"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia To nie jest kolejny pamiętnik pt. Jestem księżniczką! Klękajcie narody!.
Życzę miłego czytania i komentowania!
Mogę powiedzieć, że nie wiem, ale to gwarantuje, że nie będę miała do kogo otworzyć ust. Mogę powiedzieć im prawdę, ale później nie spojrzę w oczy dla Harry’ego.
-Skąd ja mogę wiedzieć takie rzeczy? Mogę przypuszczać, ale nie chcę oskarżać ludzi na podstawie moich domysłów- to powinno ich nauczyć, że nie powinni być tacy ciekawscy.
-Okej Potter! Myśleliśmy, że ty wiesz, bo my przypuszczamy kto to zrobił.
-Tak? A więc kto to taki?- czasami potrafię być dociekliwa, chociaż mam plan, którego staram się przestrzegać. Mam być słodką idiotką, słuchającą Milicenty i Pansy, aby wywierać dobre wrażenie śllzgonki. Czasami mam dość, ale muszę grać. "Bez względu na okoliczności show musi trwać !!!"- nie wiem kto to wypowiedział, ale to pasuje do mnie, do mojego celu, do mojego życia… Co mam powiedzieć? Gdy byłam mała zawsze marzyłam o tym, żeby mieć gromadę dzieci, które bym kochała ponad życie. Pamiętam, jak ja i Jastin Lupin całowaliśmy się… Heh… Może i było to po amatorsku, ale utkwiło mi w pamięci. Oświadczył mi się w tedy…ciekawe czy pamięta? Długo nie byliśmy parą, bo zakochał się w Susan Bones. Zerwałam z nim, ale zapomniałam oddać mu pierścionek. Płakałam całą noc, nawet mama nie mogła na to nic poradzić, ponieważ ja naprawdę GO KOCHAŁAM! Może wydać się to głupie, ale ja wciąż pamiętam, to jak planowaliśmy razem ślub i małą gromadkę dzieci…
-…Potter czy ty w ogóle słuchasz?- to był Igor, który przerwał mi moje rozmyślania- może powtórzysz to co powiedziałem?
-Szczerze? Nie słuchałam ciebie, zamyśliłam się. Mógłbyś powtórzyć?- był trochę zniesmaczony moim zachowaniem. Przypomina tak swojego ojca, z którym byłam dość blisko… Nie mam najmniejszej ochoty opisywać go, ale może zrobię to innym razem, gdy coś więcej zdarzy się między nami?
-Wiesz Potter jesteś arogancka, myślisz, że jesteś pępkiem świata?!- istny tatuś, obiło mi się o uczy, że ma jeszcze córkę w wieku Alex. Zapoznamy się w przyszłym roku…
-Może jest pępkiem świata, ale na pewno moją siostrą, więc „PANIE NADĘTY” proszę trochę niższym tonem!- o Merlinie! Zaraz zacznie się wojna między ślizgonami a gryfonami. Ah…
-Stul pysk Potter!- no i już Malfoy zamieszany w tą durną zaczepkę.
-Spadaj stąd Harry- jakoś nie pasuje mi zwracać się do niego „Potter”- to jest miejsce ŚLIZGONÓW, więc nie życzymy sobie, żeby stała tu jakaś GRYFOŃSKA NOGA- trzeba zapomnieć, choć na chwilę o rodzinie.
-Natascha jak ty odzywasz się do brata?!- jakby można było zabić wzrokiem to Black, by nie żył!
-Oj Black, wiesz co to jest gnida?
-Tak i co z tego?…
-Ciebie nawet nie można do niej porównać, bo by to była obraza dla niej!- dobra nasza. Ślizgoni wyli ze śmiechu, tak jak reszta osób widząca całą tą idiotyczną akcje.
-Masz Potter szczęście, że jest tu TWÓJ BRAT inaczej byś szczekała!- oj, zaraz się pobeczę!
-Mi to daleko do szczekania, to tylko w TWOJEJ RODZINIE szczeka się do księżyca- jestem bezczelna, trochę żal mi Remusa, ale mówi się trudno.
-Uhhh…- czyżbym trafiła w słaby punkt?
-Uspokój się Mick! Przestań! Nie rozumiesz, że ona tak specjalnie!- ależ agresywny ten „Czarny”. Haha…
-Black dostajesz wścieklizny? Wiem! Odziedziczyłeś to w genach po ojcu!- kolejna salwa śmiechu, 2:0 dla mnie.
-Wiesz Natascha zapomnę na jakiś czas o tym, że jesteś moją siostrą!- i puścił Blacka, a za nim Lupin i Dev.
-I co teraz powiesz Potter? Będziesz błagać o litość!- błagam rzuć się na mnie!
-Na co czekasz?! Rzuć się na mnie i najlepiej zabij!- Igor zrozumiał co miałam na myśli, więc zaczął wrzeszczeć coś na temat „CO ONA CI ZROBIŁA?!” itp. Ja głupia nie byłam i zaczęłam beczeć, upadłam wprost pod kolana dla Blacka rozrywając przy tym swoją szatę. Wszyscy ślizgoni pochowali różdżki, a biedni nic nie rozumiejący gryfoni stali w pogotowiu z magicznym kawałkiem drewna.
...