Po skończonych lekcjach udałam się razem z koleżankami do Pokoju Wspólnego, aby choć chwilę odpocząć przed męczącą lekcją Astronomii o północy … Moje kochane krukonki postanowiły jednak poprzechadzać się jeszcze po korytarzach, przed lekcją… A ja? Siedziałam zatopina w marzeniach o niezwykłych przygodach… i otulona ciepłem buchającym z kominka… zasnęłam…
Gdy się obudziłam było już mrocznie ciemno… a w Pokoju Wspólnym znajdowało się co najwyżej 6 osób. Spojrzałam na zegarek…
-CHOLERA!!! – była 23.45. Chłopiec siedzący przy stoliku obok rozlał na zapisany zwój pergaminu całą butelkę atramentu… No tak… Trochę za głośno krzyknęłam .
Wyskoczyłam z fotela pobiegłam czym prędzej do dormitorium po podręcznik, pergaminy i pióro, w pełnym biegu wyskoczyłam z Pokoju Wspólnego i pobiegłam korytarzami ku Wieży Północnej. Po drodze nie spotkałam żywej duszy… Korytarze zalewał jedynie łagodny blask księżyca. Cała atmosfera mogła napawać strachem, jednak ja czułam się cudownie… Sama, wśród tajemniczych murów Hogwartu i do tego ten przepiękny księżyc w pełni… Bezwiednie zatrzymałam się na piętrze by na niego spojrzeć… Był całkowitym przeciwieństwem mojej duszy, która była burzliwa i niespokojna… Przynajmniej ostatnio… Kłótnia z siostrą, cała sytuacja z Ronem… Nagle zdałam sobie sprawę, że sama nie wiem czego chcę .
Po raz kolejny spojrzałam w księżycową twarz… I poczułam się jakby spokojniejsza. Ruszyłam dalej. Zważając na małą ilość czasu postanowiłam skorzystać ze skrótu. Odchyliłam obraz wiszący na ścianie korytarza, na siódmym piętrze by skrócić sobie drogę na lekcję. Weszłam i… Zdałam sobie sprawę, że pomyliłam obrazy… Znalazłam się w korytarzu, w którym nigdy wcześniej nie byłam… U wejścia był całkiem mały (taki Crabbe niestety by się nie przepchał , jednak dla mnie wystarczyło miejsca) jednak dało się zauważyć, że w miarę się powiększał… Spojrzałam na zegarek-była 23.55. Iść na lekcję? A może zgłębić tajemnicę tego dziwnego korytarza i trochę się spóźnić? Oczywiście wybrałam to drugie… takie rzeczy nie spotykają ludzi codziennie… nawet uczniów Hogwartu.
Tak więc na wszelki wypadek wyjęłam różdżkę i ruszyłam przed siebie… Posadzka była okropnie brudna i zakurzona… Pewnie dlatego spostrzegłam, że ktoś już tędy przechodził… Poczułam nagły strach, ale i podniecenie… Już nie mogłam zawrócić. Szłam tak ok. 2 minut i… znalazłam się przed pustą ścianą złożoną z brukowanych małych kostek! Nie mogłam w to uwierzyć! Moja irytacja sięgała zenitu, miałam odwrócić się i pobiec na Astronomię, ale… Zauważyłam, że „w ścianie zniknęło” pół śladu buta. Czyli można jakoś przejść na drugą stronę! Zaczęłam przyglądać się ścianie. I ujrzałam kilka słów „Would you comfort me…”, a pod spodem „dokończ”… Zdałam sobie sprawę, że skądś znam te słowa. Tylko skąd?
Usiadłam na posadzce nie zwracając uwagi na cały brud wokół i wpatrywałam się w słowa na murze… Siedziałam tak dobre 15 minut i nagle przypomniały mi się słowa pewnej mugolskiej piosenki! Tak bardzo lubiłam te utwory… Niestety w domu musiałam ich słuchać po kryjomu na mugolskim odtwarzaczu… Znałam kolejną frazę pasującą do cytatu na ścianie, ale co dalej?? Wypowiedziałam ten tekst na głos… NIC, powtórzyłam… NIC. Może trzeci raz coś pomoże? Powiedziałam po raz kolejny… Nadal NIC! Wtedy postanowiłam lepiej przyjrzeć się ścianie… Każda litera była napisana czymś cienkim na każdej kolejnej kostce. Do złudzenia przypominało to pismo pióra…
- Może użyć pióra? Tak, to szalony pomysł i niezbyt mądry, ale co tam, spróbuję... – pomyślałam.
Wstałam, cała uwalana kurzem, sięgnęłam po pióro i na pierwszej kostce po słowie ”dokończ” wpisałam literę „W”. Dosłownie-wpisałam!!! Okazało się, że rząd kostek jest bardzo miękki, przynajmniej z wierzchu i można po nim pisać! Z bijącym sercem wpisałam całą frazę :”Wouldyou cry with me”. Ściana ruszyła! Przesunęła się o jakiś metr weszłam dalej… Kolejny korytarz był zakończony wielkim otwartym oknem i oświetlony światlem księżyca. Uśmiechnęłam się sama do siebie myśląc, że jeszcze kilka godzin temu marzyłam o przygodach… Postanowiłam podejść i wyjrzeć na dwór. Byłam ciekawa w jakiej części zamku się znajduję.
-Stój! – usłyszałam za plecami. Włosy stanęły mi dęba (kto u diabła siedzi w tajnym korytarzu o północy??!!), ale nie opóźniło to mojej reakcji-wyjęłam różdżkę jak tylko mogłam najszybciej i odwróciłam się do napastnika…
Stałam twarzą w twarz z…