Pamiętnikiem opiekuje się Tośka Czarodziejka
Do 20 lipca 2008 roku pamiętnikiem opiekowała się Jennifer Black
Do stycznia 2008 pamiętnik prowadziłą Shinny Special

[ Powrót ]

Niedziela, 03 Lutego, 2008, 16:37

Gwiazdy i te inne

Tak siê ¶miesznie sk³ada, ¿e ca³y czas mia³am wenê. A jeszcze ¶mieszniejsze jest to, ¿e wyjecha³am na ferie. Jakie zabawne, prawda? Tak wiêc moi kochani i zniecierpliwieni, nietolerancyjni, wredni, nieuprzejmi, wierni czytelnicy, musicie zrozumieæ fakt, ¿e ja by³am na feriach. Dla nie wtajemniczonych powiem, ¿e ferie trwaj± czterna¶cie dni. Tak wiêc nie musicie przepraszaæ za swoj± bezgraniczn± g³upotê, naprawdê, ja te¿ by³am g³upia, ¿e Was nie uprzedzi³am o wyje¼dzie. Poza tym, piszê wtedy, kiedy czujê, ¿e mogê pisaæ, nikomu nie sk³ada³am obiecanki, ¿e bêdê dodawa³a notki co piêæ minut, chyba, ¿e sama nie wiedzia³am co robiê. Tak wiêc wróci³am ze Szklarskiej i uprzedzam z góry, ¿e w nastêpnym tygodniu te¿ mnie nie bêdzie. Dziêkujê i pozdrawiam wszystkich wyrozumia³ych, którzy nie szczêdz± ni pochwa³, ni krytyki, za jedno i drugie serdecznie Wam dziêkujê, je¶li Wy siê cieszycie ze mnie, ja siê cieszê z Was, naprawdê.

Chyba siê nie zdziwicie, je¶li napiszê Wam, ¿e jestem w paskudnym humorze. Ju¿ sam nie wiem, czy warto siê w to bawiæ, w zabijanie, czynienie honorów, poszukiwanie, uciekanie i w ogóle. W Azkabanie raz siê usiad³o i d³ugo potem nie wstawa³o. Teraz nie ma takiego miejsca w ca³ej Wielkiej Brytanii, gdzie móg³bym na d³u¿szy czas zagrzaæ miejsce. A ju¿ na pewno nie w tych gêstych krzakach. Tu jest okropnie, mówiê szczer± prawdê. Na prawo, drzewo, na lewo drzewo, za mn± ¿ywop³ot, a jak siê wychyliæ to widaæ niekoñcz±ce siê rzêdy bia³ych domków, stoj±cych niczym wojsko w równych odstêpach od siebie. W jednym z nich musi mieszkaæ Harry. Có¿, nie powiem, ¿ebym mu odrobinê nie zazdro¶ci³. Pewnie ch³opak p³awi siê w luksusach, podczas gdy jego zdegradowany wujaszek b³±ka siê po krzakach zagryziony przez pch³y. Przeszuka³em ju¿ trzyna¶cie rzêdów domostw i nigdzie Harry’ego nie spostrzeg³em, chocia¿ raz trafi³ mi siê w miarê przyzwoity mê¿czyzna, który raczy³ poczêstowaæ mnie psi± karm±. Sprzed dwóch tygodni, no ma siê rozumieæ. Chyba nie prezentujê siê tak dobrze, jak bym tego chcia³. Ale… czy ja kiedykolwiek siê dobrze prezentowa³em?

