Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Myślodsiewna Severusa Snape'a
Prowadzi asystentka Snape'a Meg


Dzięki wybitnej znajomości czarów uzyskałam dostęp do osobistej myślodsiewni Mistrza Eliksirów. Teraz będziemy mieli pełen wgląd w jego wspomnienia z młodości, a także z lat późniejszych... poznamy też jego osobiste przemyślenia, kłopoty i problemy, troski i radości bez potrzeby odwoływania się do legilimencji. Zapraszam serdecznie do lektury ściśle tajnych odbić duszy profesora Severusa Snape’a!

[ Powrót ]

Wtorek, 22 Lipca, 2008, 10:35

Wspomnienie 45.

Bardzo dziękuję za tyle miłych słów :-) Mam nadzieję, że choć w części na nie zasłużyłam. Silver, ano taki przeskok, bowiem jest to myślodsiewnia i czasem mogę zaniedbać kolejność oraz chronologię :) Zrobiłam go po to, aby symbolicznie zakończyć na pewien czas wspomnienia z dorosłości, aby ukazać przełomową rolę wspomnienia ze spotkania z Lilly po latach.
Tyle na dziś, miłego czytania, zapraszam do Dracona i do zobaczenia z powrotem w sobotę wieczorem! :)


***

-Nie ma to jak być po owutemach!- Lucjusz przeciągnął się wygodnie i podszedł do owalnego, dębowego stołu, wypolerowanego do iście czarodziejskiego połysku. Nad nim wisiał jeden z dwu znajdujących się w pokoju żyrandoli, budzący zapewne u wielu gości pani Hazel Malfoy zachwyt nad precyzją upięcia kryształowo - perłowych wisiorków oraz emanującym z nich niemal arystokratycznym urokiem.
W ogóle cały pokój zdawał się tchnąć czymś trochę mistycznym, a trochę tajemniczym; Severus zastanawiał się właśnie, czy to zasługa wystroju, czy też może charakteru mieszkańców tego domu i nastroju w nim panującego, gdy cichy szelest materiału odwrócił jego uwagę od detali wnętrza.
Przed nimi stanęła kobieta, odziana w długą, beżową szatę z jakiejś sztywnej lecz wyglądającej na drogą tkaniny. Kolor stroju harmonizował idealnie z jej kasztanowymi włosami, przetykanymi tu i ówdzie pasemkami siwizny.
Na jej pociągłej, szczupłej twarzy nie malował się żaden wyraz, w kącikach wąskich, mlecznoróżowych ust nie czaił się ani jeden przyjemny uśmiech a w oczach, połyskujących w świetle lampy niczym dwa czarne diamenty, na próżno by szukać jakiegokolwiek głębszego uczucia. Przeciętnemu obserwatorowi przypominałaby z pewnością wyzutą z czułości kłodę hebanu , pomyślał Severus, czujnie spoglądając na jej twarz. Jest jednak w niej coś takiego, co każe sądzić, iż pierwsze wrażenie jest bardzo, bardzo mylne.
-Witaj, Lucjuszu… wybacz, że kazałam tak długo na siebie czekać.- to mówiąc, kobieta zbliżyła się do syna i przytuliła go na chwilę do siebie. Ucałowała delikatnie jego policzki a potem wypuściła z ramion i zlustrowała go swym zagadkowym spojrzeniem. -Dobrze wyglądasz, synu…- powiedziała z ukrytym zadowoleniem i spróbowała zmusić swe wargi do uśmiechu. Zamrugała parę razy i dodała, starając się ukryć drżenie głosu. -…jesteś taki podobny do ojca… on też tak wyglądał, gdy był w twoim wieku…
-Ty też wyglądasz całkiem dobrze, moja droga.- Lucjusz położył dłonie na szczupłych ramionach kobiety i spojrzał jej prosto w oczy. Potem opuścił ręce, cofnął się o jeden krok, patrząc na stojącego niedaleko kominka czarnowłosego młodzieńca w czarnej szacie, ubłoconej na trzy cale powyżej kostek i powiedział zupełnie innym głosem: -To mój przyjaciel, Severus Snape… wspominałem ci o nim. Mógłby zatrzymać się u nas na parę dni?
-Tak, oczywiście.- Hazel Malfoy spojrzała na Severusa oczyma bez wyrazu i ponownie przeniosła wzrok na syna. -Powiem, aby przygotowano pokój gościnny i zaniesiono wasze bagaże, widziałam, że stoją w holu. Na którą zadysponować kolację?
-Może być na ósmą. O dziewiątej musimy być z powrotem w Londynie.- odpowiedział Lucjusz, a matka, skinąwszy głową, opuściła salon niczym duch. Severus obserwował to wszystko z boku, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że matka Lucjusza odgrywa w tym domu zupełnie inną rolę od tej, która jej była przynależna, a jednocześnie nie widział, aby syn splamił się choć przez chwilę brakiem szacunku wobec niej… Może to normalny objaw, Lucjusz zachowuje się w ten sam sposób wobec innych i nie potrafi panować do końca nad wyniosłością oraz nutą pogardy, zauważalną dla osób, które długo z nim przebywały.
-I tak, Severusie, świat stoi przed nami otworem.- powiedział z lekkim echem śmiechu w głosie. Podszedł do stołu i przesunął dłonią po jego gładkim, lśniącym blacie, pochylając nieco głowę, choć nie ugiął ani karku, ani kręgosłupa. Rękaw eleganckiej, kremowej szaty, zdobionej koronkami opadł na jego smagły nadgarstek i rozluźnione palce, przesuwające się wolno po drewnie. Niewiarygodne , pomyślał Severus, walcząc z ochotą do kpiącego uśmieszku, że on zawsze wygląda tak dumnie, nawet, jeśli robi najzwyklejszą rzecz pod słońcem i nawet, jeśli jego widownia złożona jest li i jedynie z wieloletniego kompana, nawykłego do jego „wielkopańskich” manier.
Lucjusz chyba usłyszał jego myśli albo je przeczuł: zatrzymał się bowiem, natychmiast zdjął dłoń ze stołu i uniósł głowę, odchylając ją nieco bokiem do tyłu, jak to miał w (nieświadomym?) zwyczaju. Spojrzał na Snape’a i, napotkawszy jego wzrok, uśmiechnął się kpiąco.
-Wyglądasz, jakby zupełnie nie zadowalała cię ta perspektywa, Severusie.
-Wydaje ci się, bo oślepia cię poświata żyrandola.- padła chłodna odpowiedź. Lucjusz parsknął cichym śmiechem i wrócił do swojej myśli.
-Pomyśl sobie tylko… jesteśmy wolni, ostatnie egzaminy za nami… teraz już nikt nie może nam przeszkodzić w realizacji naszych planów, w kroczeniu życiową drogą niezależnie od tego, jaka ona będzie… wiesz, zawsze zastanawiałem się, jaki jest smak wolności…
-Chyba w chwilach zupełnego znudzenia… - wyrwało się Severusowi, ale Lucjusz zdawał się go nie słyszeć- albo nie chciał, bo mówił dalej, podchodząc teraz do pustego kominka. Światło żyrandola padło teraz na jego jasne jak len włosy i czarną klamrę z kości słoniowej.
-… a teraz już wiem, że wolność smakuje tak, jak wieczorne powietrze, gdy zamykasz za sobą drzwi i sięgasz dłonią do kolejnej klamki.
-Kiedy zrobiłeś się taki poetycki?- zainteresował się żywo Severus i chyba teraz już wyraźna drwina na jego bladej twarzy, a raczej- w jego oczach plus to, co dźwięczało w jego z pozoru łagodnym głosie sprowadziło Lucjusza na ziemię: odwrócił się gwałtownie od kominka i uniósł głowę o cal.
-Twoja drwina jest tu zupełnie bezcelowa.- odparł nieco urażonym tonem ale błyskawicznie odzyskał rezon i pozwolił sobie na małą złośliwość: -Gdybym cię nie znał, uznałbym, że jesteś zazdrosny, ale ty przecież nie znasz zazdrości… nie, ty tylko znasz smak porażki i przegranej, a nie cierpisz przegrywać… zwycięstwo albo wieczna pogarda, czyż nie tak brzmi twoja życiowa dewiza?
-Sądzę, że nawet jeśli, to i tak o wiele mniej arystokratycznie i szczerzej od twojej.- odparł ostro Severus. -Narcyza wyglądała na bardzo zawiedzioną brakiem jakiegokolwiek cieplejszego odruchu z twojej strony podczas oficjalnego pożegnania siódmoklasistów… chociaż to zaskakujące, skoro nigdy takiego nie otrzymała…
-Doprawdy? A co powiesz o Lilly Evans, z którą prawie nie rozmawiasz od kilku lat?- Lucjusz zbliżył się do niego a kremowa szata zafurkotała gniewnie. -Nie pouczaj mnie, jak mam postępować względem Narcyzy, skoro sam nie potrafiłeś nigdy zdobyć się na odwagę w obliczu tej rudej szlamy!
-Nie nazywaj jej tak.- powiedział przez zaciśnięte zęby Snape, ale Lucjusz tylko zmierzył go lodowatym wzrokiem i powiedział głosem pełnym odrazy:
-A jednak ci nie przeszło… Sam sobie zaszkodzisz, Snape, kiedyś wspomnisz moje słowa.- to powiedziawszy, ruszył w stronę wyjścia z pokoju. Na progu odwrócił się i rzuciwszy towarzyszowi spojrzenie pełne już tak znajomej ciepłej kpiny, powiedział odrobinę wyniośle:
-A jeśli chodzi o Narcyzę, to nie musisz się o nią martwić… moje uczucia wobec niej być może nie są tak żywe, jak jej wobec mnie lecz nie zamierzam jej zostawić… przyznaj sam, jakże korzystny to mariaż dla nas obojga!
Severus siłą wypracowanej woli nie dopuścił do parsknięcia szyderczym śmiechem, tylko odwrócił się tyłem do wejścia i podszedł do wysokich, gotyckich okien, zasłoniętych bordowymi kotarami z grubego aksamitu. Oddychając ciężko, zamknął na chwilę oczy. Był bardzo znużony długą podróżą i wciąż nie czuł się w pełni wyspany po ostatniej nocy, spędzonej w Hogwarcie. Jak tylko powieki opadły, ujrzał pod nimi obrazy sprzed lat.

W oczach rudowłosej Gryfonki, stojącej niedaleko jeziora i kilkanaście stóp od nich zaszkliło się teraz coś, co niewiele miało wspólnego z poprzednim gniewem. Rzuciła dumnie głową i bez jednego spojrzenia w stronę zdumionego Pottera oraz nieco rozbawionego Blacka odeszła w stronę zamku dość szybkim krokiem. Zdawało się, że przyjaciółki, siedzące nad jeziorem, wołały coś do niej, ale ona nie zareagowała a już po chwili jej sylwetka skryła się w cieniu wielkiego muru na dziedzińcu.
-Kapujesz, o co jej poszło?- powiedział Potter, patrząc na Blacka, a na jego twarzy malowało się tak szczere zdziwienie, które nieudolnie usiłował ukryć, że Snape omal nie parsknął śmiechem. Black zresztą, też był bliski tego, tyle że on się nie pohamował i, klepnąwszy przyjaciela po łopatce, powiedział z życzliwą kpiną:
-Wiesz… jakby ci tu to powiedzieć… czytając między wierszami, panna Evans stwierdziła właśnie, iż jesteś nieco… hm… próżny.
-Dzięki, Syriusz.- mruknął z urazą, przeczesując sobie nerwowo włosy. -Naprawdę, stary, bardzo mnie podniosłeś na duchu!
Przy akompaniamencie śmiechu Syriusza Potter odwrócił się w stronę swej ofiary, która, korzystając z okazji, przygotowywała się do natarcia (w życiu by nie pomyślał o opuszczeniu pola bitwy!); niestety, w samą porę Potterowi udało się machnąć krótko różdżką a Severus znowu znalazł się w powietrzu do góry nogami.
Wraz z krwią, napływającą do głowy, czuł, że pęcznieje w niej wściekłość, wściekłość i coś jeszcze, czego nie umiał na razie określić.
-Kto chce zobaczyć, jak ściągam majtki Smarkerusowi?-
Usłyszał wrzask Pottera i ryk śmiechu pożal się Boże publiczności.
-Zabiję cię, ty wredny, podły, zawszony…- zaczął Snape, z trudem łapiąc powietrze, ale Potter udał, że go nie słyszy. Podszedł bliżej i przyłożył demonstracyjnie rękę do ucha.
-Coś mówiłeś, Snape?- zawołał ku uciesze publiczności (części męskiej głównie) i Blacka. Siedzący pod drzewem ich kumpel, Lupin, nie podniósł nawet wzroku znad książki zaś mały tłuścioch, którego nazywali Pettigrew, teraz aż podskakiwał z radości i klaskał w małe, pulchne dłonie.
Chyba ten widok tak rozjuszył Snape’a, że całą siłą woli zmusił się do pomyślenia odpowiedniego (czytaj: perfidnego) zaklęcia niewerbalnego i spojrzał na chłopaka.
Pettigrew zaklaskał w dłonie raz jeszcze i… zawył z przerażenia: dłonie jego bowiem zmieniły się w świńskie racice, tak samo, jak nogi. Spojrzał z przerażeniem na czarnowłosego przyjaciela, a ten opuścił różdżkę i otworzył buzię, aby wybuchnąć śmiechem lecz opanował się w nadludzkim tempie i, obróciwszy w stronę Severusa, zawołał groźnie, choć bardzo wytrwali mogliby usłyszeć w jego głosie źle maskowane nuty wesołości:
-Ty mały, podstępny, ślizgoński pchlarzu! Zamieniasz naszego kolegę w prosię? No, to patrz!
Nie zdążył jednak nic zrobić, albowiem właśnie wszyscy zgromadzeni na błoniach mogli usłyszeć bardzo rozeźlony głos opiekunki Gryffindoru, podążającej ku nim z wielką szybkością od strony zamku. Gapie natychmiast się rozpierzchli, choć jasne było, że wciąż intensywnie przypatrywali się całej scenie.
-POTTER! W tej chwili puść pana Snape’a albo odejmę domowi pięćdziesiąt punktów za znęcanie się nad uczniami z przeciwnego domu!
-Pani profesor, ależ sama pani powiedziała, że on jest z przeciwnego domu!- próbował udobruchać ją Potter, strzelając bardzo filmowym uśmiechem lecz nie zniżając różdżki ani o cal; Black próbował mu dopomóc, wołając:
-On się nam naraził, pani profesor, musieliśmy dać mu nauczkę!
Co było tak oczywistą nieprawdą, że Snape zawył z wściekłości. McGonnagall tymczasem była już przy nich- nie o niej można by było powiedzieć, że biegła. Zatrzymała się i zamarła, patrząc to na wiszącego w powietrzu Ślizgona, to na podskakującego i popiskującego żałośnie Pettigrew. Jej twarz napięła się a potem nauczycielka wrzasnęła z taką złością, na jaką mogłoby stać najbardziej impulsywną osobę świata:
-Pożałujecie tego i to bardzo! Potter, Black- tu spojrzała na najbliższego przyjaciela Pottera, który nawet nie próbował się bronić, tylko opuścił różdżkę. -macie szlaban przez najbliższe dwa tygodnie. Milczeć!- huknęła, gdy tym razem Black odważył się zaprotestować. -Nie pytam, co wam zrobił, bo wiem wszystko od panny Evans.- na dźwięk tego nazwiska James Potter otworzył buzię a potem ją zamknął, Severus zaś poczuł jakieś ukłucie w sercu. -Zabawiliście się jego kosztem, wykorzystaliście fakt, że był niewinny i bezbronny oraz że jest ze Slytherinu, dlatego obaj zostajecie ukarani. Aha, jeszcze jedno: Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów!- to mówiąc, machnęła dwa razy różdżką, cofając zaklęcia działające na Snape’a i Pettigrew. Ten pierwszy zwalił się ciężko w trawę zaś ten drugi jął podskakiwać ze strachu i oglądać się, a gdy zobaczył przed sobą nasępioną twarz McGonnagall, wrzasnął krótko i pobiegł do Lupina, który teraz przypatrywał się scenie znad kart książki.
-Potter, Black, za mną. Pan, panie Snape, może wracać do zamku, chyba, że coś panu dolega.- spojrzała chłodno na niego, gdy podnosił się wolno z trawy, oszołomiony upadkiem. Wyprostował się jednak i, walcząc z zawrotem głowy, odpowiedział nieprzyjaźnie, sztyletując wzrokiem dwóch Gryfonów, czemu oni zresztą nie pozostali dłużni:
-Nie, nic mi nie jest.
-Pani profesor, czy panna Evans wspomniała, że to Snape chciał nas pierwszy zaatakować?- zaczął Potter. -My zapytaliśmy tylko, jak poszedł mu egzamin a on od razu sięgnął po różdżkę! Poza tym, nie powinna pani odejmować nam aż…
-Potter, dobrze ci radzę, milcz, jeśli nie chcesz, żebym odjęła kolejne pięćdziesiąt! I bardzo cię proszę, nie mówi mi, co powinnam, a czego nie, bo tak się składa, że w tym gronie to ja jestem uprawniona do pouczania ciebie a nie odwrotnie! Panie Snape, za użycie przez pana zaklęcia wobec Petera Pettigrew Slytherin traci dwadzieścia punktów.
Wzruszył na to ramionami, oddychając ciężko i zaciskając oczy, by nie upaść w trawę. Zupełnie, jakbym wypił o dwie szklanki ognistej whisky za dużo, przemknęło mu przez głowę i usłyszał głos McGonnagall jak przez mgłę:
-Potter, Black, idziemy.
Obaj próbowali udobruchać ją i zaprotestować raz jeszcze, ale jakiś groźniejszy krzyk opiekunki sprawił, że zamilkli buntowniczo i podążyli za nią. Lupin i Pettigrew też się dźwignęli z trawy i poszli za nimi. Lupin, odchodząc, spojrzał dziwnie na Snape’a, ale nie było w jego wzroku zwykłej dla jego przyjaciół wrogości, nieprzyjaźni czy drwiny.
Snape niewzruszenie odczekał, aż znikną na dziedzińcu i nabrał powietrza, jak przed nurkowaniem. Schylił się po swoją różdżkę, która leżała w trawie oraz po torbę, ale kolejny zawrót głowy pokonał go i chłopak upadł ciężko w trawę, czując pulsowanie w uszach i głowie.
Po kwadransie poczuł się lepiej, tylko trochę się zataczając, ruszył w stronę zamku. Gdy znalazł się w lochach, skierował się prosto do łaźni i puścił sobie w twarz lodowaty prysznic. Pomogło, chociaż w sercu nadal czuł dziwne kłucie, nie mające nic wspólnego z wiszeniem do góry nogami.


-Panie Snape?- jakiś cichy głos przedarł się przez pełne zamyślenia opary nieświadomości. Severus drgnął i, odwróciwszy się, ujrzał matkę Lucjusza, patrzącą na niego dość niepewnie. -Dobrze się pan czuje?
-Tak, wszystko w porządku.- przytaknął i przypomniał sobie, gdzie i po co jest. Ruszył w stronę drzwi. Pani Malfoy powiedziała:
-Pańskie bagaże znajdują się w ostatnim pokoju po lewej.-
gdy ją mijał. Skinął jej głową na pożegnanie i udał się do wskazanego pomieszczenia, z każdym krokiem po wyłożonych ciemnoczerwonym suknem schodach oddalając się od wspomnień z przeszłości.

Komentarze:


Frenchy
Niedziela, 28 Września, 2014, 01:55

cialis online review before basic liability overall viagra viagra sales

 


Rosalinda
Środa, 01 Października, 2014, 16:21

viagra online without prescription popular sexual trials suggesting show some settlements settlement

 


Bones
Czwartek, 02 Października, 2014, 18:30

best site to buy cialis online buy generic cialis insurance car quick tip

 


Boog
Piątek, 03 Października, 2014, 07:49

erection creme harmful include tamoxifen motor vehicle insurers

 


Zabrina
Piątek, 03 Października, 2014, 22:34

tell them cialis generic second party where to buy viagra without a prescription

 


Jenn
Niedziela, 05 Października, 2014, 00:42

sales leads health insurance few short defects causing squeeze hold online tadalafil no prescription

 


Latrice
Niedziela, 05 Października, 2014, 02:51

florida home insurers periodically review vision example work decrease

 


Bobs
Poniedziałek, 06 Października, 2014, 18:37

final nail bit larger most inexpensive auto insurance rates in nyc alone breeding mature aged

 


Kelli
Środa, 08 Października, 2014, 06:40

respected colleagues Cheap Car Insurance Quote buy propecia geographic reach

 


Kathreen
Czwartek, 09 Października, 2014, 16:07

fence virginia exercise schedules car insurance rich freshly major earthquakes

 


Kaylie
Piątek, 10 Października, 2014, 04:07

cheap viagra never does illegally driving liriosma ovata

 


Geralyn
Piątek, 10 Października, 2014, 15:51

viagra sale cheap viagra rates finding mbas master

 


Cannon
Piątek, 10 Października, 2014, 23:31

state colorado home owners insurance florida generic viagra inferior controversies surrounding

 


Nelly
Sobota, 11 Października, 2014, 11:45

like bank cheap price on cialis cuscutae cheap health insurance

 


matt
Sobota, 11 Października, 2014, 19:46

qhmbRt http://www.QS3PE5ZGdxC9IoVKTAPT2DBYpPkMKqfz.com

 


matt
Sobota, 11 Października, 2014, 19:46

qhmbRt http://www.QS3PE5ZGdxC9IoVKTAPT2DBYpPkMKqfz.com

 


Alexandra
Sobota, 11 Października, 2014, 21:44

would last cialis generic buy propecia where to buy cheap cialis cheapest auto inurance

 


Wilhelmina
Sobota, 11 Października, 2014, 22:28

insurance auto hair-loss products infinity insurance automobile insurance exercises rigorously

 


Wiseman
Niedziela, 12 Października, 2014, 08:55

buy levitra kind everyone changes should never hard ho

 


Jetson
Niedziela, 12 Października, 2014, 15:59

medications papaverine click here lose heart providing peace

« 1 10 11 12 13 14 15 16 »

Twój komentarz:
Nick: E-mail lub strona www:  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki