"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia To nie jest kolejny pamiętnik pt. Jestem księżniczką! Klękajcie narody!.
Życzę miłego czytania i komentowania!
03 wrzesień
Jeszcze drżę po tym co stało się w lochach. Może dokończę to co stało się w lochach.
…
Snape jednym szybkim ruchem ręki chwycił mnie za nogę i wyciągnął mnie spod tej ławki. Bałam się tak, że byłam blada jak Malfoy do tego drżałam niesamowicie.
-Czyżbyś się mnie bała Potter?!- oczy pewnie miałam tak szeroko otwarte, że można było się wystraszyć. –Nie odpowiadasz?!- z miłą chęcią bym starła ten uśmieszek z jego (ładnej) twarzyczki.
- Nie boję się CIEBIE!- w końcu odzyskałam głos, nie trwało to tak długo. Postanowiłam, że będę bronić się za wszelką cenę. Nie pozwolę by odjął punkty dla mojego domu.
- Potter, Potter… Co ja mam z Tobą począć? Ukarać za to, że łamiesz regulamin?- o ludzie czyżby Pan Ładna Buźka pytał mnie co ma ze mną ZROBIĆ?? Nie do wiary!
- Do pana należy decyzja nie do mnie… przecież to nie ja jestem nauczycielem, ale pan- postanowiłam grać jak najdłużej, mam pewne wątpliwości, czy mi się uda.
Wstał z klęczek i zmierzał do krzesła, na którym siedział ów wcześniej. Powoli zasiadł na nim.
- Proszę pana to ja już pójdę- próbowałam się wykręcić, ale on zaprzeczył ruchem głowy.
-Potter przecież powiedziałam ci, że nie wiem co mam z Tobą zrobić, bo płazem to ci nie ujdzie. Myślisz, że skoro jesteś w Slitherinie to nie będziesz miała szlabanu lub coś w tym stylu? – szczerze to zatkało mnie po tej jego przemowie. Kiedy zauważył moją minę to tylko lekko się uśmiechnął w przestrzeń (ma taki ładny uśmiech).
-Posłuchaj mnie uważnie. Wiemy oboje jak traktują i będą traktować ciebie ślizgoni, ale na twoim miejscu nie dałbym im powodu na jakieś zaczepki lub na inne rzeczy tego typu.
- Taki pan mądry- zaczęłam to mówić kiedy wydostałam się spod ławki- to może zamienimy się?
-Zabawna jesteś. Wiesz o tym?- schowaj się ty patafianie. Miałam ochotę go trzasnąć w pysk, ale nie potrafiłam. -Potter, Potter… co ja mam z Tobą począć?
-Powtarza się Pan.
-Naprawdę? Ja czekam na odpowiedź. Może byś w końcu odpowiedziała!- szybkim zdecydowanym ruchem podniósł się z krzesła i zaczął zmierzać w moją stronę. Był już tak blisko mnie, że poczułam jego zniewalające perfumy. Chwycił mnie za szyję i wysyczał: - Potter! Myślisz, że jestem taki głupi! Pytałem po dobroci, ale nic nie odpowiadałaś, więc co teraz zrobisz?- Patrzył na mnie swoimi czarnymi ja smoła oczami, czułam jego oddech na swojej szyi. Co mogłam odpowiedzieć mu. Myślałam gorączkowo, ale to nic nie dawało.
-Czego oczekuje Pan od mnie?- postanowiłam, że powiem mu prawdę.- Przyszłam tutaj, bo nie mogłam znieść ciągłego szeptania i wytykania palcami! Jakby PAN się czuł na moim miejscu?- na słowo „pan” położyłam specjalny nacisk, żeby zauważył, że pamiętam kim dla mnie jest. Chyba trafiło do niego, ponieważ puścił mnie i bardzo dobrze. Lekko bolała mnie szyja, ale można było to znieść.
-Słuchaj Potter… dzisiaj masz przyjść do mnie do gabinetu po kolacji. Jest już po 4, więc nie ma sensu, żeby siedzieć dalej w lochach- trochę zdziwiło mnie jego zachowanie, ale w końcu nazywa się Snape. –Zrozumiałaś?
- Tak.
-Potter, Potter… wiem co chodzi ci po głowie- o co mu chodziło?! –Znasz okolumencję Potter, więc dlaczego nie bronisz się przede mną? Będę pamiętał o twoich myślach.
-Jakich myślach?- nie wytrzymałam i zapytałam się o co mu chodzi.
-Potter, Potter… następnym razem jak masz ochotę to POCAŁUJ MNIE- zatkało mnie doszczętnie. Puściłam buraka przy nim, dlaczego? –Starczy Potter tego dobrego. Wracaj do dormitorium… albo nie sam odprowadzę Ciebie… może coś sobie uroisz i co by się mogło wydarzyć? Zbieraj wszystko co tu zostawiłaś!
Odprowadził mnie pod PWS (Pokój Wspólny Slitherinu).
-Potter!- wręczył mi mała fiolkę, w której rozpoznałam eliksir wytrzeźwiający zmysły. –Wypij to i weź prysznic, a później nie kładź się spać.
-Wiem jak działa ten eliksir panie profesorze.
-To bardzo dobrze… a teraz do zobaczenia na eliksirach!- powiedział to jak odchodził.
…
Czuję się znacznie lepiej po przeanalizowaniu całej sprawy. Wzięłam prysznic, wypiłam grzecznie eliksir, spakowałam książki. Dochodziła 6 rano, nie wiedziałam co mam robić. Książek nie chciałam czytać, w dormitorium nie miałam ochoty patrzeć „moje koleżanki z roku”, więc postanowiłam napisać list do domu. A brzmi on tak:
„Drodzy rodzice!
Bla, bla… piszę to co wszyscy na początkach listów, czyli serdeczne pozdrowienia dla całej rodzinki. Dostałam się do Slythrinu! I proszę Was o to, żebyście nie wtrącali się teraz. Mówiłam, że lepiej było by posłać mnie Karkarowa. Dobrze już przestaję. Lochy są ponure, zaaklimatyzowałam się już w nowym otoczeniu. A tak po za tym jest OK., więc kończę. Do następnego listu!
Natcha
PS.: Nie wiem co Harry Wam napisał, ale naprawdę jest okej.
PS.2: Pozdrówcie Lupinów, Petigrevów, Blacków, Dziadków, i Tonks.
No skończyłam, za bardzo to ja wylewna nie jestem. Teraz muszę iść wysłać ten list. Poszukam Hedwigii albo nie wyślę ten list przez sowę szkolną.
Dobra to ja idę na Sowiarni, a później do WS (Wielka Sala).
…
Późny wieczór
Może opiszę co wydarzyło się dzisiaj od samego rana. A więc kiedy w końcu znalazłam sowiarnię, spotkałam tam Blacka. Ja to zawsze mam szczęście, ale cóż na to poradzić. Wysyłał list do domu.
-O ŚLIZGONKA! Co tam w małym burdelu w lochach?- z miłą chęcią trzasnęłabym GO w pysk. Ten jego arogancki uśmieszek. Uhh…ale tu zaduch.
-Zainwestuj Black w nowe perfumy, bo inaczej ŻADNA CIEBIE NIE ZECHCE!- specjalnie dałam mu do zrozumienia, że jest mała gnidą, ale on jest jak niemowlak, który nie widzi nic poza cyckami i długimi nogami. Ach… jak mogłam zapomnieć o ładnym tyłeczku.
-Potter, Potter…- mam dziwne wrażenie, czyżby tak nie mówił do mnie Pan Ładna Buźka? –Tak bym z miłą chęcią ci przyfasolił w ten ślizgoński łeb, że musiałabyś leżeć przez DWA TYGODNIE w skrzydle szpitalnym- oj Black, Black, zawsze kończy tylko na groźbach, ale przywykłam do tego. Może tylko czasami dochodzi do rękoczynów.
-Wysyłasz list do domu?- dobra starczy tego wszystkiego, trzeba przejść do rzeczy.
-Tak, ale jeszcze mogę wysłać twój, bo i tak mam chłopaków- zastanawiające, czyżby Black złagodniał w Gryffindorze? –To dawaj ten list, bo jak nie to szukaj wiatru w polu.
Podałam mu ten list i już zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia, ale zobaczyłam, że Mick nie rusza się z miejsca. Nie pomyśl sobie pamiętniczku, że nagle zmiękłam, podeszłam do niego tylko, dlatego że byłam ciekawa co się stało.
-Co ci leży na sercu?- spytałam bez ogródek, bo po co mam bawić się w kotka i myszkę akurat z nim, a jeżeli chodzi o taką zabawę to tylko z Panem Ładną Buźką. Usiadłam na parapecie i czekałam cierpliwie, ale wredny, upierdliwy, pojebany Black wciąż milczał. Myślałam gorączkowo jak zachęcić go do zwierzeń, ale miałam z tym problem, ponieważ nie miałam za wiele przyjaciółek, no chyba oprócz Tonks, ale z nią to inna bajka.- Nic mi nie powiesz? Jak nie to idę sobie, a wiem że nie chcesz gadać o tym z chłopakami.- powoli zaczęłam schodzić z parapetu, ale Black w końcu odwrócił się do mnie twarzą.
-Chodzi o ciebie- powiedział to tak jakby od niechcenia, ale znamy się tak długo (od urodzenia), że wiedziałam co on czuję. Kurczę jak on się nie pospieszy się to może ktoś nas nakryć. –Gadaliśmy z chłopakami w pociągu kto gdzie trafi- spiesz się Black – i obstawialiśmy, że ty z Lupinem traficie do Ravenclawu, Dawvid do Hufflepuffu, ja i Harry do Gryffindoru, ale wszystko poszło innym torem.
-I co z tego? Przecież chcieliście być w jednym domu?- byłam już trochę poirytowana, ale musiałam wiedzieć co dzieje się z Harrym.
-Wiem, bardzo z tego się cieszymy, ale TY! Trafiłaś do Slytherinu!- oj, bo zaraz pobeczę się Black. Od kiedy to on tak przeżywa mój los? –Potter jak tam jest? Jak traktują ciebie? Wiesz Harry dostawał białej gorączki w dormitorium po uczcie. Ci, którzy nie znają Harryego myśleli, że zwariował.
-Oj przecież mało brakuje mu do wariata?- chciałam już jak najszybciej skończyć tą bezsensowną rozmowę, ale widać nie złapał tej aluzji.
-Dobra wiem, że chcesz jak najszybciej skończyć tą rozmowę, ale porozmawiaj z Harrym, bo my już nie wiemy jak mamy go uspokoić. Zrobisz to?- a jednak załapał aluzję, ale co ja mam odpowiedzieć mu? Kurcze to w końcu mój brat, ale ja jestem teraz ślizgonką a on gryfonem. Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie.
-Posłuchaj mnie uważnie- zdecydowałam już jak mam postąpić, choć staliśmy tak z pięć minut- powiedz mu albo nic nie mów o tym, że się spotkaliśmy. Sama skontaktuję się z nim, chociaż nie wiem jeszcze kiedy.
-Ja radzę ci jak najwcześniej- Black już też niecierpliwił się- bo dostaje już białej gorączki na myśl, że jesteś ślizgonką.
-Nie bój się, sama wiem co mam robić- wracamy do etapu warczenia na siebie. Nasza rozmowa zawsze polega na warczeniu na siebie, krótkiej, zwięzłej rozmowie i znowu na warczeniu, ale my przywykliśmy już do tego.
-To cieszę się bardzo- znowu ten jego ironiczny uśmieszek. Uhh…- do zobaczenia na eliksirach.
No i już po konwersacji ładnej i zgrabnej ślizgonki i brzydkiego, nieładnie pachnącego gryfona. Jak dobrze wyjść z tego zaduchu, na powietrzu postałam dość długo, żeby pozbyć się tego okropnego zapachu, ale to i tak nic nie dało! Uhh…
-Rdzę Ci, żebyś użyła zaklęcia „Chłochczyść”- nagle usłyszałam za sobą cudowny głos opiekuna mojego domu- chyba nie chcesz siedzieć tak na lekcji, ale nie czaruj tutaj idź do łazienki.
Powiedział tak jakby nic nie było go wstanie wzruszyć, ale to dodaję mu wiele uroku.
Kiedy doprowadziłam się do porządku w łazience zeszłam do WS na śniadanie. Trochę było już osób, dużo jak na 7:15. Przy stole nauczycieli zobaczyłam dyrektora, McGonagall, Sprot, Snape i jeszcze paru nauczycieli. Przez ułamek sekundy dłużej popatrzyłam na Sevriusa, ale on chyba nawet nie zauważył mnie jak weszłam do Sali. Usiadłam przy stole należącym do mojego domu. Wciąż ślizgoni patrzyli na mnie dość powściągliwie, ale po rozmowie z Panem Ładną Buźką przestałam, aż tak tym się przejmować. Za dużo nie zjadłam, na widok mięsa zrobiło mi się nie dobrze, ponieważ jestem wegetarianką. On szóstego roku życia nie jem mięsa, rodzice i dziadkowie zmuszali mnie do jedzenia mięsa, ale zrezygnowali kiedy w ogóle przestałam jeść. Jem nie dużo, popijam wszystko wodą, dużo ćwiczę. Jestem giętka, elastyczna dzięki temu nie mam nigdy zadyszki. Można rzec, że jestem okazem zdrowia, ale tak nie jest. Od dziecka mam problem ze wzrokiem. Cóż nic na to nie poradzę. Moja babcia Sam twierdzi, że to wszystko przez to, że nie jem mięsa. Kiedy oni zrozumieją, że ja nie cierpię smaku mięsa. Nie lubię także słodyczy, ale najbardziej uwielbiam cytryny. Nie mam nic przeciwko innym owocom, ale najbardziej odpowiada mi cytryna. W domu zawsze tata przynosi mi cytryny, za co jestem mu wdzięczna.
Ale wracając do szkoły to właśnie weszli moi „koledzy z roku”, jest już za piętnaście ósma, czyli jeszcze 45 minut do lekcji. Zaskakujące było to, że dosiedli się do mnie! Byłam w szoku.
-Cześć- powtarzali jeden po drugim, czyżby to była zasługa Snape’a?
-Cześć wszystkim!- jestem na tyle grzeczna, że odpowiedziałam im.
-Od rana na nogach Potter?- och… chyba się wzruszę, Pansy zaczęła ze mną rozmawiać. –Nie widziałyśmy jak kładłaś się spać ani jak wstawałaś.
-To chyba raczej dobrze?- nie będę miła dla Was, jeżeli rozmawiacie ze mną to musiał Was nastraszyć prof. od eliksirów.
-Natascha! Nie gniewaj się na nas! Musieliśmy ochłonąć po tym co wydarzyło się przedwczoraj- od kiedy to Nott jest taki miły? Przy naszym stole, a właściwie przy jego części zapadła martwa cisza, ale nic dziwnego po tym co się wydarzyło.
-Ale czy ja powiedziałam, że się gniewam na WAS- dobra Potter będziemy grały dobrą koleżaneczkę, w końcu spędzę tu SIEDEM DŁUGICH LAT, a nie chcę mieć wrogów we własnym domu, ale to i tak szczegół.
-To fajnie- och… Parkinson, jaka ty dzisiaj miluśka.
Później zaczęli rozgadywać się na temat ubioru innych uczniów, aż w końcu dotarli do Blacka, bo w trakcie tego dialogu do WS wzeszli Huncowci-idioci, ach… jak ja ich nienawidzę, ale dobrze że nie trafiliśmy do jednego domu. Oczywiście stwierdzili, że Black to komplety idiota, bezguście, fryzura nie pasuję do szaty, buty pod kolor włosów, ale i tak było całkiem, całkiem dobrze, ale to chyba był test na sprawdzenie mojej… hym… jak to napisać, może mojej szczerości?
-Co ty sądzisz o Blacku, prawdopodobnie znacie się od urodzenia- powiedziała tak sobie Jess, ale ja nie jestem, aż taka głupia za jaką oni mnie postrzegają, ale muszę być miła.
-Lepiej mnie nie pytaj, bo jeżeli można zabić słowami to Black by już dawno nie żył- w tym miejscu pozwoliłam sobie na ironiczny uśmieszek. Nie są tacy głupi na jakich wyglądają, bo wszyscy skapowali o co mi chodziło.
Szkoda mi stronic na opisywanie tego co później działo. Cały dzień czekałam na eliksiry, ale miałam ochotę nie pójść na tę JEDNĄ GODZINĘ. Przyrzekłam sama sobie, że nie poddam się… muszę walczyć ze swoją podświadomością, ale nie będzie tak łatwo… czuję się trochę tak jakbym straciła grunt pod nogami; wszystko mi się wali… a ja nie mogę podnieść się swobodnie. Pomyślisz sobie pamiętniczku, że jestem zdezorientowana, ale zawiodę Ciebie. Mam tylko ochotę posiedzieć dzień bez lekcji, bez jedzenia, bez… kogo? BEZ LUDZI! Sama z sobą, ze zmartwieniami, z myślą o Harrym. Dopiero teraz zrozumiałam przekazanie Blacka… czy dwa dni w Slitherinie zrobiły ze mnie straszną osobę, przebiegłą, nie pamiętającą o własnym… bracie.
