Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Piątek, 23 Lutego, 2007, 16:00

Wspomnienie 7.

Witam i przepraszam, że tak długo nie było akutalizacji, ale zabrakło mi weny:-)Bardzo dziękuję za moc komentarzy, szczególnie wielkie podziękowanie dla Adolescentii, a co do pytania pseudo Tonks 89-nie, nie wydaje mi się, bym była spokrewniona z Joanne, ale wszystko na tym świecie możliwe i bardzo Ci dziękuję:-)A teraz-zapraszam wszystkich do czytania!***
Tego ranka w dormitorium było wyjątkowo ciepło, biorąc pod uwagę, że była to część lochów i mroźna druga połowa grudnia. Śnieg przestał padać kilka dni temu, ale i tak zaspy były wysokie na tyle, że co mniejszych uczniów zakrywały niemal całkowicie. Severus Snape również nie należał do drągali więc rychło korzystał z tych naturalnych kryjówek, bynajmniej nie ze strachu przed agresją innego ucznia. Zauważył z niemałym zdziwieniem, że przeprawy po błoniach, w śniegu sięgającym mu niemal klatki piersiowej sprawiają mu przyjemność. Nie przeszkadzało mu też, że takie samotne wędrówki kończyły się zawsze przemoczonym na wylot ubraniem i nawet płaszczem, ale od czego były buchające od iskier i płomieni kominki? Tej zimy wyjątkowo sporo paliło się w lochach, uczniowie nie czuli żadnej różnicy temperatur między zaułkami domu imienia wielkiego Salazara Slytherina a wyższymi partiami zamku, co nie zdarzało się zawsze.
Obudziwszy się w pierwszą swoją Wigilię, spędzaną samotnie, bo bez matki, samotnie zapewne, bo bez przyjaciół -zabawne, nigdy nie miał ich zbyt wielu, w rodzinnych okolicach nie odczuwał ich braku, napawając się wręcz samotnością, ale w Hogwarcie, w otoczeniu tylu rówieśników, zaprzyjaźnionych ze sobą za pan brat, czuł się wyalienowany od reszty społeczeństwa uczniowskiego-, również miał chęć udać się zaraz po śniadaniu (a może i przed) na długą, długą wędrówkę. Spodziewał się, że również w Święta Bożego Narodzenia nie zostanie mu udzielona dyspensa od złośliwości i dezaprobaty, jaką częstowali go niektórzy uczniowie. Wyobrażał sobie, że poza bardziej uroczystym śniadaniem w gronie co prawda mniejszym, niż zwykle (spora część uczniów wyjechała do domów, by spędzić ten czas z tak długo nie widzianymi krewnymi) oraz podziwianiem niezłych dekoracji, nie będzie miał nic do roboty.
Chwilę leżał w łóżku, wpatrując się w swój lśniący, zielono-srebrny baldachim, zasłuchany w delikatny dźwięk dzwoneczków, podzwaniających gdzieś na korytarzu, a może i wyżej, oraz spokojne oddechy swoich kolegów, a potem spojrzał na zegarek. Szósta rano? Niemożliwe. Przyjrzał się dokładniej, bo w pokoju nie było wcale jasno. Nie, siódma, źle spojrzał.
Przekręcił się w pościeli, ale stwierdził, że nie chce mu się spać, więc z typowym dla siebie olimpijskim spokojem wstał i ruszył nieco po omacku i na oślep w stronę taboretu przy nogach jego łóżka, na którym ułożył wczoraj w nocy ciuchy.
Nie zdążył zrobić jednego kroku, kiedy rymsnął jak długi, boleśnie uderzając się w czoło o kant łóżka. Od razu zezłościł się i podniósł z niezwykłą energią. Co za ciamajda z niego, ciekawe o co się przewrócił? Jako tako się pozbierał i spojrzał niechętnym wzrokiem w kierunku tego „czegoś”, o co był się nie tak dawno przewrócił. W następnej chwili z trudem powstrzymał opadnięcie szczęki.
