Pamiętnikiem opiekuje się Eveline Do 31.09 2008 pamiętnikiem opiekowała się Izaura
Jak dobrze być Ślizgonem!! :D Dodała Pansy Pakinson Sobota, 20 Stycznia;, 2007, 11:51
II.XI
-Powiedz mi Pansy, jak to jest możliwe, że piętnastoletnia czarownica nie potrafi złapać pierwszaka?? - Jess nie szczędziła mi złośliwych uwag. Typowy ślizgoński charakterek....
-Oszczędź mi!!!! W życiu nie sądziłam, że taka mała wesz doprowadzi mnie do takiej furii!! Zastanawiam się, czy szlama Granger mu za to nie płaci.....
-Nie łam się, jeszcze zdążysz się na nim zemścić....Teraz suniemy na obiad, może napatoczy się gdzieś jakaś ofiara której podokuczamy....
Jako że jesteśmy Ślizgonkami, każda akcja pod tytułem „Poprawianie Humoru” wiąże się znacząco z doprowadzeniem kogoś do pasji. Wtedy to, dwie podłe sadystki (znaczy MY) ruszają na spacerek po zamku, poszukując potencjalnych ofiar. Tak było i tym razem. A tego dnia bardzo szybko znalazłyśmy sobie idealny obiekt do spłatania figla. Była ta mała dziewczynka, z naszego ulubionego domu GRYFFINDORU. Spacerowała sobie po korytarzu na pierwszym piętrze, dzierżąc w łapkach jakieś ogromne tomiszcze i udawała, że nas nie widzi. Wobec tego, my, przyzwyczajone do takiej postawy, brutalnie odrywamy ją od lektury, rzucając na księge zaklęcie atramentowego pocisku. Chwilę póżniej dziewczątko patrzy załzawionymi ślepiami, na przebity na wylot wolumin.
-Ojj, siniorita nieładnie tak się obchodzić z książkami z biblioteki...-Odparłam najpaskudniejszym tonem, na jaki mnie stać.
-Może by tak zawołać panią Pince?? Biedną staruszkę zmartwi TAKIE traktowanie jej ulubionych ksiąg.-Dodała Jessica jeszcze gorszym tonem.
-Wy paskudne ślizgonki!! Wołajcie sobie kogo chcecie ja i tak na Was naskarże!!
-W takim wypadku głupio było by Ci postawić uszy...O takie! - Moja towarzyszka od niechcenia machnęła różdżką, a warkoczyki małej chojraczki stanęły na środku głowy i zamieniły się w parę króliczych uszu.
-I powiększyć stopy...O tak! - Dodałam, a obute stópki dziewczęcia zaczęły się powiększać, aż stały się większe od niej samej.
Mała z przerażeniem obserwowała całą tą transmutację, aż w końcu pisnęła i rzuciła się do ucieczki.
-Pamiętaj, powiedz tylko słowo, a dorobimy Ci wąsy do kompletu!! - Zawołałam za nią.
-I jak humorek? Lepszy?
-O wiele!! Niech żyje ślizgońska wredota!!
Przybiłyśmy sobie piątki.
Na kolacji wszyscy Gryfoni patrzyli na nas spode łba. W sumie trudno się dziwić. Najpierw Dracon konstruuje genialne plakietki, a póżniej my świadomie i z premedytacją upośledzamy im członkinię domu. Jak się okazało pół Slytherinu widziało przerażone „uzajęczone” dziewczę, więc zebrałyśmy sporo gratulacji. Nikt już właściwie nie pamiętał o akcji z dziennikiem, a co najlepsze, Dracuś o niczym nie wiedział!! Moi współplemieńcy potrafią być jednak taktowni, kiedy chcą .
Pamiętik przechodzi w moje łapki i pozostaje mi tylko życzyć Wam miłej lektury. Mam nadzieję, że nowe wypociny przypadną Wam do gustu .
