Sny, które były odzwierciedleniem najbliższej przyszłości…
Ból pleców, który występował w miejscach, w którym miały wyrosnąć mi skrzydła…
Dotykając szkatułki doszło do niezwykłego połączenia… Prababki Dereka były wilami, ale od paru pokoleń nie pojawiła się żadna „nowa”. Dziwi mnie jednak to, iż samo dotknięcie skrzynki dało taki efekt… Może jedna z twoich babek była wilą? I stąd nagromadzenie twoich… można by rzec, wilich cech spowodowało taką reakcję…?
-Nie, profesorze… Raczej żadna z moich prababek nie była wilą…
-Cóż, żyję na tym świecie już tyle lat, a magia nadal mnie zaskakuje… - dyrektor zamyślił się, a po chwil rzekł wstając:
-To by było chyba na tyle.
Wstałam z miejsca i skierowałam swoje kroki ku drzwiom. Lecz nagle pomyślałam o jeszcze jednej rzeczy… Przystanęłam.
-Tak? – usłyszałam głos profesora.
-Panie profesorze… Zastanawiałam się czy jest jakiś sposób by złagodzić te bóle pleców? Bo pomyślałam… W przypadku wilkołaków pomocny jest eliksir tojadowy, to w moim przypadku może też coś…
-Na brodę Merlina! Byłbym zapomniał. – Dumbledore zakrzyknął i w pośpiechu sięgnął do kieszeni wyjmując niebieski pierścień o kształcie kwiatu. – To jest pierścień prababek Dereka, tych które były wilami. Gdy go założysz ból, który tak ci doskwiera, minie. Radziłbym ci go nosić zawsze. Dla pewności.
Sięgnęłam po pierścień, mimo swoich lat był świetnie utrzymany… Cudownie się mienił gdy włożyłam go na palec…
-Gdybyś miała jakieś wątpliwości lub pytania, moje drzwi są dla ciebie otwarte. – Rzekł z błyskiem w swoich niebieskich oczach.
-Dziękuję profesorze.
-I pamiętaj… - dodał – że twoje życie nie ulegnie zbyt dużym zmianom. Jesteś rozsądna i wierzę, że nie będziesz o tym rozpowiadać całej szkole. – rzekł z uśmiechem.
-Oczywiście, że nie. – odparłam odwzajemniając uśmiech – Oczywiście powiem paru osobom, ale to zamknie się w niewielkim kręgu.
-To dobrze. A teraz zmykaj już. Przyda ci się dawka spokojnego snu.
-O tak. Dobranoc profesorze.
-Dobranoc.
Zamykając za sobą drzwi zobaczyłam jeszcze jak Dumbledore siada za biurkiem i sięga do szuflady po kolejną rolkę dropsów .
-Panno PATIL!
Głos profesor McGonagall poniósł się po klasie, powodując mój niekontrolowany podskok na krześle.
-Tak? – rozejrzałam się nieprzytomnie wokół siebie, wyrwana nagle ze swych rozmyślań.
-Zadałam Ci pytanie. – powiedziała ostro profesor ściągając brwi. Jej usta groźnie się zwężyły (to nigdy nie wróżyło dobrze ).
-Przepraszam… Zamyśliłam się…
-Zdążyłam zauważyć. – rzekła oschle i po chwili dodała. –Pamiętaj, że obecna sytuacja cię nie usprawiedliwia…
Wydawało mi się, że nim odezwała się znów do klasy, spojrzała krótko na pierścień, na moim palcu… Więc nauczyciele wiedzą…
Derek, który siedział w rzędzie po lewej odwrócił głowę w moją stronę.
Utkwiłam wzrok w ławce…
-Padma!
Odwróciłam się niechętnie słysząc swoje imię… Wiedziałam po co Angela mnie woła…
-Co…?
-Idziemy na obiad!
-Ale ja nie chce… Nie mam apetytu .
-Nooo… Pewnie… - rzekła Angie wywracając oczami
-Nie wygłupiaj się Wiem, że się denerwujesz, ale musisz coś jeść! Idziemy! – szepnęła gorączkowo Maggie i chwytając mnie za rękę, zaprowadziła wprost do Wielkiej Sali…
-No, przecież jem! – rzekłam nerwowo, czując się jak wokalista „Fatalnych Jędz” w otoczeniu ochrony.
-TO nazywasz jedzeniem…? – rzekła Angie spoglądając sceptycznie na mój „przemieszany” obiad…
-Z tych ziemniaków zrobisz zaraz puree… - dodała Maggie spoglądając na mój widelec ubijający ziemniaki.
-Oj, dajcie… Aha! – krzyknęłam unosząc w górę nóż i wstając.
-Padma? Czy ty się dobrze czujesz? – zapytała Maggie, zszokowana moim nagłym ożywieniem.
-Znakomicie. – powiedziałam i popędziłam do stołu Gryfonów, przy którym akurat usiadł Ron.
-Cześć RON! – powiedziałam z naciskiem i wbiłam nóż w stół. Osoby siedzące przy nim odskoczyły na boki. Ron otworzył oczy, chyba najszerzej jak potrafił, ale zanim ktokolwiek zdążył cos powiedzieć pojawiła się przy mnie McGonagall(ona to ma wyczucie ).
-Padma, na miłość Boską! Co to ma znaczyć!? – prawie krzyknęła, patrząc na nóż stojący, na sztorc.
-To nic takiego, pani profesor…
-Nic takiego?? Dziecko, czemu ty hasasz z nożem po Wielkiej Sali?! Toż to…
-A co tu się dzieje…? Gryfoni rozrabiają…? – rozległ się spokojny głos…
-Dumbledore, Patil właśnie wbiła ten nóż w stół przy panu Weasleyu… Ja już nie wiem co w tę dziewczynę wstąpiło!
-Minerwo, moja droga, to koleżeńskie porachunki… - odparł z uśmiechem dyrektor.
-Albusie, na Boga! – krzyknęła McGonagall, spoglądając zszokowana na dyrektora.
-Minerwo bez obaw… - Dumbledore chwycił profesorkę pod ramię i dodał – A w razie czego… Pani Pomfrey jest zawsze w pogotowiu. – Po czym zachichotał i pociągnął za sobą McGonagall.
-Mogę usiąść? – zapytałam Rona, który tylko skinął głową. Widząc jego minę wybuchnęłam śmiechem. Nadal wyglądał na przestraszonego (ma się to coś ).
-Szczerze to chciałam ci podziękować…
-Słucham? - teraz, to oczy wyszły mu z orbit…
-Tak, podziękować. Bo widzisz, Dumbledore mi wszystko wytłumaczył. Wiem już wszystko, no albo prawie wszystko. Dzięki. – rzekłam z uśmiechem i przytuliłam go serdecznie.
-Opowiesz mi? – zapytał dochodząc do siebie.
-Tak, ale nie dziś… A teraz spadam do swoich. – rzekłam i wyciągnęłam nóż ze stołu. Zanim wstałam spojrzałam na stół Krukonów… Prawie na wprost mnie siedział Derek… Patrzył na mnie… A Rona chciał zabić wzrokiem… Szybko odwróciłam spojrzenie i odeszłam do dziewczyn…
Gdy wreszcie nadszedł wieczór nijak nie mogłam się skoncentrować. Ciągłe zerkałam na zegarek. A minuty jakby na złość, ciągnęły się niemiłosiernie… Dzisiejszej nocy była pełnia…
O północy miałam przeżyć swoją pierwszą przemianę.
Wreszcie o wpół do dwunastej wyszłam na korytarz, podążając do „korytarza Avril”. Stwierdziłam, iż tam nikt mi nie będzie przeszkadzał.
Gdy znalazłam się w tym, tak dobrze znanym mi korytarzu, otworzyłam okno i odetchnęłam świeżym powietrzem. Ze stresu było mi trochę niedobrze… Co kilka sekund spoglądałam na zegarek, aż wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany moment…
Odczytałam z cyferblatu godzinę… 23.59… Ostatni rzut oka na pierścień i nagle zrobiło mi się dziwnie ciepło… Plecy tym razem nie bolały tak jak ostatnio, było to raczej jakby delikatne pocieranie piórkiem… Poczułam się jakbym na raz wypiła ze trzy kufle kremowego piwa… Zawirowało mi w głowie… Skóra przy łopatach zapiekła mnie i wtedy poczułam, i usłyszałam, co mam na plecach… Długie, białe skrzydła pojawiły się po dwóch stronach mego ciała…
Obejrzałam się by na nie spojrzeć… Były cudownie białe, wręcz srebrzyste i miękkie… Pióra średniej długości, były nieskazitelne… Bojąc się od razu skoczyć w powietrze, uniosłam się lekko w korytarzu. Okazało się to zadaniem nie trudnym, wystarczyła siła woli… Opadłam na posadzkę, podeszłam do okna… Wspięłam się na parapet i… Patrząc na księżyc, wzleciałam nad zielone błonia Hogwartu…
Płynęłam po niebie czując delikatny wietrzyk późno jesiennej nocy… Wszystkie troski pozostały na ziemi. Teraz stanowiłam cudowną jedność duszy i ciała…
Obleciałam las, jezioro… W porywie romantyzmu, unosząc się w powietrzu, spojrzałam na góry…
Czułam się cudownie będąc częścią tajemnicy, jaką jest magia i natura.
Jeszcze raz rozcięłam powietrze skrzydłami unosząc się w górę i z impetem wylądowałam na parapecie okna. Osoba stojąca przy nim, odskoczyła ze zduszonym okrzykiem.
Rozprostowując skrzydła podeszłam do tej osoby… Po chwili usłyszałam, znajomy choć od dawna nie słyszany głos…
- Padma… Przepraszam… - szepnął Derek, a jego słowa zawibrowały w ogłuszającej nocnej ciszy.
Komentarze:
nikunia Sobota, 22 Września, 2007, 08:40
TaKIe ogólne wrażenie Z+++++++
Za co ona dziękuje Ronowi?
Julicious Sobota, 22 Września, 2007, 10:48
Nikunia, zanim zaczęłaś komentować powinnaś przeczytać poprzednie notki... Tam znajdziesz odpowiedź.
Super, warto było czekać
Malinowe wzorki na paznokciach, niebieski pierścień w kształcie kwiatu... Nieźle Piszesz cudownym językiem. Bez problemu mogłam sobie wyobrazić Padmę szybującą w powietrzu. Niby czytałam, ale czułam się tak, jakbym oglądała film...
Pozdrawiam
zgadzam sie z bella, notka jest super choc przyznam, że strasznie długo na nia czekałam... Warto było
Izolda (Pansy) Sobota, 22 Września, 2007, 23:18
Oj biedny Ronald...Niedługo doprowadzisz chłopaka do totalnej palpitacji serca :P
Notka ciekawa, jak zwykle przyjemnie mi się czytało. Zapraszam do mnie of course ;)
Su & Ala Poniedziałek, 24 Września, 2007, 14:39
Bardzo fajniutka nocia... Twój pamiętnik bardzo,bardzo,bardzo mi się podoba... PIszesz Boskie Notki!
Buziolki:***
anonim Wtorek, 25 Września, 2007, 17:33
super nocia pomysł też super postawię W
Dorcas Sobota, 29 Września, 2007, 18:58
Nawet nie wiem dlaczego dopiero teraz komentuje... ale notka suuuuuuper!! Bardzo fajna notki!
Nóż... lAUGH... Wspaniale, cudnie... kurde, jeszcze trochę, i zrobię się "switaśna" ... :/ Rozklejam się ;)
Vingag Sobota, 27 Października, 2007, 19:43
Dopiero teraz komentuje <wstyd>... mi tam się podoba... a kiedy następna?
Julicious Niedziela, 28 Października, 2007, 22:18
Postaram się napisać nową notkę w nadchodzące dni wolne .
Vingag Wtorek, 06 Listopada, 2007, 20:48
Buu... miałaś wolne, a obiecywanej notki jak nie bylo, tak nie ma buuuuu!!!
Julicious Wtorek, 06 Listopada, 2007, 21:12
No wiem, przepraszam ...
Nie zdawałam sobie sprawy ile rzeczy będę musiała zrobić przez ten długi weekend... Niestety, sporo tego było ...
Luna Lovegood Czwartek, 08 Listopada, 2007, 20:32
Wybaczamy ale czekamy w niezwykłej niecierpliwości na kolejna notkę!!!! Kiedy będzie???
Julicious Piątek, 16 Listopada, 2007, 19:46
Jestem w trakcie pisania. Mam już część... Jeszcze jedną musze poprawić...
Karola Środa, 21 Listopada, 2007, 12:50
Codziennie wchodzę na ten pamiętnik a tu nic.
Kiedy będzie wreście notka?
Już się nie moge doczekać...
Myślę, że za te czekanie odpłacisz się mega długą notką;]
Pzdr:*
anionim Wtorek, 04 Grudnia, 2007, 18:43
marze o nowej nocie
Luna Lovegood Środa, 05 Grudnia, 2007, 20:19
Ja także. Napisz coś wreszcie!
Dumb88 Niedziela, 09 Grudnia, 2007, 14:16
Hej Julicious! Nie wiem czy jeszcze mnie pamiętasz Szkoda, że są tylko trzy nowe notki od ostatniego czasu jak tu byłem <smutny> Ale z niecierpliwością czekam na następną Wszystkie trzy nowe notki są bardzo ciekawe, ale nie wiem czemu Padma miała kompleksy co do wil, bo przecież one były ładne Pozdrawiam ciepło i czekam niecierpliwie na następną notkę, bye!
Julicious Niedziela, 16 Grudnia, 2007, 12:02
Witaj Dumbie, oczywiście Cię pamiętam!
Czybyś zapomniał, że wile gdy się złościły stawały się... mówiąc delikatnie-okropne?
Przepraszam, że jeszcze nie wprowadziłam niczego nowego, ale miałam na głowie próbne matury i mam problem ze skupieniem myśli... Piszę parę fragmentów na różne tematy i takim sposobem nie wychodzi nic spójnego. Ale zważając na to, że nadchodzą święta na pewno coś dodam, bo stworzyłam juz klamrę następnej notki. Potrzeba jeszcze wypełnienia.