Kolejna notka, mam nadzieję, że tym razem bardziej się spodoba Uwielbiam wasze komentarze Gin obiecała, że jutro też coś skrobnie. Pozdrawiam: Metiu
Dziś odbył się pierwszy mecz Quiddicha. Gryffindor pokonał Slytherin 170 do 60. Naprawdę fascynujący mecz i wszytko było by dobrze gdyby nie dziwne zachowanie miotły Harry'ego. Jestem przekonana, że ktoś próbował rzucić na nią urok i upozorować wypadek Pottera. Gdyby nie Severus, nie wiem co by się stało. Swoją drogą nasz Mistrz Eliksirów paja do tego chłopca taką nienawiścią, a tu niespodziewanie go ratuje. Interesujące…
Poza tym Potter doskonale sobie radził na boisku, ma talent po swoim ojcu. Teraz, gdy jesteśmy na drugim miejscu w tabeli domów mamy szanse na puchar. Będę musiała pochwalić Wooda za perfekcyjne ułożenie taktyki gry.
Mam na głowie sprawdzanie esejów, które zadałam za karę prawie całej klasie z III roku. Nie mam już do nich cierpliwości. Czasami wydaje mi się, że jestem już za stara do pracy z młodzieżą. Albus żartobliwie mi mówi "Chciałaś rowerek to teraz pedałuj". Podziwiam go, ma tyle problemów, a znajduje czas na wszystko.
Za chwilę przychodzą do mnie Fred i George Weaesley'owie, bo dostali szlaban za zamknięcie kotki Filch'a w zbroi . Muszę porozmawiać z Molly i Arturem na temat ich zachowania.