Koło łóżka leżał niemały stosik paczek i paczuszek, zapakowanych z wielką starannością i przewiązanych zielono-czerwonymi wstążeczkami. Na końcu każdej wstążeczki przyczepiona była karteczka z życzeniami.
Severus spojrzał spode łba na sąsiednie posłanie, na którym chrapał Malfoy, jak zwykle z rozrzuconymi po całej poduszce włosami, wyglądającymi w mdłym świetle jednej, jedynej świecy po drugiej stronie dormitorium jak tasiemce albo białe dżdżownice, wyłażące mu z głowy. Pokręcił głową, jak zazwyczaj i spojrzał na łóżko po drugiej stronie. Przy obu były również stosiki pakunków, co prawda odrobinę większe, ale rzucało się w oczy, że ten stos, o który tak się potknął, najwyraźniej jest dla niego. Pomyłka była wykluczona, co oznaczało, że po raz pierwszy w swym nie tak krótkim życiu Severus Snape otrzymał prawdziwe prezenty. Tyle, że nie miał pojęcia, kto z grubsza mógłby wpaść na tak szalony pomysł, by ufundować mu aż tyle podarków świątecznych. Nie podejrzewał o to swojej matki, która bardzo go kochając i pragnąc dla niego jak najwięcej szczęścia, cierpiała w każde Święta z niemożności obdarowania go prześlicznymi drobiazgami, ułożonymi w pojemnej, ciepłej skarpecie. Często ledwo starczało jej na zapewnienie im pożywienia przez okrągły miesiąc, bo Tobiasz Snape pod pretekstem bycia panem domu uzurpował sobie przywilej podbierania pieniędzy na życie, które jego żona pieczołowicie przechowywała w glinianej miseczce, inkrustowanej szlachetnym kruszcem we wzory celtyckie. Niechby to były knuty i sykle...ale nie, teraz już i galeony zaczęły masowo znikać z miski; jakże więc myśleć o czymkolwiek, co mieściło się w kategoriach potrzeb materialnych drugiego rzędu? Jeśli tylko mogła, ofiarowywała swemu dziecko coś, co mogła zrobić sama . Najczęściej były to wełniane szale w mało twarzowych kolorach, w lepszych czasach zdarzały się nawet odnowione stare książki...
Pełen chaotycznie przelatujących mu przez głowę myśli, Severus ukląkł przed stosem i chwycił pierwszą paczkę, dosyć dużą. Kiedy ją odpakował, ujrzał połyskujący, najwyraźniej odnowiony mini kociołek do warzenia błyskawicznie małych ilości mikstur. Na jego dnie znajdował się krótki list. Severus ujął w dłoń pergamin i rozpoznał pochyłe, drobne, ale stylowe pismo własnej rodzicielki.
Kochany Severusie,
Minęły prawie cztery miesiące od Twojego wyjazdu. Tęsknię za Tobą. U nas wszystko dobrze, po staremu. Znalazłam pracę w bibliotece i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku. Hogwart od zawsze był dla mnie jak drugi dom, pełen przyjaciół. Teraz możesz już pisać do mnie, do biblioteki, pamiętasz adres, przynajmniej Twój ojciec nie będzie się złościł, że tyle pieniędzy wydajesz na listy.
Severus pokiwał głową i gorzko się uśmiechnął do samego siebie .Taa, jego ojciec kompletnie nie rozumiał praw rządzących magicznym światem i nie usiłował czegokolwiek w celu poprawy uczynić, poprzestając na pustej nienawiści i jakże charakterystycznym zapomnieniu o fakcie, iż nawet gdyby wysyłanie listów ze świata magii było płatne, to niewątpliwie w topnieniu funduszy budżetu rodzinnego miałby zdecydowanie większe zasługi od syna. Kufel piwa kremowego kosztował już dwa i pół sykla. Właścicielka miejscowej gospody była bardzo chytrą kobietą, aczkolwiek wyszła z trafnego założenia, iż bez względu na cenę, piwo przez nią sprzedawane jak i cały szereg innych wyrobów alkoholowych będą cieszyły się po wsze czasy popytem ze strony miejscowych chłopów. Stary Snape był starym bywalcem a małżeństwo z wykształconą czarownicą nie odbiło się na jego nałogu najmniejszą abstynencją, a wręcz przeciwnie.
