Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

"Pamiętnik Marty Pears "
Pamiętnikiem opiekuje się Margot

[ Powrót ]

Sobota, 20 Grudnia, 2008, 14:58

Część 33.

Nie przypuszczałam, że moje stosunki z Harrym mogą ulec tak nagłej i stanowczej poprawie. Obawiałam się trochę w głębi duszy, że z powodu uczucia, jakie do mnie żywił, przyjaźnienie się będzie niełatwe lecz tu czekała mnie miła niespodzianka: Harry ani razu nie dał po sobie poznać, że liczyłby na coś więcej i sprawiał wrażenie naprawdę uradowanego z faktu, że możemy być przyjaciółmi, choć byłam świadoma tego, że taki erzac jest niezbyt satysfakcjonujący. Niemniej, póki co nasze relacje były na tyle dobre, że nie trzeba było się o nic martwić na zapas.
Prawdę mówiąc, to była dla mnie spora ulga. Dopiero teraz zrozumiałam, że brak jakiegokolwiek wsparcia w nim dotąd męczył mnie, bo mimo wszystko nigdy nie widziałam w nim swojego wroga.
Podczas kolejnych paru dni zauważyłam, że coraz szybciej wracam do formy i sił. Nawet Blaise zauważył, że stopniowo się rozpogadzam, gdy wieczorem po rozmowie z Harrym spotkałam się z nim i jego narzeczoną w hallu szkoły tańca. Coraz mniej było chwil przygnębienia, za to coraz częściej łapałam się na optymistycznym patrzeniu na świat i większej chęci do życia. Myślę, że to był dowód na to, jaki wpływ na mój stan miały złe relacje z Harrym, przypieczętowane ostrą wymianą zdań sprzed parunastu dni.
Pod koniec pierwszego tygodnia kwietnia skończył mi się „zdrowotny urlop” i wróciłam do swojego mieszkanka na Florence Alley a tym samym - do mojego codziennego życia. Przyznam jednak, że czułam się teraz silniejsza, może bez jakiegoś konkretnego powodu, ale silniejsza. Zobaczysz jutro Lucjusza i cała siła ci pójdzie z dymem , chichotało coś złośliwie w mojej duszy lecz na razie ignorowałam to. Nie chciałam zniweczyć tego, co już udało mi się osiągnąć, choćby było to nie wiem jak niewielkie.
Powrotu do pracy oczekiwałam z lekką obawą w duszy, spowodowaną powodem mej nieobecności. Cóż, mimo że miałam legalne zwolnienie od Gillisa, był on przecież psychologiem a papier od tego typu specjalisty zawsze budzi pewien niepokój oraz kształtuje najczęściej złośliwe domysły. Ja miałam je już dwukrotnie w ciągu ostatniego pół roku i w związku z tym czułam, że zostanę wezwana na dywanik przy pierwszej najbliższej okazji.
Ku mojemu zaskoczeniu, tak się nie stało: w Ministerstwie powitano mnie uprzejmie i ze szczerym zadowoleniem, a sam Minister wyraził troskę o moje zdrowie bez żadnych podtekstów. Nie mogło być lepiej , myślałam nieśmiało, wchodząc do mojego gabinetu i uśmiechając się bezwiednie. Czy naprawdę to znak, że wszystko tym razem już na serio zdąża ku lepszemu? Starałam się na razie nie sugerować żadnej odpowiedzi na to pytanie, aby uniknąć rozczarowania lecz pewne światełko w mojej duszy pozostało.
Zanim się obejrzałam, nastał trzynasty kwietnia i siódmy dzień mojej pracy. Aż dziwne, że tak szybko to zleciało , myślałam, wysiadając z windy i kierując się wraz z innymi w stronę gabinetów. Po drodze kurier roznoszący o poranku gazety wcisnął mi numer Proroka Codziennego . Otworzyłam go pobieżnie i trafiłam na artykuł, kłujący nagłówkiem: GŁOS PRAWDY, CZYLI TAJEMNICZY INFORMATOR Z MINISTERSTYWA ALARMUJE! . Zaintrygował mnie na tyle, że prawie potknęłam się o próg własnego biura, a gdy już w całości udało mi się dotrzeć do krzesła, rozłożyłam gazetę na biurku i zajęłam się nim bez reszty.

GŁOS PRAWDY, CZYLI TAJEMNICZY INFORMATOR Z MINISTERSTYWA ALARMUJE!

