Łzy spłynęły mi po policzkach…
Kolejna, prawie bezsenna noc…
Ból rozdzierający moje łopatki był tak okropnie silny…
Starałam się nie szlochać, choć przychodziło mi to z wielkim trudem…
Zeszłam do Pokoju Wspólnego, otworzyłam okno by odetchnąć świeżym i zarazem ostrym późno listopadowym powietrzem. Usiadłam na parapecie, a gdy podmuch wiatru, niosący ze sobą pojedyncze płatki śniegu, omiótł moje plecy, zrobiło mi się lepiej. Wiatr choć trochę koił moje cierpienie. Zamknęłam oczy. Słyszałam jak przez mgłę rozmowę Dereka ze swoim ojcem… Coś się ze mną stanie podczas pełni, do której miało dojść za parę dni… I nadal nie miałam zielonego pojęcia co. Pod moimi zamkniętymi powiekami przesuwały się obrazy ze snów które miewałam każdej nocy. Korytarz… Balkon… W dzisiejszym śnie wchodziłam na balustradę gotowa do skoku… I zawsze to cudowne uczucie wolności przy każdym podmuchu wiatru.
Od podsłuchanej rozmowy Dereka i jego taty, widywałam go tylko na lekcjach… Nie miałam szansy z nim porozmawiać. Po lekcjach z klasy wybiegał pierwszy, na lekcjach stawiał się ostatni, posiłki jadał o innych porach… Rzadko bywał w Pokoju Wspólnym, a do dormitorium przychodził w nocy. W ciągu tych dni nie miałam czasu wybrać się do „korytarza Avil” przez nawał prac domowych …
Dwa dni temu, gdy siedziałam przy stoliku stojącym najbliżej okna odrabiając pracę domową z transmutacji („Przedstaw w punktach dokładny przebieg transmutacji parasola w bociana.” – skomplikowane to cholerstwo) podeszła do mnie Maggie(!):
- Mogę się dosiąść? – zapytała cicho, widząc skinięcie mojej głowy usiadła.
- Powiesz mi co się dzieje?
- Słucham? – zapytałam z fałszywym zdziwieniem
- Nie udawaj głupiej, przecież słyszę jak od paru nocy się męczysz…
- Obudziłam cię? – zapytałam odkładając pióro i patrząc jej prosto w oczy.
- Parę razy…
- To przepraszam… - rzekłam i wyciągnęłam rękę by znów zająć się transmutacją. Jednak Maggie była szybsza. Chwyciła kałamarz i pióro, po czy syknęła z nieukrywaną irytacją:
- Dobrze wiesz o co mi chodzi! Co się z Tobą dzieje? Skąd te nagłe bóle? Przecież nigdy tego nie miałaś…
- To moja sprawa… - odpowiedziałam jednak lody zaczęły pękać… czułam ogromną chęć by jej o wszystkim powiedzieć, no i przeprosić za to, że przeze mnie coś się popsuło.
- Chyba nie molestuje cię jakiś zboczony domowy skrzat? – zapytała
- Idiotka! – krzyknęłam i wybuchnęłam śmiechem. – Skąd Ci przychodzą do głowy takie pomysły??
Maggie uśmiechnęła się i zapytała po raz kolejny, pomijając moje pytanie.
- A więc co jest grane?
Tym razem uznałam, że już pora opowiedzieć jej wszystko od kiedy zaczęłam spędzać większość swego czasu z Derekiem.
- Cóż, chłopak zachowuje się jak dziecko. – stwierdziła po dwóch godzinach, wysłuchawszy całej historii.
- A mi to wcale nie pomaga… - głośno wypuściłam powietrze i spojrzałam na niedokończone zadanie dla McGonagall – Chyba muszę się wybrać do biblioteki, bo nie mogę znaleźć informacji jak przemienić „czubek” parasola w pazury boćka ...
- Zaczęłaś już pisać to pokręcone wypracowanie? – zapytała ze zdziwieniem.
- Tak… Może raz zrobię coś nie na ostatnią chwilę .
Maggie uśmiechnęła się i dodała:
- Jak zobaczę Dereka to spróbuje z nim porozmawiać. Zachowuje się bardzo nie fair w stosunku do Ciebie…
- Jak chcesz… Ja chwilowo mam dość uganiania się za tym bachorem … - rzuciłam markotnie i wyszłam na korytarz. Po drodze spotkałam paru znajomych, każdy spieszył w swoją stronę. Tuż obok biblioteki usłyszałam:
- Cześć Padma. – Ron właśnie wyszedł zza rogu, zmierzając w tę samą stronę co ja.
- Och… Cześć Ron. – Odpowiedziałam zakłopotana.
- Co… Słychać? – zapytał nieśmiało.
Ja jednak usłyszałam jego słowa tylko przez mgłę, bo nagle zrobiło mi się dziwnie słabo… Znów stałam na balustradzie, wyciągnęłam ręce i…
Ciemność… Nicość…
Zemdlałam.
- Padma! Padma!
Strumień zimnej wody omiótł mi twarz.
Otworzyłam oczy i dostrzegłam Rona pochylającego się nade mną ze strachem w oczach.
- Co się stało? – zapytałam słabo opierając się na łokciach czując jeszcze świeży ból pleców.
- Nagle upadłaś… - odpowiedział nadal trzęsącym się głosem.
- Acha. – rzuciłam krótko i wstałam, chwiejąc się lekko na swoich rozdygotanych nogach. Jednak nie trwało to długo. Oślepiona kolejną falą bólu upadłam na kolana i wbiłam sobie w boki te przeklęte malinowe paznokcie .
- Padma, co się dzieje? – Ron ukląkł przede mną. Tym razem ton jego głosu był stanowczy. – Co ci jest?
Spojrzałam w jego oczy i wybuchłam płaczem…
- Ja sama nie wiem, Ron…- udało mi się powiedzieć przez łzy – Najgorsze jest to, że już nic nie wiem…
Ron przytulił mnie i pocałował dla otuchy w czubek głowy. Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej…
- Przepraszam… - szepnęłam niewyraźnie przez łzy
- Za co? – zapytał; poczułam że jego mięśnie drgnęły.
Spojrzałam na niego po raz kolejny:
- Za to, że Cię olałam… Że zapomniałam… Że zajęłam się tylko Derekiem… Zapomniałam o was, o was których już tyle znam:/…
- Tak, to nie było miłe… - powiedział z żalem w głosie. – Ale teraz choć do Skrzydła Szpitalnego. Mówiłaś, że te bóle masz coraz częściej… A to, że mdlejesz tylko świadczy o ich sile. Pani Pomfrey na pewno coś ci poradzi…
- Nie ma mowy!!! – krzyknęłam, wyrywając się z jego uścisku. – Będę pół czymś tam z powodu łażenia po tajnych korytarzach i dotykania tajemniczych kuferków i ja mam iść do pielęgniarki?!?!
- Dobry wieczór. – usłyszeliśmy i jak na zawołanie odwróciliśmy się w stronę z której dochodził głos.
Tuż obok stał prof. Dumbledore…
- Yyyym… Dobry wieczór. – powiedzieliśmy cicho.
- Jakiś problem droga młodzieży? – zapytał nas z błyskiem w oku, próbując otworzyć nowe opakowanie cytrynowych dropsów.
- Nie. Wszystko w porządku, panie profesorze. Po prostu mała, koleżeńska sprzeczka. – rzekłam, starając się by mój głos zabrzmiał jak najbardziej normalnie.
Ron spojrzał na mnie niepewnie. Widziałam, że bardzo by chciał poradzić się Dumbledora w mojej sprawie. Popatrzyłam na niego taksująco, po czym uśmiechnęłam się szeroko do profesora.
- Mówiłaś, że staniesz się „pół czymś tam”, tak? I cóż to za tajne wyprawy sobie pani urządza, panno Patil– powiedział wesoło Dumbledore. Mój uśmiech natychmiast zszedł mi z twarzy.
- Chyba musimy o czyś porozmawiać. – dodał.
- Ale naprawdę nic mi nie jest… - rzekłam panicznie.
- Lepiej idź. Dla twojego dobra… - szepnął Ron kierując słowa do mnie. Jednak Dumbledore je usłyszał.
- Widzisz Padmo. Skoro Pan Ronald się o Ciebie martwi, uznaję za swój obowiązek rozmowę z Tobą. A więc, proszę za mną. Do mojego gabinetu… - powiedział.
Po tych słowach stałam jak spetryfikowana. „Wszystko ze mnie wyciągnie” – pomyślałam, a to wcale nie dodało mi otuchy…
- Padmo, czym ty się denerwujesz? Urządzimy sobie małą pogawędkę przy herbatce. Uraczyłbym cię miodem pitnym, ale moi wścibscy poprzednicy wiszący na portretach uznaliby to za niezwykle niestosowne. Obejdę się bez plotek. – Dodał i zachichotał . – Chodźmy.