Wierzę, że uczysz się dobrze i że podoba Ci się w szkole. Bądź grzeczny i uważaj na siebie, nie wdawaj się w bójki. Pisz od czasu do czasu o swej matki.
Całuję,
Mama
P.S. Mam nadzieję, że mój stary kociołek do warzenia przyda Ci się na zajęciach z eliksirów.
Bezwiednie uśmiechając się, zgiął list i wsunął go głęboko pod poszewkę poduszki. Pierwszy list, jaki dostał w Hogwarcie do początku roku szkolnego. Postanowił sobie w duszy, że będzie pisał do matki dwa razy w miesiącu. Westchnąwszy głęboko, wziął w ręce kociołek i mina mu się rozpogodziła. Oczyma wyobraźni widział już różnokolorowe pary, ulatujące znad kociołka, nad którym pochylał się on sam, w jedwabnej szacie, wprawnym okiem fachowca oceniając gęstość mieszaniny…
-E, chłopaki! Snape dostał mini złomowisko żelaza!- jakiś niebywale głośny, świdrujący uszy głos zawrzasnął niemal nad samym uchem Severusa, który, w pierwszym odruchu obronnym gwałtownie cofnął się na klęczkach pod stolik nocny, kurczowo zaciskając palce na trzymanym w nich sprzęcie laboratoryjnym. Tymczasem do jego stosiku dopadł Malfoy, bo to on, w rzeczy samej, śledził chłopca od chwili, gdy ten zajął się matczynym listem, pałając niezmierną ciekawością, co też taka mizerota i biedota jak Severus Snape mogła dostać nad Gwiazdkę; niby nie ubierał się mniej schludnie od innych uczniów ani też nie zachowywał się mniej nieśmiało, uderzająca była może tylko jego mrukliwość i niechęć oraz nieufność do innych, ale poza tym wyglądał i zachowywał się przecież zupełnie normalnie. Jednakowoż, stalowemu jak zamarznięta zimą tafla stawu oku Lucjusza Malfoya, przywykłego do bogactw, zbytków i wachlarzy barw w jego otoczeniu, nie mogły nie umknąć odrapania i ślady działań korników na skrzyni z rzeczami Snape’a, niedopasowana, zszarzała szata i nienowe książki. Chyba jedyną nową rzeczą, jaką posiadał Snape w Hogwarcie, zdaniem Malfoya, była li i jedynie różdżka- piękna, lśniąca, długa i wiotka, zdawać by się mogło, może i najładniejsza różdżka, jaką można było dostać na ulicy Pokątnej. Aż dziw brał kolegów, że mały czarnowłosy ponurak wcale nie pali się do korzystania z tak pięknego przedmiotu, za to najwyraźniej mnóstwo satysfakcji sprawia mu grzebanie się w maziach i eliksirach, warzonych w starym, zmatowiałym kociołku, ustawionym na trójnogu z wykrzywioną jedną nóżką. Lucjusz, jako człowiek jeszcze bardzo młody, nawykły do wielu spraw dorosłego życia, nie mógł pomieścić w głowie, jakim cudem czarodziej może być aż tak dziwaczny i tak gardzić jedynym luksusem, jaki miał, przedkładając ponad niego zardzewiałe niemalże rupiecie jakby ze strychu starożytnego rodu. Jednocześnie zaś intrygował go ten tajemniczy chłopiec i w głębi duszy, choć nigdy w życiu przed samym sobą nawet by się do tego nie przyznał, zależało mu na zapoznaniu się bliżej z pełnym sekretów kolegą z dormitorium. Jednakże, w otoczeniu kolegów, posuwał się do najgorszych drwin i kpin, gdyż nie wypadało mu, w jego mniemaniu oczywiście, nagle wyskakiwać z przyjaźnią do takiego ponuraka, odtrąconego przez gro klasy.
