Pracownice Ministerstwa zaczęły tłoczyć się wokół bezwładnego skrzata, a roztaczające się wokół szepty wprawiały w przerażenie drugiego, zielonookiego skrzata ubranego w mugolski strój dla lalki, a teraz skulonego w kącie pokoju pomiędzy koszem na śmieci, a jednym z biurek.
Zaczęły zastanawiać się co się stało, a powracające wciąż pytanie: ,,Wrócił? Ale kto? " cisnęło się na usta. Jedynie Romilda wykazała się zdrowym rozsądkiem. Wycelowała różdżką w pierś skrzata, który momentalnie wracał do otaczającego go świata. Gdy tylko otworzył oczy odskoczył od otaczających go ludzi. Przebiegł wzrokiem po tłumie zebranych, a jego wzrok zatrzymał się wysokim, rudowłosym, piegowatym mężczyźnie. Wydawało się, że skrzat rozpoznał w Ronaldzie Weasley'u przyjaciela, a nie wroga i że to właśnie bezpośrednio jemu wyjawi cel swojej nieoczekiwanej aportacji. Skrzat powstał, ale w momencie, gdy otworzył usta jego pierwsze słowa zagłuszył odgłos pojawienie jeszcze kogoś w i tak już przepełnionym pomieszczeniu. Na środku miękkiego dywanu aportował się kolejny, wycieńczony i zakrwawiony skrzat.
- Twierdza upadła! Stworek nie żyje- powiedział- i wyzionął ducha.