- Ron, jutro Cię zamorduję! – syknęłam do Rona i poszłam za profesorem. Te słowa zapewne również nie uszły jego uwadze, bo uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Może dropsa? – zapytał, wreszcie uporawszy się z opakowaniem.
- Nie, nie dziękuję..
- Proszę, usiądź. – rzekł Dumbledore wskazując mi fotel naprzeciwko swojego biurka. – Tak jak powiedziałem, odbędziemy rozmowę przy herbatce. – profesor machnął różdżką i nagle na biurku pojawił się stylowy, porcelanowy dzbanek razem z dwiema filiżankami.
- Proszę. – rzekł podając mi filiżankę z napojem. Podziękowałam, upiłam trochę zawartości i czekałam jak na ścięcie… Profesor, ciągle mnie obserwując, napił się, po czym zapytał.
- Padmo, widzę że coś cię niepokoi…
Spojrzałam na dyrektora i stwierdziłam, że skoro już tu jestem, niedługo dojdzie do mojej przemiany, o której Dumbledore na pewno się dowie to muszę mu odtworzyć tę historię.
Oczywiście omijając fakt, że urwałam się ze szlabanu…
Zaczęłam snuć opowieść od momentu znalezienia tajnego korytarza… Później profesor zainteresował się wzorami na paznokciach… Natomiast gdy opowiadałam o rozmowie Dereka z ojcem, nie wydawał się być zdziwiony. Z jego oczu można było wyczytać zrozumienie. Chyba już wtedy wiedział wszystko.
- Próbowałam z nim rozmawiać, ale ciągle mnie unika. A dziś, gdy szłam do biblioteki, spotkałam Rona i przy nim zemdlałam… I to mnie trapi… Bo nie wiem co się dzieje, a jedyna osoba, która może mi to wyjaśnić nie chce ze mną rozmawiać… - odłożyłam filiżankę i spojrzałam na Dumbledora.
Dyrektor wstał, podszedł do okna i rzekł spokojnym tonem:
- Ja także mogę Ci powiedzieć czym się staniesz.
Natychmiast poderwałam się z fotela i podeszłam prędkim krokiem do dyrektora… Stanęłam obok i czekałam…
- Przy każdej pełni będziesz przemieniać się… w wilę.
- Słucham?? W tę obrzydliwą kreaturę? – krzyknęłam z przerażeniem, widząc przed oczami szkarady, w które przemieniały się te „śliczne dziewczęta” na Mistrzostwach Świata w Quidditchu.
- Wręcz przeciwnie… Rodzina Knightów jest spokrewniona ze słowiańskimi wilami, które w istocie były całkiem przyjaznymi postaciami. U słowian tzw. „wiły” są odpowiednikami naszych „wil”. A tylko "nasze wile" są tak... bynajmniej odstraszające .
Mówi się, że staniesz się „pół wilą” gdyż wyrosną ci skrzydła. Cała reszta zostanie nienaruszona. Teraz już wiesz skąd te bóle pleców…
Stałam, zszokowana tym co właśnie usłyszałam… Wpatrywałam się bezgłośnie w wirujące za oknem płatki śniegu.
A więc te sny ukazywały moją przyszłość… - pomyślałam i usiadłam z powrotem na swoim miejscu.
Moja rozmowa z Dumbledorem trwała przynajmniej półtorej godziny…
Dowiedziałam się jeszcze paru rzeczy, których wcześniej nie rozumiałam… Jednak o tym napiszę kiedy indziej.
Ach… Ale – te malinowe wzorki na paznokciach… Pozostaną mi do końca życia…
Bosko. Długie, ciekawe, wciągające to co lubię heh
Zakrztusiłam się cukierkiem przy molestowaniu przez zboczonego domowego skrzata
Wila... wyrastanie skrzydeł musi być bardzo bolesne...
A wzorki z paznokci zawsze można zamalować albo zakleić sztucznymi. Chyba. Bo być może te się nie poddadzą
Pozdrawiam
Hmm, zaczne od minusów ;) Przede wszystkim Twój Ron jest jakiś taki mało ronowaty. Ta ciapa którą znamy z książki zaraz wpadłaby w totalną panike, Twój wydawał mi się za bardzo opanowany. No i ten pomysł z wilą...Kurcze, coraz więcej osób przeistacza swoje postaci w jakieś magiczne straszydła. Uważaj Julicious, nie popadaj w schematy!!
