Teraz tylko krótko, bo o piątej mam trening (mecz z 28 - ego marca przełożony został na tę sobotę), a muszę jeszcze napisać do Roxie i Wilmy (przysłały mi długi, fajny list, wklejam go poniżej).
Dzisiaj Locki z racji tego, że wczoraj był prima aprilis a on chciał strasznie zrobić nam kawał, przyszedł przebrany za… Snape’a! Wyglądał po prostu… tragicznie, wcisnął się jakimś cudem w przykrótką, czarną szatę, skombinował skądś tandetną perukę i próbował marszczyć brwi oraz podrabiać głos naszego opiekuna. W pierwszej chwili, gdy wszedł do klasy, nie wiedziałem, czy już zbierać szczękę, czy też ronić łzy nad jego głupotą, bo totalnie nikogo nie rozbawił… żenada gościu!
Ale i tak najlepsze było potem: Snape przyszedł do nas, żeby nam powiedzieć, że o siódmej, przed kolacją, odbędzie się Bardzo Ważne Zebranie w Wielkiej Sali no i trafił na moment, gdy Locki, trzęsąc się od tłumionego śmiechu, zgrywał się na niego przy katedrze :P To było niezłe, jego minę na widok prawdziwego Severusa S., stojącego w drzwiach i patrzącego na niego wzrokiem co najmniej jednoznacznym zapamiętam do końca życia! Gdyby nie fakt, że to nasz wychowawca piorunował go wzrokiem, myślę, że popuściłbym ze śmiechu
Dostałem przed chwilą list od ojca, pisze, że z mamą wszystko w porządku, coraz lepiej się czuje i nawet jest silniejsza, niż w ferie zimowe, gdy się z nią widziałem po raz ostatni. Nie wiem, czy to, co czuję, to radość, czy ulga, ale chyba jednak to drugie.
Dobra, lecę pisać i się szykować na trening. Tym razem stwór (a, zapomniałem, że Pansy mi powiedziała coś ważnego na astronomii - otóż, przypomniała sobie tę sytuację, gdy przyszliśmy do Roxie do łazienki, kiedy Irytek ufarbował jej włosy na zielono… Pansy mówi, że powiedziałem wtedy „nie patrz tak na mnie wzrokiem bazyliszka” i że ona sobie to skojarzyła z Komnatą, to znaczy, tego bazyliszka skojarzyła. Przeczytałem w encyklopedii pożyczonej od Goyle’a - rodzice mu kupili, jak zaczynał naukę, chyba tylko po to, żeby dobre wrażenie robiła, bo Vincent i tak nie potrafi się nią posługiwać :P - że bazyliszek, to taki wąż, który zabija wzrokiem… mam tylko pytanie, skoro zabija, to czemu wszystkie jego ofiary żyją? Są tylko spetryfikowani, ale nie martwi!! To jest kolejna rzecz do wyjaśnienia, Pansy jednak nie miała tu już kompletnie pomysłu na racjonalną odpowiedź) nie przeszkodzi najlepszej drużynie w udowodnieniu po raz kolejny swojej wartości. Tak! :P
Cześć, Draco,
Jak tam życie w H.? U nas wszystko w porządku, chociaż doszłyśmy do wniosku, że bardzo nam brakuje wygłupów, luzu i fantazji, jaka panowała w Twojej szkole :P
Wyobraź sobie, że wymiana tak się spodobała, że chcą zrobić coś takiego za rok - ciekawe, jak to wypali. Jeśli zrobią, Roan i my już się piszemy na wyjazd do Was.
Wil odkryła wczoraj coś niesamowitego: Krum pisuje listy do Hogwartu! Nie wiemy, z kim koresponduje, ale przypadkiem wczoraj, gdy miała wysłać ten list, zobaczyła, że Krum wysyła list do Twojej szkoły. Tak się tym podnieciła, że prawie mnie zbombardowała poduszką, żebym Ci dopisała tego newsa (nieprawda! Ona jak zwykle wszystko wyolbrzymia! Z farbowaniem włosów a’ la Irytek było tak samo! W.) Macie więc nową misję bojową: odkryć, do kogo pisuje Krum… bo że do dyrka nie, to pewne!
Jedna dziewczyna z naszej grupy, Otille pisze z jakimś Ślizgonem od Was, nazywa się chyba Brad Petersen, czy jak mu tam. Mówiłyśmy mu, że chłopak wyrywa dziewczyny, jak młode marchewki, ale Otille dostała kompletnego fioła na jego punkcie. ( Sądząc z tego, że regularnie dostaje listy od niego - a przynajmniej tak mówi - to miłość kwitnie po obu stronach… :P ) Mam nadzieję, że żadna dziewczyna z Hogwartu nie ma takiego bzika na punkcie jakiegoś faceta z Durmstrangu? To by była masakra
Jak tam się miewa sprawa Komnaty? Wykryliście coś nowego? Myśleliśmy nad tym, co się u Was dzieje, ale nie mamy magicznego pojęcia, co za tajemnicę skrywa ta Komnata. Jak czegoś się dowiesz, daj nam znać. Nie poskąpimy wdzięczności za jakieś emocjonujące wieści ( żądamy wręcz rozrywek w trybie przedegzaminacyjnym!)! Taa, mamy wielki huk roboty w związku z egzaminami - ja nie rozumiem tych ludzi, egzaminy dopiero za półtora miesiąca, a oni robią raban na trzysta mil! Przecież zdążymy się wszystkiego nauczyć, ale oni oczywiście nie, bo wymiana była, wszyscy się wbrew założeniom rozleniwili i trzeba dać nam kopa ( bleh! ) Nie słuchaj mojej siostry, ona na dzień dzisiejszy wykuta jest z czterech przedmiotów, czyli połowy, a ja i Roan, jak przyzwoici uczniowie Instytutu, świecimy pustką Heh, nie jest tak źle, ale niemniej, nie jesteśmy tak obryci, jak Wilma.
Co w ogóle słychać na froncie Gryfońskim? Dalej dokuczacie Wielkiemu Pe i reszcie bandy potworniaków? Roan bardzo się dopytuje, czy używaliście pigułek animagicznych?
Przesyłamy pozdrowienia dla całej ekipy! Ciao!
Roxie i Wilma Faitov
22:48, Dormitorium
Szczerze mówiąc, jestem padnięty jak szynszyl po spotkaniu z wilkołakiem. Trening mnie wykończył… boli mnie głowa, mam katar i w ogóle nie za zbytnio się czuję. Razem z Pansy przemknęliśmy się po kolacji do kuchni po gorącą herbatę z cytryną i nalewką z pigwy (taki specjał podobno jest najlepszy na wypędzenie choroby bądź jej zalążków), a kiedy wróciliśmy i wypiłem prawie pół termosu leczniczego napoju, naszło nas, żeby pójść na tajemnicze drugie piętro.
-Wiesz, jeśli nas dorwą, to masakra.- powiedziałem, przypominając sobie zebranie (ogłoszono na nim zaostrzone rygory i dyżury nocne nauczycieli) -Nie wiadomo, czy lepiej trafić w łapy Filcha, czy rozjuszonej McGonnagall… ale tak mnie korci, żeby zobaczyć, co tam się dzieje! Dawno nie rozmawiałem z Martą, można by ją podpytać, w końcu ten bazyliszek spetryfikował Granger!
-Pójdziemy cicho i tylko wyjrzymy zza rogu, jest dopiero wpół do dziewiątej, dyżury są od dziesiątej, rozmowa z Martą zajmie nam parę minut i nikt się nie zorientuje, gdzie byliśmy. Ja też mam ochotę tam iść, zwłaszcza po tym liście od dziewczyn.- przekonała mnie i ruszyliśmy na drugie piętro.
Nie przewidzieliśmy jednak spotkania z Krwawym Baronem (a przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie). Szliśmy bowiem po cichu korytarzem i już mieliśmy wyjść zza załomu i przemknąć się do łazienki Marty, gdy wpadliśmy na coś niewidzialnego.