Od dawna krążyły plotki o tym, że zwolennicy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać wywierają presję na ministerialnych urzędnikach. Dotąd mówiono tylko o korupcji, choć niejasno i bez specjalnych corpus delicti. Nastał jednak dzień, w którym pracownicy Ministerstwa Magii nie zamierzają dłużej pozostać bierni na zewnętrzne naciski grupy popierającej Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.

‘Korupcja była na porządku dziennym, tak zresztą bywa również w świecie mugoli, ale to nic w porównaniu z tym, co dzieje się za kulisami.’, pisze w liście przesłanym do redakcji anonimowy informator bądź infomatorka z Ministerstwa. ‘Szantaże, zastraszanie, terror na pracownikach Ministerstwa oraz ich bliskich stają się coraz powszechniejszą praktyką nacisku ludzi zafascynowanych Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Niestety, istnieją dowody też na to, że do działania przystępują jawnie zdeklarowani zwolennicy tego czarnoksiężnika, określani mianem śmierciożerców.’
JAKA JEST PRAWDA? Czy słowa jednego człowieka są wystarczającym świadectwem na to, że Ministerstwo Magii staje się coraz bardziej zagrożone? Czy naprawdę Sami - Wiecie - Kto jest w stanie przejąć najważniejszy ośrodek władzy w świecie czarodziejów?
Mark Toddy, rzecznik prasowy Ministerstwa twierdzi, że to ‘zwykłe bajdurzenie pierwszego lepszego panikarza’. ‘W rzeczywistości nie jest nawet w połowie tak źle, jak uważa ten człowiek.’, przekonuje. ‘Sądzę, że dziewięćdziesiąt procent podanych przez niego informacji jest nieprawdziwych i stąd obawa przed podaniem własnego nazwiska. Każdy oszust boi się bowiem konsekwencji.’
A MOŻE TO TYLKO KAMUFLAŻ?
‘Mam skrystalizowane podejrzenia co do tego, że współpracujący z Sami - Wiecie - Kim przejmują wpływy w Ministerstwie i gnębią niektórych pracowników.’, pisze zagadkowo informator. ‘Jeden z najświeższych przykładów, to zabicie pracownika Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof oraz zaatakowanie związanej z nim prawniczki.’
Nie ulega wątpliwości, że informator ma tu na myśli sprawę z grudnia zeszłego roku, kiedy to pracownik wspomnianego Departamentu, D. Malfoy oraz adwokat M. Pears zostali zaatakowani przez grupę śmierciożerców, w wyniku czego Malfoy zginął (więcej na ten temat czytaj w numerze 354 PC).
Nie tylko odwołuje się do konkretnych przykładów, ale także posuwa się do rzucania podejrzeń na konkretne grupy społeczne. Jego (bądź jej) zdaniem, jak czytamy dalej, ‘[…]za wszystko odpowiadają najbardziej wpływowi członkowie tzw. elity towarzyskiej, a zarazem najbardziej dwulicowe elementy społeczeństwa magicznego. Nierzadko są to ludzie, którzy byli poplecznikami Sami - Wiecie - Kogo przed jego upadkiem, zaś po tym zdarzeniu jako pierwsi oczyścili się z zarzutów, najpewniej za grubą gotówkę.’
‘Wprawdzie informator nie posługuje się nazwiskami poza tym jednym przykładem, to na zasadzie dedukcji można wywnioskować, iż w grupie podejrzanych jego zdaniem znajdują się ludzie z wyższej sfery, posiadający wysokie stanowiska i możliwości a także niejasną przeszłość.’, uważa psycholog, Ruth Gwynn.
Auror Ethan Hawke na życzenie redakcji poszedł dalej tym tropem i doszedł do wielce ciekawych wniosków. ‘Jego podejrzenia dotyczą głównie byłych śmierciożerców, a grono to zawęża się do kilku osób, jeśli odejmiemy osoby osadzone w więzieniach, zmarłe bądź zaginione.’ Na pytanie, czy można na tej podstawie stwierdzić, że autor listu w okrężny sposób kieruje podejrzenia na konkretne osoby, Hawke odpowiada wymijająco: ‘Owszem, jest to możliwe lecz takie rozumowanie ociera się o nadinterpretację. Moim zdaniem, ktokolwiek napisał ten list, chciał zwrócić uwagę przede wszystkim na dojrzewający w cieniu ministerialnych murów problem. Podejrzewanie określonych osób możemy potraktować domyślnie jako drugorzędny cel; jednakże pamiętajmy, by nie posuwać się zanadto w analizie anonimowego listu.’
Czy faktycznie był to cel drugorzędny? Tego nie wiemy, choć tajemniczy informator nawołuje pod koniec epistoły do jawnego buntu. ‘Jeśli nie będziemy patrzeć sobie wzajem na ręce, jeśli będziemy kryć innych z obawy przed ich „znajomościami” i „kontaktami” ‘, pisze, ‘wciągniemy w bagno całe społeczeństwo. Nastał czas na głos prawdy i wierzę, że takich listów, jak mój, będzie z czasem coraz więcej.’ Jeśli znajdą się chętni za pójściem śladem „Głosu Prawdy”, zapraszamy do Redakcji Proroka Codziennego, która mieści się w Londynie przy ul. Gordon Avenue 76 B.


