-No wreszcie!- podbiegła do mnie Leanne z promiennym uśmiechem.-Choć-pobiegła do foteli przy kominku.
-Musimy Wszystko Omówić!-dodała, kiedy ja spokojnie usiadłam w miękkim fotelu. Wyjęła z torby (która była koło niej) egzemplarz „Najtrudniejszych eliksirów świata’’. Poszukała pośpiesznie odpowiedniej strony, i przeczytała:
-„Jeżeli już wszystko masz to, przygotuj duży ogień, ustaw na nim kociołek i nalej tam ciepłej wody. Tyle żeby sięgało połowy Kocioła, wrzuć do niego skórę bomoslanga i szybko zamieszaj. Kiedy już to zrobisz, musisz odczekać dziesięć dni a dopiero potem możesz wrzucić do kociołka ropę, dwie małe łyżeczki.’’ – urwała i popatrzyła na mnie.-Ale gdzie my znajdziemy miejsce w którym można by rozpalić ogień bez obawy że ktoś nas nakryje…
-Tego nie wiem…-odpowiedziałam patrząc się w okno z namysłem.
-Lepiej już choćmy do Wielkiej Sali. –powiedziała Leanne patrząc się na plecy jakiegoś pierwszoroczniaka. Więc poszłyśmy. Sala była całkowicie zapełniona, wcisnęłyśmy się jakoś między dziewczynę a chłopaka. Telerze przed nami się pojawiły sekundę później. Naładowałam sobie na niego stos pieczonych ziemniaków, zjadłam w pięć minut i poszłam do WC. Leanne za mną, weszłam do jednej z kabin i sprawdzałam zamek. Działał.
-Hej! Leanne mam pomysł!-krzyknełam.
-Jaki?- spytała.
-Możemy zapalić ogień tutaj. W kibelku.
-Dobry pomysł!- Leanne wyszła z drugiej kabiny.
-Przyniosę kociołek.-powiedziałam i pobiegłam do dormitorium, kiedy tam się znalazłam w trzy minuty znalazłam kociołek trochę był zniszczony... No ale trudno..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
oa: notka trochę krótka a nawet bardzo. Coś mi się robi z kompem.. Ale za ok. 3 dni bedzie notka. Pozdro!
PS. Tym któży kupili HP i IŚ życzę miłego czytania!