Kochani, bardzo przepraszam za tę jakże długą nieobecność! W zamian daję Wam tę notkę, myślę, że odpowiedniej długości. Następna będzie w środę albo czwartek. Proszę o komentarze!
- Co?! O czym ty mówisz?
- To jest jego jaskinia. – Powtórzył wujek Charlie. - A teraz poczekajcie tu chwilę.
Rozejrzałam się wokoło. Przed nami wznosiła się głęboka pieczara, której wejście miało około 15 metrów średnicy i do której prowadziła niezbyt stroma, lecz wąska ścieżka, którą właśnie przebyliśmy. Niedaleko pieczary, konkretniej mówiąć, na wschód, było widać całe Wielkie Miasto Kra... coś tam. Nie pamiętam jak się to miasto nazywa. To taka dziwna nazwa...
Przed pieczarą stało dwóch mężczyzn ubranych na czarno, z zielonymi beretami na głowach. Stali po obydwu stronach wejścia do pieczary. Wszyscy przybyli dotychczas turyści, zebrani w dwie grupy, słuchali ich uwag:
- Proszę pamiętać: niczego nie dotykać, nie urywać, nie psuć! To Naturalny Park Skalny, bardzo stary! – mówił groźnie i sucho ten z lewej.
- Proszę Państwa, to Naturalny Park Skalny, bardzo stary, pielęgnowany przez Matkę Naturę od stuleci. Proszę więc o jak największą ostrożnośc i niedotykanie niczego. – Oznajmiał z uśmiechem na twarzy, ten z prawej.
Grupy weszły do pieczary i gdy tylko zniknęły nam z oczu, wujek podszedł do tego gościa z prawej. Był on średniego wzrostu, miał „brzuszek”, jak mówi mała Lily, oraz ciemną, krótką, kręconą brodę, która dodawała jego sympatycznej twarzy jeszcze więcej domowego ciepła. Wujek podszedł i przywitał się, spoglądając na jego plakietkę, przyczepioną do kieszeni kurtki:
- Witam panie Mureścik. Przyszedłem zwiedzić z rodziną tę pieczarę jako kapafa. Można, prawda?
- Ależ oczywiście, panie...
- Weasley. Charlie Weasley.
- Miło mi, Karol Mureścik. Można, można, ale pamiętajcie: nic nie dotykać, nie biegać, nie niszczyć. I proszę uważać na dzieci. Pan wie dlaczego.
- Tak, wiem. Bardzo panu dziękuję. Kochani! Idziemy! – krzyknął do nas.
Weszliśmy do pieczary. W oddali słychać było rozmawiających i zachwycających się turystów.
- Kapafa? – zdziwiła się babcia.
- Tak nazywają się ci czarodzieje, którzy, tak jak ja na tym stanowisku, sprawdzają czy z takimi przypadkami jak ta pieczara, jest wszystko w porządku. Jest to też rodzaj hasła. Pieczary strzeże zawsze dwóch ochroniarzy: mugol i czarodziej. Czarodziej stoi zawsze po prawej stronie. Ponieważ mugole nie mogą wiedzieć o naszym istnieniu, używamy haseł, jeśli jest potrzebna kontrola, lub coś w tym stylu.
- A o co chodziło z tym „pan wie dlaczego”? – zapytał dociekliwy jak zawsze wujek Ron.
- Zobaczycie.... – zagadkowo odpowiedział wujek Charlie.
Zaczęliśmy zwiedzać jaskinię. Wujek Charlie bardzo ciekawie wszystko opowiadał i pokazywał. Od wejścia przeszliśmy szerokim korytarzem do pierwszej groty. Trudno mi określić jak wielka ona była. To po prostu, trzeba by było zobaczyć. Na środku tej „komnaty” stało coś ogromnego, co przypominało...
- Stół. – Oznajmił wujek Charlie. – Tutaj właśnie jadał ten smok, o którym czytaliście. Logicznym jest, że nie jadał on nożem i widelcem, jednak z naszych „badań” wynika, że pożywiał się przy tym stole. Bardzo prawdopodobne, że siadał na ziemi, ponieważ, tak jak widzicie, nie ma tu niczego na kształt krzeseł.
- Hej, co tak błyska?!
- Eeee.... To ja Ginny.... A raczej mój nowy aparat! – no tak, zapomniałam napisać, że dziadek dostał od cioci Hermiony mugolski aparat fotograficzny na Święta i teraz się z nim nie rozstaje. Te mugolskie zdjęcia są takie dziwne! W ogóle się nie ruszają!
Prześliśmy do następnego „pomieszczenia”: zwykłej, pustej jaskini, bez najmniejszega kamyka na podłodze.
- To prawdopodobnie była sypialnia smoka. Nie możemy jednak nic pewnego stwierdzić, z racji na to, że nic tutaj nie ma. Myślimy jednak, że tutaj właśnie sypiał, znając upodobania teraźniejszych smoków: lubią przestrzeń i muszą mieć twardo, lecz wygodnie. Nic nie może im się wbijać w skórę. Gdy śpią, są bardzo delikatne, jakby w ogóle nie miały swoich twardych łusek, lecz aksamitną skórę. Jeśli już możemy, to przejdźmy dalej. Oto smocza łazienka i jednocześnie coś w rodzaju mugolskiej siłowni. Smok prawdopodobnie kąpał się w tym wielkim jeziorze, jakże pięknie otoczonym stalaktytami i stalagmitami, przy których także ćwiczył mięśnie swojego ogona.
- Stala....czym? – zdziwiłam się. Z wyjaśnieniem przyszła mi kochana wszechwiedząca ciocia Hermiona:
- Stalaktytami i stalagmitami, Roxanne. To te kamienne „rurki” lub „szpikulce”, jak wolisz. Stalaktyty to te, które rosną od sufitu w dół, a stalagmity to te, które rosną od ziemi w górę. Czasami zdarza się, że stalaktyty i stalagmity łaczą się, gdy urosną. Wtedy nazywamy to....
- Stalaktytogmitami! – wykrzyknął mój kochany braciszek.
- Nie, Fred. Nazywamy to po prostu kolumnami. Pamiętajcie jednak o tym, że każda taka „rurka” jest strasznie stara: przybiera około 1cm grubości na 100 lat!
- Taaak?! Nie przypuszczałbym! Myślałem, że to rośnie, mniej więcej, w tym samym tempie co drzewa.
- Nie, George. To jest dużo, dużo starsze.
Na takim to zwiedzaniu tych niezwykłych grot, spędziliśmy około dwóch godzin. Pozostawiły one niesamowite i niezapomniane wrażenie. Wszystkie były do siebie podobne, lecz jednak inne. W każdej drzemał taki duch niesamowitości, zagadkowości i nieprzewidywalności...
W którymś momencie, wujek Charlie zboczył z wyznaczonej drogi i skręcił w inną „uliczkę”, ciemną i bez mugolskich światełek, zwanych popularnie lampkami. My pozostaliśmy na szlaku, zastanawiając się co robić. Iść za nim, czy nie? Robi dobrze, czy źle? Nie trzeba było jednak długo się nad tym zastanawiać, bo jego ponaglający szept, który odbił się echem od skał, przywiódł nas przed jakąś ścianę, jakże podobną do wszystkich innych. Miała jednak w sobie coś „wyjątkowego”. Po błyskawicznym „zapaleniu” różdżek wszystkich dorosłych, zobaczyłam długą rysę, przecinającą pionowo skalną ścianę. Wujek Charlie, dotknął różdżką rysy i wymamrotał pod nosem coś, co zapewne było serią zaklęć. W tym momencie, ściana rozstąpiła się w miejscu rysy ukazując ogromną grotę. W jej głębi zobaczyliśmy przerażający widok: wielkiego, szafirowego, groźnego i z twardymi łuskami SMOKA...
news about viagra viagra cipla <a href=http://fast-sildenafil.com>Viagra</a> boost as viagra buy viagra ship fedex <a href=http://shopnorxmed.com>Buy Viagra</a> viagra fedex overnight shipping viagra take with water