Myślodsiewna Severusa Snape'a Prowadzi asystentka Snape'a Meg
Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!
Kochani!Przede wszystkim bardzo przepraszam, że kazałam na siebie czekać tak długo. Natchnienie jednak wróciło i mam przyjemność zostawić Was z 21 wspomnieniem...w nadziei, że jeszcze ktoś tu zagląda i że przez pewne okoliczności nie straciłam wiernych fanów To tyle na dzis, zapraszam też do pamiętnika Dracona. Pozdrawiam!
@@@@
Tłumy, tłumy, tłumy…nie ma to jak pierwszy dzień szkoły…-westchnął Severus, taszcząc swój kufer po zalanym deszczem peronie. Wiedział, że nie uniknie czyszczenia go choćby nie wiem co, więc z góry machnął ręką na przenoszenie kufra na bucie czy też owijanie go folią, jak to zrobił jeden z uczniów Hufflepuffu w okularach o niewiarygodnie dużych szkłach.
Pogoda była parszywa. Lało nieprzerwanie od dwudziestu dni a na dodatek wszędzie unosiła się lepka, szara mgła niczym w dzielnicy przemysłowej. Severus wlókł się wzdłuż pociągu, wypatrując kątem oka znajomych twarzy, ale póki co, nikogo nie ujrzał, nikt go nie zawołał. Nie, to nie, pomyślał z niechęcią, wzruszając ramionami i strząsając z nich tym samym sporą ilość kropel. Miał na sobie płaszcz przeciwdeszczowy, mimo że był zdania, iż i tak wyschnie w nagrzanym pociągu podczas długiej podróży do Hogwartu, ale nie chciał robić matce przykrości. Teraz rozumiał, w czym tkwiła istota: było mu naprawdę cieplej aniżeli tym, którzy płaszczy nie mieli, nie wspominając już o suchości. Wreszcie nagle ktoś zawołał go:
-Hej, ty!
Odwrócił się z cieniem nadziei, że to Lucjusz, którego ,jak dotąd, nie było na peronie (pewnie i tak siedziałby w pociągu miast moknąć ale Severus był pierwszym hogwartczykiem na Kings Cross tego dnia i jeszcze go nie spotkał), ale nadzieja zachichotała złośliwie i, okręcając się na pięcie w szatańskim piruecie, znikła w mrocznych oparach.
Trzy metry od niego stały cztery postaci w barwnych pelerynach: zielonej, żółtej i brązowej oraz czerwonej. Postać ukryta pod zieloną przemówiła głosem, w którym tkwiła zamaskowana ironia:
-Cóż za twarzowy kostium, Snape!
-Nawzajem, James.- odparł z niedbałym znudzeniem Severus, szybkim wzrokiem omiatając garderobę Gryfona.- Mi przynajmniej nie wystaje żaden ogon…
Przy wtórze tłumionych pisków postaci w czerwonej pelerynie James próbował obejrzeć się do tyłu, co skończyło się nie najefektowniejszą wywrotką. Siedząc w kałuży, zaciskał ze złości pięści w kierunku Severusa, który patrzył na niego spokojnie, a gdy zwrócił się z oburzeniem w stronę przyjaciół: -Syriuszu, Remus, zróbcie coś!- Severus tylko odskoczył, machając dłońmi.
-Nie moja wina, że jesteś fajtłapą.- rzucił ku niemu drwiąco a potem , skuszony zabawnym widokiem sznureczka, wystającego spod rozkraczonych nóg chłopaka, dodał szyderczo: -Współczuję ci,…mieć ogon i to w dodatku mokry…
Odwrócił się by odejść ale James poderwał się z wściekłym rykiem i skoczył na niego, chcąc go przewrócić także, ale wtem jakaś silna dłoń rozdzieliła ich i popchnęła Severusa prosto na wagon. James potoczył się zaś do tyłu i wpadł w Syriusza i Remusa.
Severus oderwał się od zalanego deszczem wagonu i, przecierając oczy, spojrzał na groźną postać w mundurze.
-Co to za przepychanki na peronie? Lepiej wsiadajcie, póki pora! Marsz do środka!- zawołała postać donośnym głosem . Gryfoni i Ślizgon wymienili się więc tylko pełnymi nienawiści spojrzeniami i tamci pierwsi odeszli w drugą stronę a Severus, poprawiwszy szybko kurtkę, prychnął pod nosem i schylił się po kufer gdy wtem usłyszał nad sobą niedbałe:
-Gardzę tchórzami, którzy atakują od tyłu.
Spokojnie wyprostował się i spojrzał na tego, kto stał tuż za nim, w białej, eleganckiej pelerynie, spod której wystawały dość długie, blond włosy … poskręcane w loki. Siląc się na powagę i czując, że humor, nadwyrężony pogodą i utarczką z gryfonami, mu wraca, powiedział na to:
-Ahoj, panno Malfoy. Czy możesz mi powiedzieć, co ci odbiło?
-A co konkretnie masz na myśli?- zapytał ciekawie Lucjusz, a gdy Snape bez słowa wskazał brodą jego oryginalną fryzurę, wyjaśnił niedbale, zupełnie jakby mówił o śniadaniu:
-Ach, to… to tylko corpus delicti na moja siłę charakteru.
-I na to, że potrafisz powiedzieć bez błędnego akcentu dwa słowa po łacinie.- dorzucił podobnym głosem Snape, ale Lucjusz musiał chyba wyczuć w jego tonie nutę sarkazmu, bo, roztrzepawszy sobie wdzięcznie dłonią włosy pod szerokim kapturem zaproponował, pogodnie patrząc w niebo:
-Może wejdziemy do pociągu? Tam ci to wyjaśnię.
-Możemy.- czarnowłosy Ślizgon wzruszył ramionami i ruszył wzdłuż wagonu do najbliższego wejścia, ciągnąc za sobą kufer. –Ty swój masz w pociągu?- raczej stwierdził niż zapytał, ale Lucjusz nie zdołał odpowiedzieć, bo wtem grupka okutanych w kolorowe peleryny ludzi na wprost nich ryknęła homeryckim śmiechem, omal nie wpadając na siebie i na tory. Zataczali się i ocierali łzy najwyraźniej na widok młodego Malfoya; część z nich gwizdała, aż nagle któryś zawołał piskliwie:
-Te, Malfoy, zamierzasz trzymać w tej szopie miotły?
Eksplozja śmiechu zagłuszyła gwizd ekspresu. Lucjusz bardzo się zdenerwował: uniósłszy lekko głowę (Snape dałby sobie uciąć dłoń, że jego twarz leciutko się zaróżowiła), natarł na grupę prześmiewców, tarasujących wejście do pociągu ale efekt tego był taki, że zdarto mu kaptur z głowy, by móc podziwiać jego włosy w pełnej krasie.
Severus wrósł nieomal w ziemię. Całokształt wyglądu Lucjusza był niezwykle komiczny: nawet Severus musiał przyznać, że ubaw można z tego było mieć niezły; zafascynowany tym, jakich czarów musiał użyć jego kolega, by zafundować sobie tak wzburzony, poskręcany fryz, nie ruszył się z miejsca, by mu pomóc.
Lucjusz szamotał się beznadziejnie, podczas gdy rozochocona grupa zaczęła przepychać się, by dotknąć jego eleganckich loków, choć bronił im tego, jak mógł i pewnie długo trwałaby ta maskarada, gdyby nie gruby strażnik, który wypadł z zablokowanego przejścia wprost na dokazujących uczniów i z rykiem wściekłości jął ich rozdzielać, wołając ostro:
-Co jest, nie słyszeliście gwizdka? Co niektórym przydałoby się chyba niezabranie ich do szkoły, może wtedy nauczyliby się dobrego wychowania! Co to za przepychanki? Ty, lokowany, odsuń no się!- wrzasnął na Lucjusza, przymierzającego się do odwetu na najbliższym uczniu, i wywołał tym następną salwę śmiechu. Lucjusz rzucił strażnikowi nienawistne spojrzenie i, cofnąwszy się gwałtownie o jeden duży krok, potknął się o czyjś kufer i przewrócił się, boleśnie uderzając głową w zabłocony peron. Jego porażka była wręcz przeciwnie, wstał, starł dłońmi błoto z płaszcza, założył brudne, poczochrane, mokre włosy za ucho (leciały mu na oczy) i z godnością wrócił do Severusa. Potem obaj chwycili bez słów kufer Severusa i ruszyli do pociągu, by nie narazić się wyprowadzonemu z równowagi strażnikowi.
Severus postanowił przerwać milczenie dopiero na znak Lucjusza. Póki co, czuł, że przyjaciel nie jest w najlepszym nastroju chociaż sam był sobie poniekąd winien.
Po wejściu do pociągu od razu udali się w lewo. Na samym końcu wagonu znajdował się prawie pusty przedział i tylko moc papierków po cukierkach, kilka zwiniętych płaszczy i kufry na półce świadczyły o tym, że przedział posiada lokatorów, którzy tymczasowo są nieobecni. Wtaszczywszy do środka swój kufer a następnie upchnąwszy go na półce, Severus zajął miejsce na kanapie naprzeciwko Lucjusza, który opadł na swoje miejsce prawie bez sił i uparcie unikał podnoszenia wzroku. Severus obserwował więc, jak w kompletnym milczeniu zsunął płaszcz, wyżął go za oknem, a następnie wyciągnął z bocznej kieszeni długiej, świetnie skrojonej, oliwkowej szaty, różdżkę i za jej pomocą usunął plamy błota. Potem również przy jej pomocy oczyścił i osuszył sobie twarz i włosy. Wreszcie, z westchnieniem schowawszy różdżkę, podniósł głowę i spojrzał na Severusa.
Ten przez chwilę milczał a potem, ledwo powstrzymując się od złośliwego uśmiechu, dodał w miarę normalnym tonem (wiedząc, że tylko chłodny dystans i ironia przywrócą Malfoyowi jego tupet):
-Więc powiesz mi teraz, na co ci było to pseudoafro, oczywiście oprócz niekłamanej niechęci wzbudzenia sensacji?
-Zakład.- mruknął z odcieniem urazy Lucjusz a potem, odchrząknąwszy i zobaczywszy we wzroku Snape’a kpinę, swoim zwyczajem uniósł głowę i dorzucił już z większą pewnością siebie: -W wakacje spotkałem się z Narcyzą. Akurat przyjechał do niej jej kuzyn, burżujski bufon w atłasowej szacie we wzorki celtyckie, Ditmar. Koleś nie był zbytnio przyjacielski, a jego poczucie humoru denerwowało nawet Narcyzę; poza tym, zaczynał mnie zaczepiać i prowokować a kiedy zaczął się ze mnie nabijać i wygadywać różne bzdury, zarzucając mi brak polotu i rozpieszczenie, stwierdził, że nie jestem prawdziwym mężczyzną, bo nie lubię pojedynków. Dobra, nie lubię, bo z byle kim się pojedynkować nie zamierzam, ja na to, na co ten cały Ditmar, że na pewno nie zrobiłbym tego.- wskazał dłonią włosy i kontynuował.- Na co ja się zgodziłem.- wbił się w oparcie fotela i spojrzał na Snape’a.
-Ten Ditmar skąd jest?- zapytał krótko Snape.
-Z Monachium. W tym roku przychodzi do Hogwartu. Był tam wśród tych, co się nabijali.
Severus nie mógł powstrzymać swego zdumienia i błyskawicznie przerobił je na kpinki, które dobrze działały na kumpla.
-Daję słowo, że cię nie poznaję… dosłownie i w przenośni. A teraz serio, jakim cudem dałeś się zrobić w konia takiemu pierwszakowi? Przyjąłeś od niego zakład? Co ci odwaliło, stary?
-Nie wiem! Po prostu zrobiłem to, bo nie pozwolę, żeby nawet jakiś Niemczyk wyzywał mnie od ciap itd.- burknął, z pasją odgarniając loki.
-Czy naprawdę chodziło ci tylko o Ditmara?- Snape uniósł brwi, ale zaraz urwał, bo drzwi przedziału otwarły się i stanęła w nich dość niewysoka blondynka w niebieskiej szacie, z włosami upiętymi elegancko klamrą, zdobioną w kwiatki. Lucjusz na jej widok poderwał się ze swego miejsca i wyprężył się jak strzała, na co Snape musiał odwrócić wzrok, by ukryć rozbawienie. Nie zrażony tym Lucjusz spojrzał z góry na blondynkę a ona uniosła bardzo wysoko cieniutkie jak nić brwi. Kąciki jej ust drgnęły lekko, gdy odezwała się:
-Wyglądasz rewelacyjnie, Lucjuszu.
-Dziękuję.- odpowiedział Lucjusz zupełnie jakby stał przed nim dyrektor szkoły, nie zaś zwykła, choć dość ładna jedenastolatka.
-Zupełnie nie mogłam uwierzyć Ditmarowi, gdy przyszedł i powiedział mi, że faktycznie zrobiłeś to, o co cię poprosił. Naprawdę nie sądziłam, że jesteś aż tak podatny na głupie gadanie głupiego pierwszaka, ale myliłam się, jak widać.
Przy słowie „widać” dziewczyna spojrzała wymownie na sploty Lucjusza, przeniosła wzrok na jego minę a potem oboje wybuchli niekontrolowanym, niespodziewanym śmiechem. Severus doszedł do wniosku, że jego ochotę do śmiechu wystarczająco zaspokoi ironiczny uśmiech oraz przesycona przyjacielskością z domieszką sarkazmu porada:
-No, to może w końcu przywrócimy ci dawny wygląd, panno Malfoy?
Śmiejąca się Narcyza oraz rozśmieszony samym sobą (o, losie…) Lucjusz zgodzili się i już po kilku sekundach dzięki wydatnej pomocy różdżki Narcyzy chłopak ukazał się im w swej zwyczajnej jak dotąd fryzurze: prostych jak druty włosach, zarzuconych arystokratycznie na plecy. Nadeszli po chwili Tom Riddle i jeszcze jeden starszy rocznikiem Ślizgon bardzo żałowali szybkiej przemiany, ale oceniając po wypowiedziach uczniów, zgodnie zagłosowali za aprobatą krótkotrwałego istnienia loków na głowie młodego Malfoya jak i obmyśleniu zemsty na wrednym pierwszoroczniaku, którego zachowanie wedle Narcyzy było „kopaniem leżącego”. Tak czy siak, cała paczka dojechała do Hogwartu w znakomitych humorach i nawet złośliwe komentarze podczas uczty i po niej nie zmieniły tego, iż Lucjusz na dobre oswoił się z wynikiem zakładu jako doskonałą anegdotą, którą obiecał, w myśl słów powiedzianych Severusowi nocą po powrocie do dormitorium, zachować dla potomnych.
Komentarze:
anonim Piątek, 16 Listopada, 2007, 13:39
swietna ciesze sie ze wrociła Ci wena czekam na kolejną
Ala Piątek, 16 Listopada, 2007, 14:05
opłaciło się czekanie
mam nadzieję, że wkrótce pojawi się kolejna notka
Pauliina Sobota, 17 Listopada, 2007, 15:16
Ala ma rację, opłaciło się czekać na tą notkę. Jest chyba najlepsza ze wszystkich dotychczasowych. Jak to dobrze, że ta wena ci wróciła ze zdwojoną siłą. Już się nie mogę doczekać następnej notki. Bardzo mi się podobała potyczka z Jamesem . No i oczywiście nic nie pobije Lucjusza z lokami .
PS. Dzięki za info o notce
zuzia Sobota, 17 Listopada, 2007, 20:56
super notka moja pierwsza przeczytana w myslodsiewni ale zajebi*** papa czekam na nastepna
Emisia Środa, 21 Listopada, 2007, 22:01
No nareszcie! Notka jak zwykle trzyma swój klimacik. Rzeczywiście masz fajne pomysły. Jednak wolę jak piszesz o wydarzeniach, które przytrafiają się bezpośrednio Severusowi, ale ta jest też dobra
Hmm... może zareklamuj się w innych pamiętnikach? Ten naprawdę warto czytać, bo nie jest to płytkie pisemko jak w większości przypadków ;)
Martens Niedziela, 25 Listopada, 2007, 12:36
Powrót po niemalże dwóch miesiącach! Jupi!!!
Ja jestem jedną z tych osób, które nie dają koment, ale czytają. Stwierdziłam, że napiszę, żebyś wiedziała, że masz dla kogo pisać. Świetna notka! No i znowu oczekiwanie na następną...
nie zadóżo pisania co ?????????
mi by sie nie chciało tyle pisać XD
więc pewnie masz 6 z polskiego
jak tak szybko piszesz i czytasz to zagraj na www.incu.pl
pozdrwienia
Tajemnicza-) Sobota, 16 Lutego, 2008, 21:48
Chętnie czytam i czytać będę…………..dzięki Tobie zawsze mam co robić love Snep
Tajemnicza-) Sobota, 16 Lutego, 2008, 23:47
troszke za długie..................oczy bolą napisz krótkie ale............proszę-)
Figielek :) Niedziela, 17 Lutego, 2008, 15:18
super nota! Tylko trochę długa, ale to nie ważne. Liczy się treść!
Figielek :) Niedziela, 17 Lutego, 2008, 15:26
Tak, to ja! Dziewczyna z którą chodzisz do klasy i jest twoją przyjaciółką! XD
natka_pietruszki Piątek, 28 Marca, 2008, 17:01
wiesz co w tej notce wspomniałas, że Narcyza ma 11 lat, ale za to w innych notkach nie pisałaś, żeby chodziła z Severusem na zajęcia dla pierwszoroczniaków....mi sie wydaje,że Narcyza jest troche starsza
ale tak to notka jest w porządku :]
Luna Lovegood (Lavender i Lily) Poniedziałek, 02 Czerwca, 2008, 13:40
Sophie Rose Środa, 02 Maja, 2012, 17:54
Super nota, bardzo długa i takie mi się podobają.
Wszyscy narzekają, że oczy bolą, a ja czytam po kilka na raz i nie mogę się powstrzymać...
Nie wyobrażam sobie Lucjusza w lokach, dobrze, że Severus umie opanować śmiech...