Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
To był upalny, lipcowy dzień. Powietrze, przesycone spalinami po prostu "stało", nie tylko w mieście ale i na jego obrzeżach. Bliskość płytkiego, mętnego strumienia nie miała żadnego znaczenia: tyle tego dobrego, że parę rozrośniętych kasztanów zacieniało zapiaszczony brzeg wody. Gdzieniegdzie można było dostrzec podwiędłe kępki mleczu. Ostatnie promienie słońca oświetlały wąską ścieżkę wśród traw, poprzetykaną główkami ostów. Nagle jedna z łodyg została beznamiętnie zdeptana przez wysokiego, niezwykle chudego chłopca. Miał czarne, dosyć długie, potargane włosy, odziany był w znoszoną, poszarzałą, miejscami przetartą szatę, która za swych złotych czasów raziła w oczy soczystą czernią. Mógł mieć najwyżej jedenaście, dwanaście lat, a wyglądał na czternaście; być może z winy pociągłej, bladej twarzy o surowym wyrazie i ostrego spojrzenia uderzająco czarnych oczu, w których czaiła się jakaś dziwna gorycz i niechęć do świata. Szedł dosyć szybko, energicznie lecz czujnie niczym drapieżnik. Co chwila rozglądał się na boki, nasłuchując najdrobniejszych odgłosów. Zatrzymał się dopiero nad strumykiem, gwałtownie i nagle, potykając się o wystającą z piachu szyjkę butelki tak, że omal nie zażył kąpieli w mało zachęcającym nurcie. Zakląwszy dość wyraźnie, wyrwał butelkę po chwili mocowania się z nią, przeczytał napis "Ognista Whisky Boba Ogdena" i cisnął ją na drugą stronę aż za rozwalający się płot wokół zachwaszczonej ziemi starego Rolkins'a, wykrzywiając się straszliwie. Opanował się parę sekund później i ruszył w stronę wielkiego, omszałego głazu, prawie mocząc sobie buty. Usiadłszy w miarę wygodnie na kamieniu, wyciągnął z kieszeni pomiętą kopertę, zaadresowaną pochyłym pismem. Koperta była zalakowana. W środku były dwa arkusze pergaminu, których treść natychmiast pochłonęła czarnowłosego chłopca. Upłynęło kilka minut. Właśnie zbliżał się do końca drugiej kartki, kiedy coś zaszeleściło w krzakach. Chłopiec zdążył ukryć list, ale samej koperty już nie. Niedaleko miejsca, w którym siedział, zarośla rozchyliły się gwałtownie, a na ścieżce ukazało się dwóch wyrostków, mających może piętnaście, szesnaście lat. Obaj byli niscy, ale tędzy, ubrani w pocerowane spodnie i przykurzone koszule. Ich niedomyte, opalone twarze pokrywały drobne zadrapania. Potargane, zlepione od potu i łoju włosy opadały im na brwi, pod którymi połyskiwały niebezpiecznie jasne, niewielkie oczka. W dłoniach trzymali biało-żółte, dymiące ruloniki. "Papierosy", pomyślał czarnowłosy, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, dwóch osiłków już stało przy nim. -Tiggs, popatrz, kogo tu mamy?- zarechotał jeden z nich. Wyglądał lepiej, niż jego kolega, ale miał o wiele mniej sympatyczną twarz. -Mały Smarkerus Snape! Chłopak nazwany Tiggs'em, niedbale zaciągnął się i spojrzał bystro na zaciśniętą dłoń jedenastolatka. -Co tam chowasz, Smarkerusie?- zapytał zachrypniętym głosem, wyciągając swoją potężną dłoń o krótkich, spuchniętych palcach. Snape jednak ześlizgnął się bokiem i uniósł nieco wyżej głowę. -Nie twoja sprawa, Tiggs.- warknął cicho i niespodziewanie stanowczo. Tiggs roześmiał się, ale w jego śmiechu było więcej złowróżbnych nut, niż radosnych. -Słyszałeś go, Steve? Smarkerus się nam stawia! Steve zawtórował mu, również zaciągając się. -Nie nazywaj mnie tak!- jedenastolatek zacisnął dłonie w pięści, gniotąc kopertę. -Bo co?- Tiggs rzucił papierosa na ziemię, przydeptał go i zbliżył się do chłopca. - Bo co?