W pokoju wspólnym nie było jeszcze nikogo. Wszyscy opychali się pysznym żarełkiem, takim, jakie można spotkać tylko w Hogwarcie. Myślałam i myślałam. Kurcze i co tu wybrać..??? W pozycji siedzącej, zamyślonej i głupiej znalazła mnie moja najlepsza przyjaciółka Cho.
-A ty, co tak siedzisz? Widziałam, że nic nie zjadłaś przyniosłam ci bułkę z dżemem.-och, jaka ona kochana.
-Posłuchaj tego-zaczęłam i opowiedziałam jej wszystko, co zaszło u profesorki.-I co ja mam wybrać?
-No to przecież proste-zaskoczyła mnie swoją wypowiedzią- pójdziesz na najładniejszą..
-CO?
-No tak razem z Elizabeth odpicujemy cię tak, że wszystkim gały wyjdą z oczodołów.
-Cho przecież ja jestem za brzy...
-Nie ty jesteś zakompleksiona...Ale nie martw się trzymam rękę na pulsie i już moja w tym głowa żebyś była piękna.
-Dziękuję-wzruszyłam się-jesteś cudowna
-O nie ja jestem tylko twoją przyjaciółką...
Po opanowaniu wzruszenia opowiedziałam jej o moim zamiarze pogadania z Nickiem.
-Ja nie idę nie mam zamiaru zaśmierdnąć.. aż jeść się przy nim nie chciało. I aż mnie zdziwiło bo usiadł przy naszym stole zamiast ciebie i siedział przez cały czas obok mnie.
-Usiadł przy naszym stole? Dzieje się z nim coś niedobrego? Idziemy?
-Już mówiłam NIE !!
Tak, więc mój zachwyt wobec Cho nieco przyklap i ruszyłam odnaleźć ducha Gryffindoru. Znalazłam go na szczycie wieży Astronomicznej, wyglądał tak jakby miał się zabić.(szkoda tylko, że już jest martwy)
-Nick- zaczęłam- co ci się stało?
-Co mi się stało? -zawołał histerycznie-CO MI SIĘ STAŁO? Nic, nic by się nie stało gdyby nie para tych rudych małp.. tych ,tych chuliganów..
Weasley’ów?- Wpadłam mu w zdanie.
-Tak, tak -wrzeszczał na całe gardło i chyba zaczął płakać, bo jakieś dwa ciurki wody popłynęły z jego oczu migocząc się srebrnym blaskiem.
-Ale, co oni ci zrobili?- Nie usłyszałam odpowiedzi, bo w tej samej chwili Nick wyskoczył z wieży. Biedaczek chyba zapomniał, że już nie żyje. Było mi go aż tak żal, że postanowiłam jutro z samego rana pogadać z tymi bliźniakami, co oni sobie myślą. Zostawiłam Nicka samego w jego cierpieniach. A naszą rozmowę dokończę jak mu się poprawi humor.
Wracając do pokoju wspólnego natknęłam się na Rogera i jego paczkę. Usłyszałam strzępek rozmowy tego patafiana i zarozumialca.
-Każda jak zechcę będzie moja...Nawet temu śmieciowi Cedrikowi mogę odebrać jego lalunię...-jak on śmie?
-Hym..hym..- Odchrząknęłam i wszyscy(paczka Rogera) spojrzeli się na mnie- Roger to ty jesteś śmieciem, Cedrik ma do zaoferowania o wiele więcej niż ty i twoja gburowata ,,paczka”. -przez chwilę myślałam, że jego wielka i ślina dłoń znajdzie się na mojej twarzy. Ale nagle na jego twarz spłynął uśmiech.
-No laska ty to masz parę w gębie. Może pójdziemy razem do Hogsmeade?
-Jak sobie namalujesz baranie...-odwróciłam się na pięcie tak, że końcówki moich włosów musnęły go w twarz i oddaliłam się do pokoju wspólnego. ~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~
Notkę napisałam specjalnie dla Bellatrix Lestrange i Nika1310
Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w mrocznym korytarzu przynoszącym na myśl więzienie. Pod drzwiami na których umieszczona była plakietka z napisem opiekunka Gryffindoru, zastępca dyrektora Minerwa MC (najwidoczniej ktoś oderwał resztę napisu nazwiska profesorki ,o czym świadczyła ciemna plamka (odcisk po plakietce) na dębowych ciężkich drzwiach) zrobiło mi się słabo. Pełna wszelakich obaw cichuteńko zapukałam. Cisza...dreszcz przebiegł mi po plecach. Stuknęłam jeszcze raz tylko trochę mocniej...Usłyszałam głos nauczycielki:
-Proszę
Kolana się pode mną uginały. Nie wiem co się ze mną wtedy działo, jakby ktoś kazał mi się martwić i obawiać strasznych wiadomości...Po paru sekundach nacisnęłam klamkę.. W pomieszczeniu było bardzo jasno, blask padł ma moją bladą twarz.
-Edgecombe co ci jest? Coś się stało źle się czujesz?- zapytała V-ce dyrektorka
-Nie nic takiego naprawdę, pani chciała mnie widzieć?
-Tak mam bardzo ważną wiadomość dla ciebie. Wystąpisz w konkursie pt. ,, Ukryte talenty” Możesz wybrać ( wszyscy wiedzą, że jesteś świetna w transmutacji i zaklęciach) w jakiej konkurencji. Poza pisaniem testu z wybranego przedmiotu musisz wystąpić również w jednej z trzech konkurencji: Najładniej śpiewająca, najładniejsza dziewczyna lub najlepiej tańcząca. Wybór należy do ciebie, jutro daj mi znak w czym wystąpisz, a tak w nawiasem mówiąc, to bym była zadowolona gdybyś startowała w transmutacji.
-Ale śpiewać, tańczyć....yy ja się nie nadaje....-nagły rumieniec okrył moją twarz, nawet nie chciałam myśleć o konkurencji na najładniejszą.
-Moja droga nadajesz się nadajesz, niech ci koleżanki pomogą się przygotować.. Dobranoc-mówiła to takim tonem, że od razu wiedziałam iż muszę wystąpić w transmutacji, inaczej miała bym w niej wielkiego wroga.
-Do widzenia- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Uff muszę iść do dormitorium przemyśleć wszystko jeszcze raz...no i zapytać się Nicka co mu się stało. Na samą myśl o jego smrodzie jęknęłam.
Początek kłopotów Dodała Marietta Egdecombe Piątek, 30 Marca, 2007, 19:44
Przepraszam za to, że trochę zaniedbałam pamiętnik ale obiecuję poprawę. Życzę miłego czytania.
Zbliżała się pora posiłku, a ja miałam dziś w ustach tylko kawałek tostu, więc uznałam, że najwyższa pora udać się do Wielkiej Sali na małą kolacyjkę. Świece były coraz krótsze, a ich blask tańczył na naszych twarzach. Położyłam moją obolałą rękę na niedokończone, potwornie długie wypracowanie z eliksirów.
- Chodź coś zjeść-zaproponowałam Cho
- Ok, te wypracowanie jest okropne jeśli tak dalej pójdzie będę musiała je skończyć w nocy i przez to nie spotkam się z Rogerem.
- Co z nim? Przecież masz chłopaka i to nie byle jakiego.
- Wiem, Cedrik jest cudowny, ale założyłam się z Angeliną o 20 galeonów, że owinę sobie Rogera wokół palca.
- Nie możesz tego zrobić!!!!- zdenerwowałam się
- A właśnie, że mogę.
- Jak chcesz.
Poczułam dziwny skurcz w okolicach serca, czy ja zawsze muszę słuchać Cho?
-No dalej idziemy.- pospieszała mnie psiapsiółka.
W wielkiej sali jak zawsze to samo już w ,,drzwiach” przywitał nas Cedrik. Do mnie było zwykłe ,,Cześć” a z Cho namiętny pocałunek. Roger przyglądał się tej scenie z niesmakiem. Kurcze Cedric to taki fajowy chłopak, jak ona tak może?..
Usiadłam przy stole i zjadłam wyśmienite jak zawsze mleko z płatkami kokosowymi i cynamonem..
Nagle ktoś chuchnął mi w szyję. Był to Prawie Bezgłowy Nick już nie tak biały i przeźroczysty lecz czarny, jakby spalony.
- Profesor MacGonagall cię wzywa-powiedział a z jego ust buchnął odór przypalanych skarpetek.
-Tak?- zapytałam się krzywiąc twarz i starając nie wdychać powietrza- A gdzie jest?
-W swoim gabinecie (co za smród) lepiej się pospiesz.
Wybiegłam z wielkiej sali i zatrzymałam się za drzwiami. Wciągnęłam kilka świeżych oddechów. Jaka ulga!! Tak więc ruszyłam samotnie w głąb zamku, obawiając się najgorszego.