Wiem, ze za szybko notka i pewnie będziecie pisać to w swoich komentarzach, ale juz skarciłam siebie za to i możecie sobie odpuścić . Notka jest teraz ponieważ pózniej nie będę mieć wogóle czasu. Notka jak narazie najdłuższa ma ok. 3 strony w Wordzie. Serdecznie zapraszam na http://superszkola.vdd.pl.
Zapraszam do czytania notki!
Wiele zastanawiałam się nad istnieniem człowieka. Czytałam wiele książek na ten temat i po przeczytaniu tych setek stron stwierdziłam, iż autorzy za dużo filozofują. „Co by było gdyby…”. Z niektórych wnioskuje, że większość autorów pisze „Żyjemy po to by się kochać”. Jest to dwuznaczne powiedzenie. Była też książka „Żyć albo nie”. Autorka dawała przeróżne rady na życie. Podobało mi się to. Pisała o miłości. Nie zrozumiałam jej zbytnio, bo ja nie wiem, co to jest miłość. Zawsze, gdy się pojawiała leciutko na horyzoncie ja uciekałam. Wracając jednak do sensu życia człowieka stwierdziłam na faktach wielu przeczytanych książek, że żyjemy po to b y podtrzymać gatunek ludzi.Bóg stworzył nas po to byśmy się rozmnażali. I to jest właśnie niepodważalny argument.
Z zadumy wyrwał mnie głos Lily stojącej nade mną.
-Wstawaj! Dojeżdżamy!
Było widać, że bardzo się cieszy. Rzadko widzi się przyjaciela, który jest nadpobudliwy o tej porze roku.
Tak. Nadszedł ten dzień. 1 Wrzesień. Brak słów, melancholia, wieczna udręka, monotonia, smutek, rozpacz. W jednym słowie tego nie idzie pomieścić. Lily wręcz kocha to łażenie na lekcje. Nie wiem jak tak można przez te wszystkie lata lubić te same, powtarzające się lekcje. Zaczynam mieć różne wizje tych nauczycieli. Wstaję rano widzę ciągle te same zasłony otaczające moje stare drewniane łóżko. Jakie życie jest monotonne. I kto by się w tej kwestii nie zgodził? Nie zastanawialiście się przypadkiem, dlaczego są ciągle te same dni tygodnia i miesiąca? Tylko lata się zmieniają i ludzie. Nic innego się nie zmienia.
Weszłyśmy do starego a zarazem pięknego i tajemniczego zamku. Za każdym przyjazdem do szkoły Hogwart wydawał się inny.
-Saro!-Wołał mnie ktoś z tyłu toteż obróciłam się.
-Dzień dobry pani Youtland!- Zawołałam zaskoczona. Nauczycielka ta pochodziła z Chin. Bardzo ją lubię. Uczy Obrony przed czarną magią. Żaden uczeń nie ma do niej zastrzeżeń.
-Dyrektor chciałby z tobą porozmawiać.- Powiedziała z poważną miną. O co mogło chodzić?Chcąc nie chcąc pomaszerowałam do gabinetu dyrektora. Pan Dumbledore stał przed gobelinem.
-Witam pana profesora!
-Witam.- Odpowiedział szorstko. Ruchem ręki wskazał, że mam wejść do gabinetu.
W pomieszczeniu było pełno przeróżnych ozdóbek itp. To był dla mnie „Pokój tajemnic”, ponieważ zawsze, gdy przychodziłam pojawiało się coś nowego. Chciałam zapytać, o co chodzi, ale prof. zaczął.
-Dowiedziałem się, że pozbyłaś się klątwy.
-To pan o niej wiedział?- Nauczyciel zmieszał się lekko.
-No wiedziałem.
-Jeny no to chyba dobrze, że się pozbyłam tej klątwy. Mogła zrujnować mi życie!
-A teraz ty zrujnowałaś komuś! I to nie byle, komu…
W tym momencie do gabinetu wbiegła McGonagall.
-Przepraszam bardzo, że przerywam, ale James Porter i spółka znowu w akcji. Ja już nie mam siły…-Profesor szybko chwycił za rękę nauczycielkę i wybiegli z pokoju. No to pięknie. Zostawiają mnie samą w środku rozmowy. Może udałoby mi się wszystko od niego wycisnąć? Wtedy byłoby mi łatwiej. Jednakże JA nigdy nie mam ułatwionego życia.
Nie wiedząc, co robiąc zeszłam na ucztę. Po uczcie poszłam się przejść nad jezioro zostawiając Lily z uczniami pierwszej klasy.
Weszłam na pomost równocześnie zdejmując buty. Usiadłam na pomoście i umoczyłam zmęczone nogi w wodzie.
-Jakie to relaksujące- Powiedziałam sama do siebie.
