Nasza skromna redakcja przedstawia WYDANIE ŚWIĄTECZNE!
Mamy dla was ogłoszenie!
WCIĄŻ POSZUKUJEMY NOWYCH REDAKTORÓW!!!
Próbne artykuły prosimy przysyłać na adres redakcji (redakcja.zonglera@gmail.com)
A teraz zapraszamy do miłej lektury
Drodzy czytelnicy! W tym specjalnym wydaniu naszej gazety, mamy dla Was przykłady świątecznych życzeń. Możecie je wysłać zarówno mugolom, jak i prawdziwym czarodziejom
Zwyczajne życzenia są oklepane i nude,
Więc moje będą oryginalne i cudne!
Usmiechu na ryjku przez rok cały,
By szczęście i radość nigdy nie mijały,
Aby pierwsza gwiazdka nie tylko w Wigilię świeciła,
Ale do końca świata mapę na niebie kreśliła.
Całusów moc przesyła
Ta, która się nie przedstawiła.
Drogi rozświetlonej mnóstwem lumosów,
Prezentów i słodyczy kilkaset stosów,
Choinki ubranej w różdżki i tiary,
Odwołania szlabanów i każdej kary.
Ogółem - wszystkiego, co cudne i śliczne
Aby te święta były magiczne!
Oczywiście są to tylko przykłady. Może sami skusicie się i zostaniecie autorami podobnych życzeń? Zachęcam!
Święta te są, jak wiadomo, uroczyste. (Z resztą jak każde ^^) Ja jednak przygotowałam coś "na wesoło".
"ODA DO ŚWIĄT - Jak to robią w Hogwarcie?"
Wesołej pieśni donośny ton
Zagłuszony przez uroczysty dzwon
Milknie, i czeka na kolej swoją.
Przy stole wszyscy karmią się i poją,
Zachwalając cudne prezenty od bliskich.
I choć pusto, bo nie ma wszystkich,
Radośny gwar i śmiech nie milkną.
Spokój nie zapanuje, póki profesorowie nie krzykną.
Chór znów śpiew swój zaczyna,
Lecz na Flitcwicka głowę spadła pajęczyna
I wybucha ogromne zamieszanie.
Co będzie z profesorem, nic mu się nie stanie?
Jedno machnięcie różdżką wszystko naprawia,
Lecz Irytka w pogotowiu stawia.
(Jak domyślić się nietrudno,
Irytek nie spocznie, póki nie będzie głosno i brudno.)
Już psoty swe wymyśla i czyni.
Oblewa wszystkich sokiem z dyni,
Co sam dyrektor śmiechem kwituje.
"Bitwa na jedzenie!" - ktoś wykrzykuje.
Reszta łapie pomysł i do dzieła przystępuje.
Odgłosy walk echem toczą się po korytarzu.
Wszędzie czuć zapach słodkości i paprykarzu.
Filch klnie pod nosem - będzie miał sprzątania
Tyle, co przez cały rok! Wnet spokój zapanował, słychać tylko pomrukiwania
Wściekłego woźnego. Wszyscy w pośpiechu,
Bez zbędnych zdań, wyszli. Później śmiechu
Będzie co nie miara! W ciszy każdy planuje,
Co kupi innym za rok. Kłaniam się czytelnikom i dziękuję!
Bellatrix Lastrage
Wasz jedyny w swoim rodzaju reporter, Seamus Finnigan obiecał wam sensacyjny reportaż. Jak obiecał, tak zrobił. W świątecznym wydaniu „Żonglera” porozmawia z… Świętym Mikołajem? Oczywiście, że tak! Przeczytajcie koniecznie!
Seamus Finnigan: Witaj Święty. Jestem ci ogromnie wdzięczny za chęć porozmawiania ze mną.
Święty Mikołaj: Witam. Nie ma sprawy. Chciałem wreszcie pokazać się publicznie, ale żona mi nie pozwalała. Jednak ostatnio nadarzyła się okazja. Ktoś z waszej redakcji zadzwonił i poprosił mnie o wywiad. Żona kategorycznie zabroniła mi takiego postępowania. Ja bardzo uradowany, natychmiast się zgodziłem i jestem tutaj.
S.F: Oj, to musisz mieć strasznie zasadniczą żonę. Jaka ona jest? Nikt nie wiedział, że masz partnerkę u boku.
Ś.M: Nie, moja żona to najwspanialsza osoba, jaką w życiu poznałem. Bardzo ją kocham i szanuję jej postanowienia, ale czasami muszę zadecydować sam o swoim losie. Ta okazja nadarzyła się w ostatnim czasie.
S.F: Dobrze, rozumiem. A jak to jest być osobą, która co roku obdarowywuje cały świat prezentami?
Ś.M: Cóż, nie powiem, że jest to praca lekka i przyjemna. Przez cały rok otrzymuje setki milionów listów z prośbami o wspaniałe prezenty. Po przeczytaniu każdego z listu, zabieram się za zrobienie jakiejś zabawki, która usatysfakcjonowałaby danego malucha. Jeżeli jednak w rejestrze okaże się, że dziecko to było w danym roku niegrzeczne, zmuszony jestem do zrobienia dla niego skromnej zabaweczki, która jest odpowiednikiem kary. Po zrobieniu prezentu dla każdego dziecka na Ziemi, muszę je pomniejszyć za pomocą czarów, aby zmieściły się w moich saniach. Pomagają mi w tym elfy.
S.F: Ooo, to rzeczywiście masz nawał roboty. Czy oprócz elfów (pomocników Mikołaja przyp. Autor), ktoś jeszcze pomaga ci w tej wyczerpującej pracy?
Ś.M: Oczywiście! Sam nie dałbym sobie rady! W zaciągnięciu prezentów do sań, pomagają mi moi bracia: Ulryk i Kaspian. W roznoszeniu podarunków pomaga mi żona. Bez niej nic by mi się nie udało.
S.F: Jakie jest twoje największe marzenie?
M.Ś: Hmm, to trudne pytanie. Jest nim chyba to, aby wszyscy we mnie wierzyli. Dzieci, jak i dorośli. Tych drugich jest niestety niewielu…
S.F: Tak. Czy czasami dorośli też wysyłają ci listy z prośbami o prezenty?
Ś.M: Jasne. Szczerze powiedziawszy, jestem zdziwiony ich poczynaniami. Ale cieszę się, że wierzy we mnie, choć cząstka dorosłych. Smutne jest, że jak byli dziećmi, ochoczo wysyłali listy. Teraz już tak nie jest i strasznie nad tym ubolewam.
S.F: Nie przejmuj się, będzie dobrze (poklepuje Mikołaja, pocieszając go. Jaki on jest dobry!). I ostatnie pytanie: Czy rozdawanie prezentów sprawia ci radość?
Ś.M: Oczywiście! Nie widzę sensu Bożego Narodzenia bez mojego wkładu w ten okres. A czy ty wyobrażasz sobie Święta bez prezentów? Bo ja nie.
S.F: Ja też nie. Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że pod choinką znajdę jakiś miły podarunek.
Ś.M: A proszę cię bardzo! Tak, to będzie niespodzianka…
Rozmawiał, Seamus Finnigan
Albus Dumbledore
Zdradza nam swoje sekrety.
Wywiad, który przeprowadziłam kilka tygodni temu (ten, w którym Dumbledore zakaszlał się od cukierka) zostanie kontynuowany.
Dumbledore właśnie oglądał ozdoby choinkowe w kształcie zwariowanych reniferów, gdy, widząc nas, zaczał uciekać, wrzeszcząc wniebogłosy. Wyrazy uznania dla mojego asystenta, który złapał pana Dubledore'a i namówił do rozmowy.
Maggie Smith: Witam, panie Dubledore, czy powi...
Albus Dubledore: Nie, ja nie chcę... Nie, ja nie mogę! Puście mnie...
M.S.: Panie Dumbledore, przecież nikt pana nie trzyma. Może powie nam pan ja...
A.D. Nie, nie!... Nie chcę, nie umiem... nie mogę!!!
M.S.: Panie profesorze, czego pan nie umie?
A.D.: Nie chcę... Nie mogę,... Zostawcie mnie... Błagam!
M.S.: Panie dyrektorze, czy coś się stało?
Ale Dumbledore nie odpowiedział na pytanie, bo zerwał się z krzesła, drąc przy okazji do majtek fioletową szatę. Biegł korytarzem, a z daleka było widać tylko jego bieliznę w zielono-czerwone groszki.
Kilka dni później dopadliśmy Dumbledore'a na wyprzedaży używanych miotełek dla dzieci. Miotełka była zaopatrzona w zielony guziczek, który po naciśnięciu wydawał skrzek "Cześć, dzieciaki" a potem kasłał. Cóż, zabawka pierwsza klasa to nie jest. Dumbledore spakował do koszyka swoją miotełkę a potem gdy już wyszedł ze sklepu, wsiadł na nią i krzyczał "Jestem ślicznym bałwankiem, kto mnie ulepi?" i latał w kółko wśród rozśmieszonych klientów. W takiej sytuacji musieliśmy zawiadomić CPR (Czarodziejskie Pogotowie Ratunkowe). Przyjechali prawie natychmiast nakłaniając klejącym cukierkiem do wejścia, Kogo nakłaniali?Jak to się odbyło?
Na początku niekompetentni uzdrowiciele 2 klasy próbowali mnie i mojego asystenta władować do tej kupy złomu, ale widząc Dumbledore'a orzekli, że to BARDZO ciężki przypadek i że muszą go przewieźć do szpitala. Z kieszeni Dumbledore'a wyciągnęli starego, klejącego cukierka i tym sposobem nakłonili staruszka do wejścia do ambulansu, który chwilę później już szybował do Szpitala.
Co to może oznaczać? Czy Dumbledore zwariował? Uzdrowiciele ze Szpitala Św. Munga mówią, że to syndrom staruchów A769b. Cóż, nie wiem co to znaczy, najwyraźniej uzdrowiciele też nie. Ale to nie ja go leczę. W następnym numerze historii Dumbledore'a c.d.
Dla wiernych czytelników
Maggie Smith
Moda!
1.Dorośli(18 i zwyż)
Oto strój dla prawdziwej żony mikołaja^^
A mugole mówią, że Święty Mikołaj nie istnieje. To jak mi wytłumaczą te zdjęcie?
2.Młodzież(13-18lat)
Czerwień modna zawsze... Nie tylko w Święta
W stroju sportowym .
Karola
W ten wigilijny dzień zaśnieżony (czy oby u wszystkich?), kiedy w kościele uderzą dzwony, przyjmijcie pełne życzenia radości, a w Nowym Roku szczęścia, zdrowia i pomyślności! Redakcja Żonglera!