No, Wampirzyco, bardzo Ci dziękuję . I wszystko (no dobra, prawie wszystko ) wyjaśni się w krótkiej, ale treściwej następnej notce. Pozdrawiam moich nielicznych czytelników i zapraszam do Hermionki.
Przestałem już w ogóle uważać na lekcji. Kiedyś przynajmniej starałem się słuchać McGonagall, ale teraz jakoś odechciało mi się bezskutecznie próbować zamieniać mysz w igłę.
Rose. Co to była za dziewczyna? Czym się kierowała? Strachem? Zastanowiłem się. Co jeżeli ktoś ją torturował, a ona chce się na nim zemścić? Chyba powinienem to komuś powiedzieć. Po pierwsze: nie wolno używać zaklęć po lekcjach, po drugie: zaklęcia niewybaczalne są niewybaczalne. Pierwszy powód do mnie jakoś nie przemawiał, ale drugi- owszem. Ja nigdy nie próbowałbym używać t a k i c h zaklęć. Ale ona najwyraźniej nie była mną.
Płakała- przypomniałem sobie. Wtedy, kiedy wszedłem do znikającego pokoju… Nagle się ocknąłem. Drzwi! Miałem je obejrzeć już dawno, dawno temu! Nie zrobiłem tego. Obiecałem sobie, że zrobię to od razu po lekcji.
-Longbottom.- powiedziała ostro McGonagall.- Czy ty chociaż próbowałeś zamienić tą mysz?
Z miną winowajcy spuściłem głowę i z uwagą wpatrywałem się w swoje czarne buty. Widziałem jak pani profesor wzdycha z rezygnacją.
-Zostaniesz ze mną po lekcji.- oznajmiła.
I tak upadł mój wspaniały plan odkrycia tajemnicy Znikających Drzwi.
*
-Longbottom, widzę, że czymś się martwisz.- zaczęła McGonagall patrząc się na mnie z uwagą.- Wiesz, że możesz mi o tym powiedzieć? Postaram ci się pomóc. Nauczyciele, nie są tylko po to, żeby karać, czy uczyć. Wiem, że nie masz łatwo- twoja babcia jest bardzo wymagająca- dlatego chciałabym, żebyś zrozumiał, że my- nauczyciele- nie jesteśmy potworami. Chciałbyś mi coś powiedzieć?
Jej ton głosu- łagodny, spokojny, prawie czuły- zaskoczył mnie. Nie podejrzewałem, że McGonagall mogłaby się do mnie w ten sposób odezwać. Oczywiście, nie była jakimś mutantem, potworem, czy innym gadem, ale kojarzyła mi się raczej z kimś surowym, trzymającym się sztywno wyznaczonych sobie i innym zasad. Zastanowiłem się. Miałem jej teraz opowiedzieć o Rose? To była jedyna okazja. Innej mogłem nie dostać. Rose miała jakieś usprawiedliwienie- to na pewno. Ale co z tego? Czy takie postępowanie, mogło cokolwiek usprawiedliwić? Raczej nie. Już otwierałem usta, aby wyjaśnić McGonagall, co myślę o córce Dumbledore’ a, ale przed oczami pojawiła mi się jej twarz. Blada, z łagodnym spojrzeniem.
-N… nie.- wydukałem w końcu.
Zbeształem się. Co ja wyprawiam? Ona rzucała zaklęcia niewybaczalne, jak dorosła osoba, z wieloletnim doświadczeniem. Przemknęło mi przez głowę, jedno słowo- wampir. Odrzuciłem je natychmiast. To było niedorzeczne! Wampiry nie istniały. Owszem, czarodzieje tak, ale nie wampiry! Obce gatunki! Może jeszcze UFO? Wilkołaki? Mutanty? Nie, nie, nie. Chyba powinienem się przespać, jeżeli takie pomysły chodzą mi po głowie.
Nie zwróciłem nawet uwagi na McGonagall, która patrzyła się na mnie z niepokojem. Pogrążony we własnych rozmyślaniach wyszedłem z sali.
-Dziękuje.- mruknąłem tylko cicho, wychodząc.
Postanowiłem od razu przejść do Znikających Drzwi. Im szybciej dowiem się, co jest grane tym lepiej. Może przy okazji spotkam gdzieś Rose, usłyszę jakąś plotkę o stanie zdrowia Goyle’ a? Pogrążony w rozmyśleniach, doszedłem do miejsca, gdzie powinno znajdować się wejście do tajemniczego pokoiku. Nic, czysty marmur. Beznadzieja. Dotknąłem zimnej ściany, chcąc wyczuć jakieś drgawki, albo wgniecenie. Nic. Obejrzałem się za siebie. Musiałem wyglądać jak idiota. Idiota, chory na umyśle.
-Cześć.- usłyszałem głos za swoimi plecami.
Wzdrygnąłem się i szybko za siebie odwróciłem. Za mną stała piękna jak zawsze Rose. Nie uśmiechała się, ani nie płakała. Była bardzo poważna.
-Mogłabym z tobą porozmawiać?- spytała patrząc się na mnie.
Skinąłem głową. Rose wyciągnęła rękę i sięgnęła za klamkę znajdującą się za mną. Ze zdziwienia otworzyłem oczy. Co to miało być? Oglądam ścianę sam- drzwi nie ma. Przychodzi Rose- drzwi się pojawiają? Wytrzeszczając oczy, wszedłem za dziewczyną do pokoju. Kiedy przejście zamknęło się z głośnym trzaskiem, podskoczyłem nerwowo. Bałem się. Tak, bałem się dziewczyny! Bałem się córki Dumbledore’ a! Bałem się Rose! Byłem żałosny. Czarnowłosa zauważyła mój odruch i westchnęła cicho.
-Nic ci nie zrobię.- po czym usiadła na sofie i poklepała miejsce koło siebie.- Usiądź.
Spojrzałem się na nią z powątpiewaniem, ale posłusznie spełniłem prośbę. Rose spojrzała się mi głęboko w oczy. Nadal były czarne, ale patrzyły na mnie z uczuciem- lękiem, smutkiem, nadzieją.
-Czy chciałbyś wysłuchać mojej historii?- spytała.
Skinąłem głową.
Komentarze:
FqbfFlese Niedziela, 13 Grudnia, 2020, 08:03
generic cialis 200 mg <a href="https://gocialirx.com/#">cialis professional india</a> how much does cialis cost at walmart
KhedPero Poniedziałek, 14 Grudnia, 2020, 15:07
lowest price for generic viagra <a href="https://buyviagrrxon.com/#">viagra suppliers canada</a> viagra for sale in south africa
Dvnjshomi Poniedziałek, 14 Grudnia, 2020, 20:34
viagra no prescription canada pfizer <a href="https://hopeviagrin.com/#">buy viagra with dapoxetine</a> non generic viagra without a prescription