Tymczasem, Severus zdążył opanować odruch ucieczki i, sprężywszy się wypuścił cenny przedmiot z rąk i rzucił się na Lucjusza nim zdążył się chwilę zastanowić, przytłaczając go do podłogi.
Przez kilka chwil mocowali się, sapiąc i warcząc na siebie jak dwa psiaki, wypuszczone po długiej przerwie na podwórzec, ale rychło dwóch czy trzech kolegów Lucjusza oprzytomniało i w mig odciągnęło Severusa od niego. Na jego znak zostawili go w porządku, darując mu wciry, jakie serwowali każdemu, kto odważył się wdać w bójkę lub zwykłą przepychankę z ich wodzem.
Dysząc, patrząc na siebie z błyskiem oczu, klęczeli, Lucjusz koło łóżka Snape’a, a jego właściciel-koło szafki nocnej. Przez parę sekund można było mieć wrażenie, że konflikt wisi jeszcze w powietrzu, podobnie jak i jakieś ostre, złośliwe słowa, ale ku wielkiemu zdziwieniu towarzyszy Malfoy’a, nic takiego nie nastąpiło; przeciwnie, Malfoy wstał, otrzepał szatę i dłonie a potem, nie mogąc się widocznie powstrzymać leciutko uniósł głowę i zaczął:
- Gdyby nie to, że uważam cię za coś odrobinę ciekawszego niż te wszystkie łazęgi, które dominują w Gryffindorze, niż zwykłe gbury i szlachetne, bogate mruki, które trafiają tu, oberwałoby ci się o wiele mocniej.
Severus wstał, ustawił porządnie kociołek w rogu pod łóżkiem, poskładał papiery z rozpakowanego prezentu i unicestwił je machnięciem różdżki. Dopiero wtedy podniósł wzrok na chłopaka, którego nie tak dawno temu okładał pięściami, nie brutalnie, to fakt, ale zadarł z nim. W jego oczach błyszczała jeszcze uraza, ale stał, spokojnie jak u dyrektora, wyprostowany jak na apelu oficjalnym.
- Nie chciałbym, żebyśmy żyli w wiecznej niezgodzie.- z tymi słowy Malfoy przekroczył dostojnym krokiem stos prezentów, dzielący ich jak Rubikon, i wyciągnął bladą dłoń w kierunku Severusa.
Wyglądali niby śmiesznie, ale z drugiej strony poważnie: wyniosły z natury Lucjusz Malfoy z wyciągniętą pojednawczo, subtelnie lśniącą dłonią w kierunku bladego, z rozpalonymi oczyma, czarnowłosego, nieufnego i pełnego zawiłości Severusa Snape’a.
Scena ta w umysłach gorylowatych Ślizgonów, stojących z nieco nietwarzowo rozdziawionymi gębami murem zwartym i szczelnym za Malfoy’em, obserwowała tych dwoje w milczeniu pełnym nabożnego szacunku. Jeden z nich ochłonął najszybciej i nagle zaczął się strasznie głośno, zimno i piskliwie śmiać...jednak śmiech mu uwiązł w gardle, gdy Severus drgnął i szybko, ale bardzo, bardzo mocno uścisnął dłoń lidera domu imienia Salazara Slytherina, z taką samą powagę, jak on sam. W tym momencie nie tylko dla nich, ale także dla Severusa stało się jasne, że ten uścisk coś zmienia. W jego przeświadczeniu była to najlepsza droga, jaką mógł w tej chwili wybrać: odmowa udzielona królewskiemu Malfoyowi mogła przyczynić się do pogorszenia jego sytuacji, a tego, jakkolwiek nie żyło mu się dotąd wcale najgorzej, nie chciał, poza tym, miał nieodparte wrażenie, że chyba ktoś tu komuś proponuje przyjaźń, a była ta wartość na tyle rzadkim gościem w jego życiu, że nawet w postaci Lucjusza Malfoy’a nie odstręczała go na tyle, by ją wyrzucić za próg. Nie wiedział, że ta decyzja podjęta została także na bardziej długoterminową przyszłość niż w danej chwili sobie wyobrażał.

Komentarze:


Adolescentia
Piątek, 23 Lutego, 2007, 21:26

Sama przyjemność komentować takie opowiadania :] I warto było tak długo czekać na kolejny rozdział. Wprost go pochłonełam i wzruszyłam się na dodatek.

Cieszę się, że pokazujesz Severusa w innym świetle. W książce głównie znamy go jako gbura i złośliwca, ale mało kto się zastanawiał dlaczego takim jest. Wielcy ludzie zawsze mieli pod górkę, trudne dzieciństwo, wyobcowanie - a Snape z całą pewnością był wielkim czarodziejem, Mistrzem Eliksirów. Zastanawia mnie dlaczego jego matka nie opuściła swojego męża, a ojca Snape'a - z miłośći czy strachu?? A może coś więcej??

PS od kogo były pozostałe prezenty??

Pozdrawiam serdecznie

 


EMMA
Sobota, 24 Lutego, 2007, 11:07

Fantastyczna notka bardzo lubię komentować twoje opowiadania super że ukazujesz Snapa w zupełnie innym świetle a POMYSŁ JEST NA WYBITNY

 


Juliette Chang(Padma Patil)
Sobota, 24 Lutego, 2007, 12:03

Meg świetna notka!!! To niesamowite jak ujmujesz charakter Snape'a! Wstawiam W:D!
I mam głęboką nadzieję, że kolejne notki będą tak samo albo i bardziej wspaniałe:)!

 


Melisha ( Lily & James )
Sobota, 24 Lutego, 2007, 12:56

Zgadzam się z Juliette :) W Twoim opowiadaniu błędy się nie liczą :) Sama treść odciąga od nich i zostawia je same :) Nikt ich nie dostrzega i dobrze :) Twoja zdolność pisania wygrywa nad błędami tego świata :) Wiesz , co bym postawiła :)

 


matix
Sobota, 24 Lutego, 2007, 15:40

Nie no Meg ty toi jesteś świetna pisarką tylko obawiam sie ze na kolejną zcęśc bezdiemy znów musieli czekac panad miesiac.
Ale oczywiscie wystawiam WWWWWWWWWWWWWWW+++++++++

 


artur
Niedziela, 25 Lutego, 2007, 08:58

troche za długie

 


Vingag(dział Lockharta)
Niedziela, 25 Lutego, 2007, 09:46

Świetne, naprawdę super... czytam z zapartym tchem- nie zasługujesz na W, bo to za nisko jak na taką notkę:)

 


Lilly Sharlott (Grrr...)
Niedziela, 25 Lutego, 2007, 17:31

W, bo tak długie, że mnie oczy bolą...

 


..
Środa, 28 Lutego, 2007, 18:11

pisz czesciej:)

 


marks
Czwartek, 01 Marca, 2007, 16:13

Ekstra notka!!!!!!!!!!!! ale jakbyś mogła postaraj się częściej. Ale jest super!!!

 


Adolescentia
Sobota, 03 Marca, 2007, 20:23

Ja mam nietypową prośbę - lepiej pisać rzadziej ale tak wspaniale, niż częściej a gorzej. Więc pisz nadal w takich samych odstępach czasowych;)

Pozdrawiam wszystkich

 


Luna Lovegood (Lavender i Lily)
Sobota, 31 Maja, 2008, 18:57

:D

Buźka wyraża więcej niż tysiąc słów!

 
Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki