Ostatnio na naszej stronie doszło do plagiatu.
Jak to się zaczęło?
27 Lipca 2008 roku o godzinie 14:49 Nika1310 dodała do swojego pamiętnika nowy wpis o temacie: "Ślizgoni nie zważają na uczucia innych, więc co stoi na przeszkodzie do ZEMSTY? i Witaj nowa Nataszko!" Ogólnie notka była znakomicie napisana, a w komentarzach nie brakowało pochwał.
Alyssa, autorka pamiętnika Alicji Spinnet "wykorzystała" notkę Niki i na jej podstawie napisała własną o temacie "20. Witaj nowa Ali!"
Sama Alyssa wystrzega się tego, jakoby ona znała taki pamiętnik jak "Natashy Potter" twierdzi, że nawet nie wie gdzie się on znajduje. Poza tym, po zwróceniu uwagi, kłóciła się, zaprzeczała, usuwała komentarze członkiń ZKP, które były nie przychylne.
ZKP postanowiło odebrać jej ten pamiętnik. Lecz Alyssa "w porę" usunęła wstawione przez siebie wpisy mające jakikolwiek związek z powyższą sprawą. Dlatego złagodziliśmy nieco kare wysyłając ją do inkubatora. Będzie tam pod szczególnym nadzorem. Ustaliliśmy również, że jeśli jej styl pisania się nie poprawi, jej notki nie będą częściej wstawiane i nie pojawi się więcej przychylnych komentarzy zawierające więcej niż stwierdzenie "super czekam na kolejną notkę", straci ten pamiętnik. Mamy też nadzieje, że Alyssa nie nabije sobie sama komentarzy wymyślając nowe to, nieznane jeszcze nicki.
W tym wypadku Alyssa dostała "taryfę ulgową". Jest to pierwszy taki przypadek z którym się spotkaliśmy, dlatego nie usunęliśmy jej pamiętnika od razu, lecz daliśmy jej szanse wykasować notkę. Jeśli taki przypadek się powtórzy, nie będziemy tacy uprzejmi aby prosić o usunięcie notki, tylko poinformujemy autora, że właśnie stracił pamiętnik.
I aby nie było wątpliwości, że doszło do plagiatu umieszczę poniżaj obie notki. Natashy -> skróconą(pomijając niektóre fragmenty. Najpierw Natashy:
Temat: Ślizgoni nie zważają na uczucia innych, więc co stoi na przeszkodzie do ZEMSTY? i Witaj nowa Nataszko!
(...)Zdjęłam ubranie i weszłam pod prysznic. Zimne strumienie wody spływały po całym moim ciele. „Po ciele, o które się założono” – pomyślałam z goryczą i z całej siły walnęłam w ścianę prysznica. Osunęłam się na kolana i ukryłam zapłakaną twarz w dłoniach.
- Natasza?! Wszystko w porządku? Uderzyłaś w coś?
- Wszystko w porządku Pansy! Nic się nie stało! – Odkrzyczałam. Nic nie było w porządku. Miałam ochotę w tamtej chwili popełnić samobójstwo, gdyby nie jedna rzecz…
W kącie łazienki leżały moje szaty wyjściowe, a na nich „naga i bezbronna” różdżka będąca moją własnością. „Przecież jestem czarownicą” – pomyślałam. Zimna woda nadal spływała po moim ciele, było mi bardzo zimno, ale nie zważałam na to uwagi. Dzięki tym zimnym strumieniom dochodziłam do siebie. Wszystkie złe myśli powoli odchodziły, a zamiast nich pojawiały się inne… gorsze… gorsze dla tych, którzy chcą mnie zranić. Od kiedy to chowam głowę w piasku? Przecież nazywam się Potter! A Potterzy nigdy się nie podają, przecież odziedziczyłam to w genach i do tego jestem ślizgonką! A ślizgoni nie zważają na uczucia innych, więc co stoi na przeszkodzie do ZEMSTY? Absolutnie nic…
Zakręciłam kurek z wodą i wyszłam z kabiny. Było mi strasznie zimno. Ubrana w szlafrok wyszłam z łazienki, bo zapomniałam zabrać ze sobą czystej bielizny. I już miałam chwycić Leonarda i ponownie wyrzucić go w górę, jednak zdałam sobie sprawę, że on niczemu nie jest winien, więc dlaczego ma być on osłem ofiarnym i dostawać za innych? Delikatnie pogłaskałam go po tym czarnym futerku, obudził się zaspany i spojrzał na mnie. Z początku się wystraszył, jednak później zamruczał i dalej spał.