- powtórzył trochę głośniej. -Tiggs, nie prowokuj go, on chyba chce się bić.- Steve udał, że dygoce ze strachu. Snape spojrzał najpierw na jednego, potem na drugiego i już miał się odwrócić, kiedy Tiggs chwycił go za szyję i wykręcił mu rękę, w której trzymał kopertę. W tej chwili stało się coś niezwykłego: wielki Tiggs odepchnął go, skowycząc z bólu niczym zarzynane prosię. -Ten smarkacz mnie ugryzł!- wrzasnął, pokazując dłoń, na której widać było wyraźne zaczerwienienie a potem rzucił się na niego. Snape próbował wyszarpnąć się mu, ale bez skutku i już po chwili małe oczka Tiggs'a lśniły triumfalnie, kiedy otwierał kopertę, podczas gdy jego kumpel przytrzymywał w silnym uchwycie wyrywającego się właściciela. Jednakże triumf w jego wzroku szybko zastąpiło udawane przerażenie i zdumienie. -Steve! Czytaj no!- podsunął mu pod nos pergamin. Snape pluł z wściekłości tuż na buty swojego oprawcy. -A niech mnie kule biją…!- Steve również miał w oczach "strach". Obaj spojrzeli na siebie a potem na chłopca w szacie. -Mały Smark jest czarodziejem!- ryknęli obaj a następnie zanieśli się straszliwym śmiechem. Steve ledwie stał na nogach, poklepując Tiggs'a, który o mało co nie zatoczył się do rzeczki. -Dlaczego nam nie powiedziałeś?- zapytał Tiggs, nadal rechocąc. -Taka ważna informacja…a może Ty specjalnie to przed nami ukrywałeś? -Taaa, Snape jest wielkim czarownikiem, lepiej z nim nie zaczynać, jeszcze nas przemieni w żaby!- dorzucił uczynnie Steve ze zjadliwym uśmiechem. W tej samej chwili zawył z bólu, podskakując na jednej nodze. Snape nadepnął mu z całej siły na stopę, tym samym uwalniając się a potem skoczył do Tiggs'a, który teraz już nie udawał lęku. Odsunął się gwałtownie, upuszczając kopertę z listem i, potykając się o wyślizgany kamień, wylądował na siedzeniu w mętnym strumieniu. -Severus, no co Ty, nie znasz się na żartach?- wybąkał, sparaliżowany ze strachu. Snape schylił się błyskawicznie i podniósł jakiś patyk, a potem wycelował nim w Tiggs'a, który wrzasnął naprawdę głośno. -Steve!- prawie zapiszczał za oddalającym się w niezgrabnych podskokach przyjacielem. - Nie zostawiaj mnie z nim samego! -HOKUS POKUS!- ryknął Snape, ale nie doceniał Tiggs'a, który zerwał się jak opętany, odzyskawszy władzę w nogach i, minąwszy go, rzucił się z krzykiem w stronę wioski. Nie minęło pięć sekund, jak obaj zniknęli wśród pierwszych chat. Severus rzucił patyk na ziemię i otarł czoło rękawem. Potem podniósł wymiętą, brudną kopertę i schował ją starannie do kieszeni i ruszył wolno w stronę wioski, rozmyślając. Wiedział od dawna, że potrafi czarować. Matka powiedziała mu o tym, kiedy miał pięć lat, ale nigdy jeszcze nie rzucił żadnego czaru. Nie wolno mu było używać starej różdżki matki, którą znalazł kiedyś na strychu w zakurzonym kartonie, ale za jej niewiedzą przemycił do swojej klitki kilka starych podręczników. Czytywał je od czasu do czasu; wydały mu się jednak średnio interesujące. Prawdziwą euforię wzbudzał w nim wyświechtany, poplamione egzemplarz "Tysiąca magicznych ziół i grzybów". Tę książkę czytał prawie co wieczór, z łatwością zapamiętując trudne, łacińskie nazwy oraz co ciekawsze receptury. Na jednym z arkusików, które otrzymał w kopercie, ten tytuł był wymieniony jako podręcznik do eliksirów. Już wiedział, jaki przedmiot polubi bardziej niż zaklęcia. Fascynował się też czymś, co matka nazywała obroną przed czarną magią, ale nie znalazł w kartonie żadnej książki na ten temat- widocznie gdzieś przepadła albo ojciec przepił ja w barze. Ojciec nienawidził wszystkiego, co wiązało się z magią. Dostawał furii, kiedy matka wspominała coś na ten temat, dlatego wszelkie wiadomości o jego czarodziejskich umiejętnościach wpajała mu wieczorami, kiedy ojciec przesiadywał do rana w barze. Siadała wtedy obok niego na starym, zapadniętym łóżku, okrywała go szczelniej dziurawym kocem i opowiadała tym swoim cichutkim głosikiem o czarach, magicznych stworzeniach i Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, do której miał się udać pierwszego września tego roku, jak mówił list. Bardzo kochał matkę i równie mocno nie znosił ojca. Nienawidził tego, że jest m u g o l e m, który potępia magię, nawet jej nie znając, że przez magiczne pochodzenie traktuje matkę jak kogoś gorszego i niespełna rozumu. Ile razy po pijaku ojciec spuszczał mu lanie, by "wybić mu z głowy te czarnoksięskie bujdy", a czasem także i matce, która płakała i drżącymi wargami wymawiała bezgłośnie jego imię… Potrząsnął głową, bezwiednie zaciskając szczęki i pięści. Nie mógł zapomnieć wyrazu jej oczu, kiedy była bita. Czuł wówczas taką złość, że byłby w stanie zabić ojca, ale ona nie pozwalała mu, mówiąc: "to nie jego wina, to wszystko przez to, że pije, zaraz mu przejdzie, idź do siebie, pobaw się, kochanie" . Nawet nie zauważył, że doszedł już do domu. Była to rozwalająca się, drewniana chałupka o niewielkich rozmiarach. W oknach tkwiły pomazane, pożółkłe szyby. Wszedł na ganek i zatrzymał się, blednąc nieznacznie. -…myślałaś, że nie zauważę??!! Że jestem takim osłem… takim pacanem… -…nie, proszę…nie, to nie jego wina! To ja…to ja dałam mu t-te książki…on nie…! NIEE! Snape otworzył drzwi jednym pchnięciem. W środku ujrzał zastygłych ze zdziwienia rodziców: ojciec stał nad kupką niechlujnie rzuconych książek z pochodnią w dłoni, patrząc swoimi oczami szaleńca na syna. Obok niego, na podłodze, leżała zapłakana matka, próbująca udobruchać męża. Pod drzwiami leżała pusta butelka po winie. -Jest oto nasz czarnoksiężnik!!- ryknął po chwili ojciec, prawie tracąc równowagę. Wzrok miał rozbiegany, policzki nalane i czerwone. Machnął pochodnią. - Może mi powiesz, szczeniaku, skąd te durnoty wzięły się u ciebie w pokoju, hę?? Znowu grzebałeś na strychu?! Severus stał jak oniemiały. Oddychał ciężko, twarz pobladła mu nieco bardziej, kiedy dostrzegł na szczycie stosiku "Tysiąc magicznych ziół i grzybów". -No co?? Zapomniałeś języka w gębie??!! Matka chlipała cicho. Ojciec najwyraźniej oczekiwał odpowiedzi. -To moje książki.- powiedział cicho.- Zabraniam ci je palić. -Co??- Ojciec przyłożył dłoń do ucha, jakby nie dosłyszał. Snape podniósł nieco głos. -Nie wolno ci ich palić. Nie wolno, rozumiesz? - wołał coraz głośniej. - Daj nam święty spokój, to, że ty tego nie rozumiesz, nie oznacza, że tego nie ma! Jestem czarodziejem i matka też, a jak zrobisz jej krzywdę… W tym momencie przerwał, bo pochodnia spadła na książki. Ich karty zajęły się ogniem, który zaczął wpełzać coraz głębiej. Severus wrzasnął tak, jak nigdy przedtem i rzucił się w kierunku płonących podręczników, ojciec też. Matka zawyła, próbując ich rozdzielić, ale bez skutku………
Komentarze:
Maggie ZacWada Środa, 30 Sierpnia, 2006, 13:54
Jakie to smutne. Biedny Severus ( oczywiście dlatego, że miał takiego ojca ). Pięknie to napisałaś, Meg. Przepięknie!! To takie mroczne, ukazuje jaki świat jest zły, jaki jest podły i okrutny. Żal mi go. I wiem już dlaczego jest w nim tyle nienawiści tyle zła i złośliwości. PROSZĘ NAPISZ RESZTĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ginny Środa, 30 Sierpnia, 2006, 15:26
ha ha!!!!! dobrze mu tak!!!!!