Na eliksirach mieliśmy podstawowe zajęcia o wiedzy co przyda nam się do warzenia eliksirów, oczywiście Snape kazał wszystko zapisywać. Zauważyłam, że Harry spogląda na mnie co jakiś czas… musiałam z nim porozmawiać, ale kiedy miałam to zrobić… Black mówił, abym zrobiła to jak najszybciej. Myślałam nad dzisiejszym wieczorem, ale spotkanie z… utrudniało mi to. Postanowiłam, że pogadam z nim po eliksirach. Tak będzie najlepiej. Później nie mam już zajęć, więc jest okazja.
Siedziałam jak na szpilkach, cały czas myślałam co mam powiedzieć Harryemu. Snape musiał zauważyć moje zachowanie, ale ma taką naturę, więc zapytał mnie o taką prostą rzecz, że aż było mi go szkoda. Opłaciło się, gdyż Slitherin zyskał 10 punktów.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, wyskoczyłam jak oparzona. Czekałam na Harryego pod drzwiami do WS, ponieważ była pora obiadowa. Wiem, że mój braciszek nie przepuści smacznego pożywienia. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem, z pogardą… a ja stałam przez parę minut czekając na Harryego, który w końcu wygramoli się z lochów. Moje marzenie spełniło się po 5 minutach. Harry zauważył mnie pierwszy, ale ja miałam słabą widoczność, gdyż przechodzili akurat koło mnie siódmoklasiści, ale może także dlatego że mam słaby wzrok? Jest także inna hipoteza na ten temat, a mianowicie to, że Harry ma wzrok szukającego, który dostrzega wszystko bardzo szybko . Podszedł do mnie pierwszy, chyba wyczuł, że boję zrobić pierwszy krok. Jestem mu wdzięczna za to.
-Hej siostrzyczko! Jak się masz?- nie mam ochoty opisywać tego zdarzenia, ale tak właśnie się zaczęła nasza rozmowa. Oboje chcieliśmy jej uniknąć, ale musieliśmy rozmówić się na ten temat.
-Cześć. Dobrze, bardzo dobrze. A u Ciebie?
-Nie najgorzej, ale było by lepiej gdybyś trafiła do Gryfindoru, ale moje marzenie nie spełniło się. Szkoda, co nie?- muszę przyznać, że Harry jest podobny z charakteru do matki niż do ojaca.
-Ja Harry nie żałuję, że zostałam ślizgonką- popatrzył na mnie jak na jakąś idiotkę, która nie wie co mówi. - Chodźmy stąd! Jakoś nie widzi mi się, żeby wszyscy przysłuchiwali się naszej rozmowie. Co ty na to?
-Okej. To gdzie pójdziemy? Ja bym proponował błonia.
-To chodźmy- wypowiedziawszy te słowa zmierzałam do wyjścia.
Szliśmy z wolna nigdzie się nie spieszcząc. Ciężko było milczeć nam, gdyż jako bliźniacy przeżyliśmy ze sobą najgorsze chwile naszego żywota. Czuję jakbym oddaliła się od mojego braciszka. Choć jestem tak blisko to jednak jestem daleko…
-Jak czujesz się w Slitherinie? Wiesz miałem ochotę wyć po ceremonii przydziału, ale wytrzymałem tylko w Wielkiej Sali- wiem jak było mu ciężko mówić to co czuje. Rozumiałam go, oboje dobrze pamiętamy to co wydarzyło się kilkanaście lat temu…
Pamiętam tamten dzień, jakby to było wczoraj… Wszystko to wydarzyło się po naszych czwartych urodzinach. Byliśmy sami w domu rodzice w pracy, dziadkowie pojechali z trzyletnią Alex do szpitala, ponieważ miała bardzo dużą gorączkę. Zostaliśmy sami, ale tylko na jedną godzinę podczas, której przeżyliśmy najgorszą chwilę w naszym życiu… Siedzieliśmy w kuchni i bawiliśmy się małymi figurkami drużyny od quidditch’a, ale spokój przerwało wejście kilku dziwnych osobników, którzy byli ubrani w długie płaszcze z kapturami. Oboje wiedzieliśmy, że oni nie przyszli do nas na herbatkę i ciasteczka… Uciekaliśmy od nich, ale byliśmy za wolni… Harryemu nic nie zrobili… pytali nas kto jest starszy powiedzieliśmy prawdę, ja jestem starsza od Harryego o dziewięć minut. Teraz wiem do czego było im to potrzebne… byli wampirami… ten co mnie ukąsił było z rodu Potterów. Mówili na niego Xamir (Ksamir)… rzadko kto z naszej rodziny zostaje wampirem. Pamiętam, że Harry krzyczał na nich, prosił o litość… Później była jedna wielka czarna dziura. Obudziłam się dwa miesiące po tym zdarzeniu w Św. Mungu. Czułam się trochę dziwnie, wszystko mnie bolało, miałam jeden mętlik w głowie. Zaraz znowu zasnęłam, tym razem na miesiąc. Wiedziałam, że coś jest nie tak ze mną. Gdy się przebudziłam była przy mnie mama z tatą. Opowiedzieli mi co się stało i kim teraz jestem… Xamir zawalił robotę, powinnam zostać wampirem a nie dymitrią…
-Natascha?! Czy ty w ogóle mnie słuchasz?- Harry przerwał mi krótką podróż w przeszłość.
-Zamyśliłam się trochę, wybacz mi Harry. Z początku myślałam, że nie wytrzymam jako ślizgonka, chciałam nawet zrezygnować z Hogwartu, ale doszłam, że to nic by nie dało. Zostaję tutaj jako ślizgonka i nie zmieni tego nic- widziałam jak Harry posmutniał po mojej wypowiedzi, ale to moja decyzja, którą musi uszanować.
-Zrobisz jak uważasz- spacerowaliśmy w milczeniu. Dochodził już koniec przerwy obiadowej.
-Masz jakieś zajęcia po obiedzie?
-Nie, ale obiecałem chłopakom, że wrócę po obiedzie do dormitorium- czyżby planowali jakiś wyskok?
-Aha. To chyba rozejdziemy się już- zabrzmiało to jak stwierdzenie niż pytanie.
-No dobra, ale przyrzeknij, że jeszcze spotkamy się jak brat i siostra- jakie wymogi!
-Okej, ale nie będziemy gadali o tym kto w jakim domu jest! – ah te nasze wymogi…
-No to pa!
-Cześć!
Harry odszedł, a ja zostałam sama na błoniach. Uspokoiłam się trochę, Harry zresztą też. Chodziła bez celu w tą i we w tę. Chciałam zbić czas do następnego spotkania, ale nie wychodziło mi to. Postanowiłam wrócić do Pokoju Wspólnego Slitherinu. Odrobiłam prace domowe, poobserwowałam innych uczniów, porozmawiałam z dziewczynami z mojego roku. Dobrze, że nadeszła kolacja. Jestem strasznie głodna, ponieważ nie zjadłam obiadu. Powinnam pilnować się na przyszłość i jeść posiłki o danej porze. Na kolację zjadałam cztery jabłka, dwa banany i napiłam się soku z dyni. Snape wyszedł z WS dość wcześnie, ale ja miała zjawić się u niego po kolacji, więc czekałam aż do 19:00.
…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Inspiracja: Linkin Park- In The End
kamagra oral jelly 100mg pouzitie
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra online</a>
kamagra oral jelly forum hr
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra</a>
effectiveness of cialis vs viagra vs levitra vs kamagra
kamagra oral jelly india
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra</a>
effectiveness of cialis vs viagra vs levitra vs kamagra
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra gold 100mg reviews
Williamgroof Środa, 08 Lipca, 2020, 11:14
kamagra 100mg oral jelly in india kamagra oral jelly
kamagra 100mg tablets review
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra 100mg</a>
kamagra rendeles budapest
Dennisoxype Środa, 08 Lipca, 2020, 17:50
erfahrungsbericht kamagra oral jelly wirkung
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra oral jelly</a>
kamagra gold 1200din
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a>
kamagra oral jelly made in india
RobertTug Środa, 08 Lipca, 2020, 20:08
kamagra 100mg tablets for sale
<a href="http://kamagrabax.com/#">buy kamagra</a>
kamagra gel forum hr
<a href="http://kamagrabax.com/">buy kamagra</a>
kamagra usage
Dennisoxype Środa, 08 Lipca, 2020, 20:27
kamagra jelly 100mg usa
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra oral jelly</a>
kamagra 100mg oral jelly sildenafil
<a href="http://kamagrabax.com/">kamagra online</a>
kamagra usa next day shipping
RobertTug Środa, 08 Lipca, 2020, 22:24
kamagra oral jelly india price
<a href="http://kamagrabax.com/#">kamagra</a>
kamagra dosage
<a href="http://kamagrabax.com/">buy kamagra</a>
kamagra 100mg tablets china