- Chyba ci już złość przeszła. – Stwierdziła Pansy zajęta malowaniem paznokci u nóg na wściekły róż. Obok niej leżała sterta innych lakierów.
- Pansy?
- Co?
- Pomalujesz mi paznokcie? – Zapytałam. Na chwilę przerwała malowanie i zerknęła z ukosa na mnie.
- Dobrze, ale najpierw dokończę swoje. Okej? – Skinęłam głową i poszłam do łazienki, żeby ubrać się. Sięgnęłam po szczotkę i już miałam rozczesywać mokre włosy, kiedy do głowy przyszedł mi szalony pomysł. „A żeby tak zmienić kolor włosów?” Iście szatański pomysł.
Kiedyś czytałam jakieś tam pisemko od Pansy i było tam zaklęcie na zmianę koloru włosów. Usilnie starałam się sobie je przypomnieć i jak by mnie piorun trzepnął przypomniałam sobie. Chwyciłam różdżkę i wymamrotałam formułkę myśląc na kolorem. Stałam tyłem do lustra, dlatego nie widziałam rezultatu mojej pracy. Ostrożnie obróciłam się i w odbiciu zobaczyłam jakby jakąś inną osobę. W tym kolorze byłam bardziej podobna do Evansów niż do Potterów. Tak, moje włosy były RUDE!
Wg mnie ta zmiana wyszła naprawdę na dobre. Wciąż mokre włosy opadały mi na nagie ramiona. Przeczesałam je ręką i zaczęłam się ubierać. Oni mogą igrać moimi uczuciami, więc dlaczego ja nie mogę bawić się ich uczuciami. Jeszcze nie miałam żadnego planu, jednak wiedziałam, że będą tego żałowali. Jedne było pewne, trzeba będzie odwiedzić Severuska…
- Coś ty zrobiła na Merlina?! – Taka była właśnie reakcja mojej współlokatorki, kiedy wyszłam z łazienki.
- Zmieniłam kolor, a co nie wolno? – Zapytałam zaczepnie.
-Można, ale dlaczego to zrobiłaś? – Wpatrywała się we mnie jak w jakiś ciekawy eksponat w muzeum.
- Chciałam coś zmienić w sobie, chciałam dodać sobie takiego „pazura”. Wiesz o co chodzi, co nie? – Skinęła głową, że rozumie i dalej malowała swoje paznokcie. Ja w tym czasie oglądałam lakiery i jeden przykuł moją uwagę. Krwistoczerwony. Chwyciłam go i pokazałam go Pansy. – Mogę ten? – Ponownie skinęła głową. Szuflada jej szafki nocnej była otwarta, więc zerknęłam do niej. Moim oczom ukazały się przeróżne kosmetyki. Szminki, błyszczyki, pudry, tusze do rzęs, kremy, etc. Codziennie rano widziałam, jak Pansy malowała się, jednak nigdy nie czułam potrzeby, aby samej się umalować.
- Chcesz się umalować? – Zagadnęła, kiedy zauważyła, że oglądam ukradkiem jej kosmetyki.
- Dzisiaj już nie, ale jutro rano czemu nie.
- Jeszcze ani razu nie widziałam nawet u ciebie błyszczyka na ustach.
- Jakoś do tego mnie nie ciągnęło.
- Najwyraźniej w końcu zmądrzałaś. – Tylko uśmiechnęłam się na to stwierdzenie. – Dawaj ten lakier. U nóg i u rąk? – Potwierdziłam i zaczęło się malowanie.
*
6.30 rano. Wczorajszego wieczoru siedziałyśmy z Pansy do późna, bo tłumaczyła mi jak należy się malować. Otworzyłam leniwie oczy i zerknęłam na plan lekcji przyklejony do baldachimu łóżka. Pierwsza lekcja – eliksiry z gryfonami. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Leonardo śpiący w moich nogach zamruczał, kiedy podrapałam go za lewym uchem, a bardzo to uwielbiał.
- Nie chce mi się wstawać. – Powiedziałam. Pansy, która jeszcze leżała w łóżku wydała z siebie kilka dziwnych odgłosów i westchnęła. – To ja pierwsza pójdę do łazienki. – Odpowiedziałam i zwlekłam się z łóżka. Chwyciłam szaty wyjściowe i poczłapałam do łazienki.
W lustrze zobaczyłam nową siebie i posłałam sobie uśmiech. „Witaj nowa Nataszo!” Zrobiłam wszystko, co trzeba i wyszłam z łazienki. Pansy zmieniła pozycję ułożenia swego ciała. Tym razem leżała z głową utkwioną w baldachimie łóżka.
- Żyjesz? – Zapytałam.
- Yhy.
- To wstawaj. Nie ma czasu.
- Ale ja nie chcę.
- Mówi się trudno i trza żyć dalej.
- Nie mam motywacji.
- Aha. – Powiedziałam i do głowy przyszedł mi bardzo dobry pomysł. Chce motywacji, to ją dostanie. Poszłam do łazienki i napełniłam miskę zimną wodą. Podeszłam na paluszkach do Pansy, która znowu zmieniła pozycję – głowę miała utkwioną w poduszce a kołdra leżała skopana w jej nogach. Przechyliłam miskę i usłyszałam tylko wściekły ryk Pariknsonówny, która jak gromem rażona podniosła się z łóżka, goniła mnie przez pokój. Ledwo zdążyłam schować się w łazience i przekręcić klucz.
- Ja ciebie kiedyś zabiję! – Krzyczała przez drzwi. Sama oparłam się o drzwi i nasłuchiwałam.
- Chciałaś motywacji, więc jako dobra koleżanka załatwiłam ci takową. -Odpowiedziałam. I jednocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie był to śmiech wymuszony czy jakiś sztuczny, był serdeczny i ciepły.
- Wyłaź. – Powiedziała jak tylko się uspokoiłam. – Muszę się ubrać i pomóc ci w umalowaniu się.
- Okej, ale wiedź, że jestem uzbrojona w różdżkę.
*
- To jakaś nowa, co nie? Jeszcze jej nie widziałem w szkole. – Takie właśnie głosy towarzyszyły mi, kiedy zmierzałam z Pansy do Wielkiej Sali. Rude włosy, ostry makijaż, krwistoczerwone paznokcie i dekolt obiły swoje. Właśnie o taki efekt mi chodziło.
Kiedy tylko usiadłyśmy przy stole, czułam mrowienie na karku. Niedaleko nas siedział Seth Cohen. Założyłam nogę na nogę, tak aby było widać co nieco i zabrałam się za śniadanie. Obserwowałam wszystkich ukradkiem. Seth udawał, że wcale się mną nie interesuje; Tom – obserwował mnie cały czas; Nevana nie było; Severusek – obserwował wszystkich, jakby chciał zabić wszystkich, którzy na mnie spoglądają; jedynie Mick nie zwracał na mnie uwagi, tak jak bym wcale nie istniała. Harry siedzący obok Blacka, aż gotował się ze złości, zaś Alex tylko mi pomachała i uśmiechnęła się, kiedy spojrzałam w jej stronę.
„Wszystko idzie, tak jak zaplanowałam” – pomyślałam i dalej konsumowałam śniadanie. Black wyszedł po kilku minutach razem z tą swoją idiotyczną bandą. Pansy rozmawiała z jakimiś dziewczynami, którymi okazały się młoda Malfoyówna i Snapeówna.
- Idziesz? – Zapytałam.
- Spotkamy się na lekcji. – Skinęłam głową i wyszłam z Sali seksownie kręcąc tyłeczkiem. Swoje kroki skierowałam w stronę lochów, gdzie zastałam bandę idiotów.
- Natasza! Musimy porozmawiać! – Zaczął Harry.
- O czym? – Zapytałam spokojnie.(...)
A oto notka Alyssy(przed wykasowaniem)
Temat: 20. Witaj nowa Ali!
11 listopada (postanowiłam przyśpieszyc czas)
Oh.........
Jak ten Snape mnie wnerwia!
Karze nam przyrządzić mega trudny eliksir, a potem drze się na nas
(Gryfonów), że "niby" nie umiemy dodać asfodelusa i sproszkowanych
kolców jeża...
Kundel jeden! I oczywiście pozbawił nas 15 punktów, a Ślizgonów
nagrodził 15 punktami, że wszystko "niby" robią poprawnie.
Na myśl, o dzisiejszych eliksirach z Severuskiem uderzyłam pięściami w
ścianę, ale nie mam dobrej równowagi i poślizgnęłam się na wodzie, która
była pod prysznicem.
(Bo teraz go biorę)
- Alicja, uderzyłaś w coś? - dobiegł mnie głos Dolores.
- Nie! - odkrzyknęłam szybko.
Zimna woda obmywała mi plecy, lecz ja się nie przejęłam zimnem, tylko
intensywnie myślałam.
A gdyby tak obciąć i przefarbować włosy?
Tak, tak to fantastyczny pomysł.
Wyczłapałam z pod prysznica, chwyciłam nożyczki i kilkoma ruchami obcięłam
je do połowy pleców.
Świetnie....
Tylko teraz może je trochę wycieniować..?
Wzięłam żyletkę i sprawnie je postopniowałam.
Wysuszyłam włosy jednym zaklęciem, a drugim zmieniłam ich kolor na jasny
brąz.
Wyglądają teraz o wiele lepiej,niż poprzednie czarne włosy sięgające do
pasa.
Ubrałam się i wyszłam do Dol, która akurat malowała paznokcie i coś
mruczała pod nosem. Gdy mnie zobaczyła zrobiła wielkie oczy i upuściła
buteleczkę z różowym lakierem.
- Co.... Coś ty zrobiła - spytała wściekła.
- Odmieniłam się - i spytałam - Dolores?
- Co? - warknęła dalej wkurzona.
- Pomalujesz mi paznokcie..? - spytałam - a rano umalujesz mnie? -
dodałam z nadzieją
- Oczywiście! - wykrzyknęła zadowolona - Jeszcze nigdy nie widziałam cię
z makijażem... Może być naprawdę zabawnie.
Widocznie już ją udobruchałam.
Kiedy ona kończyła malować swoje pazurki, ja wyszukiwałam odpowiedniego
lakieru w jej kuferku.
- Ali?
- Cooo?
- Skąd w tobie taka zmiana? Najpierw włosy, potem makijaż....
- A, nie wiem.... - i dodałam - Chcę sobie dodać takiego "pazura" , wiesz o
co chodzi?
Kiwnęła głową na znak, że rozumie, a ja wróciłam do poszukiwań.
Jeden z lakierów przykuł moją uwagę... - był krwisto czerwony.
- Mogę ten? - spytałam się Dolores, a ona po raz drugi kiwnęła głową, ze
tak.
Po chwili Dolores zajęła się i moimi pazurkami. Oczywiście po
pomalowaniu musiałam czekać aż wyschną mi paznokcie. Siedziałyśmy długo
w nocy na moim łóżku, a Dol tłumaczyła mi jak równomiernie rozprowadzić
podkład na twarzy, jak zgrabnie wytuszować rzęsy by wyglądały szałowo
lub jak nakładać róż.
*******************************************************************
Wstałam o 8.00 a w łóżkach już nie było Angie i Katie.
- Wstawaj! - wrzasnęłam na Dolores z ironicznym uśmieszkiem.
-Nie! Nie mam motywacji...
"Ja już dam ci motywację" pomyślałam.
- W takim razie idę pierwsza do łaźni - powiedziałam tajemniczo.
- Yhy - wydyszała z pod poduszki.
W łazience przebrałam się i ułożyłam włosy. Do miski nalałam lodowatej
wody i niosąc ją zakradłam się do odsłoniętych kostek Dolores.
Z całej pety wylałam na nią wodę. Efekt był natychmiastowy, Jordin dziko
wrzasnęła i rzuciła się na mnie, lecz ja czmychnęłam jej do łazienki i
przekręciłam klucz w zamku.
- Otwieraj! - ryknęła Jordin i zaczęła szarpiąc za klamkę.
- Yhy.... ta jasne - powiedziałam ironicznie.
I w tej chwili wybuchłyśmy śmiechem. Nie był on szyderczy, tylko radosny
i szczery.
- No, otwórz - powiedziała ksztusząc się ze śmiechu.
- Ok, ale uprzedzam, że jestem uzbrojona w magiczny przedmiot zwany
różdżką! - i ponownie przekręciłam klucz.
Do łazienki wpadła roześmiana Dolores i zaczęłą mnie łakskotać. A wobec
tego ataku jestem bezbronna, ponieważ łaskotki to mój słaby punkt. Dolores
osiągnęła to co chciała, bo różdżka wypadła mi z ręki.
- Do-dobra... wystarczy - sapnęłam plując złocistymi włosami mojej
przyjaciółki.
- Okey, okey - odpowiedziała i zaczęła się przebierać.
Ja w tym czasie wybrałam odpowiednie kosmetyki. Po pół godzinie
umalowane zeszyłyśmy na śniadanie, obie seksownie kręciłyśmy pupami. ; )) .
Usiadłyśmy przy stole. Przez cały czas towarzyszyły nam szepty tego typu:
- To jakaś nowa...
- Nie! To ta Spinnet...
- Ta ścigająca...?
- Taak... Tak to ona!
Założyłam nogę na nogę,by było co nieco widać ( mam mini spódniczkę na
sobie ;) i dyskretnie obserwowałam Wood' a. Patrzył na wszystkich
chłopaków tak, jakby chciał ich pozabijać za to, że się na mnie gapią jak w
naprawdę śliczny obrazek.
Ale moim celem jest chłopak czternastoletniej Susan Bones. Jest dla niej
za ładny i o wiele za stary.
Zasługuje na kogoś innego, lepszego. I w tej chwili Liam, bo tak ma na
imię, spojrzał mi prosto w oczy, potem spojrzał na moje usta, a potem
znów w oczy.
Odwzajemniłam tylko uśmiech i zaczęłam konsumować moje muesli.
- Idziesz? - spytałam się po 10 minutach Dolores.
- Nie jeszcze nie ? odpowiedziała, a ja ruszyłam w kierunku wyjścia.
I w tej samej chwili wstał Liam zostawiając samą Bones. Truchtem
wybiegłam z Sali, skręciłam w prawo zamiast w lewo i oprałam się o
ścianę za drzwiami.
Wyszedł Liam i rozglądał się jakby kogoś (mnie?) szukał.
- Kogoś szukasz? - odezwałam się tajemniczo.
Chłopak spojrzał na mnie i zdecydowanym krokiem ruszył w moją stronę.
Chwycił mnie w obięcia o zaczął mnie całować. Trochę się poopierałam by
udać niedostępną, ale już po chwili zaczęłam oddawać całusy.
Ale chwilę potem przerwała nam Bones.
- Co ty wyrabiasz? - wrzasnęła z wyrzutem, jej oczy zaszkliły się łzami,
a ja chyłkiem uciekłam w stronę sali transmutacji.
Mam nadzieję, że to wszystko wyjaśnia.
Pozdrawiam
Meg Dimen!
Komentarze:
Ann-Britt/ZKP Sobota, 13 Września, 2008, 22:22
Mam nadzieję, że w tej sytuacji Alyssa przestanie wypierać się tego, co zrobiła... Tyle.
P.S. Mam ten problem, co K@si@@@, nie mogę się zalogować. (tzn. tam pisze, że jestem cały czas zalogowana ale nie mogę wejść!) Spróbuję jutro najwyżej.
K@si@@@ Sobota, 13 Września, 2008, 22:42
Ja już problemu nie mam Ann-Britt, ale napewno dasz radę, bo ja dałam
Co do tej sprawy to Alyssa moje zdanie zna (chociaż zostało usunięte), więc dodatkowych przemówień pisać nie będę, dodam tylko, że plagiat to nie byle co. To takiak taka zbrodnia i powinna być karana (ale bez przesady) Lepiej nie pisać w ogólr, niż plagiatować, a gdyby tak ktoś zabrał twoje pomysły? Miło by nie było, napewno. To tak ogólnie. Do wszystkim i popieram Meg.
Ann-Britt/ZKP Niedziela, 14 Września, 2008, 11:32
Zauważyłam, że nie masz już tego problem
Jak dług to u Ciebie trwało? Bo ja nadal nie mogę się zalogować!
Nadia Niedziela, 14 Września, 2008, 12:46
No... to faktycznie był plagiat... tyle tylko, że Nika napisała to lepiej... Nie rozumiem tylko jak można jeszcze się przed tym wzbraniać, i oświadczać, że napisało się to samemu. Przecież już od tytułu, aż po sam koniec notki, jest idealnie tak jak u Nataszy! Ale ja już się nie wypowiadam, tylko mam nadzieję, że ten plagiat, zmobilizuje w końcu Nike do napisania nowej notki;P
Moim zdaniem zachowaliście się nieprofesionalnie. Takie sprawy jak plagiat załatwia się po cichu, prywatnie, wysyłając do autora email, aby wyjaśnić sprawę, a nie najpierw w komentarzach, gdzie każdy może to przeczytać, a potem jeszcze pisząc o tym specjalną notkę. Jeżeli załatwilibyście to prywatnie, autorka najprawdopodobniej skasowałaby notkę, wytłumaczyłaby się i byłoby po sprawie.
Takie jest moje zdanie (i właściwie nie tylko moje, patrząc jak na innych forach/stronach załatwia się takie sprawy)
[br]
przepraszam za literówki...
Meg Dimen;] Wtorek, 16 Września, 2008, 18:45
Tak, i wtedy nikt nie wie co jak i dlaczego. I ktoś właśnie taki nieświadomy tego jaki jakie są konsekwencje plagiatu. Fakt moglibyśmy o tym napisać. Tylko chcieliśmy aby wszyscy mieli świadomość co Alyssa zrobiła, i aby sie nie pytali dlaczego trafiła do inkubatora.
Alan Wtorek, 16 Września, 2008, 18:52
Damare, plagiat jest czymś tak absolutnie odrażającym, że trzeba było sprawę upublicznić. Jako ZKP, organizacja zajmująca się pamiętnikami na stonie, nie będziemy tolerować takich przewinień. Tak naprawdę o tylko najłagodniejsza alternatywa. Kara owinna być o wiele bardziej radyklana, wręcz drastyczna, ponieważ plagiat to rzecz, którą można sobie uprawiać na "ograniczonych, różowych blogach". Jako ZKP chcemy wśród młodzieży propagować nie tylko pisanie i pokazywanie własnej twórczości, ale także okazywanie sobie szacunku i respektowanie praw autorskich.
Pozdrawiam, Alan ZKP.
K@si@@@ Wtorek, 16 Września, 2008, 21:07
Damare, ale tak się składa, że sam plagiat jest już czymś okrpnym, a spokojne rozmawianie o tym, jak o literówkach w notce nic nie daje. Najgorsze jest to, że do winy się Alyssa nie przyznała, chociaż usuwanie komentarzy mówiło mi jedno - ma coś na sumieniu, bo kto usuwa takie komentarze, jeżeli jest niewinny?
Tak, jak wspomniał Alan, z którym zgadzam się w stuprcentach, ponieważ mogliśmy zareagować inaczej. Zwyczjanie, wywalić ją i napisać jej krótkiego maila, dlaczego. To była pierwsza tego rodzaju sytuacja i nie bardzo wiedzieliśmy na początku co w tej sprawie począć.
To jest ostrzeżenie. Niech wszyscy więdzą jakie są konsekwencje kopiowania pracy innych.
a z innej beczki. autorka pamitnika Cho Chang odeszla a pamietnik jest w inkubatorze. chzba trzeba go przeniesc...
pozdrawiam
Meg Dimen;] Poniedziałek, 22 Września, 2008, 17:56
Pamiętnik Cho Chang znajduje się w dobrym dziale. Przejeła go nowa autorka i jeszcze nic nie napisała1
K Wtorek, 23 Września, 2008, 19:36
Hej!
Mam prośbę.
Zrubcie coś z pam.Meadows Dorcas.
Pozdrawiam.
K Wtorek, 23 Września, 2008, 19:37
Sorka.
Zróbcie
Nika1310 Środa, 24 Września, 2008, 17:16
Może wypowiem się ja. Autorka pamiętnika N. Potter. Szczerze mało mnie ochodzi, że ktoś ściąga moje pomysły. To świadczy tylko o tym jaki jest inny autor. Nie mam ochoty nawet rozpisywać się na ten temat, bo szkoda mi czasu. Mamy rok szkolny, a wszystko wali mi się pod nogi. Notkę do pam. Nataszy powinna pojawić się jeszcze (miejmy nadzieję) w tym miesiącu.
Pozdrawiam!
Pe esem, docierały do mnie wiadomości o tym incydencie, ale jak już wspomniałam mało mnie to obchodzi, bo ja wiem co piszę.