No a plusów jest oczywiście więcej. Masz kobieto talent do pisania notek, a to bardzo przydatna umiejętność jest Podoba mi się też ten naturalny sposób w jaki prowadzisz dialogi. No i brawa za Dumbledore'a, bo to ogromne wyzwanie sprawić żeby był taki kanoniczny ;) Pzdr!!
Na początku dziękuję za miłe słowa.
A teraz słówko w kierunku Izoldy-Broń Boże nie chcę popadać w schematy! Chciałam żeby Padma była trochę bardziej "niezwykla". Mam nadzieję, że nikomu ta "pół wilskość" Padmy nie skojarzy się z pół wampirami bądź pół wilkołakami, o których tyle słyszeliśmy... Jak narazie nie słyszałam o pół wili. No i zawsze miałam ciągątki do skrzydeł. A tu proszę-wila=postać ze skrzydłami.
Powtarzam raz jeszcze-STOP schematom!!!
Nika, kurcze, ale się zmieniłaś!!
Wydawało mi się, że wille są piękne, aż niezemsko piękne.
Po za tym Padma JUŻ JEST niezwykła.
Derek to baran.
Ron dziwny.
Dumblodore mało trzmielowaty.
Ja jędza, której łatwo dostrzegać błędy innych. Przepraszam, Jul. Przepraszam.
Melisho chodziło mi o wile podczas przemiany gdy się denerwują (patrz boisko Mistrzostw Świata w quidditchu)...
Miałam wewnętrzną potrzebę by "coś jeszcze zrobić" z Padmą. Nigdy nie powiedziałam, że derek nie jest baranem, pamietaj jednak, że w niektorych sytuacjach ludzie traca głowę. Ron... Cóż... Padma prawie w ogóle nie miala z nim kontaktu przez ok.2miesiące.
A Dumbledore? Moim zdaniem jest trzmielowaty. Oczywiście każdy może mieć swoje i odmienne zdanie.
Daria Wtorek, 14 Sierpnia, 2007, 10:07
Co się wszyscy uwzięli na bóle, zemdlenia, błądzenie ciemną nocą i niezrozumienie? Potrafisz ładnie ubierać w słowa, ale brakuje Ci tej świeżości i pomysłów.
Cóż Dario takie jest życie... A że ja sama jako osoba czuję się często nierozumiana i lubię tajemnice-stąd łażenie po nocach, to przelewam często te uczucia do historii Padmy...
Chciałam dodać(bo widzę, że niektórzy zmartwili się przemianami Padmy), że ten pamiętnik nie stanie się pamiętnikiem odrzuconej pół wili!!! Broń Boże! To po prostu dodatek! W następnych notkach będzie więcej życia codziennego, przeplatanego z różnymi, bynajmniej nie codziennymi akcjami!
notka świetna. Ogólnie odłożyłam filiżankę może być. Wstawiam W. No i oczywiście jak wszyscy mówią, masz talent !
Julicious Wtorek, 14 Sierpnia, 2007, 22:04
Dziękuję emmo.
Szkoda, że wiele osób przyzwyczaiło się do "zwykłej" Padmy... A kto powiedział, że ona nie może mieć swej własnej tajemnicy? Nawet p.Rowling tego nie powiedziała.
Susan Piątek, 17 Sierpnia, 2007, 20:20
Notka bardzo interesująca. Akcja ciągle się toczy... Błędów nie zauważyłam... Poprostu pięknie...
PS. Zazdroszę talentu;]
Buziole
Heh, Jul Masz rację Mi się podoba błądzenie po nocach, bo to coś, na co bym się nie odważyła. Po za tym nie widziałam jeszcze na żadnym z pamów które czytam takiej sytuacji. Po za tym (wiem, powtarzam się) dziewczynom potrzebna jest adrenalina. A noc, ciemność, i co najważniejsze Hogwart, spełniają wymagania
Julicious Wtorek, 21 Sierpnia, 2007, 10:54
No ba! Oczywiście-spełniają te wymagania!
W moim przypadku jest trochę inaczej niż w twoim, bo piszę o chadzaniu nocą gdyż chciałabym, i co najważniejsze odważylabym się, chodzić nocą po Hogwarcie...
No i brakuje mi tego...
Mi też tego brakuje, ale w towarzystwie Harry'ego w ciele Dracona... Sama bym nie poszła, jestem tchórzem. Za dużo SF, fantasty, thillerów i horrorów. Stanowczo za dużo jak na moją wyobraźnię
Nika1310 Piątek, 24 Sierpnia, 2007, 19:55
Melisho, co miałaś na myśli pisząc, że się zmieniłam?