Pamiętnikiem opiekuje się Daria Do 07.05.2009 roku pamiętnikiem opiekowała sie Joanna Riddle! Do 1 kwietnia 2008r pamiętnik prowadziła Paulina
Quidditch to to, co chłopaki lubią najbardziej :) Dodał James Potter Sobota, 21 Października, 2006, 17:26
Dziękuję Wam bardzo za przemiłe komentarze! To duża zachęta do pisania! I mam nadzieje, że James kreowany przeze mnie będzie tym samym, lub chociaż podobnym do tego z Waszej wyobraźni
W pamietniku tym jest obecnie jesień, ponieważ chciałabym opisać święta Rogacza, a to nie pozwala mi na pisanie zgodnie z naszą datą.
Przepraszam też z góry jeśli będą błędy. Nie sprawdzałam, więc zdajmy się na to, że Word się nie myli ;)
-----------------------------------------------------
Noo, wreszcie chwila wytchnienia! Postanowiłem sobie, że będę pisał w tym pamiętniku wtedy, gdy chłopaki już zasną, ale teraz mam wolną chwilkę, więc ją wykorzystam. Remus jest w bibliotece (napisał już swoje wypracowanie z zaklęć, ale uznał ze sześć stóp to za mało), Syriusz poszedł na spacer z jakąś dziewczyną (czemu on?! czemu-nie-ja??), a Peter pewnie wygrzewa się na dole przy kominku. Tak więc zostałem sam. Sam. Samiuteńki. Samiuśki. Smutny i opuszczony! Dobra, dość…
Dzisiaj z samego rana, mimo iż jest sobota, mieliśmy trening quidditcha. Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało, uwielbiam quidditch! Tyle że uwielbiam też dłużej pospać… Te dwie sprawy trochę się ze sobą kłócą. Pogoda nie za bardzo pozwala na latanie, bo wieje wiatr, deszcz zacina po oczach… ale znicza złapałem, a jak! Nie byłbym sobą gdybym nie złapał.
Jednego mi tylko brakuje, żeby mieć zapełnioną po brzegi półkę z napisem szczęście. No bo tak… mam super kumpli, spoko szkołę (czyt. spoko jak się coś dzieje), gram w super drużynie, rodzinka spoko… Tylko jedno wciąż mnie kręci, nurtuje i nęci…
* * *
Szedłem sobie spokojnie korytarzem, uśmiechnięty od ucha do ucha, z miotłą pod pachą. Zza pleców słyszałem wiązankę przekleństw Filch’a, na temat śladów błota które zostawiłem na podłodze (dawno przestałem się tym przejmować, w końcu jestem tu już piąty rok). Wyszedłem zza rogu korytarza i…
- Blee! Potter, odsuń się!
- Co Evans, boisz się błotka?- starałem się, żeby mój głos był bardziej męski, ale chyba średnio mi to wyszło…
Dziewczyna rzuciła mi spojrzenie pt. „zniknij” i zwróciła się z powrotem w stronę tablicy ogłoszeń. Przesunąłem się trochę, by ponad jej ramieniem ujrzeć napis „Nabór uczniów do klubu miłośników zaklęć i eliksirów”.
- Eee… założyłaś klub?
- Tak. Wspólnie z koleżanką. A co, chcesz się zapisać?
W innej sytuacji uznałbym za wspaniały cud fakt, że Lily Evans chce mnie zaprosić do swojego klubu. Gdyby nie ten sarkazm w jej głosie…
- Zastanowię się- wyszczerzyłem zęby.
- Fajnie… obyś się długo zastanawiał (to mruknęła pod nosem, ale ja-James Potter, pierwszy z kolei Huncwot, usłyszę wszystko)… to na razie.
- Na razie? Ja się nigdzie nie wybieram, Evans- miałem w planie, żeby nonszalancko oprzeć się o posąg stojący obok, ale byłem zapatrzony w jej twarz, jej cudną promienną twarz (teraz skalaną grymasem złości) i mój łokieć zamiast oprzeć się na dostojnym rycerzu we wspaniałej zbroi, poleciał gdzieś z boku, a reszta ciała poleciała sobie za nim. Wylądowałem z hukiem we wnęce za posagiem.
- Potter, ale z ciebie dzieciak…
Usłyszałem oddalające się echo stóp. Wyjrzałem na korytarz. Już jej nie było.
* * *
Dobra. Łapa powinien zaraz wrócić, no chyba że znowu schowali się w jakiejś starej klasie i... W każdym razie, skoczę na dół i zobaczę co robi Peter. Przy okazji przepiszę co nieco z wypracowania Remusa… i jutro będę miał caaaałą niedzielę wolną. Love and peace.
No, to na początek... Dodał James Potter Piątek, 20 Października, 2006, 01:03
No, to na początek witam wszystkich, którzy być może kiedyś w przyszłości ten pamiętnik przeczytają. Chociaż pewnie będę go zawzięcie ukrywał do końca mych dni. Ale cóż, wszystko zdarzyć się może. Pismo takie trochę nie wyraźne, bo jest już 2:00 w nocy, a świateł zapalić nie mogę, żeby nie obudzić Łapy. Jakby chłopak zobaczył, że JA piszę "jakiś durny pamiętnik" to chyba by mi nie dał żyć do końca mojego życia, i być może dłużej. Tak więc jest to tajemnica wielka i mocno strzeżona (czarami również). Jeśli to czytacie, to albo ja już nie żyje, albo dobrze znacie się na magii, albo jakimś cudem wasz urok osobisty przekonał mnie żeby wam go dać lub po prostu dostałem świra (co jest nie uniknione jak się przebywa w takim towarzystwie – łamaga, laluś-animag i wilkołak) i oddałem wam go własnowolnie. Nie ważne...
Co się w takich pamiętnikach pisze?? Cóż, cytują taką jedną krukonkę, której rozmowę dzisiaj przypadkiem podsłuchiwałem...
"Ja w moim pamiętniku to sobie piszę moje sekrety, takie wielkie których nawet tobie Alicjo nie mówię!(...) No i takie różne rzeczy o chłopakach, o Blacku też (tu było wielkie chichotanie) i masę różnych innych rzeczy!"
Dobra stwierdziłem, że do masy innych różnych rzeczy zaliczają się nowo wymyślone sposoby dręczenia smarkerusa, nowo wymyślone zaklęcia, rysowanie tajnych przejść… no i może trochę opowieści z mojego życia? Dzisiaj to było ciekawie...
* * *
- Po wymówieniu zaklęcia...
- Powymówieniuzaklęcia
- należy zakręcić różdżką w ten oto sposób...
- należyzakręcićróżdżkąwtenotosposób
- a potem sprawić, żeby...
- apotemsprawićżeby
McGonnagal przerwała i rozejrzała się po klasie wzrokiem mówiącym "zabije!".
-Który mnie PRZEDŻEŹNIA?!
Cisza. Słychać było tylko chrobotanie jakiegoś pojedynczego pióra.
- Black! Potter!
Oboje się zerwaliśmy. Że też ta jędza zawsze musi mnie obudzić jak śni mi się coś ciekawego...
- To nie ja!- krzyknęliśmy równocześnie.
Psorka zmierzyła nas spojrzeniem sokoła, który właśnie zamierza rzucić się na swoją ofiarę. Nie za bardzo mi się to podoba... Myślę, że nie muszę wyjaśniać dlaczego.
-Pani profesor, to naprawdę nie oni...
Jedna z dziewczyn stanęła w naszej obronie. Rany... jaka to była ulga dla serca, że w tej klasie jest jednak jakaś solidarność!
-...oni spali całą lekcje, w ogóle nie kontaktowali. Nie mogli pani przedrzeźniać.
Dobra... to ja się jeszcze zastanowię nad tą ich solidarnością, ok.?
Dzyńńńńńńńńńńńńńńńń.
Wchodzimy z klasy.
-Lunatyk, jak jeszcze raz będziesz tak głośno pisać swoje notatki, to osobiście się postaram żeby się ten koczkodan dowiedział kto go przedrzeźnia, kapewu?
-Łapa, jak jeszcze raz będziesz tak głośno chrapać, to osobiście się postaram, żeby Katie poznała przyczynę tego "dziwnego brzęczenia", którym obwiniała niesłusznie chrząszcza siedzącego na suficie.
-Brawo Remus, stawiaj się! Nie daj się!- całym sercem zagrzewałem kumpla do walki (lubię słuchać jak się kłócą, chociaż lubię też jak szybko się godzą).
- Zdrajca- syknął Syriusz i pokazał mi język.
- Hipogryf ma dłuższy i się nie chwali... -pisnął Peter.
Dopiero teraz zorientowaliśmy się że idzie za nami. Łapa spojrzał na niego tak, że tamten od razu pożałował, że w ogóle się odzywał...
* * *
Uuups... lepiej już kończę, bo Łapa zachowuje się tak jakby się miał zaraz obudzić, i wolałbym żeby nie zobaczył mnie piszącego pamiętnik. Po za tym jutro z samego rana czeka mnie trening, i muszę być wypoczęty! No to dobranoc!