Pamiętnik Freda i Georga Weasley Pamiętnikiem opiekuje się DaguLa (Fred) i Emma MacMarix (Georg).
Tajemniczy Prankster cz. 3 Dodał Fred lub Georg Poniedziałek, 13 Sierpnia, 2007, 16:56
Od Autorki
Po raz kolejny Was przepraszam za to, że tak długo musieliście czekać. Proszę o wyrozumiałość- są wakacje które nie są dla mnie odpoczynkiem. Wręcz przeciwnie. Chcę pisać, ale niestety nie zawsze mam warunki- internet nie wszędzie ma zasięg- tak więc nawet laptop niewiele mi pomaga.
Mam nadzieję, że rozumiecie i wybaczycie mi (niestety muszę o to prosić po raz kolejny.
Zapraszam do czytania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(pisze George)
Ciepłe majowe popołudnie... Ach weekend Uwielbiam weekendy
Ptaki beztrosko poćwierkiwały w gałęziach drzew zakazanego lasu, nie zwracając uwagi nawet na czyhające w pobliżu testrale. Uczniowie Hogwartu wylegiwali się na błoniach rozmawiając o trzecim zadaniu Turnieju Trójmagicznego które ma się niedługo odbyć oraz dzisiejszym wyjeździe do Hogsmade. Nasza trójka przeciągając się leniwie siedziała w cieniu wielkiego dębu.
- Nienawidzę go! Najwyższy czas żeby znaleźć sposób i przekonać wszystkich, że ten palant nie może uczyć w szkole. Trzeba się go jakoś pozbyć.. – Lee z wyrzutem rąbnął pięścią w kolano. Właśnie dostał szlaban od Snape'a za "podejrzane zachowanie"
- Ale jak masz zamiar się go pozbyć? Przecież Dumbledore go broni i...i... – Fred zrobił minę wyrażającą głębokie zamyślenie i już więcej się nie odezwał
- Nie przerywaj mi! Cholera zapomniałem o czym chciałem powiedzieć...
Fred nie przejął się tym co powiedział do niego Lee tylko marszcząc czoło przyłożył palec do ust. Podszedł do pobliskich krzaków. Chwilę później wyciągnął z nich przestraszonego Malfoy'a
- EJ! MALFOY! – spojrzałem na tego wścibskiego Ślizgona- Moody cię szuka, ponoć masz u niego do odpracowania jakiś szlaban – uśmiechnąłem się kpiąco i skierowałem wzrok na dwóch innych chłopców którzy probowali wyczołgać sie z krzaków.
- Crabbe, Goyle.. wyglądacie jakby was rozbolał żołądek.. nie zjedliście za dużo na obiad?- Fred walczył ze śmiechem
- Fred... oni tak wyglądają kiedy myślą-powiedziałem do brata- Ale co wy teraz biedki zrobicie...- zwróciłem się do osiłków- Całe trzy godziny bez waszego ukochanego przywódcy Dranona... Dać wam jakąś mapę Hogwartu żebyście się nie zgubili gdzieś po drodze? – Fred i Lee parsknęli śmiechem.
- George, niestety! Ostatni plan Hogwartu jaki mieliśmy oddaliśmy w tamtym roku – Fred mrugnął do mnie porozumiewawczo – tak więc nasi dwaj znamienici przyjaciele będą musieli czekać tu na swojego jasnowłosego, cnego rycerza żeby ich uwolnił z okowów strachu i...
- ANI SIE WAŻ MALFOY!!! – błyskawicznym ruchem wyciągnąłem różdżkę mierząc w Malfoy'a, który z wściekłością na twarzy już zaczynał wymawiać zaklęcie celując nim we Freda. Lee natychmiast wyciągnął swoją różdżkę mierząc to w Goyla, to w Crabbe’a do których jak na razie nie dotarł sens słów mojego kochanego braciszka, ale widząc reakcję Dracona natychmiast wyciągnęli swoje różdżki. Fredzik też powoli sięgnął do kieszeni.
- Jeszcze jedno słowo Weasley, a do twojej tłustej mamuśki wyślą sowę z twoimi szczątkami..
Lee złapał nas za ramiona chcąc nas powstrzymać od wybuchu.
- Malfoy! – nasz przyjaciel z niedowierzaniem spojrzał na rozjuszonego ślizgona - Ty im grozisz? Czy ty wiesz chłopczyku na co się porywasz?
- Cr...
- CO SIĘ TUTAJ DZIEJE!? MALFOY! Co mają znaczyć wyciągnięte różdżki!? Posłałem tę trójkę żeby cię przyprowadzili, bo sam chyba zapomniałeś drogi do mojego gabinetu, a ty jak zwykle sprawiasz kłopoty! Nie dość ci było że raz już zostałeś tchórzofretką?! Chcesz to powtórzyć?!- usłyszeliśmy krzyk Szalonookiego.
- Nie panie profesorze ja...
- Ani słowa więcej! Za mną Malfoy! – Moody odwrócił się na pięcie i żwawo pokuśtykał w stronę zamku.
- Jeszcze się policzymy... – syknął Malfoy i z wyrazem nienawiści i obrzydzenia spojrzał na nas, Lee i Moody’ego, a potem opuszczając różdżkę ruszył za nauczycielem.
- Malfoy! Weź ze sobą swoich gumochłonów. Dla nich też się coś znajdzie do roboty.. – Moody warknął jeszcze przez ramię i zniknął za przechodzącą grupą szóstoklasistów.
- Crabbe, Goyle.. to było o was – Lee ledwo powstrzymując się od śmiechu oparł się o pień drzewa i z wyrazem błogiej satysfakcji dźgnął Goyla w miejsce gdzie powinny być żebra.
- Szalonooki ma rację. Wyglądacie identycznie z daleka. Dwa, potężne, szerokie, gumochłony... – Fred dołączył do Lee który już teraz tulił się do dębu próbując ustać na nogach. Na twarzach Crabba i Goyla pojawił się grymas który chyba oznaczał wściekłość. Odwrócili się plecami do pokładającej się w niekontrolowanym śmiechu naszej trójki i swoim zwykłym kaczym krokiem ruszyli za Malfoy'em, który już teraz znikał za wrotami zamku.
***
Wieczorem wszyscy, z wyjątkiem nas, Lee (który został w Pokoju Wspólnym szykując "super niespodziankę" dla Malfoy'a ) oraz pierwszo- i drugoroczniaków byli już w drodze do Hogsmade. Kiedy odzyskaliśmy już jako taką powagę, ruszyliśmy do gabinetu Filcha na "wyczekiwany" szlaban.
***
Po skończonym szlabanie. wściekli przeszliśmy przez dziurę pod portretem Grubej Damy.
