utrzymać różdżkę jedną dłonią.- odpowiedział przymilnie jeden z nich, a ja pragnąłem zasztyletować go wzrokiem (ach, jaka szkoda, że oczy nie mają mocy zabijania!). Lockhart położył dłoń na moim ramieniu (przy okazji zobaczyłem, że on ma starannie opiłowane paznokcie!!!) i powiedział łagodnym głosem, od którego nóż mi się otwierał w kieszeni:
-Ależ, chłopcy, doprawdy, dajcie spokój, nieładnie tak się nabijać wzajemnie, mamy dziś święto zakochanych, więc proszę mi się natychmiast pogodzić! Żadnych kłótni, swarów i drwin!- zadeklamował, unosząc teatralnie ręce i dopiero wtedy zorientował się, że paskudni bliźniacy zmyli się, pękając ze śmiechu. Ja zostałem, bo czegoś wmurowało mnie w podłogę. Nauczyciel (z koziej wólki) opuścił dłonie i stanął do mnie przodem.
-Chłopcze, opanuj emocje, jeśli są tak negatywne, jak twoje… może chciałbyś wysłać kartkę do kogoś?- wyjął z kieszeni plik ozdobionych czerwonymi serduszkami Walentynek i uśmiechnął się do mnie niemalże zalotnie. Powstrzymałem zgrzytnięcie zębami i wycedziłem przez zęby:
-Nie, dziękuję.
Lockhart zrobił zawiedzoną minę, ale nie czekałem na jego słowa, tylko odwróciłem się na pięcie i czym prędzej pobiegłem do lochów.
Grr, do teraz mam ochotę przetrzepać skórę tym złośliwcom!
17:39, PW
Ha, ha, ha! Całe szczęście, nie tylko ja mam pecha do kupidynów! Właśnie wracałem z biblioteki (musiałem oddać książki, zalegałem miesiąc, a i tak nie przeczytałem ani jednej ;P), gdy napatoczyłem się na Pottera.
Akurat dopadł go kupidyn i wręczył mu kartkę z melodyjką i wierszykiem. Ogólnie strasznie śmieszna rzecz, ale czerwona ze wstydu twarz Wielkiego Pe - bezcenna! Wszyscy mieli z niego polewkę na maksa, a ja miałem okazję wyżyć się na klanie W. za upokorzenie o imieniu Cynthia (czytaj: wjechałem na małą Weasleyównę i zdołowałem ją na temat karteczki dla P. ). To poprawiło mi bardzo humor ;)
22:09, dormitorium
Rozmawiałem wieczorem z Danem. Jego zdaniem, Pansy wściekła się o to, że nie wysłałem jej żadnej kartki.
-Wiesz, stary, to nic, że my nie uznajemy tego idiotycznego święta, ale one mają focha od razu, jak zapomnisz o jakimś drobiazgu.- powiedział z otuchą. No, cóż, skoro tak, będę musiał jutro rano Pansy przeprosić i może uda mi się skombinować jakąś kartkę? Chociaż nie, wtedy będzie się wiła za brak refleksu… to już lepiej udobruchać ją… sam nie wiem czym… może… kwiatkiem?
Tak, tylko skąd ja wezmę kwiaty w środku lutego?!!?! Chyba niewyspanie rzuciło mi się na mózg…
Przez całą notkę chichotałam Świetna, zabawna, wciągająca i bardzo pomysłowa akcja, a także mnóstwo charakterystycznych dla Draco uczuć sprawiają, że nie można oderwać się od Twojej notki! Masz piękne opisy, a niektóre teksty Draco po prostu zwalają mnie z nóg Przecudnie napisana notka, zabawna fabuła i świetny pomysł na notkę! Jak zwykle wspaniale Ci wyszło, tak to już jest, kiedy ktoś ma talent Oczywiście stawiam Wybitny i nie mogę się doczekać kolejnego wpisu! Mam nadzieję, że pojawi się niedługo;)
Buziaki!
P.S. Dziękuję za śliczny komentarz u mnie. Wzruszyłam się...;)
Rovena ;** Czwartek, 30 Października, 2008, 00:21
Haaa Notka mnie rozwaliła A szczególnie:
,,-Ale to nie są choroby, tylko dolegliwości.- sprostował Dan. -Choroby mają już tyle przerzutów, że nie sposób je wyodrębnić." haha
Podobał się również moment z ,,kupidynem" był taki.... delikatny i przeuroczy xD haha
Rovena ;** Czwartek, 30 Października, 2008, 00:24
Uwilebiam Twój styl, który nawet w najgorszy dzień poprawi nastrój i sprawi, że wszystko będzie miało jaśniejsze barwy :*
O dziwo do niczego się nie przyczepiłam xD
Czekam na następną notkę ;*** Całujęę ;**
Rovena ;** Czwartek, 30 Października, 2008, 00:27
Ahh... Zapomniałam pochwalić tekst ,,w końcu kotka nie była rasowa" hahhaha
W tej chwili moje łóżko zaczęło niebezpiecznie trzeszczeć, bo naprawdę zwijałam się ze śmiechu.
Amazonka Czwartek, 30 Października, 2008, 12:18
Super piszesz,kiedy następna notka?Już nie mogę się doczekać!!!!!!!!
Martusiu, notka świetna!
Ja podobnie jak Parvati, zaczęłam chochotać... Dzięki za poprawienie humoru!
Poza tym nie mam żadnych sensownych uwag. Znudziło mi się słodzenie, może poprostu napiszę: możesz czuć się usatysfakcjonowana, ponieważ wszystkim podoba się to, co piszesz. Mi również.
Ciekawa jestem, czy Malfoy wyśle walentynkę Pansy! Widziałaś zdjęciej aktorki, która ma ją grać? Link tam dałam w Hyde Parku;)
Pozdrowienia!;*;*;*
Świetna notka! Bardzo mi się podobał żart Weasleyów, myślałam, że spadnę pod stół. W każdej Twojej notce, jest coś innego, oryginalnego, pomysłowego. Piszesz cudownie, masz świetny styl i pokazujesz postać z innej strony.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Lara
Aśka Piątek, 31 Października, 2008, 19:13
Notka świetna bardzo ciekawa i zabawna. Najbardziej podobał mi się moment z Fredem i Georgiem mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się jak najszybciej :p
Pozdrawiam.