Pamiętnikiem opiekuje się Tośka Czarodziejka Do 20 lipca 2008 roku pamiętnikiem opiekowała się Jennifer Black Do stycznia 2008 pamiętnik prowadziłą Shinny Special
Kobieta u której miałem swój kąt była bardzo samotna, mieszkała w pojedynkę, jej dom wypełniały tylko najpotrzebniejsze rzeczy, co sprawiało, że był dość pusty. Po środku pokoju stał okrągły nieduży stół, a przy nim jeden fotel, po drugiej stronie salonu, przy oknie stała komoda, a na niej radio, które cały czas było włączone, najwyraźniej dotrzymywało jej towarzystwa. Nigdzie nie zauważyłem zdjęć, a to przecież typowe dla starszych ludzi, w ich domach jest pełno oprawionych fotografii i albumów ze zdjęciami, które wspominały by szczęśliwe chwile i przypominały twarze bliskich. Ona chyba nikogo takiego nie miała. Byłem jedynym do którego mogła otworzyć usta, nikt jej nie odwiedzał najwyraźniej sąsiedzi jej nie lubili.
Babulinka siedziała od samego rana w fotelu, opowiadała mi o tym jak jej tutaj źle. Trochę mnie nudziła swoim narzekaniem, z drugiej jednak strony miło była słyszeć czyjś ciepły głos zamiast jęków cierpiących i tych, którzy już postradali rozum. Jej głos był jak muzyka, słuchałem jego dźwięku nie zwracając uwagi na słowa jakie wypowiadała, w końcu zasnąłem unikając jej monologu na kilka godzin, a kiedy się obudziłem już miałem postawiony pod nos talerz z domowym obiadem. Kiedy to ja jadłem porządny obiad? Chyba jeszcze jak żyła Lily, zawsze kiedy do nich przychodziłem wkładała mi talerz własnoręcznie ugotowanej zupy lub czegoś innego co przygotowała. Nie zawsze chciałem jeść, ale nie znała odmowy, to była dziewczyną z którą się nie dyskutowało, zawsze mówiła, że nie ma kto dla mnie gotować, a trzeba od czasu do czasu zjeść coś ciepłego i zawsze kończyła tym samym zdaniem: „Jedz…
-… bo wyglądasz mizernie.
Kobieta powiedziała to, co słyszałem zawsze od Lilki. Czyżby to był znak, żebym tutaj został?
- Widać, że od dawna nie jadłeś porządnego posiłku. Biedactwo, nie ma kto dla ciebie gotować…
Pogłaskała mnie, przesuwając swoją ciepłą pomarszczoną dłoń po mojej czarnej, pozbawionej blasku sierści. Patrzyła jak jadłem, oczy jej się śmiały wraz z każdym połykanym przeze mnie kąskiem. Potem posprzątała i znowu usiadła w fotelu i zajęła się dzierganiem serwetek..
Dzieciaki znowu zawyły przed domem, a po chwili do pokoju przez zamknięte okno wleciał kamień, wybijając szybę.
Zacząłem szczekać i warczeć, nie mogłem zareagować inaczej, gdybym był człowiekiem to bym ich pogonił gdzie pieprz rośnie. Zdenerwowałem się, jak można tak się zachowywać wobec starszej osoby i to jeszcze tak miłej. Doskoczyłem do okna, nie przerywając ujadania na przemian z warczeniem, w końcu pokazałem im zęby, dwóch chłopców, którzy przed momentem pewni heroicznego czynu jakim było wybicie szyby w domu starej dziwaczki, nagle zmiękło, przestraszyli się i uciekli. Nie rozumiem tych dzieci, my też wykręcaliśmy numery w szkole, ale nigdy takie. A może mi się tak wydaje? Może w tym Azkabanie dementory zabiły we mnie duszę chłopca? A może ja tak zdziwaczałem przez te wszystkie lata?
Wstała, wzięła kamień z podłogi i położyła go wiklinowej donicy, w kącie pokoju, miała już stos takich kamieni. Otarła łzę, która popłynęła bezdźwięcznie z policzka i wykręciła numer telefonu do szklarza.
-Wiesz, piesku? Oni mnie nie lubią…
Opadła zniechęcona na swój fotel, odkładając słuchawkę po zakończonej rozmowie. Podszedłem i polizałem ją w rękę. Chciałem ją pocieszyć, okazać to, że ja ją lubię.
-Dziękuję, że mnie obroniłeś. Mają mnie za wiedźmę, ale ja nią nie jestem. Moi rodzice byli co prawda czarodziejami, ale ja nie odziedziczyłam po nich zdolności.
Ona jest charłakiem! To ci masz niespodzianka. Tyle ludzi chodzi po tym świecie, a ja musiałem trafić na taką magiczną, choć nie do końca.
-Ci ludzie niczego nie rozumieją, nie mają pojęcia o niczym…
Staruszka chciała tłumaczyć mi dalej, ale w tym momencie w radu zabrzmiał dźwięk, który kazał skupić się na komunikacie:
-Wiadomość z ostatniej chwili!!! Dziś rano z więzienia o szczególnym rygorze uciekł bardzo groźny przestępca Syriusz Black. Podajemy jego rysopis: Wysoki, szczupły ciemno i długowłosy mężczyzna wiek 40 lat. Jest uzbrojony.
-Ciekawe w co? Chyba we własne zęby.- chciałem powiedzieć sam do siebie, ale wyszło mi jedynie warczenie do odbiornika.- I mam czubie 33 lata.
Kobieta słuchała, nie spoglądałem na nią. Słuchałem i ja uważnie, co mugole mają o mnie wiedzieć.
- Powtarzam jest niebezpieczny! Przejawia uszczerbki w zdrowiu psychicznym. Gdyby ktokolwiek widział tego szalonego mężczyznę prosimy o kontakt najbliższą jednostką Policji.
Serce zaczęło mi łomotać, szukają mnie nie tylko czarodzieje, ale i mugole…
-Myślisz, że ja głupia jestem?
Zamarłem czyżby mnie rozpoznała? Ale jak? Już po mnie…
-Nie mógł debil powiedzieć, że nawiał z Azkabanu? Podziwiam go, bo dotąd nikt stamtąd nie uciekł. A drugiej strony jaki to mus być zwyrodnialec, że tam siedział. Przejawia oznaki choroby psychicznej…-To ją wyraźnie rozbawiło.-Bo jest czarodziejem… Ach te mugole!
Zaczęła mi tłumaczyć co to jest, jakbym nie wiedział. Kobieto ja tam spędziłem ostatnie 12 lat. Wiem lepiej niż ty czym jest Azkaban i dementorzy. Ciągnęła swój wywód… W pewnej chwili wstrzymała oddech z przerażenia, jakby to wszystko w tym momencie do niej dotarło. Zakryła dłońmi swoją starą pełną zmarszczek twarz. a potem powiedziała:
-O mateczko, on może się gdzieś tutaj kręcić, Azkaban, jest na jeziorze... Ja jestem bezbronna…. Dobrze piesku, że mam chociaż ciebie, będziesz mnie chyba bronił przed tym Blackiem?
Szczeknąłem ochoczo. Ze strony Blacka nic pani nie grozi. No, przecież mnie nakarmiłaś i dałaś dach nad głową. Jestem wdzięczny.
Komentarze:
Bonitadem Piątek, 13 Listopada, 2020, 21:47
fb7411 comprare cialis online foru
<a href="https://ssupercialisever.com/">cheap cialis online</a>international finance assignment help