- I jak?- Lee w jednej chwili znalazł się przy nas. Pokój wspólny był już wypełniony ludźmi. Nic nie mówiąc wskazałem Lee dziurę. Wyszliśmy z PW i schowaliśmy się w klasie transmutacji.
- Przeszukaliśmy WSZYSTKIE akta- powiedział Fred i goryczą w głosie- Nic nie ma na temat żadnego Prankstera... Na ogon sklątki! Musiał nieźle dopiec szkole skoro Fitwick stwierdził że czasami bił nas, a nawet ojca Harry'ego i Syriusza na głowę, ale dlaczego usunięto wszystkie jego akta? – Fredzik z nieprzytomnym wzrokiem kopnął leżący przed nim fałszoskop.
- Ale Filch mógł gdzieś ukryć te akta. Musiał się dowiedzieć, że byliśmy w tej jego norze i gdzieś to ukrył...
- Nie Lee.. Myśleliśmy nad tym przy śniadaniu kiedy ty byłeś zaabsorbowany prawieniem komplementów Angelinie jak to świetnie jej poszło na ostatnich eliksirach. – spojrzałem z lekkim wyrzutem na Lee który pod tym spojrzeniem nieco się speszył
– W każdym razie – kontynuowałem – wzięliśmy pod uwagę wszystkie okoliczności i doszliśmy do wniosku że Filch nie mógł się dowiedzieć co planujemy. Wątpię żeby McGonagall i Fitwick rozmawiali o tym dłużej.
- Żaden z uczniów nie mógł donieść bo podczas naszych rozmów nie było w pobliżu nikogo kto mógłby to usłyszeć... pomijając Neville’a który oblał się sokiem dyniowym i jakoś nie sprawiał wrażenia zainteresowanego tym o czym gadaliśmy- Fred przerwał, najwyraźniej przypominając sobie piszczącego Neville'a - Poza tym nikt przy zdrowych zmysłach nie nakapowałby Filchowi... nikt nie jest samobójcą... no może no może z wyjątkiem Malfoy'a, ale jego nigdy przy nas nie było.
- Wracając do rozmowy- przerwałem Fredowi- Podejrzewaliśmy że Filch mógł usłyszeć jak o tym gadaliśmy wtedy na czwartym piętrze, ale wykluczyliśmy to. Irytek upuścił wazon w momencie kiedy wymówiłeś nazwisko szanownego pana P. i Filch nie miał szans tego usłyszeć. Za dużo hałasu. Zresztą i tak wątpię żeby interesował się wtedy nasza rozmową, bo obok przechodzili Harry z Ronem, a oni jakoś bardziej skupiają jego uwagę...
-Mimo że się staramy – dodał Fred
-Jak najbardziej bracie – poparłem braciszka
- No ale w takim razie znów jesteśmy w martwym punkcie. Trzeba to jakoś rozpracować... – Lee przybrał minę „myślącego” Crabbe’a i spojrzał na nas – ale jak to zrobimy i...i...
W tym momencie rozległ się dziki krzyk McGonagall.
-Na brodę Merelina! Czemu ona tak wrzeszczy- Fred zmarszczył czoło, drapiąc się po nosie.
-Nie jestem pewien ale chyba wiem o co jej chodzi...- powiedział Lee wyjmując z kieszeni jakiś świstek podając go nam.
Świstek zaczął wrzeszczeć (bo nie można tego nazwać śpiewem)
„Kocham cię skrycie
tarnsmutuj moje życie
mój kotku bury
nieziemskiej figury
Minerwo kochana
drżą mi kolana
kocham cię wszakoż
jam Malfoy Draco...”
Ryknąłem śmiechem, to samo zrobił Fred. Lee uśmiechał się triumfalnie.
-Jeden z twoich najlepszych pomysłów Lee... Punkt dla ciebie – poklepałem przyjaciela po ramieniu śmiejąc się głośno. Fred tarzał się po podłodze wciąż nie mogąc się opanować
-Chyba cała szkoła słyszy te wrzaski... a tak właściwie Lee, nie sądziłem że masz duszę poety... – Fred spojrzał na Lee z udawanym podziwem- a tak właściwie skąd wziąłeś pomysł?
-Kiedy przypomniałem sobie tę wrzeszczącą walentynkę którą Twoja siostra wysłała kiedyś Harry'emu...
Wszyscy trzej parsknęliśmy śmiechem rozkoszując się wspomnieniem tego wydarzenia...
- Dobra chłopaki. Dajmy sobie z tym spokój z tym Pranksterem conajmniej do jutra.– Fred przeciągnął się zamaszyście- a tak wogóle to zgadnij czyje nazwisko spotkaliśmy w aktach- uśmiechnął się szeroko.
-Czyje?- zapytał Lee z udawanym zainteresowaniem.
- Naszego dyrektora- wytrzeszczył zęby.
- O kurczę chłopaki! I co tam pisało?- Lee wyraźnie się ożywił
- Nie czytaliśmy. Szukaliśmy przecież Prankstera, no nie?- odpowiedziałem
- Ale z Was palanty!- Lee walnął się w czoło- nie pamiętacie? Fitwick powiedział: "Pamiętam jak dziś tą ksywkę! "
- O mamo! Ty jesteś czasem bardziej zaskakujący niż Hermiona!- Fred wytrzeszczył oczy
- Czy Ty myślisz, że...- urwałem
-Tak właśnie myślę- potwierdził Lee czytając w moich myślach.
-Nie ogarniam jak to możliwe...Musimy to sprawdzić- zabłysnął inteligencją Fred.
-Musimy- przytaknąłem.
W zamyśleniu ruszyliśmy w stronę PW...
Tajemniczy Prankster cz.2 Dodał Fred lub Georg Niedziela, 17 Czerwca, 2007, 14:52
Kochani!
Przepraszam, że tyle czasu minęło a nowej notki jak nie było tak nie ma,obiecałam przecież,że będą się pojawiały regularnie, ale niestety na brak weny nic nie mogę poradzić. Cóż zwyczajnie-nic mi nie wychodzi. Mogę Was tylko prosić o wyrozumiałość.
Jest mi zwyczajnie ciężko- niedawno (zaledwie miesiąc temu) umarł mój bardzo dobry kolega. Do dziś się nie mogę pozbierać a nie chciałam żeby mój podły nastrój odzwierciedlił się w notatkach.
Jeszcze raz bardzo,bardzo mocno Was przepraszam.
Notkę dedykuję Sarence-13 za to, że jest, za cierpliwość i rady
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Pisze Fred)
Dormitorium aż zadziwiało drażniąca ciszą... Z trudem powstrzymując się od podrzucenia do łóżka Rona kilku łajnobomb (ale fotel w PW to co innego) przebrałem się w piżamę i ciągle tłumiąc śmiech zasnąłem...
***
Rano obudził nas huk i przeraźliwy krzyk Nevile'a
-Aaaaa!!! Ratunku! Aaaa...! Wojna!!! Niech mi kotś pomoże!
Dosłownie w ciągu minuty cała wieża Griffindoru zebrała się w Pokoju Wspólnym.
- Neville! Co się stało?!- Hermiona jak zwykle wykazała się zdrowym rozsądkiem.
Longbottom ze łzami w oczach a do tego niezbyt składnie zaczął opowiadać jak to z zamiarem odrobienia pracy domowej z eliksirów obudził się wcześniej, a tu coś go atakuje...
Resztę opowieści przerwał gromki śmiech Gryfonów, a my kożystając z zamieszania poszliśmy na śniadanie żywo dyskutując
***
- Kim może być ten cały Prankster? Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek słyszał to nazwisko, a drogą dedukcji...-George zrobił mądrą minę (o ile stać go na taką)
- Ty i ten Twój od czasu do czasu książkowy język- przerwałem monolog (jejku co to za słowo?!) brata- zastanówmy się na spokojnie.
Może...
-Może poszukajmy jakieś pomocy- wtrącił Lee wskazując brodą na Hermionę która widząc to zadławiła się kawą- A tak w ogóle to dlaczego aż tak bardzo Wam zależy na tym Pranksterze?
-Lee palancie czy Ty nic nie rozumiesz? Tu chodzi o honor rodziny Weasley'ów!- George z wyrazem dumy na twarzy stanął na ławce- Robimy to by uratować honor nasz i naszej rodziny! A poza tym inspiracje! INSPIRACJE! Skoro nasze pomysły to kaszka
z mleczkiem to uczmy się od wielkich!-teraz zaczął wymachiwać łyżka pełną sorbetu- skoro już mam szorować wszystkie kible niech to będzie kara za coś!
i w tym momencie stracił równowagę i wypuścił z rąk łyżkę która wylądowała wprost na głowie McGonagall
Sorka najpierw zamarłą a następnie zaczęła się śmiać.
- Dobrze Weasley, spokojnie. A poza tym- to nie wszystkie toalety a zaledwie męskie... A właśnie a propos waszego szlabanu...Czy mogę Was prosić do mojego gabinetu?
-Oooo...o..oczy...o...oczywiście Pani profesor- wydukałem i spojrzałem na George'a tak, że gdyby wzrok zabijał mój drogi braciszek już by trupem leżał
Pełni złych przeczuć wstaliśmy...
-Pan zostaje,panie Jordan- Lee z głebokim oddechem ulgi usiadł z powrotem- No już za mną!
Z duszą na ramieniu w kondukcie żałobnym ruszyliśmy za McGonagall.
-Proszę siadajcie. Chciałabym z wami porozmawiać na temat wszego najbliższego szlabanu...
-My nić nie zrobiliśmy!- niezbyt przekonująco powiedziała George
-Nie byłabym tego taka pewna Panie Weasley. Szlaban z pewnością został wymierzony sprawiedliwie.
A więc jak już powiedziałam...
***
-No więc?- Lee ze zniecierpliwieniem przestępował z nogi na nogę
-Jest super- zapewniłem przyjaciela- słuchaj- Filch doszedł do wniosku, że od dawna nie robił porządku w aktach, a że jest to praca o wiele bardziej nużąca niż sprzątanie te właśnie porządki postanowił nam zlecić!
- A że będzie się to opierało głównie na segregowaniu dawnych kartotek jest to dla nas niewyobrażalna szansa!- kontynuował moją wypowiedź George
-Czyli przy odrobinie szczęścia i waszym wdzięku osobistym znajdziecie tego całego Prankstera!-zaczął łapać Lee
-Dokładnie! Nie mogę w to uwierzyć ale po raz pierwszy w życiu nie mogę się doczekać szlabanu!
-Dobra Fredzik tylko bez przesady! W tej sferze nic się nie zmieniło- szlabany są niesprawiedliwe
a Filch to śmierdzący kapeć!
Tajemniczy Prankster Dodał Fred lub Georg Sobota, 12 Maja, 2007, 15:11
Od autorki
Dzisiejsza notka jest w charakterze opowiadania. Przepraszam za zmianę stylu pisania, ale postanowiłam spróbować czegoś nowego
Notkę dedykuję Filchowi- za to, że tak kocha bliźniaków
(Pisze George)
***
-Tak, zupełnie się z Panią zgadzam profesor Vektor! To był niewątpliwie największy rozrabiaka wszech czasów Hogwartu! I kto by teraz coś takiego o nim powiedział? Nikt by nie przypuszczał, że był z niego taki rozrabiaka!
Wciąż widzę, jakby to było wczoraj, ten jego figlarski uśmieszek! Chodził do 7 klasy kiedy ja po raz pierwszy wstąpiłem do Hogwartu jako uczeń, pamiętam do jakiej furii doprowadzał Pana Boringa. (przyp. autora-woźny przed Filchem- postać wymyślona przeze mnie- DaguLa)
-Ale Banda Jamesa Pottera i młodzi Weasley'e też nie pozostają w jego cieniu.
-Och tak... Ale na szczęście nie mają aż tak figlarnych pomysłów jak Prankster! Pamiętam jak dziś tą ksywkę!
-I tu ma Pan rację profesorze Fitwick. Chwała Bogu, że nie są aż tak dowcipni bo wszyscy już dawno skończyli byśmy u Świętego Munga...
-A co wy tu robicie dowcipnisie?- jak zjawa wyłonił się Snape- marsz do swoich dormitoriów! I to już, bo jeśli...
Nie trzeba nam było dwa razy tego powtarzać. Wyraz twarzy i ton głosu Snape' a był tak przekonujący, że w ciągu zaledwie minuty ja, Fred i Lee znaleźliśmy się w Pokoju Wspólnym.
***
-O kurczę! Słyszeliście to?! Co to za cały Prankster? - Fred padł na fotel- i kim on był skoro nawet nasze żarty są dziecinnym figlem w stosunku do jego wygłupów?!
-Nie mam pojęcia braciszku, ale możesz być pewien, że się dowiemy... Słuchajcie zrobimy tak...
***
-Ciiii!!! Zamknij się matole bo ktoś nas usłyszy!
-Dzięki George! Trochę mnie poniosło, ale gdzie to ścierwo...
-O kurczę Filch idzie! - Lee spanikowany rozglądał się wkoło, w sumie ciekawy widok
-Chowamy się do tego gobelinu starej wiedźmy!- szepnął Fred- patrzcie jakieś drzwi! Schowajmy się tutaj!
Weszliśmy do jakieś starej komórki na miotły
-Taaak, ja też ich słyszałem Pani Noris. Tym razem tak łatwo się nie wywiną! Pewnie pobiegli do tej starej skrytki w gobelinie, zaraz ich dorwiemy... Och jak tylko powiem Severusowi, że ich wreszcie złapałem. Och taak... wreszcie wrócimy do starych, sprawdzonych kar...
Filch sapiąc oddalił się w stronę gobelinu.
-Ale fart!- krzyknął Lee- co to za miejsce? Te drzwi wyrosły nam jak na życzenie!
-Nie przypominam sobie żeby na ósmym piętrze była kiedykolwiek komórka...
-Hej! Przypominam po co tu jesteśmy- Fred pomachał mi przed nosem
-Racja! Ruszajmy zanim ten stary dywan znowu tu przyjdzie! Biegnijmy do jego gabinetu!
Biegliśmy na placach nie chcąc by ktokolwiek nas usłyszał, było już po 23 więc gdyby ktoś teraz nas przyłapał mielibyśmy spore kłopoty...
Otworzyliśmy stare drzwi gabinetu Filcha, zapaszek w jego norze złudnie przypomina smród eliksiru który ostatnio udało mi się uwarzyć na eliksirach (niestety dostałem O). Zaczęliśmy rozglądać się po gabinecie
-Ej chłopaki! To chyba do waszej teczki!- Lee podniósł jakiś świstek z biurka
-Faktycznie- Fred zaczął czytać
„5/04/95”
Fred Weasley/ George Weasley
Spowodowali szkody w łazience męskiej na trzecim piętrze i na korytarzu na piętrze piątym chcąc wysadzić szkolną toaletę i komórkę woźnego (przechowuję w niej bicze i łańcuchy) używając nielegalnych do nabycia tzw. Łajnobomb. Produkt ów od dawna znajduje się na liście przedmiotów zakazanych wywieszonej na drzwiach gabinetu woźnego...”
-Hehe! Jakiego gabinetu?! On tą norę nazywa gabinetem?!
-Fred czytaj!
-Już „ Kara:
Fred Weasley- dwa szlabany odbyte na sprzątaniu łazienek męskich oraz sowiarni, w dniach 17 i 18 maja (bez użycia różdżek)
George Weasley- dwa szlabany odbyte na polerowaniu pucharów oraz odkurzaniu obrazów w całym zamku, w dniach 12 i 14 maja (bez użycia różdżek)
Podpisano
Argus Filch”
-No ładnie George! Dlaczego tobie zawsze musi się dostać lepsza robota?!
-No nie wiem... wolałbym sprzątać sowiarnię i wszystkie kible niż użerać się z wrednymi bohomazami... Ale do roboty! Nie mamy wiele czasu!
Zaczęliśmy przeglądać archiwa woźnego, są tu spisane wszystkie możliwe żarty które kiedykolwiek w tej szkole miały miejsce.
-Łeee... Po co Filch to trzyma?!- Lee skrzywił się z obrzydzeniem
-Jak to po co Lee? A niby skąd mamy czerpać inspiracje? Szukaj i nie marudź! To musi być gdzieś tu... Wallis Wincenty... Weasley Artur... EJ FRED TO TATA!!! trzeba tu kiedyś wrócić żeby przeczytać... Weatherby Patric trzeba to pokazać Percy' emu... Patks Rozalia... Parkinson Adam... NIE MA! Ten staruch musiał wiedzieć, że będziemy tego szukać! Musiał to gdzie indziej ukryć! Zmywamy się!
-George pozwolisz?- Fred spojrzał na mnie z błyskiem w oku
-Oczywiście! Jak mógłbym przegapić taka okazję skoro już tu jestem!
Fred wyciągnął różdżkę i stuknął w pergamin na którym Filch skrupulatnie notuje wydarzenia z bieżącego tygodnia.
-Szybciej słychać jak idzie!- Lee skinął na nas i szybko wybiegliśmy z gabinetu
-Myślisz, że ten stary leniwiec będzie o to zły?
-Na pewno!- odpowiedział Fred- Szczególnie spodoba mu się fragment:
„8 MARZEC
12:30 Siedziałem w swoim gabinecie obgryzając paznokcie u stóp i zastanawiając się czy zaprosić panią Pince na kolację przy świecach.
12:35 Podjąłem decyzję o usunięciu narzędzi tortur z lochów i zorganizowaniu tam sali zabaw dla uczniów.
12:45 Znów któryś z chłopców przyniósł mi kwiaty. Tak się cieszę, że doceniają moją pracę!
PS. Mimo wszystko nie lubię goździków, ale liczą się chęci”
-Ale ja nie mówiłem o Filchu!... miałem na myśli jego kota... wrzuciłem mu dwie wymiotki do żarcia...- zaperzył się Fred.
Cała nasza trójka tłumiąc śmiech, po cichu pobiegła do dormitorium.
Po kolejnej bardzo długiej przerwie Dodał Fred lub Georg Piątek, 27 Kwietnia, 2007, 09:27
(Pisze Fred)
Bardzo przepraszamy,
O tak bardzo, bardzo przepraszamy, ale... TO WINA FREDA!!! (George)
George NIE WCINAJ SIĘ!!!
Bardzo ale to baaardzo przepraszamy, że tyle czasu nie pisaliśmy, ale ta kanalia, ten stary nietoperz, ten... mniejsza o to jaki kurdupel Snape zabrał nam nasz pamiętniczek!
Ale nie przed takimi glizdami go zabezpieczyliśmy! W życiu by go nie przeczytała! Co to to nie! Rzuciliśmy na nasz pamiętnik zaklęcie ochronne (takie jak to które chroni mapę Huncwotów) dzięki któremu nikt niepowołany nie może go przeczytać! Ten wieprz opasły przyłapał mnie jak pisałem notatkę na eliksirach i chciał się za wszelką cenę dowiedzieć co takiego pisałem i zabrał go ślimak oślizgły na cały miesiąc! Tyle mu trzeba było żeby uznać, że nic tam nie ma! Burak!
Ale nie pisałem tyle żeby teraz pisać o Snape'u. Jest tyle ciekawszych rzeczy!!!
Choćby- w zeszłym tygodniu odbył się drugi etap Turnieju Trójmagicznego
Zagadka na temat czyhającego zawodników zadania ukryta była w... tym wrzeszczącym jajku!
Z tego co przekazał nam Ron zagadka mówiła o tym, że coś w nocy zostało im ukradzione coś cennego i 'na odzyskanie tego masz tylko godzinę której nie przedłużymy choćby i o krztynę, a gdy czas minie nadzieję należy porzucić a to co kochasz nigdy już nie wróci...'
Tymi cennymi byli bliscy zawodników. Zakładnikiem Harry' ego był Ron. Kto by pomyślał, nasz CENNY ( ) braciszek
Zawodnicy musieli znaleźć sposób na wytrzymanie pod wodą godziny, bla, bla, bla... i gdy już dotarli do zakładników mieli wziąć swojego i płynąć z powrotem. Proste, prawda? Niestety nie dla naszego przystojniaka Harry' ego! Temu chyba pojęcie metafory, przenośni czy choćby PODPUCHY czy triku marketingowego jest zwyczajnie obce! Dopłynął pierwszy ale oprócz Rona chciał uratować także innych! Miłosierny samarytanin! Potraktował serio tą durną piosenkę! Oczywiście czekał na innych zawodników, a że Fleur nie zjawiała się uratował także jej siostrę! Przez to przypłynął ostatni! Przegrałem przez niego 3 galeony!!!
Jednak mimo, że skończył ostatni Dumbledoore przyznał mu 2 miejsce za jego heroiczny ale miłosierny czyn! Jak on to robi, że nawet jak przegrywa.. wygrywa?!
Całe to zadanie ogólnie było nudne, bo nie mogliśmy obserwować zawodników. Musieliśmy sobie jakoś urozmaicić życie Nie wiem w jaki sposób (nie zdążyliśmy zapytać ) na Turnieju znalazł sie nikt inny jak nasz KOCHANY braciszek Percy
Musieliśmy się z nim jakoś uprzejmie przywitać Gdybyście widzieli tego upiorogracka którego na niego rzuciliśmy gdy gadał z Karkarowem Ha, ha, ha!!!
A gdybyście widzieli minę Freda gdy Percy zobaczył go tarzającego się ze śmiechu z różdżką w ręku! Wyglądał jak tasiemiec! Wytrzeszczył oczy i mina mu zrzedła! Reakcja Percy' ego też nie pozostawiała niczego do życzenia Zrobił taką minę jak profesor McGonagall gdy chce nam dać szlaban! Albo jak Ron kiedy wymiotował ślimakami Percy trafił Freda Tralawagentą i automatycznie jego twarz przyjęła wyraz twarzy (no powiedzmy, że twarzy) Snape' a gdy daje nam szlaban! Mieszanina poczucia wyższości i tryumfu (Wasz piękny George)
George świnio ZNOWU SIĘ WCINASZ!!!
TYLKO NIE ŚWINIO!!! (George)
A WŁĄŚNIE, ŻE ŚWINIO!!!
I WCALE TAK NIE BYŁO!
BYŁO! (George)
NIE BYŁO!!!
NO TO MOŻE POWIESZ JAK BYŁO?!
Owszem powiem a Ty się nie wcinaj! Teraz moja kolej!
Już dobrze, dobrze! (George)
Tak prawda Percy mnie zauważył ale wcale nie zrobiłem mimy tasiemiaka! Czy jak mu tam, ani miny innego ciała wewnętrznego mugoli!
Zresztą skończmy temat!
A pisałem może o...
O kurcze! Muszę kończyć! Mam szlaban u Snape'a! Za 'nietypowe zajęcia na lekcji' !!!
Przepraszam bardzo co to za sprawiedliwość karania uczniów za pisanie! Mści się, że nie doszedł co to jest!
I znowu nic nie napisałem o mojej ukochanej! A dla tych którzy jeszcze nie wiedzą jak wygląda ta szczęściara (OJ TAK SZCZESCIARA) wklejam jej zdjęcie
Tam tada da da dam!!!
Niestety już kończę- nie chcę dosłać drugiego szlabanu za niepunktualność!
(Pisze George)
Co nowego w Hogwarcie?
Poza kilkoma przygodami niewiele nowości.
Ale o tym już niedługo
Do mnie na szczęście należy także przyjemna czynność Oto obiecane już dawno zdjęcia z Balu Bożonarodzeniowego! :
Ronuś w swojej cudnej szacie
Olśniewająca Hermionka
No i to by było na tyle
Do następnej notki
Hej!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Apel od autorki
Moi drodzy nawet nie wiecie jak mi potwornie wstyd Przykro mi ale chciałam pisać tylko nie miałam dostępu do neta. Nie będę Wam opowaidała bajek na swoje usprawiedliwienie, że np. porwali mnie kosmici bo tak nie było. Poprostu zwyczajnie serwer mi się skrzanił, potem zmiana sieci, już nie wspominając o licznych wyjazdach...
Możre to brzmi jak bajki ale tak było.
Jeszcze raz przepraszam i obiecuję, że od dziś notki będą REGULARNE i mówię to przy świadkach. Słowo dałam i go dotrzymam. Tak mi dopomóż Bóg!
Ach i Karolla dzięki za wsparcie! Jesteś kochaną przyjaciółką!
Przy okazja pordrawiam wszystkich Sarenkę, Karolle, Naburmuszoną- Ewelinkę i wszystkich, wszystkich!!!
Po długiej przerwie... Dodał Fred lub Georg Wtorek, 27 Lutego, 2007, 13:56
(Pisze Fred)
Ojojoj... Tyle czasu rzadnych wieści od nas... Aż mi wstyd
Hmmmm... może napisze co u nas...
Przez ten szalenie długi czas udało nam się zaliczyć kilka(naście)NIESPRAWIEDLIWYCH szlabanów. )(większośc od kanali Snape'a ) Co to za filozofiadawać nam szlabany za niewinne czyny typu zalanie lochów czymś zielonym, cuchnącym i bulgoczącym, zaatakowanie Pani Noris słodkimi sklątkami tylnowybuchowymi, albo zamienienie kota takiej durnej Ślizgonki w solniczkę?!?!?!
Przez ten cały cyrk prawie wogóle nie mam czasu dla Vicy!(Już się pogodziliśmy) Naszczęście dziewczna nie dość, że ładna to i wyrozumiała
Oprócz szlabanów mamy masę prac domowych. Wraz z George'em jesteśmy zmuszeni odrabiać prace domowe- terminarz szlabanów sięga do końca marca, jeden po drugim Ja przynajmniej nie mam ochotuy marnować więcej czasu. Muszę kończyć daję George'a . Ja mam randke i muszę się przygotować Hej!
(Pisze George)
Siemanko!
Oczywiście mój zakochany braciszek opisał tylko dziecinne wygłupy. Trochę wypełnię jego relację Więc:
mamy kilka nowych wynalazków Jednym z najnowszych jest nowa lipna różdżka Wszystcy już znają tą zmieniająca sie w kurczaka, a teraz czas na nową Postanowiliśmy wypróbowac ją na Ronie Gdy szedł na transmutacje Fred go zagadał a ja podmieniłem mu różdżkę na lipną Tego dnia transmutowali ropuchy w puderniczki Nie mogliśmy trafic lepiej Z relacji naocznych świadków wiemy, że gdy próbował zmienić swoja ropuchę w rego różdżka zamieniła się w pajaka! Ron zaczął piszczeć jak baba i w tym momencie jego ropucha nawiała! Biedak myślał, że transmutował ropuche w pajączka wielkości dna kociołka nr 6 a ten zeżarł mu różdżkę! Naiwny! Myślał, że transmutacja czegokolwiek w cokolwiek uda mu się za 1 razem! Prędzej spodziewałbym się tego po Neville'u!
A propo Neville'a na nim wypróbowaliśmy nasz kolejny wynalazek- ciasteczko marzeń Działanie ciasteczek jest proste- po ich zjedzeniu ma sie coś w rodzaju halucynacji. Osobie która je zjadła wydaje się, że spełniły się jej marzenia Niville np. biegał po szkole z lusterkiem w ręku i krzyczał, że wygląda jak Locchart Biedny, chce wygladac jak ten dureń Chcieliśmy uraczyć tymi ciasteczkami harry'ego, Rona i hermione ale się nie udało
A szkoda
Hmmm...
Kolejne poczynania...
Przygotowaliśmy z Fredzikiem niebywale dziwne mieszanki na eliksirach. Moja była pomarańczowa a Freda granatowa. Niestety nasze starania ne były docenione przez snape'a (dostaliśmy po O)
Skoro mordowaliśmy się z tym 2 godziny nie mogło się zmarnować, prawda? Wymieszaliśmy to i wlaliśmy ten dziwny (już czerwony) specyfik do soku dyniowego Zachariasza Smitcha Gdy tylko się napił wybiegł do łazienki. Nie wychodził stamtąd przez 3 dni i 3 noce, 4 dnia przeminął chaos, a on z uczuciem okropnej pustki trafił do szkrzydła szpitalnego. 5 dnia leżał i odpoczywał a wszystko co spożył opuszczało jego ciało tą samą drogą którą przybyło
Cóż i tak bywa...
Wczoraj w męskiej wybuchła bójką między jednym chłopakiem z Huffelpuffu i jednym Ślizgonem. Puchon wygrał a Ślizgon trafił dz szpitala, ba zadławił się mydłem A zawsze myśłałem, że w Hogwarcie jest tylko mydło w płynie... Kto by pomyślał
No dobra już niestety muszę kończyć, oczywiście szlabanik
Odezwiemy się
Hello!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od autorki
Przepraszam was kocchani, że tyle czasu nie było notki. Dziękuje za cieprpliwość i wytrwałośc. Pozdrawiam wszystkich!
Kłótnie Dodał Fred lub Georg Wtorek, 09 Stycznia;, 2007, 20:48
(Pisze Fred)
Pewnie już wszyscy wiedzą jakiego obciachu narobił mi mój ukochany braciszek na Balu Bożonarodzeniowym przed Victorią Nigdy mu tego nie wybaczę! Ta zniewaga krwi wymaga!!! I to ma być brat! Jeszcze się głupio pyta o co mi chodzi! Takiemu tępakowi nawet nie warto tłumaczyć czym jest prawdziwe uczucie!Bo co on może o tym wiedzieć! Ale może przejdę do Victorii... To bóstwo, nie dziewczyna! Jej włosy pachną fiołkami a same wyglądają jak źdźbła zboża unoszone na letnim wietrze... Och Złotowłosa! Jej oczy to niczym dwa bursztyny, a cera gładka jak u niemowlaka... Usta ma koloru malin... Gdy przechodzi koło mnie czuję takie niewyobrażalne ciepło...
W sumie ideał kobiety, tylko... po tym balu ona... traktuje mnie jak powietrze Już mniejszym bólem było dla mnie gdyby choćby obrzucała mnie pogardliwym spojrzeniem...
Dziwię się sam sobie gdy przypomina mi się czas gdy byłem zauroczony najbliższą przyjaciółką Victorii- Fleur... Tak chodzi właśnie o nikogo innego jak Fleur Delacour! One obie są jak papużki nierozłączki- wszędzie razem, wszystko razem... Obie niezwykle piękne lecz nie wiedzieć czemu to właśnie Fleur błyszczy na tle Vicy! A powinno być odwrotnie!
Do mnie należy obowiązek rozwinięcia tego co wydarzyło się na Balu! Jak taki nieczuły egoista jakim jest mój brat mógł napisać coś co nie łączy się z dobrą zabawą! Nie powiem- bawiłem się świetnie, tańczyłem właśnie z Vicy (to ona właśnie była moją partnerką na Balu) ale w tym momencie George porwał mnie do tańca Popsuł wszystko! Cały wieczór miałem popsuty- nie dość, że pokłóciłem się z Vicy w momencie w którym miałem się do niej przyssać (o ten taniec) to ona zaraz po kłótni uciekła do karety Beuaxbantos Nie był to zresztą wieczór miły dla wszystkich. Ron był wściekły o to, że Hermiona poszła na Bal z Krumem. Siedział zasępiały z Harrym przez cały Bal i ostentacyjnie ignorował swoją partnerkę. Zresztą Harry nieźle mu w tym wtórował W momencie w którym wybiegłem za Victorią zauważyłem, że Ron kłuci się zażarcie z Hermioną po czym odszedł wraz z Harrym do dormitorium. Żal mi się zrobiło Hermniony, poszedłem do niej i po raz pierwszy pogadaliśmy jak ludzie Jej było naprawdę przykro po tym co jej Ronuś powiedział. Nigdy bym nie przypuszczał, że moi dwaj braci to tacy nieczuli idioci! Do całego cyrku dochodzi nie w pełni rozwinięty Percy. Reszta mojej rodzinki wydaje mi się normalna A propos rodzinki- na Balu była także moja siostrzyczka Ginny Nie zgadniecie kto ja zaprosił- Neville! Ha! Wywijała ze swoim partnerem nie gorzej jak George z Angeliną (i to ja miałem z nią iść!)
Muszę jakoś odreagować stres- idę kogoś pomęczyć Trochę dziwnie mi z tym, że po raz pierwszy nie ma przy mnie brata w moich figlach... George tępaku mój kochany- tęsknię za Tobą mimo wszystkich świństw które mi wyrządziłeś! Dobra, dość z tymi sentymentami- idę pofiglować SOLO!
PS. George zobowiązał mnie do wklejenia zdjęć z Balu, ale... niech się wypcha smoczym łajnem!
(pisze George)
Fredzik!
Po pierwsze co to za ostrożność zostawiać tak pamiętnik na widoku! Co ty chcesz żeby wszyscy przeczytali te świństwa jakie na mnie wypisujesz?!
Po drugie- ładnie to tak brzydko o bracie mówić?
Przepraszam za niecodzienny humor mojego brata- jest ostatnio nieco rozdrażniony.
Wiem, że nieco przeholowałem ale chciałem żeby było zabawnie! Jejq! Już i ja zaczynam smęcić jak jakaś baba! Ogłaszam wszystkim wszem i wobec na honor rodziny Weasley' ów że naprawię wszystkie krzywdy wyrządzone bratu w ostatnim czasie!
PS. Ale może nie teraz. Miałem właśnie iść do tej Victorii ale właśnie udaje, że jej nie ma. Wiem bo widzę jak Fredzik próbuje wywarzyć drzwi karety
Przykro mi- to Fredzik robił zdjęcia- ja ich nie mam O ile mu się humor poprawi to będą w następnej notce
Bal Bożonarodzeniowy :) Dodał Fred lub Georg Czwartek, 28 Grudnia, 2006, 15:16
(pisze George)
No nareszcie Bal Hmmm... od czego by tu zacząć Piszę ja nie tylko dlatego, że jest moja kolej ale jest już strasznie późno A dokładnie 4 w nocy Właśnie wróciliśy z balu Ja poszedłem z Angeliną Och Angelina, Angelina piękna to dziewczyna A jak tańczy!
Bal był po prostu cudowny! Dumbledoore zaprosił zespół Fatalne Jędze! Czad!
Bal zaczął się tańcem reprezentantów i ich partnerek/ partnerów. Harry był z Parvati Patil, Fleuz z jakimś błaznem którego nawet nie znam, Cedrik z Cho Chang, a Krum z... Hermioną! Szok! A mógł iść z każdą! (nie żebym miał coś do Hermiony) A później balanga!
Hagrid cały czas wywijał z Madame Maxime, Krum z Hermioną a Ginny z... Nevillem! Cud że mu się nogi nie poplątały Za to Ronuś i Harry siedzieli zasępieni a ich partnerki (Parvati i Padma) wywijały z czubkami z Durmstrangu. Ich strata. Reszty szkołyu nie chciało nam się obserwowac. W trakcie jakiegoś wolnego kawałka pochwyciłem Fredzika i zaczęliśmy tańczyć przytuleni To była zwykła parodia Hagrida i Maxime ale nikt sie nie zorientował! Tępaki! Zrobili sobie z nas widowisko! A nawet jedna dziewczyna z Beuaxbantos powiedziała, że wyglądamy jak dwie wielkie kałamarnice albo jakieś robale! Dodała, że efektu dodają nasze długie (?) kończyny! Bezczelna! Czy my naprawde przypominamy robaki? Może i jesteśmy dłudzy, tfu, wysoczy ale napewno nie wyglądamy jak kałamarnice! Nie wiem czemu ale ta dziewczyna popsuła Fredzikowi cały wieczór Nawet przez pewien czas się do mnie nie odzywał! I dlaczego?! dl;atego, że go jakaś wariatka obraziła!
Szczerze? I mi się już chce spać! To już w końcu rano Dobranoc, a raczej do usłyszenia A w następnej notce- zdjęcia z Balu! Pozdro!
święta! Dodał Fred lub Georg Wtorek, 19 Grudnia, 2006, 16:33
(pisze Fred)
Boże Narodzenie!!! Juchuuuu!!!
Nie pisaliśmy trochę, ale o niezwłocznie nadrobimy
Jak co roku dopisały nam prezenty Od mamy i taty dostaliśmy swetry (och, jaka niespodzinaka! ) i babeczki domowej roboty, od Charliego ogromna paczkę ze słodyczami z Miodowego Królestwa oraz kilka magicznych gadżetów (kupił jak był na Turnieju), od Bila poradnik ,,Jak wyprowadzić z równowagi nauczyciela” swoja drogą to jedyna pożyteczna książka! Każdy ją powinien posiadać! a od Percy'ego jak zwykle masę niepotrzebnych rzeczy min. Atrament
Podłożyliśmy Ronusiowi milutki 'prezencik' taki sympatyczny pakunek, który wybuchał po otworzeniu Tak się cieszył gdy zobaczył anonimowy prezencik Biedak się rozczarował. usimy mu to jakoś wynagrodzić
Boże Narodzenie- taka wyśmienita okazja żeby kogoś podenerwować Na eliksirach mój kochany braciszek George wrzucił Montuge'owi do kociołka kilka wybuchowych substancji Kiedy oddał swój wywar Snape'owi i odwrócił się by wyjśc z klasy do naszych uszu doszło słodkie BUUUUM!!! Jaki miły dżwięk! A jaki jeszcze milszy widok Snape'a czarnego od sadzy... Mmmmm... Błogi widok...
Poprosiliśmy kochanego i niezastąpionego Irytusia żeby umoczył nogi w kleistej mazi i biegał po całej szkole Nie wiem jakim cudem, ale... dał się namówic!!! Hehe... Widok nieoceniony
Jak pisaliśmy w poprzednim wpisie- w Hogwarcie w tym roku jest organizowany Bal Bożonarodzeniowy Oczywiście nie mogłoby sie z takiej okazji obyć bez partnerek Musimy się o to zatroszczyć, bo Bal już niebawem Napiszemy po Balu jak się bawiliśmy i jak nam poszło z partnerkami A teraz- Wesołych świąt!!!
Od autorki:
Przykro mi niezmiernie, że ta notka jest taka krótka i bezpłciowa, ale niestety czasem wolnym nie szastam Niestety prawdopodobnie do Nowego Roku nie możecie liczyć na nową notką, ewentualnie na poprawę i rozwinięcie tej. Ale niczego nie obiecuje Nie chcę się narazie zobowiązywać. Mam za dużo obowiązków.
Chciałabym wszystkim tym którzy czytają mój pamiętnik życzyć wesołych i spokojnych świąt, zdrowia, szczęście, radości w miłości... Specjalne życzenia dla autorów pamiętników- żeby im się powodziło i aby ich paiętniki cieszyły się popularnością
Szczególne życzenia także (tzn. przede wszy6tskim) dla Naburmuszonej- żeby Giertych zszedł ze stołka Jeśli ktoś równie mocno go nienawidzi to te życzenia są również dlka niego
Pragnę przy okazji pozdrowić moje kochane przyjaciółki- Sarenkę i Karolle Dziewuchy- trzymajcie się ciepło
Pa wszystkim
Pierwsze zadanie! Dodał Fred lub Georg Czwartek, 14 Grudnia, 2006, 18:51
(Pisze George)
Dziś pierwsze zadanie Trzeba się było rano zwlec z łóżka Jeśli chodzi o wstawanie jestem leniem nie to co Fredzik Za to role odwracają się wieczorem To ja jestem wtedy wulkanem energii
No ale do konkretów
Cały cyrk zaczął się o 10.30 i potrwał do 22.00 Tyle zmarnowanego czasu! Znaczy nie żebyśmy się nudzili ale ile figli można by w tym czasie zrobić!
Ale do Turnieju! Reprezentanci musieli wylosować figurkę smoka odpowiadającą żywej ogromnych rozmiarów bestii. Na najgorszą trafił oczywiście Harry. Wylosował Rogogona Węgierskiego! Paskudne bydle! Po wylosowaniu figurki przydzielili im kolejność jednoznaczną ze stopniem trudności. Uczestnicy musieli wykraść smoczycom złote jajo w którym była wskazówka do następnego zadania.
Zdjęcia uczestników przy losowaniu (podkradliśmy je tej Skeeter ):
A tu mały smoczek Fleur:
Krum przy losowaniu:
A tu Cedrik:
I ''smoczek'' Harry'ego:
Wyszli w kolejności: Cedric, Fleur, Wiktor. Harry był na końcu i mimo Rogogona poradził sobie najlepiej!
Zdobył najwyższą liczbę punktów!
Ale swojego smoczka pokonał z prawdziwą klasą! Na miotle! To była walka!
Bestia Hrry'usia
Po zadaniu mieliśmy ''małą'' iprezkę w Pokoju Wspólnym
Na tę okazję wymknęliśmy się z Fredzikiem do Hogsmade po piwko kremowe, a Lee w tym czasie poszedł wycyganić trochę jedzenia od skrzatów
Imprezka trwała do pierwszej w nocy. Trwałany dłużej,ale wparowała rozwścieczona McGonagall, że nie dajemy spać innym. Dodała też, że również cieszy się ze zwycięstwa Harry'ego w pierwszym zadaniu ale należy mu się odpoczynek
Tutaj zdjęcia z imprezki
Mamy cudowne wieści- niebawem odbędzie się w Hogwarcie... Bal Bożonarodzeniowy!!! I będzie można na niego iść z osobą towarzysząca
Ach, jeszcze jedna szczęśliwa nowina- Ronuś przeprosił Harry'ego Przyznał, że zachowywał się jak totalny kretyn (niewinnie się określił )myśląc, że z wlasnej woli wystawił się na pewną śmierć. Swoją drogą dużo mysiał to wymyślać
Skoro już o Turnieju dla rozrywki napiszemy charakterystykęuczestników. Nie należy brać jej prawdziwie serio Więc tak-:
Persona pierwsza czyli Delacour Fleur Dystans, chłód i niedowiarstwo. Ulubione hobby: mieć wątpliwości. Ulubiony nastrój: lekki niepokój. Ulubiony kolor: tęcza. Najpiękniejsza twarz w szkole (nie tylko swojej) Przez znajomych nazywana Misską. MOże słodka, może kwaśna, może odżywcza, może trująca? Kto ją rozgryzie?
Druga persona czyli Krum Wiktor. Jeden wielki osiłek. Ludzie często mylą mu się z workiem treningowym. Lubi mocne wrażenia. Sprzeciwić się Krumowi to jak zajżeć w paszczę lwa- niebezpieczeństwo wielkie, przyjeność żadna.
Persona trzecia-Drigory Cedrik:
Nazywany w Hogwarcie Fanadago, ze względu na andaluzyjską urodę i temperament. jego notorycznym stopniem jest Wybitny. Jako pięciolatek znał większość haseł czterotomowej Encyklopedii Magii. Ma słabość do brunetek, a one mają słabość do niego. Osoba charakterem przypominająca Hermionę- chciałby wiedzieć wszystko, nawet to, gdszie raki zimują Himalaje dociekliwoścvi, wulkan inteligencji... Całe szczęście, że nie jest to zaraźliwe
I wreszcie persona czwarta czyli Potter Harry we własnej osobie :
Klawy kumpel i ogólnie spoko gość. Najfajniejszy i najmłodszy ze wszystkich reprezentantów. Jednak mimo swojego młodego wieku dzięki wrodzonym zdolnościom i pomocy Hermiony fantastycznie radzi sobie w Turnieju
Wiele mu zawdzięczamy toteż go oszczędzimy
Miałem tego nie robić... Ale nie mogę się powstrzymać... Po prostu muszę! Mam nadzieję, że pewna osoba nie będzie mi miała tego czynu za złe
To zdjęcie z pewnością Was zaciekawi tamdaradaradam!!!
No to by było na tyle. I my powinniśmy już pójśc spać. Prawda Fredzik? No rzecz jasna już kimnął A nie mówiłem, że to ja jestem żywszy w nocy
Dobranoc
Przeddzień pierwszego zadania :) Dodał Fred lub Georg Poniedziałek, 11 Grudnia, 2006, 17:43
(pisze Fred)
Ooo.. Ronuś nie odzywa się do Hgarry'ego. Chodzi wkurzony i na wszystkich wrzeszczy nie jest sympatyczny. Nadal dąsa się o wybór Czary. W sumie chyba nikt Harry'emu do końca nie wierzy, że ti nie on wrzucił swoje nazwisko do Czary ale ron jest w tym mistrzem.
Ale przedźmy do ciekawszych spraw
Znowu piszę ja bo McGonagall dała George'owi szlaban Przyłapała go jak zapychał guą dziurki od klucza i teraz niedak musi je wyciągać
Jutro pierwsze zadanie Turnieju! Przyjechał dziś Charlie z Rumuni- jest on współorganizatorem poierwszego zadania, którym są SMOKI!!! Są naprawdę przeeażające! Niestety Charlie nie chciał nam zdradzić na czym dokładnie ma polegać zadanie. Nie chce nam psuć niespodzianki!
W postaci rekompensaty za zawód jaki sprawił nam charlie postanowiliśmy troszeczkę pofiglować Ja rozwieszałem na korytarzach zdjęcia Snape'a w piżamie (zostały skonfiskowane i zniszczone ) a Gorge zapychał nieszczęsne dziurki. Moje zdjęcie zostały zniszczone ale zachowałwm zdjęcie samej piżamy Oto ono :
Niezbyt klasyczna Krążą plotki, że ma jeszcze jedną (w domu u mamusi) która jest różowa w żólte kaczuszki Tego bym się po nim spodziewał
Mamy zdjęcia zawodników (Colin je zrobił). Oto one:
Krum:
Fleur:
Cedrik:
I nasz piękny Harry :
My ogólnie kibicujemy Harry'emu
Tata przysłał dziś nam zdjęcia z Turnieju Mistrzostw świata w Qiditchu Chcecie zobaczyć?
No to lecimy :
To my wszyscy
Tu z Cedrikiem:
Ginny:
To by było na tyle
Hej! Do następnej notki Muszę "odrobić lekcje"