-Ja również to lubię.- Powiedział ktoś, kto w tym momencie się do mnie przysiadł. Odwróciłam się to był Syriusz.
-Ej ty mnie prześladujesz czy co?- Zapytałam oburzona.
-Nie. Może pomyśleliśmy o ucieczce w tym samym momencie.- Uśmiechnął się.
Ucieczka. Nazwałabym to „Kapitulacja przed bachorami”.
-Na to wygląda.
-Słyszałem o tej klątwie. Nie przejęłaś się nią zbytnio…
-A, czym miałam się przejmować. Wiedziałam, że jest na pewno jakiś sposób, z którego wyjdę cało.- Spojrzałam na jezioro. Nie pomyślałam nawet o tym, że mogłam umrzeć. To było wielkie ryzyko, które na szczęście się opłaciło. On uświadomił mi właśnie, że stałabym się zła. Jeny! Stałabym się w pewnym sensie potworem! Czymś, co mogłoby uśmiercić miliony osób. A teraz ten chłopak, który ma tą klątwę stanie się zły. Będę musiała go ostrzec.
Chciałam wstać, ale Łapa mnie powstrzymał.
-Co ty robisz?- Zapytałam patrząc na niego.
Nastała krepująca cisza w czasie, której patrzyłam na niego ze złością.
-Chcębyś przed pójściem, do sowiarni mnie wysłuchała.- Spojrzał mi głęboko w oczy.
-O, co chodzi?- Zapytałam.
-Widzisz nie wiesz jednej rzeczy. Co to jest miłość? To pytanie zawsze tworzy w twojej głowie mętlik, z którego nie możesz się wyplątać. Wiem, ze nic do mnie nie czujesz, bo nie rozumiesz swoich uczuć…
-Czekaj, czekaj!- Zawołałam przerywając mu pogadankę- Chcesz mi zwyczajnie powiedzieć, że ci się podobam?
Twarz Syriusza przybrała koloru białego. Pewnie nigdy tego nie robił. Ja nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Jest przystojny i w ogóle, ale jest tak samo głupi i dziecinny. Nie wiem czy jestem w stanie pokochać taką osobę. Muszę mieć czas.
Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.
-Musisz posłuchać serca…
-Moje serce mówi, że jestem… głodna- To była prawda. Na uczcie prawie nic nie jadłam. Myślałam ciągle o Dumbledorze.
Black zmieszany spojrzał na zanurzone w wodzie nogi. Ja zażałowałam tego, co powiedziałam.
-Syriusz ja cię bardzo przepraszam, ze tak się zachowałam! Ale ja naprawdę nie wiem, co czuję!- Zaczęło burczeć mi w brzuchu.
-Jasne. Nie ma sprawy.- Podniósł się i zaczął odchodzić. Pospiesznie wstałam za nim.
-Zaczekaj!
Chwyciłam go za ramie, a on wtopił swoje usta w moje. Było to bardzo… szybkie? Ja go od tej strony nie znam, ale wydaje się być romantyczny i wrażliwy na słowa. Nie wiem czy będę potrafiła.
Kiedy już odeszliśmy od siebie kawałek (czyt. 5 cm) odetchnęłam z ulgą. Nigdy w życiu się nie całowałam! To było… mokre. Za mokre, ale i pełne miłości. Tak! To jest chyba miłość. To, co właśnie czuję. Bo czuję w tym momencie wszystko. Całe moje ciało pracuje.
-I jak było?- Zapytał.
-Nie byłam gotowa emocjonalnie!
-Och przepraszam…
-Wiesz, co? Głuptas z ciebie, ale chyba poczułam to coś.- Uśmiechnęłam się poczym złapałam jego rękę.
-Myślę, ze jestem gotowa i to jest moja ostatnia z wymyślonych wersji.
Odeszliśmy razem do pokoju wspólnego. Po wejściu nikogo nie zastaliśmy. Spojrzałam na Łapę.
-Na razie jeszcze lepiej nikomu nie mówmy. Muszę poskładać cząstki mojej duszy w jedną całość. Za dużo się teraz dzieje. Proszę cię nie mów nic swoim przyjaciołom. Dobrze?
-Dobrze. Mam nadzieję, ze szybko się pozbierasz i będziemy razem.- Syriusz uśmiechnął się do mnie poczym pocałował w policzek i poszedł do swojego dormitorium.
Spojrzałam na kominek. Czy to nie jest sen? To nie może być prawda. Większość dziewczyn zaczęłoby skakać z radości gdyby były z Blackiem, ale ja nie wiem, co tak naprawdę czuję. Nad jeziorem powiedziałam, ze jestem pewna. No, bo jestem, ale muszę ułożyć sprawę z Dumbledorem i ostrzec tego chłopaka, że jest w ogromnym niebezpieczeństwie! Tyle spraw się teraz zebrało. Może jednak ja powinnam mieć tę klątwę?