Z tego wszystkiego kompletnie zapomnieliśmy o Krumie i jego tajemniczych liścikach. Odraportowałem Pansy z nieskrywaną satysfakcją, że Brad Petersen ma dziewczynę w Durmstrangu lecz ona przyjęła to ze wzruszeniem ramion. Nie wiem, czy udawała, czy też faktycznie niewiele to ją obeszło, chyba jednak raczej to drugie; prawdą jest, że obkuwamy się do egzaminów, jak takie głuptaki. 18 maja zaczynamy… już się boję, co to będzie.
Dobra, kończę, bo zaraz mi się dostanie, że się obijam, zamiast zakuwać zielarstwo.
14:13
Zjadłem wcześniej obiad i korzystam z wolnej chwili, żeby napisać o jednej ważnej rzeczy. Mianowicie, zabrali do Azkabanu olbrzyma Hagrida! Uznali, że to on jest winien napaściom, a właściwie, potwór, jakiego hodował i wczoraj w nocy go zabrali, wiem od ojca i zresztą powiedzieli przy śniadaniu, co i jak. Żebyście widzieli minę Lockiego! Był wniebowzięty! On chyba naprawdę myśli, że to jego zasługa, chociaż palcem nie kiwnął, by złapać sprawcę tegorocznego zamieszania z KT. Ech, są ludzie i parapety…
Granger leży dalej w skrzydle. Potter i Weasley niepocieszeni, ale przynajmniej mniej się odszczekują Snape’owi.
Na czwartkowym zielarstwie zbieraliśmy żywicę z kory świerkowej oraz szyszek. Ulepiłem kulkę z zebranej dotąd żywicy, ogrzałem dłońmi, by była bardziej lepka i taki nabój cisnąłem prosto w okularki Wielkiego Pe.
Ja to mam cela! Miny chłoptasia, który przeżył nie zapomnę do końca życia, wyglądał tak komicznie, że ani ja ani chłopacy nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu i parsknęliśmy, leżąc na blatach
Niestety, potem było nam mniej do śmiechu, bo Sprout zorientowała się w sytuacji i odjęła nam pięć punktów -/), a potem kazała zostać mi po zajęciach i zdrapać żywicę z całego KOSZA szyszek. Masakra normalnie, ale miałem taką dziką satysfakcję, że uwinąłem się w czterdzieści minut - no co, wyobrażałem sobie, że każda szyszka ma twarz Wielkiego Pe
Nadal nie wiem, o co chodzi z Komnatą i, szczerze mówiąc, nie chce mi się wierzyć, że to Hagrid atakował ani jakiś tam jego potwór. Dobra, miał rok temu nielegalnego smoka w chacie, bo przecież sam na niego doniosłem ale nie sądzę, żeby napuścił innego zwierzaczka na Granger ! Gdyby atakowani byli Ślizgoni, prędzej bym zrozumiał, ale Granger… przecież oni wiecznie latają do jego chatki, gołym okiem widać, że by nie napuścił na nich nawet komara, a co tu mówić o takim bazyliszku. Zresztą, nie wiem, czy to bazyliszek był tym potworem, chyba jednak nie, muszę zapytać ojca… kurczę, że też wszystko na mojej głowie!
Mama podobno czuje się lepiej, od początku miesiąca jest w domu, ale wciąż leży. Pansy mówi, że to normalka, w końcu siódmy miesiąc… jak sobie pomyślę, że ona za dwa miesiące urodzi d z i e c k o, to coś mi się robi w żołądku. Oj, chyba Pansy idzie, schowam pamiętnik.
16:09, PW
I tak mi się dostało, bo nie zdążyłem go schować. Przeczytała dwie ostatnie linijki i zapytała, czy już znamy płeć dziecka.
-Nie wiem, chyba nie… ale mogę napisać do ojca, jak chcesz.- powiedziałem, chowając zeszyt. Strasznie głupio mi się o tym gada, chociaż jak mam do wyboru tabun uczniów i Pansy, to już wolę z nią. Przynajmniej mnie częściowo rozumie.
-No, siódmy miesiąc, to już powinno być wiadomo, na pewno jej powiedzieli.- dodała przekonująco i usiadła naprzeciwko mnie. Pięć minut i już wkuwała regułki z eliksirów. Kurczę, egzaminy już za tydzień! A, właśnie, gdzie mój harmonogram?
O, jest.
Szczerze mówiąc, czuję się trochę tak, jakbym dostał tłuczkiem prosto w głowę i w brzuch. Normalnie mnie skręca, jak sobie pomyślę, że za dwa miesiące, jak dobrze pójdzie (oby nie!) będę miał siostrę . SIOSTRĘ, tak? Rozumiecie, co mam na myśli… na brodę Merlina, to będzie koszmar przez wielkie jak stąd do Durmstrangu K.
24 maja, niedziela, 12:09, błonia
To nie do wiary, że mamy połowę maja. Słońce grzeje tak, jak w lipcu, powietrze pachnie uspokajająco a woda w jeziorze szemrze wakacyjnie. Wiesz co, Pamiętniku? Pierwszy raz w życiu chyba nie cieszę się na wolne od kieratu szkolnego. Autentycznie! Myślę, że to wszystko przez moją nienarodzoną jeszcze siostrę… piętnaście minut później
Tak, przemyślałem to. To wszystko przez NIĄ, przez tego bękarta. Co im do głowy strzeliło, żeby w tym wieku myśleć o tym ?? Po jakie licho takie komplikacje, co, ja im już nie wystarczam?
-Spójrz na to z drugiej strony, Draco.- powiedział ktoś do mnie a ja się tak wystraszyłem, że omal nie spadłem z kamienia, na którym siedziałem, wprost do wody.
-Jeny, Pansy, miałabyś trochę litości!- powiedziałem z przyganą, widząc nad sobą jej miłą twarz i lśniące w słońcu włosy (mówiłem już o tym, że się przefarbowała w zeszłym tygodniu? Teraz ma włosy koloru młodych kasztanów, takie prawie rude, ale w odcieniu bardzo przyjemnym dla oka). -Nie uczyli cię, że nie czyta się komuś przez ramię?
-Oj, daj spokój, Draco!- zaśmiała się, siadając koło mnie. -Jesteś przewrażliwiony, mój drogi.- zakpiła, poprawiając sobie fałdy spódnicy i odgarniając włosy. Zebrała je dłonią w koński ogon i mówiła dalej, trzymając czerwoną frotkę w zębach: -Co, lekka trema przed przyjęciem nowego członka rodziny?
-Wolałbym, żeby kupili mi psa.- odmruknąłem zdecydowanie, przyglądając się spod oka, jak wdzięcznie wygląda z tymi splecionymi z tyłu głowy dłońmi. Związała włosy raz - dwa i potrząsnęła głową.
-Czasu już nie cofniesz.- powiedziała. -Ale może warto dostrzec w tym jakieś jaśniejsze strony?
-Na przykład?
-Na przykład to, że teraz będzie potencjalnie jedną osobę więcej dla spełnienia misji oczyszczenia świata z niepożądanych jednostek. Na przykład to, że będziesz miał jedną słuchaczkę więcej na temat szlamy i Wielkiego Pe.
Ostatnie zdanie sprawiło, że musiałem się roześmiać. Spojrzałem na nią z boku i zobaczyłem, że uśmiecha się lekko.
-Nie martw się.- powiedziała krzepiąco, dotykając delikatnie mojego ramienia. -Mała siostra, to jeszcze nic… mógłbyś mieć trzech malutkich braci, jak Gerda!
-Taa, racja.- zaśmiałem się znowu. Gerda co i rusz opowiadała z ponurym humorem, co to jej bracia (2 lata, 3 lata i 4 lata) nie wyrabiają. Spróbowałem uwierzyć w to, co mówiła Pansy i pomyślałem o mojej przyszłej siostrze, jak o czymś przyjemnym - nie podziałało do końca, bo natychmiast stanęły mi przed oczyma blada, spięta twarz matki i stężałe szczęki ojca, ciemne ściany holu… potrząsnąłem głową, aby uwolnić się od tego męczącego obrazu. Westchnąłem sobie z głębi, a Pansy pogładziła mnie po dłoni, jakby mówiła, że wszystko się ułoży.
Z tego wszystkiego zupełnie wyleciały mi z głowy egzaminy. Czuję, że część poszła mi świetnie, ale o niektórych lepiej zapomnieć już teraz. Mam solidne przeczucie, że przewaliłem transmutację ustną (bo na pisemnej dałem sobie radę po japońsku*, dzięki temu, że Dan siedział dość blisko mnie a McGonnagall akurat strofowała Patricka w ostatnim rzędzie), ale z kolei eliksiry i obrona wydawały mi się łatwiejsze, niż przypuszczałem. Piętnastego czerwca mamy wyniki i koniec roku: jeśli czegoś nie zdam, przysięgam, że nie napiszę ani słowa do połowy wakacji.
hi!,I love your writing very much! share we keep in touch more about your article on AOL? I require an expert on this house to unravel my problem. Maybe that is you! Having a look forward to see you. Replica Oakley Sunglasses