Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Witajcie w sierpniu! Bardzo dziękuję za komentarze. Mam nadzieję, że w tej notce Pauliina i sQwerty odnajądą odpowiedź na pytania Pozdrawiam!
____________________________________
Severus Snape siedział na swoim łóżku, w swoim odnowionym pokoju, podczas gdy za oknem widać było strugi ponurego deszczu. Zbliżał się wieczór: ojca nie było w domu, wyszedł do gospody, ale wg matki przez cały ten rok, który Severus spędził w Hogwarcie, ojciec pił coraz mniej. Być może, nieobecność syna, który doprowadzał go do szału swoimi magicznymi zdolnościami, sprawiła, że się wyciszył.
Severus bawił się różdżką i rozmyślał. Spotkanie z matką uświadomiło mu, że w jego sercu, gdzieś na dnie, kryła się przez całe te dziesięć miesięcy tęsknota, która wybuchła z całą mocą i akompaniamentem wzruszenia w chwili ich spotkania na dworcu. O ile szkoła i dom, w którym żył, nauczyły go, by się nie rozklejać i kryć uczucia, błędem byłoby twierdzenie, że spowodowało to tych uczuć zniknięcie. Może i należał do najbardziej wrażliwych, ale nie był też głazem, choć przybyło mu sporo pewności siebie i samodzielności oraz odporności psychicznej od chwili przekroczenia progu zamku. Swój niezwykły wybuch uczuć tłumaczył sobie pierwszym tak długim rozstaniem z matką, której sporo zawdzięczał, choć może nie zawsze był tego świadom, a także młodym wiekiem. Jego osobowość pełna była skomplikowanych, poplątanych uczuć: był niezwykłym chłopcem, a z jakich przyczyn, to już każdy dorabiał sobie inną ideologie, choć jedna rzecz była wspólna: tajemnicza skorupa i hardość oraz nieufność. Był zamknięty w sobie, sprawiał wrażenie zbyt dorosłego, to przyciągnęło do niego samego Toma Riddle’a, z którym łączyła go dziwna więź: z jednej strony czuł lekki lęk na myśl o konsekwencjach połączonych z ich umową, a z drugiej-szalone podekscytowanie.
Sam nie bardzo wiedział, co myśleć o Hogwarcie: to była pierwsza jego noc poza zamkiem od tak wielu dni, ale matka miała chyba rację: nowy wystrój pokoju musiał przypominać mu jego dormitorium, bo jakoś czuł się tak, jak gdyby to nie on wrócił do matki, do domu, tylko matka przyjechała do niego, do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Myślał nad tym, co od niej usłyszał: o słowach na temat najczęśliwszych lat życia, jakimi były lata edukacji w Hogwarcie. Podświadomie czuł, że zmierza jej śladami, że Hogwart wbrew temu, co ukazywał po sobie, także traktuje jako dom, nie raz lepszy od tego. Dochodził do wniosku, że gdyby nie matka, nie miałby po co tu wracać: niektórzy mówili, że jego rodzina jest patologiczna, a on podchwycił ten zwrot i zgadzał się z nim, z wyłączeniem matki z obrębu rodziny: za wszystko, co złe, obwiniał ojca, i vice versa zresztą. Jego matka miała już tak dość związku z Tobiaszem Snapem, że coraz częściej mówiła o sobie Eileen Prince, choć nigdy nie było mowy o rozwodzie czy zwykłemu zostawieniu ojca, rzuceniu w diabły tej wsi i jej stereotypów: Severus wiedział, dlaczego, mimo że matka nigdy o tym nie rozmawiała z nim: nie chciała wyjeżdżać, bo wychodziła z założenia, że walczy o dobro syna. Nie chciała rozbijać rodziny, choć on sam nie raz i nie dwa uważał, że taka rodzina jest gorsza niż żadna, ale szanował jej decyzje: może to dlatego, że sposób, w jaki okazywała mu swoja miłość i troskę o niego, rodziły się w nim uczucia w pobliżu matki, i zrodziły się w nim po zobaczeniu jej na peronie.
Myślał też o Tomie, niby go nie lubił ale coś jednak ciągnęło go do tego chłopaka: myślał, co on teraz robi i gdzie jest, podobno miał wrócić do sierocińca. Stanęła mu przed oczyma jego ładna ale drwiąca twarz i nagle, nie wiedzieć czemu, przyszło mu do głowy, że Tom nie zaakceptowałby takiego napływu uczuć…czy Tom śmiałby się z jego tęsknoty? Może nie, skoro sam nie miał rodziców, a może tak, skoro wymagał od niech takiej odporności i powtarzał, że mając wszystko do stracenia, nie może im na niczym ani na nikim zależeć. Rozmyślania przerwała mu matka.
-Severusie, nie jesteś głodny? – zapytała, wchodząc do jego pokoju i uśmiechając się słabo. –Nasza nieoceniona sąsiadka przyniosła nam trochę świeżego ciasta z malinami, może zjadłbyś kawałek?
Potrząsnął głową.
- Od kiedy przyjechałeś, siedzisz tu sam od kilku godzin…wszystko w porządku?
- Tak, wszystko w porządku.- odparł, spoglądając na nią. Eileen usiadła koło niego i powiedziała:
- Nie zamierzasz opowiedzieć mi niczego o tym, jak było w szkole?
Snape spuścił głowę i wzruszył ramionami.
- Dziwny jesteś, tak się cieszyłeś z powrotu a teraz masz minę jak chmura gradowa. Coś się stało? O co chodzi, nie podoba ci się twój pokój?
- Podoba mi się, wszystko w porządku…po prostu…jestem trochę zmęczony.
Sam nie wiedział, skąd w nim takie nagłe ochłodzenie…czyżby to myśl o Riddle’u…?
- Opowiesz mi o Hogwarcie?- zapytała, siadając koło niego i obejmując go ramieniem. –Dużo się tam zmieniło?
- Nie…raczej nie.- odpowiedział. –Było fajnie, sporo się nauczyłem i poznałem kolegów.
- Tak? To dobrze…- uśmiechnęła się i pocałowała go w czubek głowy. – Mili ci koledzy?
- Mamo!- zawołał z rozdrażnieniem, odsuwając się od niej: działo się z nim coś dziwnego, zupełnie tak, jakby wstąpił w jego ciało inny duch. Spojrzał na matkę i choć nie wyglądała na zasmuconą, to widział coś w jej uważnym spojrzeniu, co mu się nie spodobało. –Ja…przepraszam.- bąknął, zawstydzony i poważnie zaniepokojony. –Sam nie wie m, dlaczego to powiedziałem…zaraz zejdę…zjem ciasto…i zagramy w gargulki, dobrze?- powiedział prawie że błagalnie, zaciskając zęby i próbując się opanować. Matka pokiwała głową i bez słowa opuściła pokój a Snape opadł na poduszkę, myśląc gorączkowo…
Komentarze:
Pauliina Niedziela, 05 Sierpnia, 2007, 06:45
Ciekawa notka. Trochę tajemnicza, ale bardzo ciekawa. W interesujący sposób opisałaś jego rozmyślania. Oby tak dalej .
hmmmm juz sama nie wiem co myslec...Jesli chcesz szczerego komentarza to wydaje mie sie <teraz dopiero to spostrzeglam> ze jakby nawiazujesz do Toma Riddle'a. Ale nie wiem...Bo on tez mial takie trudne dziecinstwo i o tych rodzicach...Oj na prawde juz nie wiem. Bo wydaje mi sie ze Snape jeszcze dorosly mial pretensje i wogle ale mimo to zdaje mie sie ze dobrze piszesz bo moze dopiero pozniej cos sie wydarzylo <w 7 klasie?> bo jeszcze na podreczniku 6 klasy pisal o sobie jako Ksiaze Polkrwi..No ale nocia ciekawa i mile sie czyta. Zsumujac: niekulawa
Bardzo ciekawa notka. Jak zwykle mi sie podobała
No i zgadzam się z Pauliną. Naprawdę ciekawie opisane przemyślenia
Daria Poniedziałek, 13 Sierpnia, 2007, 16:39
Masz talent i powinnaś go rozwijać ( a trzeba wiedzieć że mnie trudno zadowolić ) tylko wydaje mi się, że nadużywasz przymiotników, za często dodajesz '' i ''. Nie szukam błędów merytorycznych, to ty piszesz pamietnik, dlatego książka jest nieważna.
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Niedziela, 01 Czerwca, 2008, 21:11
Notka taka tajemicza, ale jak zwykle wciągająca. Nie mam już naprawdę co pisać, słów mi brak..
Notka ciekawa, tajemnicza,podniecająca.
Masz wielki talent, dlatego powinnaś pisać własne książki...
Czyta się w wielkim napięciu, we wzruszeniu, smutku, rozterce, czy po prostu strachu.
Uważaj jedynie w swoich notkach na błędy, które gdzieniegdzie ukrywają się pod szatą napięcia...
Ale nie przejmuj się tym za bardzo!
Mogę siedzieć przed monitorem godzinami, nie mogę się oderwać, nawet dla jakieś przyjemności...