To coś stęknęło i odsunęło się od nas a my, tknięci jednocześnie jakimś zwariowanym impulsem, odwróciliśmy się i pognaliśmy w dół, cudem Bożym nie łamiąc sobie nóg. Kiedy dopadliśmy chimery, byliśmy zziajani od biegu i jeszcze czuliśmy ciarki po zderzeniu z niewidzialnym.
-To na pewno był… Krwawy… Baron.- sapnęła Pansy, gdy padliśmy na fotele przy kominku, budząc chwilowe zainteresowanie pierwszaków. -Tylko on… umie stawać się… niewidzialny.
-A może to ten cały bazyliszek? Nikt go dotąd nie widział, nie wiadomo, jak on wyłazi z tej komnaty… może przenika przez ściany?- przyszło mi do głowy. Pansy spojrzała na mnie ponuro i powiedziała, rozglądając się ukradkiem, czy nikt jej nie słucha.
-Bazyliszek, to wielki wąż. Nawet gdyby był niewidzialny, to już powinniśmy tam leżeć sztywni, jak drut. Nie, to na pewno był zwykły duch, bazyliszek musi pojawiać się jakoś inaczej…
-Za dużo tych wszystkich komplikacji i zagadek.- mruknąłem z goryczą. -Co nam z tego, że wiemy, co się kryje w Komnacie…
-A wiecie?- usłyszałem nad sobą głos Dana.
-Weź mnie nie strasz, myślałem, że to Snape.- zrugałem go i spojrzałem na Pansy. Dan, Crabbe, Goyle i Phil zajęli tymczasem miejsca na podłodze. -No, wiecie… Pansy na to wpadła.
-To bazyliszek.- powiedziała, patrząc na nich niby to obojętnie acz z wyraźną nutką satysfakcji. -Taki wielki, mityczny wąż, zabijający wzrokiem.
-Jak mityczny, to co robi w naszej szkole?- zapytał Phil, a Dan jednocześnie zastanawiał się na głos, jakim cudem żyją osoby, zaatakowane przez bazyliszka, skoro on ma zabijać wzrokiem.
-Może wcale nie widziały bazyliszka?- wymyślił w końcu.
-Jak by nie widziały, to by do żadnej napaści nie doszło.- odmruknąłem. -Musiały się z nim spotkać oko w oko… ale żyją…
4 kwietnia, Sobota, 12:34, PW
Powiem tylko tyle: WYGRALIŚMY OSIEMDZIESIĘCIOMA PUNKTAMI! Opłaciły się trudne, często katorżnicze treningi, opłaciło się zapalenie oskrzeli… mamy zwycięstwo! Jeśli teraz wygramy z Krukonami za trzy tygodnie dwustoma punktami, przy założeniu, że strzelą nam dziesięć goli, zrzucimy z piedestału Gryfonów i wygramy Puchar Quidditcha!!
-No i czego się tak cieszysz, wariacie?- oho, Pansy właśnie zajrzała mi przez ramię. -Krukoni są piekielnie dobrzy, gdyby nie to, że Gryfonom udało się pokonać ich trzema dychami, byliby na pierwszym miejscu.
-Skąd wiesz?- pytam obrażonym tonem. -Krukonom brakuje dziewięciu goli do pierwszego miejsca, to tylko mały niefart…
-…ale wasz mecz jest ostatnim w sezonie i jeśli dacie im wygrać, to zakneblujemy się na trzecim miejscu tak, czy siak.- odpowiedziała mądrym głosem i poszła sobie. SKĄD ONA TO WIE, pytam się??? Co za brak wiary we własną drużynę, ha!
Komentarze:
Rovena ;** Wtorek, 11 Listopada, 2008, 18:57
O kochana ! Kolejna dawka śmiechu i rozwalania krzesła Najlepszy był moment z Lockim naśladującym Snape'a. haha xD Wyobraziłam sobie tą jego przerażoną, zmieszaną minkę haha xD Mam nadzieję na osobiste opisywanie minek Lockiego, bo staram się o jego pamiętnik xD Wracając do notki. Podoba mnie się pomysł z Draco, który stara się dociec całej tajemnicy komnaty tajemnic. To wspaniały pomysł! Notka baaardzo fajna Czekam na następną :**
Matix Wtorek, 11 Listopada, 2008, 19:16
Mi się średnio ta notka podoba, jak na twoje możliwosci to była trochę krótka. Była jakaś taka nijaka, trochę za szybko Dracko i Pansy doszli do rozwiązania zagadki bazyliszka, trochę to nierealne żeby para 12-sto latków w pare miesięcy odkryła coś czego przez cały rok nie mogli odkryć o wiele mądrzejsi nauczyciele. Tak jak pisałem w poprzednim komentarzu brakuje mi nocnych wypraw, ale takich z jajem żeby kto ich gonił, żeby weszli do jakiegoś nieznanego dziwnego pomieszczenia itp.
Matix ... no to wyślij zażalenie do Rowling, bo w HP i komnata tajemnic to właśnie 12latkowie odkryli ,,to czego nie mogli odkryć o wiele mądrzejsi nauczyciele".
Nie piszę tego zgryźliwym i wrednym tonem. Żeby nie było xD
Lara (Roxanne) Wtorek, 11 Listopada, 2008, 23:18
Marto, wpis świetny (jak zwykle, zresztą ;). Tylko trochę ten list mało widoczny...
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Lara
Matix Środa, 12 Listopada, 2008, 16:19
Rovena ja nie pisze że 12-sto latkowie nie mogli odkryć tajemnicy Komnaty ale tak szybko?? i skąd u nich ta pewność że to napewno bazyliszek atakuje, w opowiadaniu Meg jest dopiero (o ile dobrze pamiętam) pooczątek kwietnia więc to troche niemożliwe żeby tak szybko odkryli tajemnicę Komnaty Tajemnic.
Wiem trochę zagmatwałem
Rovena ;** Środa, 12 Listopada, 2008, 22:47
No troszkę
A ja się upieram, że mogli xD W końcu opisane jest, że Pansy już wcześniej znała bazyliszka, więc po prostu połączyła fakty w całość. Pewności to niewyjaśnię. xD Do tego to nawet ja nie wymyślę argumentów xD
Rovena ;** Środa, 12 Listopada, 2008, 22:47
No troszkę
A ja się upieram, że mogli xD W końcu opisane jest, że Pansy już wcześniej znała bazyliszka, więc po prostu połączyła fakty w całość. Pewności to niewyjaśnię. xD Do tego to nawet ja nie wymyślę argumentów xD
Mnie się bardzo podobało, Marto, Twój talent mnie zachwyca! Przepiękny, zabawny, intrygujący, prześmieszny, ironiczny tekst z Draconem w każdym zdaniu! Czysta rewelacja, nawet nie wiesz, jak miło czyta się Twoje notki, napisane tak ślicznym i ciekawym stylem!
Daję Wybitny, dawno nie podobała mi się tak Twoja notka
Pozdrawiam Cię serdecznie
Parvati:*
P.S. Dzięki wielkie za komentarz u mnie i przepraszam za późny komentarz- brak czasu...
Ann-Britt/ZKP Wtorek, 18 Listopada, 2008, 15:33
Przepraszam, że tak późno. To z braku czasu.
Szczezze mówiąc notka bardz mi się podbała: pozytywna, ciekawa i oryginalna. Nie wiem tylko, czy Rowling byłaby zachwycona dowiedziawszy się że to Pansy pierwsza odgadła, że to był bazyliszek!
Dzięki za komentarz u Romildy!
Pozdrowienia!;*
Martuś ;*
Brutale wyczyścili mi lapatopa i nie mam Twojego gadu... Sama rozumiesz POWAGĘ SYTUACJI. xD
Proszę pięknie o numerek
I o... pam para ra! nową notkę !