-Pansiątko!! - Szepnęła donośnie Jessica i skutecznie wyrwała mnie z letargu. Ale ten letarg nie był w sumie taki zły. Znów byłam piękną królewną uwięzioną w ciemnym, zimnym lochu i akurat wtedy gdy miałam obdarzyć pocałunkiem swojego dzielnego wybawcę, ktoś mnie musiał brutalnie przywrócić do rzeczywistości. Wielkie dzięki Jess.....
-No nie śpij księżniczko, tylko spójrz na środek klasy!
-Tiaaa...I cóż zobaczę?? Stosik cegieł, który dopiero po dokładnej analizie okazuje się być stosem książek, jelonka z ogonem wiewiórki i psorkę, która stara się oświecić wszystkich debili transmutacyjnych w tym mnie, na czym polega transmutacja części ciała...Dziękuje, wole pospać....
-Może jednak spojrzysz?? - Jessica uśmiechała się zbyt ironicznie bym mogła to zlekcewżyć. Spojrzałam. I prawie zleciałam z krzesła. Jak się okazało, Dracuś dostał za zadanie tylko zmianę kształtu nosa Goyla, tymczasem uszy Jego towarzysza przybrały rozmiar arbuza, usta banana, a policzki zzieleniały jak u niedojrzałego jabłuszka. Mój obiekt westchnień widząc efekt swojej pracy, prawie stoczył się z krzesła ze śmiechu. Zdawał się nie zauważać pieklącej się nad nim McGonnagal.
-Panie Malofy, transmutacją części ciała absolutnie nie należy się bawić!! Pan Goyle mógłby zostać trwale oszpecony, gdyby nie moja obecność w klasie!! Zaprowadź pana Goyla do skrzydła szpitalnego. - Spojrzała z odrazą na kolegę Gregory'ego, po czym ponownie rozpoczęła próbę oświecania nas.
-Transmutacja części ciała i twarzy, jest bardzo przydatną sztuką kamuflowania się. Jest zbyt trudna dla Waszej yhm...grupy, więc wątpię czy będzie konieczność zdawania jej na SUMach. Jeśli jednak zamarzy Wam się posada aurora, albo uzdrowiciela, to niestety musicie opanować ją do perfekcji!
-Ooo tak, co poniektórym przydałoby się zrzucić na wadze. - Szepnęłam do Jess, patrząc w stronę Millcenty. Szkoda tylko, że McGonnagal ma taki perfekcyjny słuch.
-.....A panna Parkinson, przedstawi nam skutki uboczne takiego zabiegu. - Powiedziała, po czym wraz z całą klasą wlepiła we mnie oczy, oczekując w miarę inteligentnej odpowiedzi. Jakże nadzieje bywają złudne...
-Przykro mi Pani Profesor, ale nie mam pojęcia jakie są skutki uboczne takiego zabiegu. - Stwierdziłam odważnie. - A nawet nie wiem o jaki zabieg chodzi. - Mruknęłam do siebie i do Jessiki.
-Slytherin traci 20 punktów. Bardzo mi przykro panno Parkinson. Sądziłam, że będziesz choć trochę podobna do swojej siostry.
Opadła mi szczęka.
Przez całe eliksiry miałam podły humor. Nie udało mi się nawet poprawnie wymówić nazwy eliksiru na wzmocnienie kości, co jest już chyba oznaką niedorozwinięcia... Zawsze tak reagowałam na wszelkie porównania z moją starszą siostrą. Silver, była największym przekleństwem mojego życia. Piękna, inteligentna, kreatywna, prefekt Slytherinu, ścigająca drużyny, a poza tym cholernie podła. Gdybym urodziła się w innej rodzinie, kilka lat wcześniej i mieszkała w Huffelpufie, czy Gryffindorze, mogłabym być pewna, że prędzej czy później Silver Parkinson zrobi mi wrednego psikusa. W oczach nauczycieli była grzeczną, wzorową, wszechstronnie utalentowaną dziewczynką, w oczach uczniów, największą sadystką w ówczesnym Hogwarcie. A Ślizgoni ją wprost uwielbiali. Dlatego, gdy tylko pojawiłam się w Hogwarcie, stałam się wiecznie obserwowanym okazem. Czułam się jak w ZOO. Ludzie sądzili, że będę równie cudowna jak ich guru. Ale nie byłam ani wystarczająco urodziwa, ani kąśliwa, ani tym bardziej inteligentna jak moja siostra. Dlatego po jakimś czasie zaczęły się ta cholerne porównania. I trwają do dziś, choć moje osobiste fatum już dawno opuściło Hogwart. W końcu tego nie wytrzymam i zacznę miotać klątwami....
Pocieszył mnie list Bianki, mojej kuzynki, która skończyła Hogwart 2 lata temu.Uwielbiam Bianke , bo jest jedną z normalniejszych osób w mojej rodzinie. To ona jako pierwsza, zaczęła na mnie mówić „Pansiątko”, z tym że w jej ustach nie brzmiało to tak ironicznie jak u Jess. Ma dwie siostry, Lucy przygotowuje się teraz do owutemów, a Blair jest najlepszą przyjaciółką Silver i drugą największą sadystką w dawnym Hogwarcie. Tym bardziej czuje z Bianką i Lucy duchową więź.
Hej Pansiątko!
Nawet sobie sprawy nie zdajesz, jak ciężko jest łamać te wszystkie zaklęcia i klątwy, zwłaszcza teraz w Brazylii. Brazylijczycy mają jakąś manie na punkcie roślin, zwłaszcza, kiedy rosną one na ludzkim nosie. Właśnie minęliśmy z Maxem takiego delikwenta, szczerze mówiąc to prawie się porzygałam. Po czymś takim nikt nie będzie zdziwiony, jak przejdę na dietę....Poza tym wiecznie muszę tłumaczyć te cholerne napisy na ścianach, runickie, trollickie, elfickie i cholera wie jakie jeszcze...Następny kierunek – Aregentyna i jakieś podziemne ruiny. Ja naprawdę kocham moje praktyki, ale nie obraziłabym się gdyby były zdźiebko łatwiejsze...Napisz co tam u Ciebie, tęsknie :*
Jak ja kocham Bianke .
Dormitorium dziewczyn, godz. 17.00
-Powiedz mi Jess, co jest ze mną nie tak? - Spytałam, po raz kolejny patrząc w lustro.
Jess zamrugała oczami, dając znak, że absolutnie nie ma pojęcia, do czego zmierzam.
-No może jakbym coś zrobiła z włosami, farbnęła na platynowy blond, albo coś....
-No wiesz, jedną Silver już masz w rodzinie, druga jest chyba zbędna??
-Ale to było pytanie retoryczne, źle by mi było w platynie...Wymyśl mi coś!! Ty masz trzy balejaże, Aimee czerwień z ciemnymi końcówkami, tylko ja straszę jakimś mysim brązem....
-No to zrób sobie balejaż. - Odparła, jakby to była najprostsza czynność w życiu.
-Tia...Jeden balejaż i reszta życia poza domem, bo mama na mój widok zacznie miotać niewybaczalnymi....Może gdybym miała dar przekonywania mojej siostry.....
-Ale chyba kiedyś pozwolą Ci zrobić??
-No może jak skończę 20 lat...
Jess patrzyła na mnie z uwagą.
-A może jakiś mocniejszy makijaż?? Tuszu z błyszczykiem to ja używałam jak byłam w drugiej klasie...
-Wiesz Jess...Jedyny problem jest taki, że ja jestem zbyt wielki tchórz na radykalną zmianę imidżu....
-Wiesz co Pansy? Wal do mnie jak się „odtchórzysz”, jak na razie nie zawracaj mi głowy. - Rzekła i opuściła dormitorium.
Samotność sprzyja poronionym pomysłom, więc natychmiast udałam się do naszej łazienki, gdzie moje lokatorki ukrywały swoje skarby.
-Czego się gapisz?? - Fuknęłam na Walezego, który natychmiast skulił się z powrotem w szafce.
W pierwszej kolejności chciałam zajrzeć do Jess...No właśnie, chciałam, bo gdy tylko dotknęłam jej szuflady, to żółta klamka natychmiast wyszczerzyła zębiska i mnie udziabała!!
-No nie, czego ona nie wymyśli... - Gadałam sama do siebie masując sobie palca.
Zabrałam się więc, ale z większą ostrożnością za szufladę Aimee. Ona widocznie nie przywiązywała dużej wagi do ochrony swoich kosmetyków, a poza tym wszyscy widzieli jaką ma sklerozę, zaklęcia zdejmujące potworka albo inne dziwadło, natychmiast wyleciały by jej z głowy. W pierwszej kolejności sięgnęłam po jakiś podejrzany słoiczek, jednak po dokładnym wywąchaniu i wymacaniu, stwierdziłam, że zawartość jest bezpieczna. Następnym razem w tym celu użyje różdżki, zresztą co ja mówię, już nigdy nie dotknę niczego co należy do Aimee!!
Dziewczyny chyba usłyszały mój przeraźliwy wrzask, bo minutę później już stały w drzwiach.
-Pansy, wylałaś coś na siebie? - Zapytała ostrożnie Jess. Ale ja już zwracałam się do tego przeklętego, czerwonego łba.
-Co Ty do cholery trzymasz w tej szafce?? Nasze życie Ci niemiłe???
-A kto Ci pozwolił dotykać moich rzeczy?? Chociaż...gdybym wiedziała jakiej rozrywki mi dostarczysz to sama bym Ci to podsunęła!! - Wybuchnęła mi śmiechem prosto w twarz.
Nie no, świetna rozrywka, naprawdę. Całą twarz miałam upaćkaną w jakieś czerwono-czarne wzory, a w dodatku wyrastały z nich włosy!!
-Zróbcie coś, zaraz całkiem zlinieję!!!
-No to tłoczymy się do skrzydła!
-Oszalałaś Aimee?? Jak ja sie ludziom na oczy pokaże w takich wojennych barwach??
-To by Cię oduczyło grzebania w cudzych rzeczach.....
-LITOŚCI!! - Padłam na kolana przed przyjaciółkami.
-No dobra, zakładaj to. - Aimee, wręczyła mi poszewkę na poduszkę z wyciętymi oczami.
-Skąd to masz?? - Zapytała z ciekawością Jessica.
-Zrobiłam braciszkowi na Halloween. Jakby bez tego nie był wystarczająco przerażający...
Dziewczęta okryły moją zmasakrowaną twarz, poszewką po czym, ruszyły po schodach, trzymając mnie pod ręke.
-Jeżeli Draco będzie w pokoju, to ja tego nie przeżyje....
Jak na ironię pierwszą osobą z którą się zderzyłam, był właśnie mój luby.
-Ooo Pansy, powtórka z Halloween?? - Zapytał uśmiechając się ironicznie.
-Hmm. Pansiątko robi eksperyment, ile osób da się nabrać, że jest prawdziwym duchem! No duszku, HU HU!! - Wyratowała mnie bardzo inteligentnie Jess.
-Hu hu...- Powtórzyłam z mniejszym optymizmem.
-Wow, postarasz się trochę bardziej i będzie galareta w gaciach! Pansiątko.... - Dodał, po czym odszedł w stronę swojego dormitorium.
-Musiałaś używać akurat tej poronionej ksywki??
-Musiałam Ci dać nauczke! - Stwierdziła Jess wywalając język.
-Aha, Aimee, co to był za specyfik??
-Płyn na porost włosów, dla mojego świętej pamięci kota. Przeterminowany o 3 lata....
Z kim ja przebywam.....
Komentarze:
best levitra jv Poniedziałek, 30 Marca, 2020, 01:01
zltp yxThat buying of this hub horns your http://qualcialis.com/ - when will generic cialis be available in the usa
viagra generic fa Poniedziałek, 30 Marca, 2020, 02:04
oyrs sdI can mayhap mastoid a instinctual marry looking for up to 2 cerises http://medspformen.com/# - generic cialis online cheap