Czwarty wpis Dodała Petunia Ewans Czwartek, 17 Stycznia;, 2008, 20:23
Jednak nie jadę do Egiptu, rodzicom coś w pracy wyskoczyło i-jest jak jest. ,,Moja Paczka" wróciła, nikt się nie odezwał... jedyną osobą z którą mogę szczerze porozmawiać jest Jim. Ja ktoś się dobija do drzwi, jak zwykle to JA muszę otwierać!!!
30 minut później
Weszłam do pokoju i opadłam na łóżko... To wcale nie było miłe spotkanie. Z kim? Z Jo, moją pseudosympatią! Jaka ja bardzo się co do niego myliłam! Dobra, zacznę od początku.
Gdy otworzyłam drzwi, zobaczyłam chłopaka. Przez chwilę zastanawiałam się kim jest, doszłam do wniosku że to Jo! Mój ukochany-Jo! Zupełnie się zmienił! Jego włosy stały się (o ile to możliwe) jeszcze jaśniejsze, skóra była opalona a w oczach miał mieszaninę szczęścia i żalu. Nie wiedziałam o co chodzi!
-Och Jo, tęskniłam, wiesz? Opowiedz jak było!-wyrzuciłam z siebie jednym tchem, licząc na to że po to właśnie przyszedł, aby opowiedzieć jak minął mu wyjazd.
-Pet musimy pogadać-powiedział.
,,Pet"? Nazywał mnie tak TYLKO wtedy gdy coś zrobił, coś złego...
-Ach tak, tylko wezmę coś na siebie-bałam się, bałam się jego przepraszającej barwy głosu i tej żałosnej, przepraszającej miny!
Długo szliśmy w milczeniu, pomyślałam że to dobrze. Nagle usłyszałam:
-Petunio, trudno mi z tym, lecz musimy się rozstać. To moja wina, na obozie tańczyłem z taką Susan, zakochałem się-wybacz.
Miałam przecież świadomość, że właśnie ten ,,spacer" tak się skończy. Wolałam sie łudzić niż poznać prawdę. Chociaż najmniejsza, najgłupsza nadzieja byłaby lepsza od tego! Chłopak, który tyle czasu zabiegał o moje względy, który przy całej klasie wyznał jak bardzo mnie wielbi, teraz mnie zdradził... To tak boli, czytałam o tym w romansidłach, które uważałam za głupie i płytkie...
Teraz siedzę i gapię się w ścianę. Nie wiem, czy jeszcze komuś zaufam. Jim miał racje-im mniej się w coś angażujesz emocjonalnie z tym mniejszym wychodzisz szwankiem. Znowu ktoś puka... I znowu to ja smętnie otwieram drzwi. Szczerze liczyłam na to aby był to jakiś pomylony gazeciarz! Ale nie!
-Witaj Petunio, na Boga jak ty wyglądasz?-powiedział z nieukrywanym zdziwieniem Jim.
Spojrzałam w lustro w przedpokoju. Miałam zaczerwienione i podpuchnięte oczy, usta mi drżały a moja sylwetka była jakaś zgarbiona.
-Ach to nic, taki zły dzień-jęknełam.
-Przestań, Jo tak? To o niego chodzi?
-Skąd o nim wiesz...-nie miałam siły dociekać jakim cudem Jim dowiedział się o istnieniu Jo. Chciałam się tylko znaleźć w ciepłym łóżku. Czułam że mam gorączkę...
-Powinnaś się położyć, nie wyglądasz najlepiej. Jak jutro lepiej się poczujesz to pogadamy, dobrze?
Był spokojny i empatyczny. Podziękowałam mu za wszystko i przygotowałam sobie gorącą kąpiel. Nie wiem kiedy przymknęłam powieki...
Proszę pozwól mi usłyszeć ciszę
czasem lepsze to niż potok słów
bo dobrze tak
tak spokojnie poczuć oddech dnia
Trzeci wpis Dodała Petunia Ewans Poniedziałek, 14 Stycznia;, 2008, 19:15
1 lipca
Jeszcze tylko 2 dni... Idę na spacer bo w tym domu się zanudzę!
2 godziny później
Tego co się wydarzyło, nie umiem opisać. Kiedy wyszłam na ulicę zauważyłam że do domku obok wprowadzają się jacyś ludzie. Nie byłoby w tym nic niezwykłego (bo przecież to nowe osiedle) gdyby nie ten ich dziwny ubiór... Było to małżeństwo z synem w moim wieku, może o rok starszym. Wszyscy mieli na sobie szaty, stwierdziłam że pewnie coś im się pomyliło bo do Halloween jeszcze szmat czasu. Gdy tak siedziałam i bezczelnie się na nich gapiłam, zorientowałam się że chłopak gdzieś zniknął. Nagle usłyszałam szept:
-Nie przejmuj się nami, tam skąd pochodzimy ludzie sie tak ubierają.
Odwróciłam głowę. Może piętnastoletni chłopak stał przede mną. Miał czarne włosy i orzechowe oczy. Był wysoki i po sylwetce było widać że wysportowany. Przyglądałam sie mu badawczo.
-Nie patrz tak na mnie jakbym był okazem w zoo.
-Och, nie no przepraszam-odpowiedziałam-jak masz na imię?
-Jim Brown, mam szesnaście lat, a ty?
-Petunia Evans, kobiet o wiek się nie pyta.
-Och, przepraszam-udał zmieszanie.
-Masz rodzeństwo?-wypaliłam. Kompletnie nie wiedziałam co mam mówić, pierwszy raz w życiu mi sie to zdarzyło!
-Nie, jestem jedynakiem. Po części, moja mama jest w ciąży.
-Acha, a ja mam siostrę-Lily. Wszyscy mówią jak źle mieć rodzeństwo, zwłaszcza młodsze. Mi to tam się podoba. Kiedy jest mi źle to ta mała przyjdzie i rozśmieszy, świetna jest-paplałam.
-A ile ma lat?
-Jedenaście, właśnie myślę co jej dać na urodziny. Są dopiero za miesiąc, ale nie lubię zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
-Haha, ja zawsze improwizuje, taki już jestem. A ty chyba indywidualistka, co?
-W zasadzie... Nie lubię spędów! Mam zaufaną grupę przyjaciół i to mi wystarcza. I tak nawet znajomość z nimi trudno mi było nawiązać-nie wiem dlaczego mu to wszystko mówiłam. W jego oczach było coś takiego... Takie zrozumienie. Nie czułam tego nawet do Jo! A przecież Jo jest moją sympatią...
-Im mniej się w coś angażujesz emocjonalnie, tym z mniejszym wychodzisz szwankiem. Tak już jest-odparł filozoficznie.
Spojrzałam na zegarek, Boże! Już 14:00-obiad!
-Eeee... Miło się rozmawiało, ale muszę już lecieć. Może jeszcze kiedyś pogadamy.
-Na pewno.
Odwróciłam się i odeszłam. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam co myślę. Bałam się tego co do niego czułam. To pierwsze spotkanie, ale czyżbym... czyżbym była... zakochana?
-------------------------------------------
Jeszcze raz dziękuje za miłe opinie Piszę często, bo lubię to robić. Nie martwcie się! Wszystko się okaże!
Jednak mój prezent-niespodzianka nie okazał się katastrofą Dostałam... Kotka! Najprawdziwszego, żywego kotka! Jest rasowy i ma tam jakieś papiery, ale najważniejsze ze jest taki śliczny. Nie wiem jak ją nazwać. Bo w gruncie rzeczy to kotka. Lily stwierdza że trzeba podtrzymywać tradycję i że nawet mój zwierzak powinien mieć ,,kwiatowe" imię. Więc została Dalią. Myślę ze to fajnie brzmi. Nie mam co robić, jest strasznie nudno... Moi przyjaciele wracają DOPIERO za 3 dni...
Jak zabić nudę:
-skakać na jednej nodze równocześnie powtarzając stolice państw świata
-iść do tego nadętego sąsiada i go zdenerwować
-liczyć swoje włosy
-schować się w komórce pod schodami i czekać na zbawienie
Wybrałam punkt drugi. Idę do mojego sąsiada
30 minut później
Kiedy doszłam do jego domu, nasz ,,plakatowy" chłopiec opalał się w ogródku.
-Hey Evans, co tu robisz?
-Wiesz, zakładam Twój funclub, szukam ochotników, ale po co! I tak nikogo nie znajdę.
-Myślisz że jesteś taka cięta? Znam takich którzy zamknęli by Ci tę piękną buźkę.
-Oni tak, Ty nie
I odeszłam. Poszłam do parku, siadłam na ławce i patrzyłam na dzieci bawiące się w berka. Przypomniało mi się coś...
Kiedy miałam 7 lat, postanowiłam zapoznać kolegów i koleżanki z Lily. Gdy przyszłyśmy do parku usłyszałam:
-Hey Petunio! KTO to jest?
-Moja siostra-Lily-odparłam szczęśliwa.
-Tak chyba adoptowana! Jaka ona ruda i te piegi! Ty jesteś ładna, ona nie, nie możecie być siostrami!
-Nie obrażaj mojej siostry!
-Bo co?
-Bo, bo... Nie lubię cię! Wszyscy jesteście głupi!-wzięłam Lily za rękę i odwróciłam się na pięcie. Od tej pory Lilka była dla mnie wszystkim...
----------------------------------------
Dziękuje za pozytywne opinie Chętnie przyjmę też wskazówki!
Pierwszy wpis Dodała Petunia Ewans Sobota, 12 Stycznia;, 2008, 15:20
Nie jest tak że ktoś jest zły od początku. Są w życiu chwile, sytuacje, zdarzenia, które nas zmieniają. Zachęcam do przeczytania i poznania historii Petunii Evans.
---------------------------------------
29 czerwca godzina 10:00
Pamiętnik dostałam na 14 urodziny od Lily. Jest na prawdę świetny, ta mała to potrafi dobierać prezenty Przeglądam moje oceny i ślęczę nad rozpiskom szkół:/ Nie wiem co mam robić. Szczerze? Wiem, że to idiotyczne, lecz nie lubię lata:/ Kate wyjechała do Turcji, Thomas jest u rodziny, a Je udaje że umie tańczyć na obozie. Cała paczka mi się rozwaliła. Jedynym chyba plusem tych wakacji jest to że za tydzień lecimy do Egiptu. Rodzice stwierdzili że powinnyśmy z Lily poznawać świat... Ciągle sądzą że jestem jakaś inna, ponieważ nie mam całej ściany pełnej plakatów boysbandów i nie piszczę na widok naszego nowego sąsiada. Ciężko się żyje jeśli jeden z rodziców to psycholog. Idę na dwór, jest ładna pogoda i nie ma co siedzieć w domu.
15 minut później
Siedzę na mojej ulubionej łące. Od osiedla jest trochę oddalona, więc mało osób o niej wie. Nie ma tu takiej duchoty i jest tu mały zbiornik wodny. Rodzice mają wrócić o 13:00 z moim ,,prezentem niespodzianką". Już się boję na samą myśl o nim. W tamtym roku przeszli samych siebie! Dali mi rower ( co mi sie bardzo podobało) ale dołączyli też książkę ,,Jak żyć pozytywnie w trudnym wieku-nie popadnij w depresję". Nie wiem co za kretyn to pisał, lecz takich ludzi powinno się odizolować od wszelkich wydawnictw! Nie ten durny facet, który mieszka koło nas tu lezie! Czy ja nie mogę mieć świętego spokoju? Czy muszą mnie atakować sąsiedzi-rówieśnicy o wyglądzie gwiazdy serialu nadawanego raz w tygodniu???
25 minut później
Chyba większego kretyna w życiu nie widziałam! Oto przebieg tej interesującej rozmowy:
-Eee... Ty jesteś Petunia, tak?
-Tak mi się wydaje, ale możesz mnie mylić z moją siostrą, ona też ma takie piękne ,,kwiatowe" imię.
-Chciałem Ci powiedzieć że masz jedyną okazję pójścia na spacer z takim gościem jak ja.
-Hahha, dzięki, nie skorzystam z niej.
-Dlaczego?
-Bo dzisiaj są moje urodziny i nie chcę mieć niemiłych wspomnień, żegnaj.
Zostawiłam go osłupiałego na łące. Jak ja nienawidzę takich pozerów!