Izolda
31.X HALLOWEEN
Dziś na kolacji wszystkich ślizgonów trafił regularny szlag. Draconowi wystrzeliła z ust jadalna petarda bułgarska, Jessica wypluła ptysia na swoją nową szatę i nawet Crabbe wyglądał jakby się...zamyślił.
Potter....Ta mala, gryfońska wesz REPREZENTANEM HOGWARTU??? Zatrzymać świat, ja wysiadam....
Gdy ten bliznowaty karzeł zniknął za drzwiami, w nasz stół jakby piorun strzelił. Przekleństwa i złorzeczenia, słychać było niemal z każdej strony. Obok mnie, Jessica poprzysięgła Potterowi zemstę za zniszczoną szatę od Diora. Uczniom z Durmstrangu natomiast, po prostu opadły szczęki. Na ich miejscu chyba zaczęłabym miotać klątwami, ale widocznie oni woleli zachować pozycję pozornie spokojnych trolli. Joga?
Nasza sekta wyszła z Wielkiej Sali jako pierwsza. Nawet zdziwiłam się szybko pokonaliśmy ten spory dystans, dzielący nas od pokoju wspólnego. Po przekroczeniu naszego lochu, Draco nie opadł nawet na fotel. Po prostu stanął na środku pokoju i zaczął wyć. Postanowiłam działać.
-Dracuś, przecież to niemożliwe żeby było dwóch reprezentantów w Hogwarcie!! Tego gnoma na pewno wyrzucą!! Może zaparzyć Ci trochę herbatki ziołowej??
-Swoją drogą, zastanawiam się jakim cudem udało mu się oczukać Czarę?? - Wtrąciła się Jessica. Draco zaczął wyć jeszcze donośniej, po czym pobiegł z wrzaskiem do swojego dormitorium.
-Wcale mu się nie dziwię. - Odparła ze współczuciem Jes. -W najkoszmarniejszych koszmarach nie śniło mi się, że będe musiała kibicować Gryfonom....
-A kto tu mówi o kibicowaniu Gryfonom?? Już wolę nabazgrać transparent "Kocham Cię Diggory", niż choć raz wspomóc tą bliznowatą ofiarę....
I.XI.
Już z samego rana wiedziałam, że to będzie ciężki dzień. W zazwyczaj głośnym pokoju wspólnym panowała grobowa cisza, nawet zwykle spontaniczna Milcenta nie rzuciła w nikogo świecznikiem na dzień dobry. Każdy ślizgon szeptał inną teorię, na temat nadzwyczjanego i niespodziewanego wyboru Pottera.
-Potter napuścił na czare jakiegoś skrzata domowego, przecież tam była mowa tylko o ograniczeniu wiekowym dla LUDZI!
-Wlazł karzełek na miotłę, poszybował na szczyt korytarza i walnął zgłoszenie w sam środek czary!!
-Zahipnotyzował skubaniec Dumbledora!!
-A może to ograniczenie wiekowe, to był jeden wielki pic na wodę??
-Widziałeś przecież tych dwóch rudych gości z Gryffindoru – Wtrąciła się Jessica. - Od czego by im brody wyrosły, jak nie od tego??
-W Ameryce sprzedają takie czekoladki.... - Wtrącił jakiś pierwszoroczniak, ale zamilkł gdy ujrzał mord w naszych oczach.
-Wymyślili sobie turniej....Też mi zabawa....Jeszcze żeby jakieś ciekawe scenki były, ale NIE! Powalczą z jakimiś niedźwiedziami, wygrają puchar i koniec frajdy.... - Rzekłam i opadłam na fotel.
-A Potter deptany przez wielkiego olbrzyma to nie będzie dla Ciebie rozrywka?? - Pocieszyła mnie Jessica. - Przecież nie będą się z nim cackać jak z pierwszoroczniakiem!! Karzą mu walczyć z jakimiś truposzami, chłopak się złamie i sam ucieknie!!
-Dla mnie ciekawiej byłoby, gdyby sam dołączył do gangu truposzy - Mruknęłam. Ale Jess mnie nie słuchała. Z szeroko otwartmi gałami wpatrywała się w jakiś punkt stojący za mną.
-Zadziwiające, gdzie tkwi granica zdesperowanego człowieka... - Odparła wyraźnie zszokowana.
Tuż za moimi plecami, Draco dumnie prezentował zrobione przez siebie zielone plakietki „Potter cuchnie”. Jego ochrona, rozwieszała po całym pokoju plakaty „SLYTHERIN – LIGA ANTYPOTTEROWSKA”oraz karykaturalne zdjęcia bliznowatego deptanego przez ogromne mrówki lub potykającego się o własne nogi i lądującego w gnieździe krwiożerczych wróbli. Wszystko to, oczywiście przyozdobione odpowiednią akustyką, w mig poprawiło humor moim współplemieńcom!
-Dracuś jesteś wielki!!! - Krzyknęłam na cały pokój.
-Wiem, ale musze to jeszcze udowodnić niektórym jednostkom. - Powiedział spokojnie i mrugnął do mnie okiem.
-Dawaj wiadro, rozpłyyyyywam się.... - Szepnęłam do Jessici. Ta pokręciła tylko głową z dezaprobatą.
A teraz pragnę opisać historię pewnej miłości. Wielkiej, lecz nieodwzajemnionej miłości....Bo oto piękna i inteligentna Ślizgonka obdarza płomiennym uczuciem swojego wybranka, z tegoż samego domu. Za dnia, śledzi jego kroki, noce spędza na rozmyślaniu o swym ukochanym, jako o dzielnym rycerzu, ratującym ją, bezbronną damę z sideł bezdusznego smoka. Jednakże marzenia, choć piękne, nie mają swego odzwierciedlenia w rzeczywistości. Otóż istota ze snów, traktuję swoją dziewoję wyłącznie jak nieodłączny element swojego osobistego gangu....
Draco obudź się wreszcie!!!! Przecież PANSY MALFOY brzmi tak cudownie.....
Pisałam właśnie tą rozrywającą serce historię, kiedy nagle:
-ŁUUUUBUDUUUU!!!!! - Coś z łoskotem wskoczyło na mój stolik. Kiedy już podniosłam się wraz z krzesłem do pionu, przyjrzałam się kto ośmielił się zakłócić mój spokój. No tak, małe, ruchliwe i wredne, to na pewno mój 11-letni kuzyn Bobby.
-Czego chcesz mały gamoniu??? Jeszcze jeden taki wyskok, a będziesz o mnie pamiętał za każdym razem, gdy ujrzysz swoje odbicie!!! - Syknęłam, starając się obudzić najbardziej mordercze instynkty.
-Ciocia Liz kazała Ci być dla mnie miła!!!
-Tylko jeżeli odwzajemniasz się tym samym!!!! Pytam ostatni raz, czego chcesz????
Mała kanalia starała się wzbudzić we mnie współczucie swoim sztucznym, błagalnym wzrokiem. Nagle zniknął cały efekt gry aktorskiej i w oczach pojawiły się złośliwe ogniki.
-Co Ty kombi...... - Nie zdążyłam dokończyć. Ten mały upiór zerwał się nagle ze stołu razem z....MOIM DZIENNIKIEM!!!!
-Dracuś jest taki słodki, kiedy śpi na transmutacji....Kocham go, tylko dlaczego on tego nie zauważa....Draco i Pansy. Pansy i Draco. Pansy Malfoy BUAAAHAHAHAHAHA!!!!!
Razem z nim, trząsł się ze śmiechu cały pokój wspólny. Musiałam w końcu wyglądać przekomicznie, nie mogąc złapać pierwszoroczniaka, ganiającego z moim pamiętnikiem po całym pokoju wspólnym!!!! W końcu dorwałam malucha, ale byłam zbyt zszokowana żeby sprać go na kwaśne jabłko, po prostu uciekłam do dormitorium!!
Izolda