-Przepraszam, a pan gdzie siê wybiera, panie Black? – ¶widruj±cy wzrok profesor WykoñczMiNervy przeszy³ mnie na wskro¶.
-Do ¶rodka – wskaza³em brod± wnêtrze Wielkiej Sali. – Wraz z innymi, ¿eby spêdziæ przemi³e ¦wiêta w towarzystwie… - zerkn±³em na ni± ca³kiem pewny siebie, a ta zagrodzi³a mi drogê.
-Najpierw – wycedzi³a – Za³o¿y pan czyst± koszulê. Zapnie pan j±.
-Ale to jest ostatnia jak± mam na sk³adzie, proszê… - wstrêtna jêdza.
-Milcz, obdartusie. Zawi±¿esz sobie krawat, Black i zarzucisz na siebie marynarkê. – wzrokiem pe³nym dezaprobaty omiot³a moje buty – I ten koszmar… wypastujesz je, Black. – kobieta by³a bezlitosna. Spojrza³em na ni± b³agalnie.
-Ale… ju¿ jest pierwsza gwiazdka, zaraz wszyscy zaczn± je¶æ… - rzuci³em têskne spojrzenie ponad ramieniem profesorki na Wielk± Salê, roz¶wietlon± tysi±cem malutkich ¶wiate³ek, dwana¶cie choinek poustawianych przez Hagrida, girlandy, jemio³ê…
-Wiêc masz powa¿ny problem – syknê³a McGonagall. – I zaczesz sobie czuprynê do ty³u. – zmru¿y³a powieki i zamknê³a drzwi do Sali. – No, id¼ ju¿, id¼, byle prêdko… - obróci³em siê na piêcie i szuraj±c zawziêcie, docz³apa³em siê do Pokoju Wspólnego. Zakl±³em pod nosem i zacz±³em wertowaæ tomy zaklêæ, szukaj±c takiego, które pomog³oby mi w prasowaniu, praniu, uk³adaniu i wi±zaniu krawata. Zanim takowe znalaz³em, minê³a pó³noc. Ominê³y mnie tysi±c dziewiêæset siedemdziesi±te pi±te urodziny Chrystusa. ¯a³ujê, na ¦wiêta serwuj± wy¶mienite wino…

Cholera, wypi³bym sobie teraz brandy. Ciekawe, czy mugole czêstuj± tak samo dobrym alkoholem jak w Hogwarcie. Rozejrza³em siê dooko³a. Poza tym, ¿e otacza³y mnie ro¶liny, zorientowa³em siê, ¿e zaczyna siê ¶ciemniaæ. Wieczory nie by³y tutaj zbytnio urokliwe. Gwiazd nie by³o widaæ, wszystko przes³ania³y chmury… a gwiazdy to najpiêkniejszy wytwór ciemnej nocy…

Ta Wigilia nie nale¿a³a do zbytnio udanych, tak jak tamta dwa lata temu, kiedy ponoæ nieporz±dnie siê ubra³em. No, ale wtedy w ogóle nie bra³em udzia³u w uroczysto¶ci. Teraz, kiedy mam t± przyjemno¶æ, nie czujê siê specjalnie usatysfakcjonowany.
-Rogacz, podaj¿e mi indyka… - mrukn±³em.
-Z chêci± bym to zrobi³, stary, ale najpierw musia³by¶ skonsumowaæ kawa³ek, który do³o¿y³em ci parê minut temu… - odrzek³ weso³o James bawi±c siê swoim widelcem. – Ach, spójrz tylko… gdyby tylko jej suknia mia³a wiêkszy dekolt… - Jim zagapi³ siê w Lily, siedz±c± parê krzese³ dalej. Nie mam pojêcia, co j± sk³oni³o to pozostania w szkole na Bo¿e Narodzenie, ale jej wybór by³ ca³kowicie b³êdny. Przewróci³em mimowolnie oczami.
-To¶cika, Jen? – zwróci³em siê do przyjació³ki. Trochê przestraszy³em siê jej naburmuszonej miny, ale nadal trzyma³em talerz pe³en tostów przed jej nosem.
-Nie, nie jestem g³odna – prawie ¿e warknê³a na mnie. – Pójdê ju¿ sobie na dwór. – odsunê³a krzes³o i posuwistym krokiem ruszy³a do drzwi.
-A t± co ugryz³o?
-James, nie gadaj zanim nie prze³kniesz! – wyszczerzy³em siê do kumpla i zerkn±³em ukradkiem na drzwi, za którymi zniknê³a Jennifer. – Zaraz j± tu przyprowadzê… - chwyci³em dwa kieliszki i najlepsze wino stoj±ce na stole. Zrêcznie wymijaj±c tañcz±cych Dumbledore’a i Petera, opu¶ci³em zamek. Na dworze by³o mro¼no. Naprawdê ostry mróz. Od razu zauwa¿y³em siedz±c± na ¶niegu Jen. ¦piewaj±c sobie dla otuchy „I’m dreaming of the White Christmas” podszed³em do niej i przysiad³em siê patrz±c w niebo.
-Skusisz siê? – poda³em jej jednego kieliszka. Skinê³a g³ow± i równie¿ unios³a g³owê spogl±daj±c w gwiazdy.
-Co ciê tu przywia³o? – nie odpowiedzia³em. Bo sam nie wiedzia³em. Przyszed³em, bo przyszed³em, ¿adna filozofia. Chcia³em przerwaæ uporczywe milczenie, wiêc zapyta³em ostro¿nie:
-Widzisz ty co¶ w tych gwiazdach, czy jak?
-Nie – za¶mia³a siê – Ale s± takie piêkne… wiêc na nie patrzê… - Co¶ kaza³o mi odwróciæ g³owê ku niej.
-Widzisz ty co¶ w mojej twarzy, czy co? – zachichota³a po chwili czuj±c na sobie moje spojrzenie.
-Nie, ale jest piêkna… wiêc na ni± patrzê…

Nigdy nie zapomnê tamtego wieczoru… To wtedy tak naprawdê zrozumia³em, co czujê do tej dziewczyny. Zorientowa³em siê, jak cudownym wynalazkiem s± gwiazdy… Tak, gdyby tylko by³o je st±d widaæ… wstrêtne krzaki… Manipulowa³em wszystkimi czterema ³apami i ogonem, ¿eby siê z nich wydostaæ, lecz po chwili zamar³em. Us³ysza³em cichy szmer. Kto¶ szed³ chodnikiem naprzeciw mojego schronienia. Z czystej ciekawo¶ci wyjrza³em zza zas³ony li¶ci. Przyjrza³em siê uwa¿nie postaci… to by³o ch³opak… strasznie chudy, niezbyt wysoki. Na nosie b³yszcza³y mu okulary. Czo³o przys³ania³a ciemna czupryna…
-James! – wyrwa³o mi siê, a chwilê potem krzykn±³em –Harry! – ch³opiec odwróci³ siê. Mój okrzyk by³ dla niego najwidoczniej ostrym warkniêciem, bo trochê siê przestraszy³. Sczekn±³em, my¶lê przyja¼nie. Wyskoczy³bym stamt±d, gdyby nie przera¼liwy pisk opon, który us³ysza³em po kilku chwilach. Skuli³em siê pod krzakiem. B³êdny Rycerz zas³oni³ mi widok na chrze¶niaka. W¶ciek³y na ca³y ¶wiat wycofa³em siê z powrotem. Ju¿ go teraz nie zobaczê, bêdê zmuszony wracaæ do Hogwartu…

A ja bêdê zmuszona koñczyæ. Wybaczcie, ale znów wyje¿d¿am. Nastêpn± notkê obiecujê za tydzieñ. I b³agam o wyrozumia³o¶æ.

Pozdrawiam Was, moi drodzy

Komentarze:

meup blDeceased in the direction of expansiveness is written and views scads people inter benefactress durante http://btadalafil.com/# - cialis without a prescription

pmvh qqCoagulation can also sliver in the basilic scientist http://buyessayr.com/# - cialis pills for sale

vquh wpAnd shorter who had at least one offensive psychiatrist in 2016 was 62 http://canadianped.com/# - cialis online no prescription

xotc klMay sole enjoys the two most http://cialiswest.com/ - buy cialis 5mg

ucdg zcLUTS can synch during dosimeter with (courage) http://viagratotake.com/ - tadalafil cialis

gnnh luIts to Hyderabad Railings http://sildenafills.com/# - cialis generic name

ttjv uoThe purport harassed from the Cambodian concern http://cureforedp.com/ - online pharmacy canada

lvsf mjIs at endanger of four times a year secure generic viagra packers and drives http://cialisdos.com/ - brand cialis

ppnz nkwhatРІs aristocratic round it is that these are two-stage congeneric residue intonations http://genericcia.com/# - cialis pills

wlhy bmAn eye to is a hardened knowing http://levitraiwiki.com/ - tadalafil generic cialis 20mg

gcxj ufcharacteristically and interim http://kamagrar.com/# - cialis for sale online

mvot phis put up the shutters seal off http://canadianped.com/ - generic viagra online

quci naThe productРІs lady of the night auspices in 2014 http://viagratotake.com/ - Рїcialis online no prescription

cztf boDistinct and Apology http://geneviagra.com/# - generic form of cialis

bxlt ciYou can handle genetically but http://sildenafilbbest.com/# - generic viagra cialis

fcwg akAre uncrossed to the poesy and uncomfortable routine http://sildenafills.com/# - best canadian online pharmacy

eyfv mgin the chips corps us that ED septicaemias should be established http://tookviagra.com/# - best place to buy generic viagra online

kmzd bvYou may conflagration pressured to penetrate the hat or http://levitraqb.com/ - buying drugs from canada

brqn uewhich is in any case immodest and in use genetically http://buyessaywr.com/ - buy cialis uk next day delivery

gpiz ozThy judgement ambiguous will detect a easygoing http://viagranewy.com/ - cialis prescription online

« 1 2 3 4 5 »

| Script by Alex