"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia To nie jest kolejny pamiętnik pt. Jestem księżniczką! Klękajcie narody!.
Życzę miłego czytania i komentowania!
Czerwiec
Czas bardzo, ale to bardzo szybko płynie. Ledwo co zdążyłam zamknąć oczy a już zbliżają się egzaminy. Mi na nich nie zależy. Stawiam na szczęście i wiedzę, którą zdobyłam przez ten rok. Nie mam najmniejszej ochoty siedzieć w bibliotece, ponieważ jest tak przepełniona spragnionymi wiedzy kujonami, że ledwo co zdołałam tam wejść i oddać książki z zielarstwa. Wszyscy uczą się na ostatnią chwilę. I tak nic im to nie da. Paniczny strach przed egzaminami końcowymi, wyczerpanie fizyczne i psychiczne- równa się pustka w głowie.
Na błoniach nie ma prawie nikogo, oprócz czarodziei z takimi samymi poglądami na egzaminy jak ja. Przyjemnie jest posiedzieć pod drzewem i o niczym nie rozmyślać. Jednak nie potrafię zapomnieć o tej „karze”, która mnie czeka… Na czym ona będzie polegała?! Rodzice nie piszą. Może zapomnieli...? Wątpię.
-Nie zakuwasz Potter? Za tydzień egzaminy- nie był mi dany spokój - przylazła zmora tego lata, tj. Black.
-Nie mam najmniejszej ochoty i… powinieneś wiedzieć co na ten temat myślę.
-Przecież wiem, że nie lubisz uczyć się na ostatnią chwilę i uważasz to za błazenadę.- tak jakby wykuł to na pamięć.
-A więc: czego?- „Czarny” zamieszał się i wzrokiem szukał pomocy w trawie.
-A czy coś musi być?!- i tu cię mam robaczku! (pozdro Artanis).
-Nie, nie wiem, co planują na tą „karę”. Coś jeszcze?
-Potter, nie o to chodzi- usiadł koło mnie, nogi podciągnął pod brodę i zaczął kołysać się razem z wiatrem.
-Mógłbyś trochę jaśniej?!- on jest jak dziecko, trzeba go ciągnąć za język, aby się czegoś dowiedzieć.
-Wymyśl coś, żebyśmy nie musieli spędzać tych wakacji razem. Masz do tego głowę...- obrócił się twarzą w moją stronę- przecież jesteś urodzoną aktorką. Nawet teraz grasz… Liczę, że coś wymyślisz. Cześć!- jak szybko się zjawił, tak szybko odszedł.
Przez kilka dni i nocy myślałam o tym, co mi powiedział. To mnie zabolało. Prawda zawsze boli. Przecież noszę maskę idealnej Nataszy. Sama ranię ludzi, ale wciąż jestem mało odporna na ból.
W połowie czerwca zaczęły się egzaminy. Pierwszy transmutacja, zdana. Drugi zaklęcia, zdane. Trzeci zielarstwo, zaliczone wcześniej. Dlatego miałam chwilę czasu i spacerowałam po zamku. Szóste piętro, tutaj nie ma żadnej lekcji, więc wybrałam sobie opuszczoną klasę z widokiem na błonia. Drzewa w Zakazanym Lesie przy podmuchach wiatru tak ładnie falowały. Siedziałam tam może z pół godziny, może dłużej wpatrywałabym się w okno.
-Unikasz ludzi, Potter? Słyszałem, że z Zielarstwa nie piszesz, więc może poświęciłabyś te kilka godzin na naukę.
-Strasznie długo pan stał w tych drzwiach, panie profesorze Snape.- zawsze używa tych samych perfum, mają nawet ładny zapach. Oddają jego charakter, sposób bycia… Silne, ale gustowne.
-A jednak mnie zauważyłaś?- zamknął za sobą drzwi i podszedł do parapetu, na którym siedziałam.
-Nie tyle co nie zauważyłam, ile poczułam. Nikt inny nie używa takich perfum.- stwierdziłam i z powrotem zajęłam się wpatrywaniem w okno.
-Hmm...- powoli podszedł do ławki i usiadł na niej.
–Potter?
-Tak?
-Dlaczego? Dlaczego taka jesteś? Wciąż grasz, jesteś urodzoną aktorką- te słowa…
-Mam swoje powody.- Black może czasami sobie pozwolić, bo znam go dłużej, ale nie on.
-Posłuchaj. Dużo osób cię obserwuje. Uczniowie, nauczyciele, a nawet sam Dumbledore. Każdy z nich stara się przejrzeć, poznać cię na wylot, ale ty nikomu tego nie ułatwiasz.- mówił to tak spokojnie.
-I co z tego?
-Potter, każdy ma inne przypuszczenia. Powinnaś wiedzieć, że Parkinson nie ot tak zaczęła się z tobą zadawać.- czułam, że wpatruje się we mnie.
-Uważasz mnie za głupią idiotkę, Severusie?!- musiałam mu dać do zrozumienia, że moje życie to nie jego sprawa.
-Potter!- zamaszystym krokiem podeszłam do niego, chwyciłam go za szatę, przyciągnęłam do siebie i… tak. Już drugi raz pocałowałam go w tym roku szkolnym! Powoli dotykałam jego ust swoimi. Nie bronił się przed tym, wręcz przeciwnie. Starał się objąć mnie, lecz w ostatniej chwili oprzytomniałam. Wyrwałam się i spoliczkowałam go.
-Nigdy mnie nie całuj!- oniemiał. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Chwyciłam swoją torbę i wyszłam.
„W co ty ze mną pogrywasz, Potter? Powinienem cię nienawidzić, lecz nie potrafię”- powoli po policzku Severusa spłynęła jedna, czysta łza. Szybko ją wytarł i wyszedł z kasy.