Pierwsze lekcje Dodała Laura Czwartek, 20 Marca, 2008, 18:27
Mam do was wielką prośbę, chcę pod swoimi notkami widzieć więcej komentarzy . Pozdro dla was wszystkich .
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z tego wszystkiego zapomniałam wczoraj napisać co się działo podczas uczty. Dyrektor powiedział nam, że w tym roku w Hogwarcie będzie miało miejsce niezwykłe wydarzenie! Turniej Trójmagiczny! Ministerstwo ustaliło, że dla naszego dobra żaden uczeń poniżej 17 lat nie może brać udziału w turnieju. Wszyscy byli z tego powodu niezadowoleni. Każdy kto chce wziąć udział musi napisać swoje imię i nazwisko na pergaminie i do czwartkowej nocy wrzucić je do Czary Ognia.
Profesor Dumbledore ogłosił, że przyjechały do nas uczniowie z dwóch innych szkół: chłopcy z Durmstrangu i dziewczyny z Beuxbatons. Do sali wkroczyły najpierw '' panie cudowne''. Ble! Zaczęły wzdychać na wszystkie strony, gdy szły na środku sali. One myślą, że są takie idealne? Wszystkie dziewczyny w Wielkiej sali zrobiły skwaszone miny, a chłopcy oczywiście zaczęli gwizdać i wzdychać. Ślicznotki zajęły swoje miejsca i do sali wkroczyli bardzo, bardzo przystojni chłopcy. Zaczęły sie ahy i ohy . No cóż, przynajmniej będzie ciekawie. To by było na tyle z wczorajszego dnia.
Następnego dnia:
- Dzisiaj pierwsze zajęcia - pomyślałam.
Vanessa zaczęła biegać po pokoju w tę i z powrotem.
Co się stało? Upadłaś na głowę?! Wiesz, która jest godzina? Miałam zamiar pospać jeszcze pół godziny! Oczywiście ty musiałaś mnie zbudzić! Wielkie dzięki Nessa! - Gabriella najwidoczniej się nie wyspała .
Wybacz Gabi, ale szukam mojej spinki do włosów, byłam pewna, że zostawiłam ja na szafce nocnej.
- I o to tyle krzyku? - Zapytałam.
- Ona mi przynosiła szczęście! - Krzyknęła.
Przewróciłam oczyma i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro i wykrzywiłam usta. Jestem brzydka – pomyślałam. Nikt mnie nie chce ;/. Zaczęłam rozpaczliwie szukać fluidu w kosmetyczce.
- Do cholery! Gdzie się podziały wszystkie kosmetyki?! - Pędem pobiegłam do dziewczyn. - Gdzie one są? Musze się poprawić, jeśli można to tak nazwać! - One udały głupie i wzruszyły ramionami. Westchnęłam. - Nie mogę się tak pokazać, zobaczcie jakie mam wory pod oczami.
- Może nikt nie zauważy. - Aaliyah wyszczerzyła zęby. - Z resztą czym ty się tak przejmujesz?
- Dobra, dobra. - Ubrałam się i razem z dziewuchami poszłyśmy do Pokoju Wspólnego.
Znajdowało się tam dużo osób. Kto wymyślił, żeby 2, 3 i 4 klasy zaczynały lekcję na tę samą godzinę? Z trudem doszłyśmy do drzwi. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam Kadena. Chłopak zbliżył się do mnie i spojrzał nikczemnym wzrokiem. Prychnęłam i wyszłam. Pędem dogoniłam dziewczyny. Wszyscy przechodzący patrzyli na nas jakoś dziwnie. Niczym się nie przejmując weszłyśmy do Wielkiej Sali. O dziwo chłopcy już na nas czekali przy stole. Jakie ranne ptaszki . Dosiadłyśmy się. Nałożyłam sobie sałatki z bakłażanów i zaczęłam sie zajadać. Rozdano nam plany lekcji. Spojrzałam na kartkę.
Poniedziałek 9.45
1.Transmutacja
2.Historia Magii
3.Obrona przed Czarną Magią
4.Zaklęcia
6.Zielarstwo
Wtorek 8.00
1.Transmutacja
2. Historia Magii
3.Eliksiry
4.Eliksiry
5.Zaklęcia
7.Opieka nad Magicznymi Stworzeniami
Czwartek 8.00
1.Zaklęcia
2.Historia Magii
3.Transmutacja
4.Eliksiry
5.Opieka nad Magicznymi Stworzeniami
6.Zielarstwo
7.Obrona przed Czarną Magią
Piątek 12.03
1.Opieka nad Magicznymi Stworzeniami
2.Historia Magii
3.Eliksiry
przerwa na obiad
4.Runy
5.Obrona przed Czarną Magią
6.Transmutacja
7.Astronomia
Pięknie! Pierwsza Transmutacja. Nie jestem w tym przedmiocie dobra. Powiedziałabym raczej, że bardzo słaba. Szybko dokończyłam śniadanie i razem z przyjaciółmi pognałam na lekcje.
Tutaj ślicznotki z Beuxbatons
Powrót do Hogwartu cz. 3 Dodała Laura Wtorek, 11 Marca, 2008, 15:19
Witajcie!!! Mam nadzieję, że ta notka się wam spodoba. Chce pozdrowić całą Ia i wszystkich ludzi z tej strony!!! A teraz notka!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pociąg zaczął spowalniać aż w końcu sie zatrzymał. Wszyscy odebraliśmy swoje bagaże i ustaliśmy przed peronem. Wszyscy pobiegli, żeby jak najprędzej wsiąść do powozów ciągnących do Hogwartu. Nasza paczka została stojąc w tym samym miejscu. Zza drzewa wyłonił sie Draco, a za nim jego tępe goryle ze Slytherinu i jeden nowy chłopak. Nie znam go, ale trzeba przyznać, że jest przystojny. Szkoda, że jest w domu z tymi gnojami.
- No, no, no. Kogo my tu mamy? Szlamę i jej przyjaciół. - Chłopcy chcieli się rzucić na Malfoy'a , ale powstrzymałam ich z Vanessą. - Ale się boję. - Zaczął wyśmiewać moich kumpli, ale widziałam w jego oczach i jednocześnie gniew i strach. - Mówiłem szlamo, że się zemszczę. Weźcie ją chłopcy. Zabierzemy ją na mały spacerek. - Zaczęłam się wyszarpywać z rąk Craba, całe szczęście pomogli mi w tym Zac, Cornel i Justin.
- Odwal się świnio! - Powiedziałam wkurzona. Chłopak o blond włosach spojrzał na mnie z pogardą.
- Idziemy! Nie mam zamiaru tu dalej stać. - Krzyknęła Gabriella. Zac i Bloom złapali mnie za ramiona i poszliśmy do powozu.
Usiadłam po środku. Po mojej prawej stronie usiadła Gabriella, po lewej Justin, naprzeciwko mnie Vanessa, po jej prawej stronie Zac, a po lewej Cornel. Usiadłam na jakims kamieniu. Wzięłam go w rękę i z całej siły rzuciłam za siebie. Usłyszałam jak Malfoy zaczął przeklinać, chyba dostał nim w głowę . Oooops ! Ruszyliśmy. Obejrzałam się za siebie, zobaczyłam jak ślizgon i jego kumple odprowadzają nas swoimi oczyma. Spuściłam głowę z wielkim uśmiechem. Nikt nic nie mówił. W spokoju i ciszy dojechaliśmy pod Hogwart. Wysiadłam podekscytowana. Mimo, że przyjeżdżam tu już czwarty raz, zawszę czuję sie tak, jakby był to pierwszy. Niesamowity jest ten zamek.
Wszyscy popędziliśmy do Wielkiej Sali. Zajęliśmy nasze miejsca przy stole. Usiadłam obok Pomyluny. Spojrzałam na nią z odrobiną strachu. Ona jest jakaś taka... Dziwna . Miała kolczyki z niebieskimi ropuchami, jedna z nich się ruszała! Bleee ! Nie mogłam oderwac od tego czegoś oka. Luna spojrzała na mnie.
- Prawda, że piękne? Dostałam je od ojca. - Z dziwną miną pokiwałam głową i szybko odwróciłam się w inną stronę.
Dyrektor szkoły zaczął przemawiać do pierwszorocznych uczniów, że ... bla, bla, bla ... nie wolno... bla, bla, bla . Tiara przydziału rozdzieliła ich do swoich domów i profesor już zadowolony mógł powiedzieć: ''niech rozpocznie się uczta'' . Wszyscy zaczęliśmy wkładać tony jedzenia na swoje talerze. Odwróciłam się, żeby zobaczyć stół gryfonów. Pomachałam mojej przyjaciółce Ginny. Rudowłosa odwzajemniła ten gest. Moje brązowe oczy przyciągnął Harry. Odwrócił sie napięcie z lekkim rumieńcem, tak jakby widział co sie dzieje za nim. Wyszczerzyłam do niego zęby i wróciłam do jedzenia. Co mnie napadło, żeby się do niego uśmiechać ?! Zrobiłam się czerwona. John zaczął się śmiać.
- Nażarłaś się buraków Lauruś?
- Zamknij się i wcinaj swoje naleśniki. - Powiedziałam jadowitym głosem.
Na mój talerz spadła pognieciona karteczka. Rozwinęłam ją. Napis na niej głosił: ,, Dostaniesz za swoje szlamowata debilko''. Wiadome było od kogo ją dostałam. Pokazałam mu środkowy palec i jak gdyby nigdy nic skończyłam jeść swój posiłek. Wszyscy poszliśmy do pokoju wspólnego. Ja i dziewczyny udałyśmy się do swoich pokoi. Pokój dzieliłam z Vanessą, Gabriellą i Aaliyah. Wszystkie jesteśmy przyjaciółkami. Ona wie jak mnie pocieszyć w trudnych chwilach. Kiedyś byłam z nią na wakacjach w Hotelu, nigdy nie mogę zapamiętać jego nazwy. Było wspaniale. Zamieszkałyśmy z jej przyszywanymi, młodszymi braćmi. Są bliźniakami i są nieznośni . Jeden nawet za mną szalał. Kiedyś było fajnie, teraz wszystko jest takie inne, jestem bardziej dojrzała i nie bawię się już lalkami, jak kiedyś. Wszystkie powywalałam już dawno. Lubiłyśmy różne mugolskie zespoły, uwielbiałam chodzić na karuzele. Było przezabawnie. Teraz w życiu bym ci się tam nie pokazała. Kiedyś w Hotelu nieźle nabroiliśmy . Zaczeliśmy się wydzierać na cały budynek, bo myśleliśmy, że właściciel jego był nawiedzony, gorzej było, gdy wszedł do naszego pokoju by sprawdzić co sie dzieje, a my zaczęliśmy tak krzyczeć, że omal by nas nie wyrzucili . Przynajmniej było zabawnie. No cóż, muszę już kończyć na dzisiaj te pisanie, bo trzeba się jeszcze rozpakować .
Dodam tylko parę zdjęć:
Tutaj Aaliyah
Powrót do Hogwartu cz. 2 Dodała Laura Wtorek, 26 Lutego, 2008, 18:05
Witajcie!!! Mam nadzieję, że ta notka się wam spodoba. Niestety nie mogę dodać do niej zdjęć, bo podobno jest jakaś nowa strona, żeby je zapisywać i dodawać,ale niestety nie wiem jaka i nie wiem jak się nią posługiwać. Proszę o wyjaśnienie. Chce pozdrowić całą Ia i wszystkich ludzi z tej strony!!! A teraz notka!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj powracam do Hogwartu ! Nareszcie! Wstałam o 7 rano. Trzeba przecież zrobić zakupy do szkoły. Szybko założyłam luźne dresy i bluzę. Z wielkim pośpiechem jadłam tosty z serem. Przez okno wleciała duża i puszysta sowa. Odczepiłam od jej nóżki list. Był od szkoły. Napisane było co w tym roku będę musiała kupić. Uszykowana poszłam z psem do samochodu, a mama schowała moje walizki do bagażnika. Tym razem na ulicę Pokątną wybiorę się tylko z nią, bo tata i Cedric wyjechali godzinę wcześniej, bo musieli razem coś zobaczyć. O 8 byłyśmy na miejscu. Mama zaparkowała na parkingu przed dworcem. Szybkim krokiem z psem doszłyśmy na ulicę Pokątną. Kupiłyśmy podręczniki, książki, które pomogą mi w nauce z Eliksirów, bo jestem z nich słaba, nowy kociołek, bo stary już zepsułam . Zakupy zajęły nam dwie i pół godziny. Weszłam do sklepu z przeróżnymi rzeczami. Sklep nazywał się ,, Złoto i srebro''. Wszystko co znajdowało się w środku tego sklepu było złote i srebrne. Przeróżne zegarki kieszonkowe, na rękę, okulary, pierścionki, kolczyki i inne rzeczy. Zauważyłam w wielkiej złotej gablocie łańcuch z wielkim, złotym sercem. Spojrzałam na cenę i aż mi oczy wyskoczyły. Podbiegłam do mamy.
- Mamo, kupisz mi ten łańcuch z sercem? - Zrobiłam błagające oczy psa i wskazałam palcem na cudny wisiorek.
- Kochanie, to jest strasznie drogie. Znajdź sobie coś tańszego. - Zrobiłam naburmuszoną minę. Zawsze musi mi kupować te tanie rzeczy, które są tandetne, ale tym razem to co innego. Czuję, ze ten wisiorek ma coś w sobie takiego tajemniczego. Muszę go mieć! Do sklepu wszedł Zac. Od razu do niego podbiegłam.
- Cześć!
- O! Witaj Laura. - Uśmiechnął się. Za nim wszedł Cornel i Justin.
- Hejka. - Zawołałam. Chłopcy zaczęli się śmiać. - Z czego się śmiejecie?
- Wybacz. Nie z ciebie. - Łzy od śmiechu zaczęły im już spływać po policzkach.
- A z czego?! - Zac złapał mnie za ramiona i odwrócił. Wybuchłam śmiechem. Obok kasy stał nasz niemiły ''przyjaciel''. Powiedziałabym raczej wróg. Jest w tym samym wieku co my i na dodatek w tym samym domu! Ubrany dzisiaj w różową marynarkę, błękitne spodnie, żółtą muszkę pod kołnierzem w zielone kropki i czarne, wypolerowane buty. Ale kontrastowo.
- Hej, John! Ubierałeś się dzisiaj sam, czy pomagały ci jakieś baby?! - Chłopcy ponownie wybuchli śmiechem.
- Śmiejcie się ile chcecie. Mam was gdzieś. - Brązowooki wytknął na nas język i wyszedł ze sklepu. Zostało 20 minut do 11. Razem z chłopakami, mamą i psem pobiegliśmy na dworzec. Na miejscu władowałam bagaże do wielkiego wózka. Przeszliśmy przez ścianę między 10 a 9 peronem. Znaleźliśmy sie po drugiej stronie, zupełnie innej. Oczy zabłysnęły mi radością, gdy zobaczyłam peron dziewięć i trzy czwarte. Vanessa i Gabriella stały przed nim czekając na mnie i na chłopców. Pocałowałam mamę w policzek i weszłam do środka, Zac, Cornel i Justin zrobili to samo. Dziewczyny żegnały się jeszcze ze swoimi rodzicami, ale po chwili dołączyły do nas. Szliśmy i szliśmy szukając wolnego przedziału. Prawie na samym końcu udało nam się znaleźć. Wygodnie usiedliśmy słuchając gwizdu peronu. Ruszyliśmy. Od tej chwili wszystko stało mi się piękniejsze i lepsze niż dotychczas. Ciekawa jestem, gdzie jest Cedric. Nie widziałam ojca wśród innych rodziców żegnających swoje dzieci. Zastanawiam się, co musieli takiego zobaczyć, że wyjechali tak wcześnie. To trochę dziwne,a może po prostu chcieli spędzić więcej czasu razem przed odjazdem. Jedno wiem na bank, cieszę się z powrotu do Hogwartu. Powiem też szczerze, że nawet stęskniłam się za niektórymi lekcjami, ale na pewno nie za pracami domowymi. Moje myśli przerwała kłótnia Vanessy i Zaca. Przyjaciółka zaczęła go wyzywać, bo jej podobno nie słucha kiedy coś mówi.
- O losie. - Westchnęłam pod nosem . - Przestańcie się kłócić. Teraz to dopiero mnie wkurzyli. Zaczęli się przekomarzać kto zaczął. Jak małe dzieci. Całe szczęście dali sobie spokój .
- I jak Laura? Rany się zagoiły? - Do przedziału wstąpiła Ginny. - Już lepiej?
- Ginny! O, o tak, jasne. - Uśmiechnęłam się do niej. - Na Mistrzostwach nie miałyśmy okazji pogadać. Wolałaś być z Hermioną. - Zrobiłam obrażona minę. Pogram trochę.
- Kochana, wiesz przecież, ze jesteś moją przyjaciółką, ale ja i ona znamy się od mojego pierwszego roku w szkole. Ciebie poznałam dwa tygodnie przed zakończeniem mojej trzeciej klasy. Nie gniewaj się słońce.
- Spoko. - Szczerze to na Mistrzostwach trochę mnie to zabolało, ale nie będę jej juz tego wypominać . Rudowłosa pomachała ręką na pożegnanie i wyszła. Resztę jazdy słuchałam dowcipów Justina na temat '' Leśnych stworzeń '' czy jakoś tak .
Pociąg zaczął spowalniać aż w końcu sie zatrzymał. Wszyscy odebraliśmy swoje bagaże i...
wreszcie notka :) Dodała Laura Wtorek, 29 Stycznia;, 2008, 12:04
Wybaczcie, że tak dawno nie pisałam. Moim usprawiedliwienie jest napisane w poprzedniej notce '' od autora'' . Ten długi okres był dla mnie bardzo trudny i muszę się przyznać, że tęskniłam za dodawaniem notek na naszą stronę. Tęskniłam także za stronami internetowymi, ale najbardziej za tą. Cieszę się, że znowu jestem z wami! A teraz super super długa notka! Miłego czytania!!!
############################################
Wybacz pamiętniku, że tak długo nie pisałam. Wreszcie nadszedł ten dzień, dzień powrotu do Gogwartu. Zacznę jednak od tego co działo się przez początek tygodnia mojego nie pisania.
Dzień po moich urodzinach wszystko wróciło do normy. Ozdoby zniknęły i wszystko co kojarzyło się ze mną też, np. podobizny moich głów na poręczy. Cedric znowu stał się ulubieńcem taty, mamę jak zawsze zaczęła interesować tylko kuchnia. Mam już ich wszystkich dosyć! Koniec ze słodziusieńką, grzeczniutką Laurą. Chcę jak najszybciej wyjechać z tego domu. Oddaliłam się nawet od Cedrica. Czuję, że nie mogę mu się już ze wszystkiego zwierzyć. Przedpołudniem wyszłam na spotkanie z Vanessą . Wychodząc krzyknęłam: '' zjem na mieście! '' i trzasnęłam drzwiami. Zastanawiam się po co im to mówię, i tak na mnie nikt nie zwraca uwagi. Spotkałyśmy się z Vanessą pod wielką sosną rosnącą w parku niedaleko miasta.
- Hejka! - Krzyknęła . Pomachałam jej na przywitanie. Przy niej czuję się swobodnie. Wiem, że tylko ona może mnie zrozumieć. - Co słychać?
- Ja już po prostu tam nie wytrzymuję. Czasami marzę żeby się od nich wynieść. - Spojrzałam w oczy przyjaciółki. - --- Chodźmy coś zjeść. - Poszłyśmy do budek z jedzeniem. Zamówiłyśmy jedną dużą pizzę. Usiadłyśmy przy stoliku znajdującym się na samym końcu. Zaczęłyśmy jeść. Po chwili odłożyłam jedzenie, oparłam się o krzesło, złapałam się za czoło i łza spłynęła mi po policzku. - Straciłam apetyt. - Usprawiedliwiłam się.
- Widzę, że jeszcze coś cię dręczy. Mi możesz mówić o wszystkim, przecież wiesz.
- Chodzi o to, że nic mi w życiu nie wychodzi. Przynajmniej dotychczas. Tata nie zwraca na mnie uwagi tylko na Cedrica, mama potrafi tylko na mnie wrzeszczeć, Cedric nic mi w tym nie pomaga, tylko zawsze pogarsza wszystko podlizując się do nich i mówić im , że mają racje. Nie chcę z Bloomem chodzić i nic do niego nie czuję. Chodzę z nim tylko dla tego, że zrobiło mi się jego żal. Jestem potwornie zła na siebie, że przestałam się troszczyć o to, co dla mnie ważne. No i jest jeszcze coś... - Przerwałam. - ... ale nie jestem gotowa ci tego powiedzieć, wybacz. Może kiedyś. - Nessa też zaczęła być smutna.
- Myślę, że powinnaś powiedzieć mu prawdę. Nie możesz siebie ranić, a przy okazji oszukiwać go i udawać, że coś między wami jest. - Potrząsnęłam głową.
- Masz rację... tylko, że... nie wiem jak mu to powiedzieć. Może jeszcze z tym trochę poczekam?
- Nie, nie, nie. Zrób to najlepiej dzisiaj.
- Nie. Obawiam się, że nie mam odwagi.
- Zrób to. Uwierz mi. Poczujesz się lepiej, gdy to zrobisz. Bądź dobrą przyjaciółką. On też zasługuje, żebyś była z nim szczera.
- Ok. - Zrobiłam nadąsaną minę. - Ja już lecę. Nie chcę tracić czasu.
- To narazie! - Szybko pobiegłam pod dom Blooma. Zapukałam do drzwi, które po chwili się otworzyły. - Cześć! Możemy porozmawiać?
- Jasne. Wejdziesz?
- Nie. - Wzięłam głęboki oddech. - Przejdę od razu do sedna. Nie chce z tobą być. Nic do ciebie nie czuję. Nie jestem z tobą szczęśliwa. Nie mogę cię dalej oszukiwać. - Starałam się nie patrzeć mu w oczy. -Wybacz, ale zrywam z tobą. Wolę, żebyśmy byli przyjaciółmi. - Odbiegłam. Wróciłam do domu. Zamknęłam się u siebie i postanowiłam, że od dzisiaj nic nie będę czuła do Zaca. Wolę, żebyśmy wszyscy byli przyjaciółmi. On jest z Vanessą. Jestem szczęśliwa, gdy właśnie tak jest.
Następnego dnia wstałam i ubrałam się na śniadanie. Zrobiłam sobie tosty z serem. Zjadłam je spokojnie popijając herbatę. Po dziesięciu minutach ojciec poprosił mnie na rozmowę.
- Usiądź. - Wskazał ręką fotel znajdujący się za jego biurkiem. - Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość. Otóż kupiłem trzy bilety na mistrzostwa świata w Quidditchu dla siebie, Cerdrica i dla ciebie.
- Co?! Chyba źle usłyszałam. Dla mnie? Wiedz, że nie mam zamiaru z wami jechać! Nie chcę znowu być dla ciebie niewidzialna. Zawsze zachowujesz się tak jakby mnie na świecie nie było! Mam tego dosyć! Przykro mi to mówić, ale taka jest prawda. Obchodzi cię tylko mój brat.
- Kochanie, ja naprawdę nie chciałem...
- Wybacz, ale daruj to sobie. Wątpię, że po tylu latach zaczniesz mnie traktować jak Cedrica.
- A znasz Harrego Pottera?
- Tylko z widoku i z plotek, ale co to ma do tego?
- To, że teraz będziesz miała okazję go poznać! On też jedzie! Umówiłem się z panem Arturem Weasleyem. Jego dzieci też pojadą i przyjaciółka Rona, Hermiona Granger. Będziesz miała dwie nowe przyjaciółki.
- Ja już mam przyjaciółki! Nie potrzebuje nowych! Ja potrzebuje ojca! - Tata zrobił bardzo smutną minę. - No dobra! Pojadę! - Postanowiłam zrobić to dla niego. Uspokoiłam się. - No a ta dobra wiadomość?
- To była dobra kochanie.
- No to zła będzie jeszcze gorsza. - Parsknęłam, po czym westchnęłam cicho.
- Zła jest taka, że mama jest chora. Potrzebuje dużo odpoczynku i dla tego pojutrze wyjeżdżamy. To wszystko. - Wyszłam.
Następnego dnia spotkałam się z przyjaciółmi i opowiedziałam im jaką to niespodziankę przygotował mi tata poprzedniego dnia. Byli zdziwieni, że się zgodziłam i że jadę na mistrzostwa. Szczególnie Justin , sam pewnie by pragnął na nie pojechać. Na rozweselenie wszyscy poszliśmy na długi spacer. Z Bloomem zaczęłam normalnie rozmawiać. Jesteśmy teraz jak dobrzy przyjaciele.
Nadszedł dzień wyjazdu z ojcem i bratem. Szybko się ubrałam, zrobiłam fryzurę i makijaż, i zeszłam na dół. W lesie spotkaliśmy się z rodzinką Weasleyów. Czułam się nie mile widziana. Harry tak dziwnie na mnie patrzył. Do nikogo się nie odzywałam, tylko szłam cicho za bratem. Słyszałam jak te dwie dziewuchy śmiały się za moimi plecami. Pewnie ze mnie. Okrążyliśmy świstoklika i złapaliśmy go rękoma. Ojciec odliczył do trzech i nagle ziemia zniknęła nam spod nóg. Wirowaliśmy bardzo szybko, a kiedy pan Artur powiedział, że jesteśmy na miejscu puściłam świstoklik. Upadłam na plecy. Wszystko zaczęło mnie boleć. Cedric pomógł mi na szczęście wstać. Wspięliśmy się na niewielkie wzgórze. Z jego szczytu doskonale było widać namioty i mnóstwo ludzi przechadzających się wokół nich.
Dzieciaki, witajcie na Mistrzostwach Świata w Quidditchu! - Krzyknął pan Weasley. - trzymajcie się razem! Szybciej dziewczynki.
- Nie zostawajcie w tyle! Ced , Laura chodź! Idziemy do swojego namiotu! - Doszliśmy do bardzo małego namiotu. Weszłam do środka. Wewnątrz był ogromny. Wybrałam sobie pierwsze lepsze łóżko i położyłam się na nie. Przyjemnie było tak leżeć rozmyślając, niestety hałasy dobiegające z zewnątrz nie dawały mi się skupić. Potem musieliśmy się zbierać na mecz.
- Idziemy! Chodź Laura! - Zawołał Cedric.
- Idę, już idę!
Zajęliśmy swoje miejsca na trybunach. Nagle zrobiła się cisza i Minister Magii zaczął przemowę.
Dobry wieczór! Jako Minister Magii, mam zaszczyt i przyjemność powitać wszystkich zgromadzonych w dniu dzisiejszym na 422 mistrzostwach świata w quidditchu! A zatem zaczynamy!!! - Wszyscy zaczęli bić brawa, skakać, a co najbardziej było zauważalne i słyszalne: doping mnóstwa czarodziejów. Mecz trwał i trwał. A to podanie do Troya, do Mulleta i Morana. Było wspaniale patrzeć na to wszystko. Irlandczycy wygrali z Bułgarią. Po mistrzostwach udaliśmy się do swoich namiotów. Minęła godzina i nagle ludzie zaczęli wrzeszczeć. Tata szybko wybiegł z namiotu, żeby sprawdzić co się dzieje. Wrócił po pięciu minutach.
- Śmierciożercy! Musimy się stąd wynosić! - Wybiegliśmy z namiotu. Trudno było cokolwiek zobaczyć. Widać było tylko palące się namioty i ludzi biegających w jedną i drugą stronę. Dym zaczął mnie już dusić. To było straszne! Czułam się jak w jakimś horrorze! Złapałam Cedrika za rękę i za żadne skarby nie chciałam jej puścić. - Musimy natychmiast dostać się do świstoklika. Nie pamiętam co się dalej wydarzyło. Byłam zbyt oszołomiona. Rano obudziłam się w swoim łóżku. Ujrzałam mamę, która oczyszczała mi rany. Strasznie mnie to piekło. Byłam tak zdziwiona, że nawet nie zauważyłam jak Zac przykłada mi swoją dłoń do czoła, ani jak Nessa trzyma mnie za rękę.
- Przybiegliśmy tu najszybciej jak się dało. - Powiedziała moja przyjaciółka.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał zmartwiony Zac.
- Co... co... co się stało? - Zapytałam. Ujrzałam tatę stojącego w drzwiach.
- Straciłaś przytomność. - Spuścił głowę. - Tak mi przykro córeczko. Gdybym wiedział, że takie coś może się stać, nie puściłbym cię na te mistrzostwa. Przepraszam.
- W porządku. To nie twoja wina. Nie mogłeś tego przecież przewidzieć.
Cały dzień spędziłam w łóżku. Został ostatni tydzień wakacji. Od powrotu do domu z meczu przyjaciele odwiedzali mnie codziennie. W ostatnim dniu wakacji przyszedł do mnie Bloom. Porozmawialiśmy spokojnie i doszliśmy do wniosku, że działaliśmy zbyt pochopnie .
Od autorki Dodała Laura Wtorek, 25 Grudnia, 2007, 19:57
Kochani!!! Wybaczcie, że nie piszę, ale się przeprowadziłam i narazie nie mam internetu. Piszę teraz z komputera kuzynki. Obiecuję, że gdy tylko będę mieć internet dam dwie notki nawet w jednym tygodniu. Nie martwcie się! Nie rezygnuję z tego pam. nigdy! Pozdrawiam was ! BU$$$ !!!
Laura-Emma
Od autorki!!! Dodała Laura Środa, 14 Listopada, 2007, 18:28
Witajcie moi drodzy !!! Wybaczcie, że piszę to, ale zależy mi, żeby coraz więcej osób odwiedzało mój blog o Hermionie Granger!!! Adres: http://magiahp13.bloog.pl na którego serdecznie wszystkich zapraszam !!! Będziecie tam mogli pisac kartki z pamiętnika Hermiony, ale jak i gdzie to wszystko znajdziecie w regulaminie znajdującym się w mojej pierwszej notce!!! Pozdrawiam wszytkich!!!
Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, czy mam jakieś wyjaśnienie na to? Niestety nie. Serdecznie zapraszam na mojego bloga o wszystkim i o niczym : http://arvena13.bloog.pl !!! A teraz nocia:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
... bardzo tego żałowałam , ale przecież Vanessa to moja najlepsza przyjaciółka i bez względu jak bardzo zależy mi na Zacu, nie mogłabym jej tego zrobić.
- Ammm ... - zaczęłam, byłam cała czerwona na twarzy - może lepiej będzie jak zejdziemy na dół do reszty.
- Chyba tak.
Schodziliśmy w milczeniu. Nie miałam nawet odwagi na niego spojrzeć, wstyd, złość, zazdrość i bezradność mnie zżerały ,z każdym stopniem coraz bardziej . Z oddali było widać jak moi przyjaciele się wygłupiają. Cornel musiał mnie zauważyć bo podbiegł do mnie, wziął mnie za rękę i poprowadził do baru. Obejrzałam się, Zac rozmawiał z Nessą chyba na nieprzyjemny temat, bo ona zaczęła płakać, a on opuścił głowę. Moje myśli nagle zostały przerwane...
- Poproszę dwie gorące czekolady! - Zawołał Cornel. Barman podał dwa kufry, z których wylewała się gorąca czekolada.
Usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam pić. Naprzeciwko mnie u siadł Zac, obok niego Cornel, po jego drugiej stronie Gabriella, obok mnie Vanessa i Justin. Nessa była czymś zmartwiona i wyglądała na pogrążoną w myślach. Zaczęłam oglądać się zawzięcie, sama nie wiedząc po co i dlaczego. Po chwili przypatrywania się w tłum ludzi zauważyłam rudą dziewczynę. Na sam jej widok uśmiech pojawił się na mej twarzy. Podeszła do nas.
- Witaj Lauro!
- Cześć Ginny. - Odpowiedziałam wstając z krzesła.
- Wszystkiego najlepszego!!! Cudowna impreza. Cały czas cię szukałam, a ty sobie siedzisz tutaj. - Uśmiechnęła się po czym dodała. - Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - Wytrzeszczyłam oczy.
- Przepraszam was na chwilkę. - Powiedziałam do znajomych. Spojrzeli po sobie, ale nic nie mówili. Wzięłam Ginny za rękę i poprowadziłam do schodów. - Nie przy nich!
- I tak by nic nie podejrzewali, a już na pewno by nie przyszło im do głowy o tym. - Uśmiechnęłam się do niej.
- No więc tak, pamiętam. Czemu pytasz?
- Bo to jest dla ciebie prezent związany z tematem rozmowy. Sama go zrobiłam. - Podała mi wielką kopertę. Czułam, że w środku znajduje się jakaś kartka.
- Och , dzięki Ginny.
- Nie ma sprawy. W końcu jesteś moją przyjaciółką. - Podszedł do nas Bloom.
- Ja musze już iść skarbie. - Pocałował mnie w policzek i odszedł.
- Tak, ja też. Pa Laura!
- Pa Ginny. - Poszłam z powrotem na swoje miejsce, cały czas trzymając kopertę w ręku.
- Uwaga! Uwaga! Chciałbym coś ogłosić! Za 5 minut zacznie się robić gorąco, gdyż nasza solenizantka ze swoim ukochanym musi zatańczyć na środku taniec. - Aż mnie zatkało. Znowu zrobiłam się czerwona. - Proszę zaraz wejść na parkiet!
- Ale ja nie mam partnera! Co mam teraz zrobić? Cornel już poszedł! - Zaczęłam rozpaczać.
- Nie martw się. Coś wymyślimy. - Justin przytuli mnie jedną ręką po czym dodał. - Może Zac z tobą zatańczy. Vanesso, może z nią zatańczyć? - Kiwnęła głową. Ja spojrzałam na Zaca.
- No to do dzieła. - Powiedział. Wstał, wziął mnie za rękę i razem weszliśmy na parkiet.
Z podłogi zaczęła ulatniać się para a z sufitu zaczął zlatywać brokat. Zaczęła grać muzyka. Złapałam Zaca za szyję, a on mnie w pasie. Wszyscy nas otoczyli. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Wszystko to wyglądało jak w bajce. Zgasili światła w całym clubie, tylko na nas padł jeden strumień światła. Stawało się coraz romantycznej. Piosenka niestety się skończyła i wszystko wróciło na miejsce. Wszyscy zaczęli bić nam brawo.
- Najlepiej będzie jak będziesz z Vanessą, a ja jak zostanę z Cornelem, przynajmniej narazie. - Odeszłam w głąb ludzi do Nessy.
- Byłaś wspaniała!
- Dzięki! - Musiałyśmy krzyczeć, bo tak dali głośno muzykę, że aż nic nie było słychać. Niestety była to ostatnia piosenka na mej imprezie i goście zaczęl się już rozchodzić. Podbiegli do mnie moi rodzice.
- Kochanie, to było cudowne. - Przytulili mnie po czym dodali. - Chodźmy już do domu i tak prawie już nikogo nie ma.
Spokojnie doszliśmy. Poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie zabrałam ze sobą koperty od Ginny. Przestraszyłam się. Zaczęłam myśleć i dotarło do mnie, że już jej nie odzyskam. Łza spłynęła mi po policzku. Odwróciłam się, a na mym łóżku leżała ta koperta. Wzięłam ją do rąk, otworzyłam. W środku znajdowała się niebieska kartka. Otworzyłam ją i to w niej zastałam:
Od autorki Dodała Laura Sobota, 27 Października, 2007, 09:58
Przepraszam, że notki tak dłogu nie ma, ale niestety jestem troche zajęta . Piszę już nową notkę i niedługo ją opublikuje . Pozdrowienia dla wszystkich ludzi z hp.org.pl i dla szczególnych osób : Werci, Doni, Marty, Julity i Michaliny!!! Kocham was dziewczynki :*:*:*:*:*:*.
Wasza Laura - Emma
Urodziny - impreza Dodała Laura Środa, 03 Października, 2007, 19:50
...To zadziwiające. Jeszcze czterdzieści minut temu byłam uśmiechnięta od ucha do ucha i nie mogłam się doczekać mojej imprezy, a teraz nic mnie już nie bawi i najlepiej pogłębiłabym się w mych problemach i rozmyślała. Do pokoju weszła, tak niespodziewanie moja mama.
- Kochanie, - rozszerzyła oczy i otworzyła usta - ty jeszcze nie uszykowana? - Zapytała z bardzo głupią miną na twarzy. Czemu gdy jeśli kogoś potrzebujemy, tej osoby nie ma, a gdy jej nawet nie chcemy widzieć, ona się zjawia? - -Niedługo twoje przyjęcie, a ty sobie leżysz? Jesteś straszną egoistką! - Słucham?!- Myślisz, że my wszyscy będziemy za ciebie wszytko robić? To ja i twój ojciec zarezerwowaliśmy całą restaurację dla ciebie, żebyś była szczęśliwa, a ty nawet nie umiesz się ubrać?! - Łzy zbierały mi się powoli, a serce zaczęło mocniej bić. - A może twoi goście mają ci tylko przynieść prezenty i sobie pójdą?! Co?! Masz natychmiast się ubrać w tą sukienkę i zejść na dół! Już nie mogę się doczekać aż pojedziesz do Hogwartu. - Wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
Zaczęłam płakać. Czemu oni mi to robią i do tego w dniu moich urodzin? Teraz to najlepiej wcale bym się do nikogo nie odzywała. A jeśli mama ma rację, że jestem egoistką? Nie chce mnie tu już? Teraz kropelki z mych powiek leciały jak strumień. Czy ja coś robię źle? Czy ja komuś coś zrobiłam? Czy wyzywałam? Czy już nikogo nie obchodzą też moje sprawy? Czy powinnam przeprosić czy też może nic nie mówić? Na pytania nie odpowiedziałam sobie, bo szybko wstałam i ubrałam się, bo nie chcę mieć już więcej kłopotów. Przyznam, że nawet ładnie wyglądałam. Pobiegłam szybko do toalety, żeby wytrzeć łzy . Zeszłam na dół po schodach, na których tym razem były tylko moje ''głowy''. Za to z sufitu zwisały kolorowe serpentyny, a na ścianach były moje zdjęcia. Nie chciałabym, żeby ktoś to zobaczył.
- Nareszcie jesteś skarbie. - Nie wierzę! Czy mama powiedziała do mnie przed chwilką ''skarbie''? I czy niedawno mówiła, że mnie tu nie chce? A może mama tak powiedziała bo była bardzo zła ? No tak, przecież wszystko zawsze jest przeze mnie .
- Jak widać. - Opuściłam głowę i wyszłam na dwór. Zapach świeżego powietrza dobrze mi zrobił. Od razu poczułam się lepiej. Szybkim krokiem w pięć minut doszłam do knajpy (tak, bez rodziców. Powiedzieli, że mam iść sama ) . Gdy wszedłam było zgaszone światło, ale gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi światło się zapaliło i na suficie zaczęło rozbłyskiwać fajerwerki, a wszyscy goście krzyknęli ''sto lat dla czarodziejki''.
Vanessa i Gabriella rzuciły się na mnie w uściskach, Zac i Justin też.
- Słyszałam, że dostałaś psa. - I nawet wiem od kogo to wiesz. - To super! Ale ja i tak wole mojego kota Mamoru. - Wytknęła na mnie język, a ja tylko uśmiechnęłam się z pogardą. Trochę się rozchmurzyłam i nawet zaczęłam się uśmiechać, w końcu jest to mój najważniejszy dzień w roku. Wszyscy poszliśmy do baru, gdzie stał bardzo wysoki mężczyzna z czapką czarodzieja na głowie. Pelerynę miał czarną w złote różdżki, podobnie jak buty . Zamówiliśmy sobie po soku dyniowym. Po 5 minutach, kelner przyniósł nam je, ale sok był w kieliszkach i ozdobiony parasolkami z moimi animowanymi podobiznami, to zaczyna mnie już przerażać. Brakuje tylko moich klonów . Zac i Nessa poszli tańczyć, Gabriella poszła porozmawiać ze swoim nowym chłopakiem, którego poznała dwa dni temu, o dziwo, że ja o tym nie wiem. Zostałam sama z Justinem, ale on po pięciu minutowej rozmowie poszedł sobie zatańczyć z jedną z moich przyjaciółek z Gryffindoru. Zostałam więc sama . Przyglądałam się wszystkim uważnie i zauważyłam, że tylko JA nie mam pary do tańczenia. Zrobiło mi się znowu przykro i smutno. Dokończyłam mój sok i już miałam wstawać, a tu nagle podbiegł do mnie Cornel!
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam, a on przytulił mnie i powiedział mi na ucho, że musiał przyjść, bo jestem dla niego najważniejsza i musi ten dzień spędzić razem ze mną. Łza spłynęła mi po policzku. Zaczęliśmy tańczyć w najlepsze. Niedaleko nas była moja miłość i najlepsza przyjaciółka. Potem wszyscy poszliśmy na koniec knajpy, żeby porozmawiać.
- O Rety! Skąd ty się tu wziąłeś?! - Nessa i dociekanie, już się przyzwyczaiłam ;). No i nudna rozmowa, jak się tu zjawiłeś Cornel . Nie chce mi się tego pisać. Zac poprosił mnie na rozmowę. Udałam się z nim więc jak najdalej od reszty.
- Słuchaj, ty chodzisz z Bloomem?
- Aaaaa...a czemu pytasz? - Spojrzałam na niego podchwytliwie.
- No, no bo... chcę wiedzieć.
- No to, jak tak bardzo ci zależy to odpowiem ci, że tak.
- Aha. Bo wiesz... ammm ...zatańczymy?- Cały czas się do mnie uśmiechał. Jeszcze chwila, a bym go pocałowała.
- Jasne. - Złapał mnie w pasie, a ja go przytuliłam. Tańczyliśmy do mojej ulubionej piosenki. Ten taniec był moim najwspanialszym. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i już, już stykaliśmy się ustami, ale opamiętaliśmy się i puściliśmy się...
CDN
Tutaj nasza cała zgraja
Tutaj Justin się smuci, bo moja przyjaciółka z Gryffindoru dała mu kosza
Rozmowa , szkoda, że nie mam zdjęcia jak tańczymy razem
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pozdrowionka dla najwspanialszych dziewczyn na świecie: dla doni, niki i wszystkich innych dziewczyn z hp.org.pl dzx zuzio za te miłe słówko kochana :*:*:*:* kocham was dziewczyny . A teraz do notki, mam nadzieje, ze wybaczycie mi za tak długie nie pisanie , ale szkoła, nauka, zadania domowe, no i oczywiście przyjaciele są na mej głowie. Buziole:*
Dwa listy Dodała Laura Niedziela, 09 Września, 2007, 18:18
...Zjadłam, poszłam na górę do swojego pokoju. Na łóżku siedziała sowa z listem przypiętym do nóżki. Wzięłam list do ręki, a sowa odleciała zostawiając po sobie tylko piórka. A o to treść listu:
Szanowna Panno Diggory!
Otrzymaliśmy doniesienie, że dziś po południu, czterdzieści dziewięć minut po czternastej, użyła Pani Zaklęcie rozbrajające na obszarze zamieszkanym przez czarodziei. Zaklęcie te było rzucone na czarodzieja w Pani wieku.
Stanowi to naruszenie Ustawy o Uzasadnionych Restrykcjach
wobec Niepełnoletnich Czarodziejów. To był Pani pierwszy raz, dlatego jest to tylko ostrzeżenie. Następnym razem skutki będą tragiczne.
Pragnę wyrazić nadzieję, że czuje się Pani dobrze.
URZĄD NIEWŁAŚCIWEGO UŻYCIA CZARÓW
Ministerstwo Magii
Serce podeszło mi nagle do gardła. Zaczęło coraz mocniej walić. ,,Następnym razem skutki będą tragiczne'' ?! Będę musiała być grzeczna przez tydzień, bo nie mam zamiaru wylecieć ze szkoły!
Przez okno wleciała druga sowa. Miała przyczepiony do nóżki list, a w dziobie trzymała małą paczuszkę w serduszka. Wzięłam wszystko i ta też od razu odleciała.
Droga Lauro!!!
Piszę do Ciebie, bo twe ostatnie słowa wychodzące
z twych delikatnych ust mocno mnie zraniły.
Chcę żebyś wiedziała, że bardzo mi na tobie zależy
i wolałbym żeby zniszczyli mi moją różdżkę
niż żeby zniszczono moje uczucie do Ciebie.
Zachowałem się głupio, jak sama powiedziałaś.
Wybacz mi stokrotnie! Wiedz też, że Cię kocham.
Ukrywałem te uczucie od drugiej klasy.
Zadam ci teraz jedno pytanie. Jeśli odpowiesz NIE,
dam ci spokój do końca szkoły, ale jeśli się zgodzisz
będę najszczęśliwszym uczniem Hogwartu.
Wiem, że miałem zadzwonić, ale bałem się,
że gdybyś tylko usłyszała mój głos w słuchawce
to odłożyłabyś ją bez dania mi szansy się wytłumaczyć.
Ułożyłem nawet dla ciebie wiersz:
Ty moja Królewno
Me szczęście przy Tobie
Chcę dać Ci tą różę
Twej twarzy ozdobę.
Chcę dać Ci szczęście
I marzeń spełnienie
By widzieć Twój uśmiech
By kochać szalenie.
Nie mogę zjawić się na twojej imprezie. Proszę Cię,
żebyś i za to mi wybaczyła.
P.S. Do listu dołączyłem prezent dla Ciebie!
Twój Cornel
Rozpakowałam pakunek, który niedawno znajdował się w dziobku sowy. Rozwinęłam do, a w środku leżał piękny pierścionek z napisem I Love You. Teraz uświadomiłam sobie, że byłam za ostra dla Blooma . Nie wiem czemu go tak potraktowałam. Czasami zachowuję się jak jakiś potwór. Wcale nie chciałam żeby tak to wszystko wyszło. Czuję się tak jakby to wszystko było moją winą.
Za godzinę jest moje przyjęcie, a ja wcale nie mam ochoty na nie iść. Nie mam też ochoty oglądać jak Nessa i Zac się całują, tańczą razem, przytulają się, a ja będę stała jak taki kołek i patrzyła jak wszyscy się świetnie bawią tylko nie ja . Czasami chcę się zabić. Wydaje się, że wszystko jestem zdolna zrobić, że jestem zawsze opanowana, uśmiechnięta i zabawna, ale wcale tak nie jest. Często czuję w sobie tylko pustkę, nienawiść, złość. Boję się, że kiedyś wszystkich tak potraktuje jak Cornela i nikt nie będzie mnie lubił, obleję szkołę, załamię się i oczywiście na końcu popełnię samobójstwo .
Minęło 20 minut, a ja wciąż nieuszykowana. Nie chciało mi się wstać, praktycznie nic mi się nie chciało. Miłość przegrana, a ja wciąż zalana myślami, łzami, dusza niechciana...
Mam nadzieję, że się wam spodoba. Wiem, że sporo czasu nie pisałam, ale teraz nie jest tak prosto jak było w te wakacje, czyli zaczęła się szkoła. Ta notka pisana jest dla wszystkich czytelniczek i czytelników mojego pamiętnika na tej stronie. Wasza zawsze kochająca i tęskniąca Laura !!!