"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia To nie jest kolejny pamiętnik pt. Jestem księżniczką! Klękajcie narody!.
Życzę miłego czytania i komentowania!
Wszystko to nie tak, jak myślisz tato!... cz. 2 / c.d. 06 wrzesień
...
-Musimy porozmawiać Natascho, więc proszę żebyś wyszła ze swojej kryjówki- z opowieści matki i Dorcas tata zawsze był pełen energii, ale wszystko zmieniło się po „moim wypadku”. Tata przygasł i nie rozumiałam dlaczego. Chciałam mu jakoś pomóc, ale to było takie trudne. I jeszcze ta śmierć małej Elizabeth… Dlaczego tak musiało wyjść?! Lepiej by było, gdybym to ja była na jej miejscu! Zastanowisz się pamiętniczku kim była mała Elizabeth, a więc powiem Ci. Była moją siostrą… To tak strasznie boli! Widziałam jej śmierć, katowali ją na moich oczach!
Zmarła w wieku trzech lat. Porwali ją, bo chcieli tylko zemścić się na moim ojcu! To wszystko jest chore! Chciałam ją uratować, pomóc jej, ale to nic nie dało. Wszyscy w ministerstwie mieli jej szukać, niektórzy nawet poświęcali temu całe dnie i noce, bo każdy widział zapłakaną Lily i zrozpaczonego Jamesa. Nie byłam głupia, wiedziałam, że należy szukać na Nokturnie, chociaż zaglądał już tam każdy auror to niczego się nie dowiedział, ale ja miałam plan działania. Wymykałam się z domu i siecią fiu podróżowałam. Moje starania nie poszły na marne, niestety nie zdążyłam nic już zrobić czego bardzo, bardzo żałuję. Może i ja bym zginęła, ale Mick śledził każde moje poczynanie. Kiedy dotarłam w to przeklęte miejsce, byłam przekonana, że uratuje ją i tata znów będzie w dobrym humorze, ale oni byli szybsi. Dostałam kilka porządnych zaklęć, starałam się nimi nie przejmować i to mnie zgubiło. Pamiętam te słowa, aż do dzisiaj:
-Jesteś taka sama jak twój ojczulek. Zawsze wtykasz nochal, gdzie nie trzeba, ale dostaniesz za to piękną nagrodę…-miał taki obleśny uśmiech i właśnie wtedy… zaczął znęcać się nad małą Elizabeth, a ja musiałam na to wszystko patrzeć… starłam się odwrócić twarz w drugą stronę, ale jeden z tych… nie wiem nawet jak to opisać… trzymał mnie za twarz i kazał patrzeć. Zabili ją! Zbliżali się już do mnie, ale do środka wpadła wataha aurorów i rozgromili ich.
Wiem, że nie pożyli długo. „Pocałunek Dementora” był dla nich najlepszą i zasłużoną karą…
Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy dla taty i Harry’ego, ale też i Syriuszowi. Mick starał się nie patrzeć na mnie, ale… Oboje byliśmy winni tej całej durnej zaczepce. Dobrze, że w wielkiej sali nikogo nie było. Tata cały czas mnie obserwował, ale ten wzrok nie był pełen nienawiści wręcz przeciwnie. Jego oczy emanowały troską.
-Usiądź Aniołku- jak on dawno tak nie mówił do mnie- mam nadzieję, że lepiej się czujesz?
-Nie martw się o mnie, wszystko będzie OK. Zobaczysz!- nie potrafię mścić się na własnym ojcu! To zbyt trudne! Co innego Mick czy S. Snape, ale nie na mojej rodzinie! Przegięłam tam pod drzewem.
-Wiem, ale nie możesz tak postępować. Wiemy, że jesteś w Slytherinie, ale to nie powód- wolałabym, żeby krzyczał na mnie niż mówił tak spokojnie.
-Wszystko to nie tak, jak myślisz tato! Może miałam powód albo chciałam wyciąć numer! Oni mogli, a ja nie?!- mam tego już dość!
-O co ci chodzi Aniołku? Jaki numer?- czyżby tata o niczym nie wiedział? Upss…
-O żaden!- może tak pomogę dla Harry’ego – Chodzi mi o to, że… ee… mogą wyciąć… jakiś numer- plątałam w zeznaniach, co tata zauważył.
-Coś kręcisz- na brodę Merlina ja nie wytrzymam.
-Oj Rogaś! Przecież w ich żyłach płynie nasza krew!- Syriusz odzyskał zdolność mówienia, z czego bardzo, ale to bardzo nie cieszę się.
-Masz rację Łapo i wydaje mi się, że wiem co wywinęli- to rzekłszy okręcił się na pięcie ze swoim szelmowskim uśmieszkiem przybitym na twarzy. Też rozejrzałam się i nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Hahaha…hahaha… Ściany były RÓŻOWE, ale chłopcy nie darowali i odpisali się, a o to ten napis:
„Nie nasikaj w gacie, bo to jeszcze nie koniec…
Huncwoci II”
Nie ma co dali niezły popis, ale jestem ciekawa…
-W całym Hogwarcie są RÓŻOWE ŚCIANY?- musiałam się o to zapytać.
-W całym siostrzyczko. Każda ściana jest taka piękna jak ta!- Harry’emu już przeszła złość. Bardzo się cieszę.
-No dobrze zbieramy się Natascha. Musimy wrócić na noc do domu, bo inaczej Lilka mnie zabije- zawsze wiedziałam, że tata siedzi pod pantoflem u mamy.
-Ok muszę zabrać kilka rzeczy z dormitorium. Zaraz wracam!- i już mnie nie było. Do lochów dobiegłam dość szybko. W pokoju wspólnym siedziała garstka osób z siódmej klasy, ale chyba nie zauważyli mnie. Dziewczyny jeszcze nie spały. Szkoda!
-Jak się czujesz Natascha? Nieźle oberwałaś- Pansy miała fajną piżamkę, TAKĄ RÓŻOWĄ!
-Dobrze, ale nie mam czasu gadać. Jadę na badania do Munga i muszę zabrać kilka niezbędnych rzeczy. Opowiem WAM wszystko, jak wrócę. Okej? – naprawdę spieszy mi się!
-Dobra, ale…- jestem strasznie arogancka. Nieładnie wybiegać z pomieszczenia, gdy ktoś do ciebie mówi. Trudno! Do wielkiej sali wbiegłam po 10 minutach, ale nie był to piękny widok. Prof. Snape rozmawiał z moim ojcem! Dobrze, że była tutaj McGonagall, bo inaczej by się rozszarpali.
-To dogadaliśmy się Potter?- tylko tyle usłyszałam z ich rozmowy. Całe szczęście.
-O Natascha! Już wróciłaś? Wyśmienicie możemy ruszać w drogę! Syriusz, idziemy!- tata jakoś nie chciał dłużej zostać w Hogwarcie.
-Już, już…
Aktualnie leże w łóżku, bo jestem zmęczona. Muszę wypytać się Justana lub Deva o co chodziło dokładnie z tym dymem, ale to po powrocie do szkoły. Jutro jadę do św. Munga na tydzień. Znowu te przeklęta bedania! Trudno, inaczej się nie da…
PS.: Zapomniałam napisać, że Mick dał mi kartkę, a na niej napisane:
PRZEPRASZAM!
MICK