Pamietnik Remusa Lupina! Pamiętnikiem opiekuje się Syrcia Do 20 marca 2009r pamiętnikiem opiekowała się K@si@@@ Do 07.07.08 pamiętnik prowadził Nowicjusz Magii Do grudnia 2007 pamiętnik prowadziłą The Halfblood Princess
Jak dobrze być człowiekiem... Dodał Remus Lupin Czwartek, 19 Sierpnia, 1993, 10:06
Nareszcie koniec pełni. Przed chwilą zrobiłem przegląd zniszczeń i, ku mojemu zdumieniu, tym razem nie było aż tak źle: przybyła mi tylko jedna szrama, do naprawy nadają się dwa krzesła, a kompletnie do wyrzucenia nadaje się tylko jedna książka, którą zapomniałem schować("Czy mugole wiedzą? Studium znanych mugolskich legend"). Tak, to uczucie ulgi jest równie niezmienne jak strach...
Teraz pozostało mi tylko cieszyć się ładną pogodą i bliskim powrotem do Hogwartu...Swoją drogą, ciekawe, czy Filch jeszcze ma Mapę...Gdyby tak...NIE, jako nauczyciel powinienem dawać przykład, a nie zakradać się do gabinetu woźnego! W sumie jako prefekt też powinienem, ale to było co innego...Byłem młody, lekkomyślny i taki naiwny...Zwłaszcza lekkomyślny i naiwny.
A skoro już mowa o młodzieńczych wybrykach - będąc na Pokątnej, słyszałem różne pogłoski, jakoby Harry miał nadmuchać swoją mugolską ciotkę, po czym uciec z domu Błędnym Rycerzem. W pierwszej chwili uznałem, że to pewnie kolejna miejscowa sensacja, ale po dłuższym zastanowieniu...Kto wie, może Harry jest podobny do Jamesa nie tylko z wyglądu? Tak czy inaczej, pobyt w Hogwarcie zapowiada się ciekawie..
Uff, wszystko, co było potrzebne jest już bezpiecznie zamknięte w kufrze, bilet na pociąg już kupiłem, teraz pozostało mi czekać na mniej przyjemne chwile...
Słońce właśnie zachodzi, za około godzinę wzejdzie księżyc...To może zabrzmieć śmiesznie, ale...boję się. Od czasu, gdy zostałem zaatakowany, wiele się zmieniło, tylko nie strach...To samo czułem mając sześć lat, jak i teraz, gdy mam ponad trzydzieści...To dziwne uczucie: bać się samego siebie. Po prostu przeraża mnie to, co mogę zrobić, gdy nie jestem sobą. Bardziej niż ból, bardziej niż nagonki na wilkołaki...Przynajmniej mogę o tym napisać, nie duszę tego w sobie jak przez ostatnie kilkanaście lat...Ech,zaczynam się nad sobą użalać.
Nistety, muszę już kończyć, mam to nieprzyjemne wrażenie, że wydłużają mi się zęby...Żałuję, że ten wywar tojadowy jest tak złożony...Pozostaje mi schować pamiętnik, abym go przypadkiem nie zniszczył.
No cóż, tym razem również mi się nie powiodło - ponieważ pełnia już jutro musiałem przyznać się do swojego problemu. Wczoraj jak zwykle udałem się do mojego szefa z duszą na ramieniu i powiedziałem wprost, że jestem wilkołakiem. Pan Rogers powiedział tylko: "Jeszcze dzisiaj wyślę panu sowę" i...tego samego dnia dostałem sowę z wymówieniem. I tak cieszę się, że nie zostałem nazwany"niebezpiecznym mieszańcem" jak to było ostatnim razem.
Ale tym razem nie boję się o to, co będzie dalej - właśnie dostałem list od Dumbledore'a, w którym wyraził zgodę na przyjęcie mnie na stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią! Podobno nad tym stanowiskiem ciąży jakaś klątwa, ale jak dla mnie to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności...Nie można wierzyć tym miejscowym pogłoskom.
Jutro muszę wybrać się na Pokątną po niezbędne książki i pomoce naukowe. To niesamowite, że mam możlwość wrócić do Hogwartu...Przypominają mi się stare, dobre czasy bez Voldemorta...Ciekawe, czy Filch nadal jest woźnym...Aż żal bierze, że Jim nie wie, jaka posada mi się trafiła...uśmiałby się za wszystkie czasy...Właśnie, to mi o czymś przypomniało - może uda mi się poznać Harry'ego.Ostatnio widziałem go, gdy był niemowlęciem...Podobno jest bardzo podobny do Jamesa...
Ale czas znowu zrobił mi figla.Muszę już kończyć, czekają mnie bardzo męczące dni...
Po kilku godzinach pracy przyjemnie odpocząć i trochę poczytać...Zobaczmy ,o czym donosi "Prorok"...
Na Merlina ! To niemożliwe ! Syriusz uciekł z Azkabanu !
Ale...jak ? Przecież po tym ,jak zabił Petera i tamtych dwunastu mugoli JEDNYM zaklęciem ,dali mu największą obstawę dementorów ,jaka dotąd przypadła na jedną osobę !
A jednak uciekł...A jeśli uciekł jako pies ? To byłoby możliwe ,ale to oznaczałoby ,że nie zwariował w Azkabanie...A to na pewno jest NIEMOŻLIWE...Mam złe przeczucia...
Ale to nie koniec kłopotów: Dolores Umbridge przeforsowała ustawę ,która nam ,wilkołakom niemal uniemożliwia znalezienie pracy.Na razie mam pracę ,ale co będzie ,gdy przyjdzie mi przyznać się do wilkołactwa...
Zawsze stosowałem taktykę polegającą na tym ,że starałem się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki ,a potem mówiłem o swojej...przypadłości...licząc na to ,że pracodawca weźmie pod uwagę moje wcześniejsze efekty pracy...Jak na razie nie podziałało ,ale gdybym od razu powiedział o moim problemie ,wogóle nie chcianoby ze mną rozmawiać...Teraz będę miał podwójne kłopoty...
No cóż ,nie mogę się załamywać ,lecz przyłożyć się do pracy...Zawsze trzeba mieć nadzieję.
Początek Dodał Remus Lupin Piątek, 30 Lipca, 1993, 18:18
Że też udało mi się znaleźć ten pamiętnik!Tylko nie mogę sobie przypomnieć,skąd ja go mam...Aha,już wiem!
Ale może od początku:nazywam się Remus Lupin,a ten pamiętnik znalazłem na strychu,gdy szukałem słownika łacińskiego.Dostałam go trzynaście lat temu na Gwiazdkę od moich przyjaciół,Lily i Jamesa.To były ich ostatnie święta...Petera również...Syriusz był jeszcze naszym przyjacielem...A może już nie?Śmierciożercy potrafią maskować Mroczny Znak za pomocą zaklęć...W każdym razie już za późno,aby się nad tym zastanawiać.To już nikomu nie pomoże.
W chwili,gdy piszę te słowa,jest bezgwiezdna i bezksiężycowa noc.Takie noce zawsze lubiłem najbardziej - są dla mnie tylko ciemnością,jak dla wszystkich normalnych ludzi.Mam wtedy wrażenie,że ludzie nie dowiedzą się kim...albo czym...jestem.
No cóż,muszę już kończyć,mimo wszystko mam pracę.Przynajmniej do następnej pełni...