Oa: Miałam wenę, napisałam i opublikowałam . Z góry przepraszam za błędy.
-----------------------------------------------------------
-No to co przenosimy się?- spytała Leanne.
-Tak. Tylko jest małe kłopot…-zaczerwieniłam się.
-J..Jaki?? -popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, jak ona może tego nie zauważyć.
-Jak się mamy przenieść? -powiedziałam siląc się na opanowany ton. Popatrzyła na mnie ze strachem. Usiadłam na umywalce, nogi mi zwisały więc zaczęłam nimi machać, jak małe dziecko.
-Eeee.. Myślałam że ty wiesz.
-No to byłaś w głębokim błędzie.- powiedziałam to trochę zdyszana bo zaczęłam nogami tak machać do góry i na dół że nie mogłam złapać powietrza:p.- Podaj mi tą książkę.
Leanne posłusznie mi ją podała. Wzięłam ją i otworzyłam na ostatniej stronie. Szukałam na górze kartki i na dole, w końcu znalazłam.
- „Żeby się przenieść trzeba wiedzieć o ile lat chce się przenieść w przeszłość. Jeśli na przykład o 20 lat to dwadzieścia łyżeczek trzeba wypić.” Czekaj jeszcze tam ktoś coś napisał „UWAGA!! Jestem jedynym co wrócił i mówię wam jeśli chcecie tu wrócić to musicie wziąć ze sobą trochę eliksiru, zamieszać go dwa razy do wskazówek zegara i wziąć tyle łyżeczek ile wtedy wzięliście by się przenieść.” No to jak? Przenosimy się?- wiedziałam co może mnie tam czekać, ale chciałam spróbować. Leanne podała mi łyżkę
-To o ile się lat przenosimy?- spytała.
- O trzydzieści.
-Dlaczego?
-Chcę coś tam zobaczyć. – zanurzyłam łyżeczkę w kociołku i pośpiesznie ją napełniłam. Połknęłam, smak był taki… Słodkawo kwaśnawy. Potem szybko powtórzyłam czynności tam było napisane że ma się dwie minuty i się przenosisz. Leanne też „zjadła” trzydzieści łyżeczek eliksiru. Złapałyśmy się za ręce, po minucie zrobiło się ciemno. Czekałyśmy tak z trzydzieści minut choć mi się trochę wydawało że o wiele dłużej. Kociołek który miałyśmy w rękach lekko się zachwiał. Potem zaczęło się robić jasno. Byłyśmy w tej samej łazięce co trzydzieści minut temu, ale trzydzieści lat temu. Schowałyśmy kociołek do jednej z kabin
i wyszłyśmy. Znalazłyśmy się w tym samym korytarzu co wtedy. Wszystko było takie same. Podeszłam do gablotki gdzie zawsze był „ herb” Jamesa Pottera ale teraz go nie było. Dotknęłam szyby by lepiej się przyjrzeć. Wyłatam wielka odznaka która teraz wisiała na piątym piętrze. „DLA TOMA RIDDLE’A za zasługi dla szkoły”. Więc dobrze się przeniosłyśmy do czasów Sami-Wiecie-Kogo. Kiedy rok temu spotkał Harry’ego przepadł
i mam nadzieję że na zawsze. Poszłam do Wielkiej Sali jeśli jest ta sama godzina co teraz jest u nas to jest śniadanie. Kiedy otworzyłam drzwi rozległ się gwar przyciszonych głosów. Dlaczego nie mam peleryny-niewitki jak James? Usiadłam na ławce i zaczęłam jeść. Wszystkie głowy zwracały się do mnie i do Leanne. Kiedy powoli wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich dormitorium, podszedł Dippet.
-Kim jesteście? –spytał spokojnym głosem.
-My…-zaczęła Leanne.
-Nazywam się Nmphadora Tonks a oto moja przyjaciółka Leanne Seterom*.