Poczułam, że robi mi się sucho w gardle. Kto, u diabła, zamieścił ten artykuł i na jakiej podstawie? , pomyślałam ze zdenerwowaniem, przebiegając artykuł wzrokiem raz jeszcze. Nigdzie nazwiska, tylko „tajny informator”… kto to mógł być? , myślałam, odkładając gazetę i gryząc kciuk. Kto posunąłby się do zwrócenia uwagi na atak śmierciożerców na parę pracowników Ministerstwa? Przecież takich ataków w ciągu ostatniego kwartału było na pewno o wiele więcej!
Artykuł był przełomowy nie tylko ze względu na fakt wyraźnego wskazania na śmierć Dracona jako na efekt terroru śmierciożerców. Co więcej, tajemniczy informator posunął się otwarcie do postawienia określonej grupy społecznej pod pręgierzem i wg mnie posuwał się także do kierowania podejrzeń na konkretne jednostki.
Odsunęłam od siebie gazetę i oparłam się mocniej o fotel, myśląc gorączkowo. Kto w Ministerstwie byłby na tyle odważny, by w anonimowym liście tak otwarcie opisać całe to bagno? Niestety, nie miałam zielonego pojęcia, dlatego dałam za wygraną i, poprzestawszy na spisaniu adresu Redakcji oraz obiecaniu sobie, że zajrzę tam po pracy, postanowiłam zapomnieć przynajmniej na trochę o burzliwym materiale dziennikarskim. Nie było mi to jednak dane, bowiem w tej chwili drzwi mojego gabinetu otwarły się i do środka wszedł Rod Rolleycoat.
-Cześć.- uśmiechnął się i wszedł do środka, zamykając drzwi. -Miło cię widzieć z powrotem za biurkiem. Dobrze się już czujesz?
-Co?- zapytałam nieinteligentnie, patrząc na niego nierozumiejącym wzrokiem. Myślami wciąż byłam przy artykule. Rod roześmiał się niefrasobliwie i usiadł na krześle po drugiej stronie blatu.
-Pytałem, czy dobrze się już czujesz. Coś się stało? Masz taką dziwną minę.
-Czuję się dobrze, dzięki.- odchrząknęłam i odpowiedziałam, wracając na ziemię. -Przepraszam, po prostu przeczytałam taki artykuł w dzisiejszym Proroku i się trochę zdenerwowałam…
-Jaki artykuł?- zapytał z zaciekawieniem i, widząc na stole rozłożony numer, przysunął go sobie i obrócił trzema palcami. Rzuciwszy okiem na tytuł, uśmiechnął się lekko i kiwnął z zadowoleniem głową. -Ach, tak. No i co o tym myślisz?
-Jak to, co myślę?- spojrzałam na niego, jak na głupiego. -Ten ktoś jest nienormalny, żeby tak się podkładać…! Przecież jeszcze trochę, a można by mu wytoczyć proces o zniesławienie, na pewno by wykryli, kto to jest! Wiesz co, właściwie współczuję temu, kto to napisał, bo teraz będzie miał niezły sajgon, skoro to pracownik Ministerstwa, ale z drugiej strony, dobrze, że się tak odezwał. Ciekawi mnie tylko, dlaczego zaakcentował ten… to znaczy… atak na mnie i Dracona.- zmarszczyłam brwi. -O ile wiem, nie krzyczeli o tym w prasie na prawo i lewo.
-Wiesz, pewne źródła…- mrugnął do mnie okiem. -Poza tym, wcale nie taki sajgon. Nikt się nie czepiał, wszyscy są raczej osłupieni, no i jego pracodawca dopiero co kupił gazetę. Dziękuję jednak za opinię. Cieszę się, że nie skrytykowałaś tego do cna.
-Rod…- zaczęłam, patrząc na niego coraz bardziej podejrzliwie. On uśmiechał się niewinnie, ale coś w jego oczach upewniało mnie, że się nie mylę. -Powiedz, że to nie ty wysłałeś ten list…?
-A jak myślisz?- uśmiechnął się prawie łobuzersko. Potrząsnęłam głową, bo byłam w szoku.
-Nie mówisz poważnie.- powiedziałam wolno. -To ty wysłałeś list, na którym opiera się ten artykuł?
W odpowiedzi uśmiechnął się bardziej a ja doznałam kompletnego ogłuszenia. Kiedy już wróciła mi zdolność mowy, Rod musiał mnie pohamowywać, żebym nie krzyczała.
-Ty jesteś nienormalny! Wiesz, co na siebie ściągnąłeś? Najpierw będą szperać w Ministerstwie, a jak się wkurzą ci, których imię kalasz, to nie chciałabym być w twojej skórze!- syczałam, patrząc na niego z irytacją, bo cały czas się śmiał. -To było największe głupstwo twojego życia, zwłaszcza, że już raz chciałeś się im dobrać do skóry!
-Nie jest tak źle, przecież nikogo jawnie nie oskarżam, nie podałem żadnych nazwisk, ja tylko rzucam światło na sferę, pozostającą dotychczas pod niezasłużonym kloszem.- odpowiedział z rozbawieniem. -O, widzisz, to jest świetne zdanie do kolejnego listu: rzucam światło na sferę, pozostającą dotychczas pod niezasłużonym kloszem”. Masz papier? Muszę to sobie zapisać.
-Rod!- trzasnęłam dłonią w stół, bo wyprowadził mnie z równowagi. -Przestań sobie robić żarty, bo nie zdajesz sobie sprawy, w co się wpakowałeś! Zrozum, nadepnąłeś na odcisk wielu wysoko postawionym ludziom, dobierasz się do byłych śmierciożerców i, jakby tego było mało, wspominasz o mnie i o Draco!
-Przepraszam, nie powinienem był tego robić bez pytania cię o zdanie, ale nie zgodziłabyś się.- przestał się uśmiechać. -Marta, zrozum…- rozejrzał się po pokoju. -jeśli ja tego nie powiem, to kto to zrobi za mnie? Dla dobra społeczeństwa ważne jest, by prawda jak najszybciej wyszła na jaw.
-Nie o tym mówię. Prawda, to jedna sprawa, ale druga, że ściągnąłeś na siebie kłopoty.
-Jakie? Nie podałem swojego nazwiska, zmyliłem trop, wysyłając list z Dublina od kuzynki, nie rzucam jawnie podejrzeń ani oskarżeń. Nic mi nie zrobią. Mam w redakcji kumpla, nie wyda mnie.
-Czy ty śnisz?- prawie zaśmiałam się złowróżbnie. -W co ty wierzysz, nie wyda cię, jak mu porwą żonę i dziecko a dom wysadzą w powietrze? Jak mu nabrużdżą w papierach a na koniec doprowadzą go do schizofrenii torturami? - pochyliłam się nad biurkiem. -Rod, oprzytomnij wreszcie! Jak dobrze pójdzie, pod koniec tygodnia będziesz musiał wynieść się stąd w diabły, najlepiej do Argentyny, gdzie najmiesz się za robotnika na jakieś plantacji sorgo a i tak nie będziesz miał siedemdziesięciu procent szansy na to, że cię tam nie znajdą!
-Chyba ponosi cię wyobraźnia.- znowu w jego głosie zabrzmiała nutka rozbawienia. -Marta, miło mi, że tak się tym przejmujesz, ale ja naprawdę zadbałem o zatarcie śladów. Serio, jestem bezpieczny i nic się nie stanie, a pisać muszę.
-No, nie!- jęknęłam, patrząc na niego z niedowierzaniem. -Jeszcze mi powiedz, że na tym- kiwnęłam głową w stronę artykułu. -nie skończysz?
-Nie.- pokręcił głową. Mówił tak poważnym tonem, że trudno było nie uwierzyć. -Muszę powiedzieć prawdę, zwłaszcza, że widziałem przed chwilą twojego niedoszłego teścia, jak paradował po holu z sakiewką pełną złota. Chcę się dowiedzieć, co on kombinuje, a potem wszystko pójdzie do prasy.
-Ja chyba śnię.- oświadczyłam, przyciskając palce do skroni, bo od jego pomysłów robiło mi się słabo dosłownie i w przenośni. -Dobrze słyszę, że zamierzasz wykryć, za co zapłacił Lucjusz Malfoy i opisać to w Proroku ?
-Dokładnie. Myślę, że gdzieś w środę albo już jutro możesz spodziewać się nowych wieści od głosu prawdy.- powiedział poważnie, wstając. -Wybacz teraz, ale muszę iść. Robota na mnie czeka.
-Robota, czy szpiegowanie i tarapaty?- zapytałam bezsilnie, patrząc na niego z iście niemądrym wyrazem twarzy. On roześmiał się tylko i powiedział:
-To i to, na dobrą sprawę. Na razie!- otworzył drzwi i tyle go widziałam. Nawet nie miałam siły mu odpowiedzieć, tak mnie skołował swoim nowym „przedsięwzięciem”.

Do czasu przerwy na lunch artykuł przeczytała połowa pracowników. Część potraktowała go tak, jak rzecznik prasowy Toddy, część była poważnie zaniepokojona, a jeszcze inni w ogóle się tym nie przejęli. Niemniej, na stołówce dało się wyczuć atmosferę pewnego napięcia, niektórzy patrzyli na siebie podejrzliwie a rozmowy prowadzili szeptem. Nie ma co, lada chwila zacznie się polowanie na kreta , pomyślałam niewesoło, opuszczając stołówkę. Musiałam jeszcze udać się do sądu, więc skierowałam się do windy, przy której zderzyłam się z Harrym.
-O, cześć! Przepraszam, nie zauważyłam cię.
-Cześć, nie ma sprawy.- uśmiechnął się i złapał wygodniej trzymany pod pachą plik dokumentów. -Co słychać?
-A, nic ciekawego, muszę iść do Wizengamotu, coś mi nie gra w księgach. A u ciebie?
-Też OK., chociaż od rana mamy huk roboty.- odpowiedział i dodał, gdy złota kratka zasunęła się a winda ruszyła. -Czytałaś dzisiejszego Proroka ?
-Jeszcze nie, nie zdążyłam.- skłamałam. -A dlaczego? Jest coś interesującego?
-Nawet bardzo.- Harry wyjął lewą ręką z pliku numer gazety i podał mi ją. -Artykuł na stronie czwartej, jest tam też coś o tobie.
-O mnie?- zdziwienie w moim głosie było odegrane konkursowo. Wzięłam od niego z wahaniem gazetę i spojrzałam pytająco. -Harry, o czym ty mówisz?
-Po prostu przeczytaj to.- padła odpowiedź i wysiadł, machając mi ręką na pożegnanie. W sumie, może i lepiej, że już wysiadł, nie musiałabym dalej kłamać, że nie czytałam artykułu. , przemknęło mi przez głowę, gdy w chwilę później wysiadałam także i ja w atrium i szłam do wyjścia.
Harry nie był jedyną osobą, która zwróciła moją uwagę na artykuł Roda; na wszystkie jednak pytania i prośby o opinie starałam się reagować neutralnie. Nikt nie miał pojęcia, kto jest autorem listu, stanowiącego clue opublikowanego materiału, więc teoretycznie wszystko szło po myśli Roda, ale nie mogłam wyzbyć się niepokoju oraz złych przeczuć. Przecież on dopiero co miesiąc temu wykaraskał się z rąk śmierciożerców, a teraz znowu chce wpakować się w to samo! , myślałam ze złością, wchodząc po schodach do sądu. Doigra się… prędzej czy później! Dlaczego do niego nic nie dociera?
Kiedy weszłam do archiwum, postanowiłam nie myśleć na razie o Rodzie. W końcu to tylko jeden artykuł i może nic nie wykryje o Malfoyach… , myślałam niepewnie, sięgając po księgę wieczystą jednej z moich klientek.

Komentarze:

Brak komentarzy.

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki