Hejka! Oto nowa notka. Bardzo dziękuję za wszyskie komentarze. Nie wiedziałam, że tak bardzo spodoba Wam się poprzedni wpis. A teraz, zapraszam do czytania.
W piątek rano obudziłam się z krzykiem na ustach:
- Freeeed!!! Zabiję Cięęę!!! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co?! Przecież mam budzik! Nie musiałeś wylewać mi kubła lodowatej wody na głowę!
- Siostrzyczko, owszem, masz budzik, ale ponieważ taka staruszka jak ty jest już głucha, to nie słyszała, że budzik dzwonił dwie godziny temu. – Odpowiedział z figlarnym uśmieszkiem na ustach. – Mama kazała ciebie obudzić.
- Ale chyba nie w ten sposób, ty pusta głowo!
- Nie... jak to leciało? – Udał, że się zamyślił. Chwilę potem odezwał się naśladując głos mamy. – „Obudź Roxanne, tylko delikatnie. Wczoraj siedziała z nami prawie do drugiej w nocy i wypytywała o Hogwart. Nie mogliśmy jej wygonić.” Ale, ponieważ moja siostra nie czuje już nic poza bólem reumatycznym, to nie było sensu budzić ją delikatnie lub niedelikatnie. I tak by nie poczuła.
- Ty pawianie! A teraz wyjdź, chcę się ubrać.
- No wiesz, ty nie musisz. W końcu Pani Delikatna może przyjść w piżamce i szlafroczku.
Rzuciłam w niego poduszką. Gdy wyszedł, umyłam się (mam własną łazienkę, tuż koło swojego pokoju ) i ubrałam w beżowe rybaczki i zieloną bluzkę na ramiączkach. Oczywiście nie zapomniałam związać włosów w warkocz (mama powitałaby mnie z okrzykiem: „Roxanne, włosy!”).
Zeszłam do kuchni. Wszyscy zajadali się jajkami na miękko i tostami. Gdy weszłam, powiedziałam:
- Witaj kochana rodzinko! Mamo, będziesz musiała dać mi nową pościel, bo Pan Bardzo Mały Rozumek obudził mnie dzisiaj bardzo mokrym sposobem.
- Fred, prosiłam żebyś to zrobił delikatnie!
- Ale mamo...
- Fred, niezły sposób! Będę musiał tak budzić waszą mamę, gdy zaśpi. Ale wiesz, mogłeś jej podrzucić kilka mrówek pod kołdrę... – przerwał mu tata. Mama zgromiła ich wzrokiem tak, że nikt więcej nie odważył się powiedzieć czegokolwiek. W końcu, po jakichś 10 minutach ciszy, zapytałam tatę zaciekawiona:
- Tato, czy James, syn Cioci Ginny i Wujka Harrego, też przypadkiem nie idzie w tym roku po raz pierwszy do Hogwartu?
- Idzie, a czemu pytasz?
- Może spotkalibyśmy się jutro na Pokątnej?
- To dobry pomysł, wyślij mu sowę.
Tak więc, napisałam do Jamesa list, a jego treść była następująca:
Drogi Jamesie,
tata mówił mi, że ty, tak jak ja, idziesz w tym roku po raz pierwszy do Hogwartu. Może spotkalibyśmy się jutro na Pokątnej, aby zrobić wszystkie potrzebne zakupy? My będziemy w Dziurawym Kotle o 11:00. Odpisz czy możesz przyjść.
Roxanne Weasley
Wypuściłam sowę i zajęłam się codziennymi sprawami, czyli zmywaniem, sprzątaniem, pomaganiem mamie w gotowaniu, itp. Patrzyłam jak mama osusza mi różdżką pościel i marzyłam, że po roku spędzonym w Hogwarcie ja też tak będę umiała. Wieczorem przyszła odpowiedź Jamesa:
Roxanne,
bardzo dziękuje za zaproszenie, ale byłem na Pokątnej już wczoraj. Ale może spotkamy się 1 września przed wyjazdem do Hogwartu? I razem pojedziemy na dworzec King`s Cross?
Ucałowania
James
Jaka szkoda... A tak się cieszyłam, że na Pokątnej będziemy razem.... I że będę miała jakieś towarzystwo... Przeczytałam rodzicom list i wysłałam Jamesowi odpowiedź, aby przyjechał do nas 31 sierpnia z całym szkolnym wyposażeniem, no i oczywiście z Rodzicami. Umówiliśmy się, że cała ich rodzina zostanie u nas na noc, a następnego dnia rano pojedziemy wszyscy razem na dworzec.
Pod koniec dnia byłam tak zmęczona, że nawet nie marudziłam, gdy Rodzice kazali mi iść spać. Tak naprawdę, to nawet nie zuważyłam jak szybko minął mi ten dzień... Gdy moja ruda główka dotknęła miękkiej poduszki, moje wielkie, zielone oczy zamknęły się machinalnie, a ja odpłynęłam w krainę snów... Zdążyłam tylko pomyśleć: „Jutro idziemy na Pokątną.”.