-Nigdy was nie widziałem…
-Widział nas pan, panie profesorze.
-Nie…- dyrektor uśmiechnął się rozbawiony.
-My jesteśmy z przyszłości, 30lat się cofnęłyśmy używając…
-Eliksiru przeszłości.
-No tak.- potwierdziłam, i wypiłam do końca mój sok dyniowy. Wielka Sala była już pusta, był tylko profesor Dippet, ja i Leanne.
-Do jakiego domu przydzieliła was tiara?
-Gryffindoru- odpowiedziała szybko Leanne.
-A ile tutaj chcecie zostać?
-Nie wiem, może tydzień. – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-No to możecie tu zostać ten tydzień. Powiadomię o tym resztę nauczycieli. Hasło to Mimbulus mimbletonia.
-Dziękujemy- powiedziałyśmy chórem i poszłyśmy do wieży Gryffindoru. Spotykając po drodze uczniów, doszłyśmy do Sir Dragona (oa: nie wiem jak to się pisze).
-Mimbulus mimbletonia.
-Właźcie. –odpowiedział rycerzyk swym nakrapianym koniku. Weszłyśmy do zatłoczonego Pokoju Wspólnego. Ledwo usiadłyśmy w fotelach otworzyło się przejście pod portretem. Wszedł Dumbledore, jak zwykle wesoły.
-Witam naszych gości! – zwrócił się do nas. – Będziecie miały pokuj na samej górze. A oto książki, trochę zużyte ale nie będziecie leniuchować przez ten tydzień.
-Dziękujemy. – powiedziałam.
-No więc, to jest Nmphadora Tonks a to Leanne Seterom. Będą tu przez tydzień i nie pytać się jak się tu znalazły.-podał nam książki, były nie trochę zużyte ale bardzo zużyte. Poszłyśmy na samą górę do naszego dormitorium. Otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do pokoju, stało tam pięć łóżek. Na każdym tabliczka z imieniem i nazwiskiem. Dwa były wolne, wybrałam ten bliżej drzwi więc Leanne wzięła drugie. Położyłam się na nim, ale nie poleżałam za długo. Do pokoju wpadły dziewczyny.
-Cześć! Jestem Jessica, Jessica Blue.- podała mi rękę ja ją uścisnęłam, spojrzałam na łóżka środkowe miało kartkę z jej imieniem i nazwiskiem. Podeszła do mnie druga.
-Cześć, jestem Lily, Lily Darkness (oa: sorry że wzięłam nazwisko z twojego pamiętnika DżÓlio) –podała mi rękę ja ją uścisnęłam, spojrzałam na łóżka na tym najbliżej drzwi było jej imię i nazwisko.
-A ja jestem Emma Watson. Tez jestem z trzeciej. One są z czwartej –wskazała na Lily
i Jess.
-Bardzo mi miło.-powiedziałam. Dziewczyny usiadły na łóżkach. Po ich minach można było wywnioskować ze coś jeszcze od nas chciały.
-Eeee….- Zaczęła Jessica.
-O co chodzi? – spytałam.
-Chodzi o to że…-powiedziała Lily.
-Że chciałybyśmy się dowiedzieć jak się tu dostałyście. – powiedziała Emma.
-Aha.. Wiec o to chodzi.- i zaczęłam im opowiadać jak było na lekcji eliksirów, aż doszłam do przeniesienia się.
-Rozumiem, więc po tygodniu macie zamiar już nas opuścić?- Spytała Emma.
-No tak, a co?
-Nic.. -odpowiedziała trochę przygnębiona.
-Co teraz mamy?- spróbowałam zmienić temat.
-Opiekę nad magicznymi stworzeniami.
-O to fajnie, choćmy bo się spóźnimy.-powiedziałam wzięłam torbę którą miałam na ramieniu w czasie przeniesienia. Spakowałam ja i wyszłam.
-----------------------------------------------------------
*Seterom - czytaj, Siterom ;)