Hermiona Środa, 30 Sierpnia, 2006, 16:25
Nie wiem co o tym myslec ...
Nie wiedzialam jakiego snape mial ojca moze i masz racje Maggie ZacWada.
vg Czwartek, 07 Września, 2006, 12:18
vg
vg Czwartek, 07 Września, 2006, 12:19
giny giń
potter Piątek, 08 Września, 2006, 15:42
Prosze napisz drugą część
rowia Piątek, 08 Września, 2006, 16:40
Proszę napisz drógą część- to naprawde fascynująca opowieść.
Fred i Grorge Niedziela, 10 Września, 2006, 12:35
To nawet fajne napisz drugą część pppprrrroooossssiiiimmmmyyyyy!
Draco Malfoy Niedziela, 10 Września, 2006, 12:39
No no no ja myślę że to z jednej strony czyta to się tak głupio naprawdę głupio a z drugiej strony trochę mnie ciekawi jak to będzie dalej
kluseczka007 Piątek, 15 Września, 2006, 10:12
mi sie podobalo to z tym czytaniem "Tysiaca magicznych.." ;]to już wiem dlaczego był taki upośledzony na punkcie eliksirów ;D pisz dalej, gratuluję!
harry Piątek, 15 Września, 2006, 16:46
napisz drugą cześc porszę bardzo t ciekawe
Suzanne Piątek, 15 Września, 2006, 18:47
=) To śmieciożerca !!!!!!!!! Snape zabił Dumbledor'a !
Wiem ze to tylko książka ale jak bedzie dalej wyglądał HP bez Dumbledor'a ?
Herbina Gringor Sobota, 16 Września, 2006, 19:21
Biedny S. ... Mimo, że go nie lubię, współczuję mu... No, to teraz juz wiemy, dlaczego był śmierciożercą, prawda?
Harry Potter Niedziela, 17 Września, 2006, 11:21
napisz drugą cześc to jest super
Ginny Niedziela, 17 Września, 2006, 11:51
żal mi Snape'a. Oczywiście tylko dlatego, że miał takiego ojca. No i chociaż Snape jest śmierciożercą i w ogóle, no ale przecież wtedy on był jeszcze dzieckiem, a chyba nikt nie chciałby mieć takiego dzieciństwa.Współczuję mu i czekam na drugą część.
Karola Poniedziałek, 18 Września, 2006, 10:15
Już teraz wiem dlaczego wybral elisksiry. Za bardzo nieprzepadam za nim,ale wspólczuję mu jego strasznego dzieciństwa. Maggie Zacwada dopisz przosze drugą część.
fanka gryfonof Wtorek, 19 Września, 2006, 12:47
glupi smarkerus snape dobrze mu tak ha ha ha ha ha ha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mysle ze harry ron hermiona ginny i resz gryfonow tez tak mysli o smarkerosie
harry potter Wtorek, 26 Września, 2006, 17:59
snejc jes zły
Katie Czwartek, 28 Września, 2006, 19:48
Pięknie napisane Megg Bardzo mi sie podoba:*
Harry Potter Niedziela, 01 Października, 2006, 10:27
Powiem jedno:Nienawidzę Snejpa.I jeszcze jedno tylko miej po czarodiejsku:Pif Paf Snape(Czyli Snejp)w piach