Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Sobota, 20 Grudnia, 2008, 11:59

Część 14.

Następnego dnia przed południem wróciliśmy do domu. Mój stan uległ prawie całkowitej poprawie. Na chwilę wpadła Hermiona z Ronem po to, by sprawdzić, jak się czuję, a także, by zaprosić nas na kolację, jaką urządzali za dwa tygodnie. Przyjęliśmy zaproszenie z przyjemnością.
Życie toczyło się dalej normalnym trybem. Draco starał się ze wszystkich sił sprawić, bym zapomniała o wszelkich troskach i kłopotach. Chodziliśmy na długie spacery, spędzaliśmy wieczory na miłych rozmowach bądź czytaniu przy kominku, a jednego dnia malowaliśmy wspólnie przez kilka godzin ściany w salonie na cieplejszy kolor, oczywiście bez użycia czarów, żeby mieć większą frajdę. Spędzaliśmy ze sobą tak dużo czasu, jak to było możliwe, rozstając się tylko na czas pracy, a i to nie na długo, bo przecież wielekroć mijaliśmy się na ministerialnych korytarzach i jedliśmy razem lunch o tej samej porze.
Kolacja wydana przez Hermionę i Rona była okazją niemalże odświętną, choć Draco i ja byliśmy jedynymi gośćmi. Tamtego wieczoru Hermiona i Ron ogłosili datę swojego ślubu (10 lutego) i zaprosili nas na tę uroczystość. Ponadto, Hermiona poprosiła, bym została jej druhną, co przyjęłam ze wzruszeniem i radością. Drużbą Rona został Harry.
Zebrania Zakonu odbywały się teraz w sposób niemal demonstracyjny w zamczysku niedaleko Newcastle. Dyrektor Hogwartu zabezpieczył go wieloma zaklęciami, więc tym bardziej Draco utrzymywał, że nie powinnam mieć żadnego powodu do zmartwienia. Czarny Pan sprawiał wrażenie przekonanego, a przynajmniej kolejne zebranie przebiegło w sposób rutynowy. Nie zanosiło się na to, by podejrzewał nas o oszustwo, więc zsunęłam swoje troski na daleki plan.
Listopad minął niezauważenie, pewnie dlatego, że pogoda wciąż była piękna. Słońce świeciło całymi dniami, było chyba tylko pięć dni deszczu a i to nie pod rząd; poza tym było naprawdę cudownie.
Któregoś ranka, na początku grudnia, który wciąż przypominał złotą jesień tyle że już bez wirujących tu i tam liści o ciepłej kolorystyce, Draco obudził mnie bardzo wcześnie. Zerwałam się gwałtownie, przecierając oczy, ale on uspokoił mnie, narzucając na mnie jeden ze swoich swetrów:
-Spokojnie, nic się nie stało, nie denerwuj się.
-Skoro nic się nie stało, to czemu- zaczęłam, zerkając półprzytomnie na zegarek. –budzisz mnie o piątej rano?
-Chcę ci coś pokazać. Ubierz coś i chodź.
-Co można pokazywać o piątej rano?- jęknęłam, ale zwlokłam się z łóżka, ubrałam dres, otuliłam się szczelniej jego swetrem i chwyciłam go za ramię, jak kazał. W sekundę później obróciliśmy się w miejscu, a kiedy otworzyłam oczy, wylądowaliśmy na jakimś skalistym wybrzeżu.
Staliśmy na brzegu klifu, mając pod stopami zrudziałą trawę a przed sobą huczące, rozbijające się o skały poniżej fale ciemnogranatowego morza. Było kompletnie pusto i cicho, zupełnie jakby istniał tylko ten klif i my. Draco objął mnie jednym ramieniem i spytał:
-Wiesz, gdzie jesteśmy?
-Nie mam pojęcia… ale to chyba jeszcze Anglia?- zawahałam się, rozglądając się. O dziwo, nie było mi aż tak zimno, jak można by było się w tych warunkach tego spodziewać. Draco wyjaśnił:
-Szkocja. Przychodziłem tu, gdy czułem się źle. Obserwowałem wschody słońca i myślałem o tobie, o tym, co teraz robisz, gdzie jesteś.
Spojrzałam a niego i przytuliłam się mocniej do jego boku. Pogłaskał mnie po plecach i dodał:
-Właśnie wschód słońca chciałem ci pokazać…
Gdy to mówił, w oddali, na horyzoncie, na falach zamajaczyła słabo karminowa tarcza słońca. Potem powoli niebo jaśniało, pojawiała się coraz jaśniejsza, cieplejsza łuna aż w końcu słońce wydostało się zza horyzontu i uniosło ponad falami. Patrzyłam na to z zachwytem i ściśniętym gardłem: to było coś wspaniałego. Potem spojrzałam na Dracona i zobaczyłam, że klęka przede mną a w dłoni trzyma otwarte, aksamitne pudełeczko z pierścionkiem, w którego diamentowym oczku odbiły się pierwsze promienie słońca.
-Wyjdziesz za mnie?- zapytał cicho, patrząc mi prosto w oczy z półuśmiechem a ja patrzyłam na niego i nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu. Szybko otarłam łzę, która wymknęła mi się na pliczek i, kiwając głową, odpowiedziałam drżącym głosem:
-Tak.
Powtarzając to, zaczęłam się śmiać głośno ze szczęścia. Draco podniósł się, krzycząc z radości i, chwyciwszy mnie mocno, uniósł wysoko w górę i zaczął się ze mną kręcić w kółko. Kiedy mnie postawił z powrotem na ziemi, zaczęliśmy się całować, śmiejąc się na przemian. Potem włożył mi pierścionek, cały czas uśmiechając się.
-Jesteś najwspanialszym, najbardziej nienormalnym, najsłodszym facetem, jakiego znam, wiesz?- szepnęłam mu do ucha. –Żeby zabrać mnie do Szkocji i tu się oświadczyć… tylko ty mogłeś wpaść na coś takiego!
-Chciałem poczekać, aż skończy się twoja żałoba, ale pomyślałem, że… chyba nie warto czekać.- powiedział, przytulając mnie mocno. Pokiwałam głową na znak, że się z nim zgadzam a w chwilę później byliśmy z powrotem u siebie,.
Zrobiliśmy sobie po kubku gorącej kawy i usiedliśmy przed kominkiem. Pijąc i uśmiechając się do siebie, rozmawialiśmy o wielu sprawach, podczas gdy za oknem nastawał nowy dzień. W pewnym momencie Draco zapytał:
-Zrobisz coś dla mnie?
-Zrobię. - odparłam z uśmiechem, ale znikł on, jak tylko Draco wypowiedział swoją prośbę.
-Chciałbym, żebyśmy jutro odwiedzili moich rodziców. Chcę im przedstawić swoją narzeczoną.
-Jesteś pewien, że to dobry pomysł?- spytałam z lekkim wahaniem.
-Tak, to bardzo dobry pomysł.- powiedział nieoczekiwanie stanowczo.- Jestem ich jedynym synem, powinni się cieszyć z tego, że ich odwiedzam i że chcę się z nimi dzielić swoim szczęściem. Mama na pewno będzie zadowolona, a ojciec nie może już nic zrobić. Albo pogodzi się z faktem, że chcę, byśmy tworzyli jedną, kochającą się rodzinę, albo niestety będzie musiał poradzić sobie z tym problemem w inny sposób.- umilkł na chwilę, patrząc w nicość, a potem dodał ciszej: -Gdyby tylko nie był tak zaślepiony tą chorą nienawiścią, pokochałby cię z pewnością jak córkę.
Spojrzał na mnie wyczekująco. Pogładziłam go po ramieniu, mówiąc łagodnie:
-Dobrze. Pójdziemy jutro na kolację do twoich rodziców. Twój ojciec… zaakceptuje mnie… kiedyś.

Po południu poszliśmy do miasta. Chciałam kupić jakąś ładną sukienkę, po części z okazji kolacji u Malfoyów a po części, dlatego że byłam bardzo szczęśliwa. Radości, jaka mną zawładnęła, nie potrafiłam wyrazić. Byłam pewna, że teraz jesteśmy już oboje na prostej drodze do tego, o co walczyliśmy, jak wszyscy ludzie- do niezakłóconego troskami, szczęśliwego, wspólnego życia pełnego miłości i marzeń.
Wybraliśmy w końcu sukienkę z ciemnoczerwonego jedwabiu z czarnym paskiem. Była to sukienka bardzo elegancka i skromna. Spodobała nam się na samym początku, ale, nie chcąc później żałować, obejrzeliśmy najpierw wiele innych i przekonaliśmy się, że jednak tamta pierwsza była najładniejsza.

Następnego dnia pogoda była nadal piękna. Było mroźno ale słonecznie. Od rana myślałam tylko o kolacji u rodziców Dracona, choć przed nim starałam się kryć swoje zdenerwowanie. Wczoraj dałam się przekonać, ale tłumione i ,niestety, nie bezpodstawne obawy wróciły do mnie z całą mocą, jak tylko wstałam. Pani Malfoy mogłaby sobie nawet mnie ubóstwiać, tylko że dziwnym trafem wydawało mi się, że mimo wszystkiego pan Malfoy ma tu o wiele więcej do powiedzenia. Wolałam nie wyobrażać sobie jego reakcji na wieść o naszych zaręczynach. Myślałam, że udało mi się skutecznie zakamuflować te ponure refleksje poprzez unikanie rozmowy z Draconem na temat zasadniczy, zapewnianie go, że wszystko w porządku i zbywanie uśmiechem. Pomyliłam się. Właśnie miałam wyjść do fryzjera, gdy udało mu się dopaść mnie w progu.
-Marta, zaczekaj chwilę.
-Draco, nie teraz, muszę już iść.- próbowałam się wykręcić, ale on oparł się jedną ręką na drzwiach, zamykając mi je przed nosem a drugą uniósł stanowczo moją twarz tak, by spojrzeć mi w oczy i powiedział z naciskiem:
-Nigdzie nie pójdziesz, dopóki mi nie powiesz, co jest grane.
-Nic, wszyst…
-Tylko nie chcę słyszeć tego „wszystko w porządku”- przerwał mi w pół słowa. –Powiedziałaś to dzisiaj dwadzieścia osiem razy i za każdym razem kłamałaś. Widzę przecież, że coś się dzieje i chciałbym wiedzieć, co.
Milczałam. Draco zapytał, opuszczając ręce:
-Chodzi o tę kolację, tak? Boisz się, jak zareaguje mój ojciec?
-Draco, ja wiem, że ty zamierzasz postawić go przed faktem dokonanym, wiem, że twoja mama nie ma nic przeciwko mnie, ale zrozum, on mnie nienawidzi i jest tak jakby głową twojej rodziny!- wyrzuciłam z siebie. –Nic nie da twoja stanowczość ani sympatia twojej matki, jeśli on… jeśli on się z tym nie pogodzi!
Milczał ciężko więc mówiłam dalej, zaciskając dłonie w pięści.
-Draco, ja naprawdę chcę, żebyśmy byli szczęśliwi, ale obawiam się, że tym razem go nie doceniasz, że… że…
-Marta. Zdecydowaliśmy się oboje na mocny, długi krok. Postanowiliśmy być razem, wziąć ślub, mieć rodzinę.- mówił teraz bardzo spokojnie i bardzo łagodnie. Położył mi dłonie na ramionach. –Ojciec nie może w nieskończoność nam grozić i traktować mnie jak swoją własność. Jestem jego synem a on jest moim ojcem i oboje jesteśmy wobec tego do pewnych spraw zobowiązani, ale nie do wiecznej uległości, akceptacji poniżania drugiej osoby i braku własnej woli. Już raz popełniłem ten błąd i posłuchałem go. Jeśli popełnię go drugi raz, będzie to oznaczać, że jestem nikim, niegodnym szacunku i litości robaczkiem, który pozwala się deptać przez innych nawet jeśli są równi mu lub od niego mniejsi. On musi przyjąć do wiadomości, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i że jestem z tobą szczęśliwy. Wierzę, że mimo swoich wad, mimo swojego uporu i zaciekłości kocha mnie i pragnie mojego szczęścia, tylko nie zawsze umie to okazywać, przyzwyczaił się za bardzo do bycia moim cieniem a są przecież w życiu takie chwile, kiedy trzeba z tego cienia zrezygnować.
Słuchałam go z głową opartą o powieszone na pięknym wieszaku nasze płaszcze i kurtki. Kiedy skończył, położyłam mu głowę na piersi i szepnęłam:
-Dziękuję.
Bez słowa przytulił mnie i zaczął gładzić po włosach.
-Już za późno, by mógł się wtrącić. Zaręczyliśmy się i teraz pozostaje mu tylko wykazać się z pozycji ojca, kochającego swojego syna.
Pokiwałam głową. Pocałował mnie i szepnął mi do ucha:
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze, przecież będziesz tam ze mną. Nie pozwolę cię skrzywdzić, wiesz o tym.
-Wiem.- uśmiechnęłam się niepewnie i dotknęłam jego twarzy.
-Cieszę się.

Nieuchronnie zbliżała się ta godzina. Kiedy do godziny siódmej brakowało już tylko dwudziestu minut, otworzyłam drzwi. Draco był już gotowy, czekał na dole w salonie i co chwilę pytał, kiedy zejdę. Był ciekaw mojego wyglądu, bo kiedy wróciłam od fryzjera, kazałam mu nie wychodzić z kuchni dopóty, dopóki nie znalazłam się na górze.
Zeszłam powoli na dół. Włosy miałam ułożone niby naturalnie, ale doskonale ścięte. Sukienka leżała na mnie jak ulał i w duchu sądziłam, że wyglądam całkiem przyzwoicie, ale kiedy pod schodami stanął Draco, okazało się, że byłam w błędzie.
Przez chwilę nic nie mówił, patrząc na mnie a potem, z leciutkim uśmiechem wziął mnie w ramiona i szepnął mi do ucha:
-Wyglądasz przepięknie.-
a ja uśmiechnęłam się lekko i odpowiedziałam cicho:
-Dziękuję, ty również.
Miał na sobie nową, ciemną szatę i pachniał przepięknie, jakby lawendą ale w połączeniu z czymś nieokreślonym. Wtuliłam twarz w jego ramię i przez chwilę staliśmy tak, nie mając ochoty się ruszyć. W końcu, gdy zegarek z salonu, wybijający także kwadranse, wybił 18:45, drgnęłam i wysunęłam się z jego objęć.
-Musimy iść.
-Chodź.- chwycił mnie za rękę i poszliśmy do przedpokoju. Otuliwszy się płaszczami, wyszliśmy na ulicę i skierowaliśmy się w stronę jej końca, gdzie majaczył dwór Malfoyów. Nasze cienie podążały za nami w ciepłym świetle ulicznych latarni, a kamienne płyty chodnika odbijały kroki.

Komentarze:

Brak komentarzy.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki