Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Nika1310

"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)

"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker

Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia… To nie jest kolejny pamiętnik pt. „Jestem księżniczką! Klękajcie narody!”. Życzę miłego czytania i komentowania!

  Las drzew :)
Dodała Natasha Sobota, 24 Marca, 2007, 11:02

Rodzina Potterów
Natascha Potter
Rodzice: Lily i James
Rodzeństwo: Harry, Alexandra i Jozep
Dziadkowie: Klara i Jozep Potter (rodzice taty)
Samanta i Edward Evans (rodzice mamy)

Rodzina Blacków
Mick Black
Rodzice: Dorcas i Syriusz
Rodzeństwo: Mischel, Max

Rodzina Lupinów:
Justyn Lupin
Rodzice: Sara i Remus
Rodzeństwo: Dorotha

Rodzina Pettigrev’ów
David Pettigrev
Rodzice: Eva i Peter
Rodzeństwo: Lineley

Rodzina Snape’ów
Igor Snape
Rodzice: Emiliane i Severus
Rodzeństwo: Izabella

Rodzina Malfoy’ów
Draco Malfoy
Rodzice: Narcyza i Lucjusz
Rodzeństwo: Ellyn
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzjeję, że wszysko się wyjaśniło :) Jakiś problem? Proszę w komentarzu pytać :-P

[ 825 komentarze ]


 
Wszystko to nie tak, jak myślisz tato!... cz. 1 / c.d. 06 wrzesień
Dodała Natasha Wtorek, 20 Marca, 2007, 14:10


-I co Potter od razu beczysz? Boisz się mnie? To bardzo dobrze, bo nie daruje Ci tego, co powiedziałaś TY SZMATO!- wszystko szło z planem, oby tak dalej.
-Mick daj spokój. Nie warto… będziesz tego żałował później!- chyba jednak pamięta coś nie coś Justyn, bo stanął w mojej obronie, ale nie potrzebnie…
Black powoli unosił różdżkę, aby zemścić się na mnie. Mój plan zaraz wejdzie w życie, jeszcze trochę. Lepiej by coś mi się stało, ale jak uczynić to? Nie będę się bronić niech zada ten cios. Zauważyłam, że Igor mówi reszcie, aby zeznawali na moją korzyść. Nawet nie usłyszałam, jakiego Black użył zaklęcia, strasznie bolało! Słyszałam wrzaski McGonagall, próbowałam podnieść się, ale nie dawałam rady, upadłam i uderzyłam w kamień… odpłynęłam.
Obudziłam się niedawno i wciąż czuje ból w skroniach, chociaż wszystko jest poobijane. Nikt jeszcze nie zajrzał do mnie nawet pielęgniarka. Ciekawa jestem co wydarzyło się dalej, chyba już po całym zamieszaniu, bo leżałam w skrzydle szpitalnym. Dobra muszę znaleźć resztę i dowiedzieć się co zaszło, bo inaczej nie wytrzymam! Wstałam, ale musiałam usiąść z powrotem. Wdech, wydech, wdech, wydech… Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Muszę ułożyć plan co zrobię dalej.
Po jakimś czasie poszłam do łazienki zobaczyć jak wyglądam. Koszmar! Na głowie mam opaskę z bandażu, na rękach sińce, a na policzku długą szramę, która została posmarowana jakąś zieloną mazią. Fee… Dobra, która jest godzina? Aha, pora kolacji. Więc zmierzmy do Wielkiej Sali, aby nadać trochę dramaturgii tej całej akcji. Krok, po kroku i powolutku będę już na miejscu. Głowa ciążyła mi niesamowicie, ale dam radę. Gdy byłam już pod drzwiami usłyszałam glos Syriusza wydzierającego się na Micka.
-… I CO TERAZ POWIESZ SMARKACZU?! PRZEZ CIEBIE MOGŁA ZGINĄĆ! CZY TY NIE WIESZ, ŻE ONA MA SŁABY ORGANIZM?! PRZYJECHAŁEM TU Z JAMESEM, ŻEBY MU POMÓC! WIESZ ONA I TAK MIAŁA JECHAĆ DO ŚW. MUNGA NA BADANIA, A TERAZ NAWET NA DŁUŻEJ!- Syriusz przestał, stąd za drzwiami słyszałam, jak płacze, co ja mogłam uczynić w tej sytuacji? Miałam plan, aby pogorszyć sytuacje Blacka, ale nie mogłam.
-To nie Twoja wina Mick- tata miał racje, ale w pewnym sensie, bo to oni podeszli do nas- nie patrz tak na mnie Syriuszu! Mówię prawdę, oboje znamy Nataschę i Micka.
-Nie, James! Wina jest wyłącznie moja! Ja w nią walnąłem czrnomagicznym zaklęciem! – dla Micka załamywał się glos…
-Nie broń jej! Jak się obudzi to sobie porozmawiamy… bądź pewien- taty najmniej się boję, ale mamy więcej.
-Nie musisz długo czekać tato!- wiedziałam, że Harry wyczuł moją obecność.
-Co masz na myśli?
-To, że Natacha stoi za drzwiami i przysłuchuje się naszej rozmowie, prawda Natascho?!- czemu jest taki szorstki?
-Jeżeli nawet, to co? Nie mogę? W końcu ta rozmowa dotyczy mnie!
...

[ 753 komentarze ]


 
Niedobra siostra... c.d. 06 wrzesień
Dodała Natasha Środa, 14 Marca, 2007, 12:21

Mogę powiedzieć, że nie wiem, ale to gwarantuje, że nie będę miała do kogo otworzyć ust. Mogę powiedzieć im prawdę, ale później nie spojrzę w oczy dla Harry’ego.
-Skąd ja mogę wiedzieć takie rzeczy? Mogę przypuszczać, ale nie chcę oskarżać ludzi na podstawie moich domysłów- to powinno ich nauczyć, że nie powinni być tacy ciekawscy.
-Okej Potter! Myśleliśmy, że ty wiesz, bo my przypuszczamy kto to zrobił.
-Tak? A więc kto to taki?- czasami potrafię być dociekliwa, chociaż mam plan, którego staram się przestrzegać. Mam być słodką idiotką, słuchającą Milicenty i Pansy, aby wywierać dobre wrażenie śllzgonki. Czasami mam dość, ale muszę grać. "Bez względu na okoliczności show musi trwać !!!"- nie wiem kto to wypowiedział, ale to pasuje do mnie, do mojego celu, do mojego życia… Co mam powiedzieć? Gdy byłam mała zawsze marzyłam o tym, żeby mieć gromadę dzieci, które bym kochała ponad życie. Pamiętam, jak ja i Jastin Lupin całowaliśmy się… Heh… Może i było to po amatorsku, ale utkwiło mi w pamięci. Oświadczył mi się w tedy…ciekawe czy pamięta? Długo nie byliśmy parą, bo zakochał się w Susan Bones. Zerwałam z nim, ale zapomniałam oddać mu pierścionek. Płakałam całą noc, nawet mama nie mogła na to nic poradzić, ponieważ ja naprawdę GO KOCHAŁAM! Może wydać się to głupie, ale ja wciąż pamiętam, to jak planowaliśmy razem ślub i małą gromadkę dzieci…
-…Potter czy ty w ogóle słuchasz?- to był Igor, który przerwał mi moje rozmyślania- może powtórzysz to co powiedziałem?
-Szczerze? Nie słuchałam ciebie, zamyśliłam się. Mógłbyś powtórzyć?- był trochę zniesmaczony moim zachowaniem. Przypomina tak swojego ojca, z którym byłam dość blisko… Nie mam najmniejszej ochoty opisywać go, ale może zrobię to innym razem, gdy coś więcej zdarzy się między nami?
-Wiesz Potter jesteś arogancka, myślisz, że jesteś pępkiem świata?!- istny tatuś, obiło mi się o uczy, że ma jeszcze córkę w wieku Alex. Zapoznamy się w przyszłym roku…
-Może jest pępkiem świata, ale na pewno moją siostrą, więc „PANIE NADĘTY” proszę trochę niższym tonem!- o Merlinie! Zaraz zacznie się wojna między ślizgonami a gryfonami. Ah…
-Stul pysk Potter!- no i już Malfoy zamieszany w tą durną zaczepkę.
-Spadaj stąd Harry- jakoś nie pasuje mi zwracać się do niego „Potter”- to jest miejsce ŚLIZGONÓW, więc nie życzymy sobie, żeby stała tu jakaś GRYFOŃSKA NOGA- trzeba zapomnieć, choć na chwilę o rodzinie.
-Natascha jak ty odzywasz się do brata?!- jakby można było zabić wzrokiem to Black, by nie żył!
-Oj Black, wiesz co to jest gnida?
-Tak i co z tego?…
-Ciebie nawet nie można do niej porównać, bo by to była obraza dla niej!- dobra nasza. Ślizgoni wyli ze śmiechu, tak jak reszta osób widząca całą tą idiotyczną akcje.
-Masz Potter szczęście, że jest tu TWÓJ BRAT inaczej byś szczekała!- oj, zaraz się pobeczę!
-Mi to daleko do szczekania, to tylko w TWOJEJ RODZINIE szczeka się do księżyca- jestem bezczelna, trochę żal mi Remusa, ale mówi się trudno.
-Uhhh…- czyżbym trafiła w słaby punkt?
-Uspokój się Mick! Przestań! Nie rozumiesz, że ona tak specjalnie!- ależ agresywny ten „Czarny”. Haha…
-Black dostajesz wścieklizny? Wiem! Odziedziczyłeś to w genach po ojcu!- kolejna salwa śmiechu, 2:0 dla mnie.
-Wiesz Natascha zapomnę na jakiś czas o tym, że jesteś moją siostrą!- i puścił Blacka, a za nim Lupin i Dev.
-I co teraz powiesz Potter? Będziesz błagać o litość!- błagam rzuć się na mnie!
-Na co czekasz?! Rzuć się na mnie i najlepiej zabij!- Igor zrozumiał co miałam na myśli, więc zaczął wrzeszczeć coś na temat „CO ONA CI ZROBIŁA?!” itp. Ja głupia nie byłam i zaczęłam beczeć, upadłam wprost pod kolana dla Blacka rozrywając przy tym swoją szatę. Wszyscy ślizgoni pochowali różdżki, a biedni nic nie rozumiejący gryfoni stali w pogotowiu z magicznym kawałkiem drewna.
...


[image]

[ 833 komentarze ]


 
06 wrzesień~~\/~~ inspiracja z piosenek Nickelbacka, płyta: THE LONG ROAD~~c.d.
Dodała Natasha Piątek, 09 Marca, 2007, 16:52

...
Śniadanie było (moje śniadanie) smaczne, ale strasznie tuczące, bo wszystko polałam, oczywiście to co miałam zjeść, eliksirem który powiększa masę ciała. Jem wszystko co nie miało styczności z krwią . Ważę mało jak na swój wzrost, a ważę 42 kg na wzrost 162 cm . Uzdrowiciele wciąż zastanawiają jak podnieść moją wagę do 50 kg, ale słabo im to wychodzi. Pansy opowiadała dla mnie i reszty dziewczyn z dormitorium o tym, jak to Draco jest przystojny i takie banały, ale ja miałam w tym czasie myślałam nad czymś innym. Zauważyłam, że chłopcy z pierwszego rocznika Gryfindoru nie wzięli toreb z książkami na zajęcia, a mieli pierwszą godzinę z moim domem.
A może mieli zajść po śniadaniu po torby. Nie, przecież zawsze zabierali ze sobą torby tak, jak wszyscy inni, a więc czemu? Coś mi się wydaje, że dzisiejszy dzień będzie wyjątkowy.
Nie myliłam się, kiedy zbliżała się godzina dziewiąta, Lupin wyciągnął różdżkę i szepnął coś do reszty „Huncwotów”, trzy nieznane ruchy dla mnie wywołały wielkie „buum…”, chłopcy szczerzący swoje ohydne zębiska, byli zadowoleni z takiego efektu. Nauczyciele i uczniowie szukali wzrokiem przyczyny „buum”, ale nie dostrzegli nic. Moim zadaniem było obserwowanie chłopców. Po jakiś pięciu, ośmiu minutach do Wielkiej Sali wleciał dym, który dusił wszystkich, ale zastanawiające było to, że „Huncwoci” też dusili się, a może to była tylko przykrywka? Raczej tak.
-Wszystkich nauczycieli proszę zabrać uczniów na błonia, aby zapobiec nadmiernemu duszeniu się- w tej chwili odezwał się prof. Dambledore, który przeszedł do działania.- Po wykonaniu proszę o spotkanie pod Wielką Salą.
Straciłam ich z oczu. Wszyscy chcieli, jak najprędzej wydostać się z tego… „czegoś”. Myślałam, że puszczę pawia, ale jakoś wytrzymałam. Na błoniach wszyscy odetchnęli pełną piersią. Nauczyciele starali się uspokoić i wyjaśnić, że to przejście chwilowe. Postarają się, jak najszybciej zlikwidować ten dym, ale muszą najpierw znaleźć przyczynę tego wszystkiego. A więc cały dzień na błoniach? Ja się nawet cieszę z tego, że nie ma lekcji, ale co na to powiedzą kujoni? I tak już mają smutne miny, co ja piszę, oni są wręcz zdesperowani. A ta Granger ma załzawione oczy, ciekawe czemu? Od dymu czy od braku popisu na lekcjach? Moim zdaniem, że to i to, ale nie znam jej osobiście, więc nic nie mogę rzec na jej temat. W moim domu, a właściwie na moim roku mówią, że jest „szlamą”. Ja nie powinnam wypowiadać się na ten temat, bo mam matkę pochodzenia mugolskiego, wiem jedno, że każda osoba (tj. dziewczyna) tego pokroju stara się nadrobić swoją wiedzą, aby pokazać, że jest czarodziejem. Może innym razem opiszę swoje przemyślenia, bo teraz muszę zabawić się trochę w aurora, aby się dowiedzieć coś nie coś o tak zwanym planie „buum”.
Po kilku minutach odnalazłam wzrokiem chłopaków, którzy siedzieli pod drzewem, ale nie byli sami… Ciekawe dlaczego z nimi? A chodzi mi o Freda i Georga Weasley’ów, którzy przekrzykiwali i śmiali się nawzajem. Mogę przypuszczać, że ten plan wykonali wzajemnie. Obserwowałam ich przez dłuższy czas, ale zawsze ktoś musi mi przerwać!
-Gdzie się tak lampisz Potter?- a był to Malfoy, który dosiadł się ze swoją bandą do nas.
-Nie wtykaj swojego nochala, gdzie nie trzeba…- jak już coś robić to na całego, co on sobie wyobraża?
-Chyba jesteś dzisiaj nie w sosie…-czasami zaskakuje mnie inteligencja Crabbe’a- to może być od tego, że nie jesz mięsa.
Nikt nie powstrzymał się od śmiechu, ta jego wypowiedz była bez sensu.
-Crabbe, ty ptasi móżdżku!- Milicenta zaczęła wykład, że jego wypowiedź nie ma sensu. Bla, bla… Starałam się nie patrzeć na Harry’ego i jego bandę, bo zauważyłam, że Igor z Draco mnie obserwują. Zaczęłam rozmowę z Pansy na temat mody francuskiej, muszę przyznać, ze zna się na tym.
-Jak myślicie, kto wywołał to całe zamieszanie z tym dymem- po naradzie z Malfoy’em, zapytał się Nott. Nie tacy głupi są ci chłopcy, musieli zauważyć na kogo spoglądam, bo spoglądali na mnie wymownie. Dziewczyny powiedziały od razu, że nie wiedzą, ale są tym osobom wdzięczne. Wszyscy patrzyli z wyczekiwaniem na mnie, ale co ja mam na to odpowiedzieć?
...

[ 1656 komentarze ]


 
06 wrzesień
Dodała Natasha Czwartek, 08 Marca, 2007, 13:41

06 wrzesień
Miałam raję, że w laptopie pisałam ostatni raz. Dlaczego? To jest najbardziej zastanawiające pytanie. A więc wczoraj po eliksirach prof. Snape, czy może napisać „mój kochanek”, kazał mi zostać na przerwie w ważnej sprawie. Zostałam i aż się zdziwiłam, że nie wspomniał o tamtym pocałunku. Mniejsza z tym, ważniejsza sprawa to laptop! Poszliśmy do Pokoju Wspólnego Ślizgonów i Snape zabrał wszystko co wydało mu się podejrzane z moich rzeczy. Miałam ochotę go udusić! Co on sobie wyobraża?! Powiedział, że wszystkie odda dla mojego taty, kiedy przyjedzie po mnie, aby zabrać mnie na badania. Ciekawa jestem co mu powie…
Zastanawiające jest to, że „Huncwoci” nie wywinęli żadnego poważnego numeru, chociaż dostają szlabany za… ujmę to tak- za swoje nazwiska. A co do szlabanów, to ja też powinnam dostać jeden, ale chyba Snape zapomniał, a ja nie mam zamiaru mu tego wspominać…
Zapomniałam wspomnieć w czym teraz muszę pisać. Piszę w „pamiętniku”, który dostałam od Mikołaja w te wakacje, powiedział, żebym zapisywała tutaj mądre rzeczy i od czasu do czasu napisała do niego. Jest dość ładny. Wykonany został z czarnej skóry z motywem smoka, wyszytego zieloną nitką. Ma ponad czterysta stron, które jak dobrze pójdzie starczą mi do końca roku szkolnego.
Muszę kończyć, bo piszę to w łóżku, a dzisiaj jest piątek. Ah… napiszę jeszcze coś wieczorem, jeżeli coś się ciekawego wydarzy. To ja lecę się myć i na śniadanie.

Późno wieczorem
Dzisiaj był wybuchowy dzień. Wszystko zaczęło się podczas śniadania, a trwało to około pięciu, sześciu godzin… Zacznę od początku, co wymyślili „Huncwoci”, bo to właśnie przez nich.
...

[ 747 komentarze ]


 
Jak zaskoczyć Snape'a :) 03 wrzesień c.d.
Dodała Natasha Piątek, 02 Marca, 2007, 22:08

-Nie o to chodzi Potter- zazdroszczę mu tej powściągliwości, skrytości i wyrachowania…
-A więc o co?- niech nie myśli sobie, że będzie miał łatwo.
-Potter, Potter… To wysil swoje szare komórki i choć przez chwilę pomyśl. Zapewniam Cię, że to nie boli…- wypchaj się smoczym łajnem kotku! Jakbym nie wiedziała o co chodzi?!
-Powiem w dwóch słowach- James Potter, mój tata. Czyżbym dobrze wydedukowała? I tak będzie pan musiała widywać jego- ah… jak oni się nie lubią, dość szokujące wydało się to, że tatuś nie wparował do szkoły i mnie nie zabrał, ale może to dzięki dziadkowi Josephowi? Raczej tak, bo mama nie pozwoliłaby mi się uczyć tutaj. Nie rozumiem ich, dlaczego nienawidzą Severiusa? Znam już na pamięć te bezsensowne opowiadania, jak to upokorzyli Smarkerusa.
-Nie będę kłamał Natascho, ale odpowiedź brzmi tak. Nienawidzę twojego ojca i tak samo reszty tych beznadziejnych „Huncwotów I”, bo tych mogę w pewien sposób ujarzmić…- oj… jakiś ty słodki mój bobasku- jeżeli rozumiesz co mam na myśli?
-Rozumiem, nie jestem aż na tyle głupia, aby nie pojąć aluzji- ty, ty… śmierdząca łajnobombo! Jak możesz myśleć, że jestem aż tak głupia!- Może przejdziemy do ważniejszych spraw? Chciałabym jak najszybciej skończyć tą rozmowę…
-Co mam przez to myśleć Potter? Sama pierwszo masz ochotę na „zwierzenia”, a później rezygnujesz? A może szybciej chcesz przejść do kwestii szlabanu z wczorajszego wieczoru? O, przepraszam dzisiejszego ranka. To jak będzie Potter, zastanawiałaś się jak będziesz ukarana?- jak ty ze mną pogrywasz to i ja z tobą też misiu…
-Najlepiej, żeby mocno bolało Misiu…- i co ty na to?
Nie wiem czy czasem nie przesadziłam, ale mam dziwne wrażenie, że będzie źle i to bardzo źle! „Pan Ładna Buźka” wstał powoli, tak jakby chciał mnie nastraszyć, ale… nie dam się zrobić w balon! Nic mnie wystraszy, mam gdzieś co on sobie o mnie pomyśli, ale muszę szybko działać, aby go zaskoczyć… Wcale nie myśląc poderwałam się z miejsca i ruszyłam na niego. Jeszcze bardziej nie myśląc, ja chyba w ogóle straciłam mózg w tej chwili, ale uczyniłam to! Pocałowałam S. Snape’a! To było takie dziwne całować kogoś, kto przewyższa cię o dwie i pół głowy, ale dla chcącego nic trudnego. Mogę rzec, że było to niezapomniane uczucie. Czułam się tak, jakbym dotknęła słońca. Może będę tego żałować, ale nie teraz!
Staliśmy tak obok siebie mierząc się wzrokiem, ja patrzyłam na niego z wielką dumą, zaskoczeniem, a on tylko z zaskoczeniem malującym mu się na twarzy. Co miałam uczynić w tej chwili, ale napewno nie powiem mu, że przepraszam. Sam mi mówił, żebym pocałowała go kiedy mam ochotę.
-I co pan na to panie profesorze?
-Eeee… wiesz co Potter uczyniłaś? To ja mogę zażądać, żeby ktoś inny sprawował opiekę nad tobą- stał tak jakby zobaczył mnie martwą albo jakąś trędowatą, ale ja w tym momencie nie myślałam wiele. Działałam z zaskoczenia.
-Czy coś jeszcze panie profesorze? Chciałabym już się położyć, jestem zmęczona… ahhhym…- dochodziła już 21:00, ale i tak nie chciałam spać, marzyłam o tym, aby zakończyć to spotkanie na dzisiaj.
-Dobrze Potter możesz iść…- to wypowiedziawszy zmierzał do swojego biurka na wpółprzytomny. Gdy zmierzałam do wyjścia on nagle wypowiedział- nieźle całujesz Natashko! A jeszcze jedno! Masz oddać wszystkie „zabawki mugolskie” jutro z rana, a w to wchodzi także laptop! Dobranoc!- to powiedział i jednym zaklęciem byłam za drzwiami. Nie wierzę, że mam oddać laptopa! I w czym ja będę pisała?! Jakbym go chwyciła za szyję to już dawno by nie żył!
Gdy wróciłam do dormitorium miałam ochotę zabić wszystkich! Dziewczyny popatrzyły na mnie, jakby spodziewały zobaczyć hipogryfa, ale nic na to nie odpowiedziałam. Aktualnie siedzę w łazience i piszę być może ostatni raz na tej klawiaturze, ale trudno się mówi. Będę musiała, przetrwać bez niego. Wytrzymam! Dałam radę ze Snape’em to i dam radę bez laptopa! Wzięłam gorący prysznic i położyłam się spać. Nie wiem nawet która była to godzina, ale wiem że późno, bo dziewczyny już spały.

[ 1165 komentarze ]


 
03 wrzesień c.d.
Dodała Natasha Czwartek, 01 Marca, 2007, 14:25

Wystarczyło zapukać do drzwi i wejść, ale nie mogłam, zastygłam, nic, kompletnie nic nie mogłam zrobić... Czego mógł chcieć od mnie? A może chodziło o wczorajsze, a właściwie dzisiejsze zdarzenie w lochach? Na pewno o to mu chodzi. Interesuje mnie to jak mnie ukarze. Szlabanem, odjęciem punktów czy czymś gorszym? Musiałam tam wejść! Zapukałam trzy razy, przerwa i dwa razy (zawsze tak pukam).
-Proszę!- usłyszałam zimny głos Snape’a. Otworzyłam drzwi i powoli weszłam. Styl Snape’a jest trochę dziwny, ale kto to mówi? Czarownica pisząca w laptopie?
-Dobry wieczór profesorze Snape- kultura osobista wymaga przywitania się, kiedy wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia… Zostawmy takie bzdety na inną okazję.
-Dobry wieczór panno Potter! Widzę, że jesteś punktualna, ale muszę rzec, że Twój brat nie zna się na zegarku. Widzę Twój pytający wzrok, więc Harry zyskał szlaban tak jak i reszta tej grupy zwanej „Huncwotami”.
-I niby co ja mam rzec na to proszę pana? Czy ja jestem ich niańką, że muszę wiedzieć za co otrzymali szlaban albo co dostali z danego przedmiotu? Nie jestem gryfonką tylko ślizgonką, która ma gdzieś tak zwanych „Huncwotów”- niech sobie nie wyobraża, że będę odpowiadać za tych smarkaczy.
-Już dobrze Potter, spokojnie. Nie po to kazałem Ci tu przyjść. Dostałem papiery od Dambledore’a. Co ja mam Ci powiedzieć, słyszałem, że w tym roku do Hogwartu przyjedzie dymitria, ale nie przypuszczałem…- ah… więc o to chodzi, zapomniałam o tych papierach. Dymitrie składają papiery do szkoły z załącznikiem, że są właśnie nimi i czekają tydzień na odpowiedź.
-Niech pan nie przejmuje się tym, że jestem dymitrią. Przyjmuję leki, robię badania i najważniejsze, że jestem nieszkodliwa dla otoczenia.
-Rozumiem to Potter, ale zdziwiłem się, że to właśnie TY. Nigdy nie było w Anglii dymitrii, ale to nie z pokolenia na pokolenie? Mało piszę się o dymitriach w książkach czy o tym się rozmawia.
-Mam pan w pewnym stopniu rację, że to nie z pokolenia na pokolenie, ale może być to dziedziczne. Zdarzały się takie przypadki, że ojciec był wampirem a matka wilkołakiem, a dziecko normalnym czarodziejem, ale po kilku pokoleniach objawia się to u kogoś innego w tej rodzinie- jakoś nie mam ochoty na to, żeby pisać jak zachowuję w tej sytuacji albo innej, ani też jak zachowuje się „Pan Łada Buźka”.
-Dobrze, co nie co wiem o tym jak to się wydarzyło i wszystko co jest do tego mi potrzebne. Przejdźmy do tego jak czujesz się w szkole? Czy ktoś wie oprócz mnie, Albusa i Ciebie?
-Mój brat i reszta tak zwanych „Huncwotów”, ale oni nikomu nie powiedzą, jeżeli o to panu chodzi.
-Dobrze. Wyjścia masz ze szkoły, kiedy tylko chcesz, ale bez przesady. Nie wiem, jak trzeba rozmawiać z dziewczynami o takich sprawach. Możesz wybrać sobie kogo tylko zechcesz z grona pedagogicznego, jako tak zwanego opiekuna, z którym możesz rozmawiać. Więc jak sobie uważasz. Mogę być to ja, jak i prof. Sprot albo w ogóle ktoś inny. Jak dobrze wiem taką osobą była Tonks? Tak?
-Tak, ale nie mam potrzeby, żeby zamieniać pana na kogoś innego. A może pan nie chce, żebym panu profesorowi się „zwierzała”?
...

[ 898 komentarze ]


 
Linkin Park- In The End~*~ 03 wrzesień
Dodała Natasha Wtorek, 20 Lutego, 2007, 13:13

03 wrzesień
Jeszcze drżę po tym co stało się w lochach. Może dokończę to co stało się w lochach.

Snape jednym szybkim ruchem ręki chwycił mnie za nogę i wyciągnął mnie spod tej ławki. Bałam się tak, że byłam blada jak Malfoy do tego drżałam niesamowicie.
-Czyżbyś się mnie bała Potter?!- oczy pewnie miałam tak szeroko otwarte, że można było się wystraszyć. –Nie odpowiadasz?!- z miłą chęcią bym starła ten uśmieszek z jego (ładnej) twarzyczki.
- Nie boję się CIEBIE!- w końcu odzyskałam głos, nie trwało to tak długo. Postanowiłam, że będę bronić się za wszelką cenę. Nie pozwolę by odjął punkty dla mojego domu.
- Potter, Potter… Co ja mam z Tobą począć? Ukarać za to, że łamiesz regulamin?- o ludzie czyżby Pan Ładna Buźka pytał mnie co ma ze mną ZROBIĆ?? Nie do wiary!
- Do pana należy decyzja nie do mnie… przecież to nie ja jestem nauczycielem, ale pan- postanowiłam grać jak najdłużej, mam pewne wątpliwości, czy mi się uda.
Wstał z klęczek i zmierzał do krzesła, na którym siedział ów wcześniej. Powoli zasiadł na nim.
- Proszę pana to ja już pójdę- próbowałam się wykręcić, ale on zaprzeczył ruchem głowy.
-Potter przecież powiedziałam ci, że nie wiem co mam z Tobą zrobić, bo płazem to ci nie ujdzie. Myślisz, że skoro jesteś w Slitherinie to nie będziesz miała szlabanu lub coś w tym stylu? – szczerze to zatkało mnie po tej jego przemowie. Kiedy zauważył moją minę to tylko lekko się uśmiechnął w przestrzeń (ma taki ładny uśmiech).
-Posłuchaj mnie uważnie. Wiemy oboje jak traktują i będą traktować ciebie ślizgoni, ale na twoim miejscu nie dałbym im powodu na jakieś zaczepki lub na inne rzeczy tego typu.
- Taki pan mądry- zaczęłam to mówić kiedy wydostałam się spod ławki- to może zamienimy się?
-Zabawna jesteś. Wiesz o tym?- schowaj się ty patafianie. Miałam ochotę go trzasnąć w pysk, ale nie potrafiłam. -Potter, Potter… co ja mam z Tobą począć?
-Powtarza się Pan.
-Naprawdę? Ja czekam na odpowiedź. Może byś w końcu odpowiedziała!- szybkim zdecydowanym ruchem podniósł się z krzesła i zaczął zmierzać w moją stronę. Był już tak blisko mnie, że poczułam jego zniewalające perfumy. Chwycił mnie za szyję i wysyczał: - Potter! Myślisz, że jestem taki głupi! Pytałem po dobroci, ale nic nie odpowiadałaś, więc co teraz zrobisz?- Patrzył na mnie swoimi czarnymi ja smoła oczami, czułam jego oddech na swojej szyi. Co mogłam odpowiedzieć mu. Myślałam gorączkowo, ale to nic nie dawało.
-Czego oczekuje Pan od mnie?- postanowiłam, że powiem mu prawdę.- Przyszłam tutaj, bo nie mogłam znieść ciągłego szeptania i wytykania palcami! Jakby PAN się czuł na moim miejscu?- na słowo „pan” położyłam specjalny nacisk, żeby zauważył, że pamiętam kim dla mnie jest. Chyba trafiło do niego, ponieważ puścił mnie i bardzo dobrze. Lekko bolała mnie szyja, ale można było to znieść.
-Słuchaj Potter… dzisiaj masz przyjść do mnie do gabinetu po kolacji. Jest już po 4, więc nie ma sensu, żeby siedzieć dalej w lochach- trochę zdziwiło mnie jego zachowanie, ale w końcu nazywa się Snape. –Zrozumiałaś?
- Tak.
-Potter, Potter… wiem co chodzi ci po głowie- o co mu chodziło?! –Znasz okolumencję Potter, więc dlaczego nie bronisz się przede mną? Będę pamiętał o twoich myślach.
-Jakich myślach?- nie wytrzymałam i zapytałam się o co mu chodzi.
-Potter, Potter… następnym razem jak masz ochotę to POCAŁUJ MNIE- zatkało mnie doszczętnie. Puściłam buraka przy nim, dlaczego? –Starczy Potter tego dobrego. Wracaj do dormitorium… albo nie sam odprowadzę Ciebie… może coś sobie uroisz i co by się mogło wydarzyć? Zbieraj wszystko co tu zostawiłaś!
Odprowadził mnie pod PWS (Pokój Wspólny Slitherinu).
-Potter!- wręczył mi mała fiolkę, w której rozpoznałam eliksir wytrzeźwiający zmysły. –Wypij to i weź prysznic, a później nie kładź się spać.
-Wiem jak działa ten eliksir panie profesorze.
-To bardzo dobrze… a teraz do zobaczenia na eliksirach!- powiedział to jak odchodził.

Czuję się znacznie lepiej po przeanalizowaniu całej sprawy. Wzięłam prysznic, wypiłam grzecznie eliksir, spakowałam książki. Dochodziła 6 rano, nie wiedziałam co mam robić. Książek nie chciałam czytać, w dormitorium nie miałam ochoty patrzeć „moje koleżanki z roku”, więc postanowiłam napisać list do domu. A brzmi on tak:
„Drodzy rodzice!
Bla, bla… piszę to co wszyscy na początkach listów, czyli serdeczne pozdrowienia dla całej rodzinki. Dostałam się do Slythrinu! I proszę Was o to, żebyście nie wtrącali się teraz. Mówiłam, że lepiej było by posłać mnie Karkarowa. Dobrze już przestaję. Lochy są ponure, zaaklimatyzowałam się już w nowym otoczeniu. A tak po za tym jest OK., więc kończę. Do następnego listu!
Natcha
PS.: Nie wiem co Harry Wam napisał, ale naprawdę jest okej.
PS.2: Pozdrówcie Lupinów, Petigrevów, Blacków, Dziadków, i Tonks.

No skończyłam, za bardzo to ja wylewna nie jestem. Teraz muszę iść wysłać ten list. Poszukam Hedwigii albo nie wyślę ten list przez sowę szkolną.
Dobra to ja idę na Sowiarni, a później do WS (Wielka Sala).

Późny wieczór
Może opiszę co wydarzyło się dzisiaj od samego rana. A więc kiedy w końcu znalazłam sowiarnię, spotkałam tam Blacka. Ja to zawsze mam szczęście, ale cóż na to poradzić. Wysyłał list do domu.
-O ŚLIZGONKA! Co tam w małym burdelu w lochach?- z miłą chęcią trzasnęłabym GO w pysk. Ten jego arogancki uśmieszek. Uhh…ale tu zaduch.
-Zainwestuj Black w nowe perfumy, bo inaczej ŻADNA CIEBIE NIE ZECHCE!- specjalnie dałam mu do zrozumienia, że jest mała gnidą, ale on jest jak niemowlak, który nie widzi nic poza cyckami i długimi nogami. Ach… jak mogłam zapomnieć o ładnym tyłeczku.
-Potter, Potter…- mam dziwne wrażenie, czyżby tak nie mówił do mnie Pan Ładna Buźka? –Tak bym z miłą chęcią ci przyfasolił w ten ślizgoński łeb, że musiałabyś leżeć przez DWA TYGODNIE w skrzydle szpitalnym- oj Black, Black, zawsze kończy tylko na groźbach, ale przywykłam do tego. Może tylko czasami dochodzi do rękoczynów.
-Wysyłasz list do domu?- dobra starczy tego wszystkiego, trzeba przejść do rzeczy.
-Tak, ale jeszcze mogę wysłać twój, bo i tak mam chłopaków- zastanawiające, czyżby Black złagodniał w Gryffindorze? –To dawaj ten list, bo jak nie to szukaj wiatru w polu.
Podałam mu ten list i już zaczęłam zmierzać w kierunku wyjścia, ale zobaczyłam, że Mick nie rusza się z miejsca. Nie pomyśl sobie pamiętniczku, że nagle zmiękłam, podeszłam do niego tylko, dlatego że byłam ciekawa co się stało.
-Co ci leży na sercu?- spytałam bez ogródek, bo po co mam bawić się w kotka i myszkę akurat z nim, a jeżeli chodzi o taką zabawę to tylko z Panem Ładną Buźką. Usiadłam na parapecie i czekałam cierpliwie, ale wredny, upierdliwy, pojebany Black wciąż milczał. Myślałam gorączkowo jak zachęcić go do zwierzeń, ale miałam z tym problem, ponieważ nie miałam za wiele przyjaciółek, no chyba oprócz Tonks, ale z nią to inna bajka.- Nic mi nie powiesz? Jak nie to idę sobie, a wiem że nie chcesz gadać o tym z chłopakami.- powoli zaczęłam schodzić z parapetu, ale Black w końcu odwrócił się do mnie twarzą.
-Chodzi o ciebie- powiedział to tak jakby od niechcenia, ale znamy się tak długo (od urodzenia), że wiedziałam co on czuję. Kurczę jak on się nie pospieszy się to może ktoś nas nakryć. –Gadaliśmy z chłopakami w pociągu kto gdzie trafi- spiesz się Black – i obstawialiśmy, że ty z Lupinem traficie do Ravenclawu, Dawvid do Hufflepuffu, ja i Harry do Gryffindoru, ale wszystko poszło innym torem.
-I co z tego? Przecież chcieliście być w jednym domu?- byłam już trochę poirytowana, ale musiałam wiedzieć co dzieje się z Harrym.
-Wiem, bardzo z tego się cieszymy, ale TY! Trafiłaś do Slytherinu!- oj, bo zaraz pobeczę się Black. Od kiedy to on tak przeżywa mój los? –Potter jak tam jest? Jak traktują ciebie? Wiesz Harry dostawał białej gorączki w dormitorium po uczcie. Ci, którzy nie znają Harryego myśleli, że zwariował.
-Oj przecież mało brakuje mu do wariata?- chciałam już jak najszybciej skończyć tą bezsensowną rozmowę, ale widać nie złapał tej aluzji.
-Dobra wiem, że chcesz jak najszybciej skończyć tą rozmowę, ale porozmawiaj z Harrym, bo my już nie wiemy jak mamy go uspokoić. Zrobisz to?- a jednak załapał aluzję, ale co ja mam odpowiedzieć mu? Kurcze to w końcu mój brat, ale ja jestem teraz ślizgonką a on gryfonem. Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie.
-Posłuchaj mnie uważnie- zdecydowałam już jak mam postąpić, choć staliśmy tak z pięć minut- powiedz mu albo nic nie mów o tym, że się spotkaliśmy. Sama skontaktuję się z nim, chociaż nie wiem jeszcze kiedy.
-Ja radzę ci jak najwcześniej- Black już też niecierpliwił się- bo dostaje już białej gorączki na myśl, że jesteś ślizgonką.
-Nie bój się, sama wiem co mam robić- wracamy do etapu warczenia na siebie. Nasza rozmowa zawsze polega na warczeniu na siebie, krótkiej, zwięzłej rozmowie i znowu na warczeniu, ale my przywykliśmy już do tego.
-To cieszę się bardzo- znowu ten jego ironiczny uśmieszek. Uhh…- do zobaczenia na eliksirach.
No i już po konwersacji ładnej i zgrabnej ślizgonki i brzydkiego, nieładnie pachnącego gryfona. Jak dobrze wyjść z tego zaduchu, na powietrzu postałam dość długo, żeby pozbyć się tego okropnego zapachu, ale to i tak nic nie dało! Uhh…
-Rdzę Ci, żebyś użyła zaklęcia „Chłochczyść”- nagle usłyszałam za sobą cudowny głos opiekuna mojego domu- chyba nie chcesz siedzieć tak na lekcji, ale nie czaruj tutaj idź do łazienki.
Powiedział tak jakby nic nie było go wstanie wzruszyć, ale to dodaję mu wiele uroku.
Kiedy doprowadziłam się do porządku w łazience zeszłam do WS na śniadanie. Trochę było już osób, dużo jak na 7:15. Przy stole nauczycieli zobaczyłam dyrektora, McGonagall, Sprot, Snape i jeszcze paru nauczycieli. Przez ułamek sekundy dłużej popatrzyłam na Sevriusa, ale on chyba nawet nie zauważył mnie jak weszłam do Sali. Usiadłam przy stole należącym do mojego domu. Wciąż ślizgoni patrzyli na mnie dość powściągliwie, ale po rozmowie z Panem Ładną Buźką przestałam, aż tak tym się przejmować. Za dużo nie zjadłam, na widok mięsa zrobiło mi się nie dobrze, ponieważ jestem wegetarianką. On szóstego roku życia nie jem mięsa, rodzice i dziadkowie zmuszali mnie do jedzenia mięsa, ale zrezygnowali kiedy w ogóle przestałam jeść. Jem nie dużo, popijam wszystko wodą, dużo ćwiczę. Jestem giętka, elastyczna dzięki temu nie mam nigdy zadyszki. Można rzec, że jestem okazem zdrowia, ale tak nie jest. Od dziecka mam problem ze wzrokiem. Cóż nic na to nie poradzę. Moja babcia Sam twierdzi, że to wszystko przez to, że nie jem mięsa. Kiedy oni zrozumieją, że ja nie cierpię smaku mięsa. Nie lubię także słodyczy, ale najbardziej uwielbiam cytryny. Nie mam nic przeciwko innym owocom, ale najbardziej odpowiada mi cytryna. W domu zawsze tata przynosi mi cytryny, za co jestem mu wdzięczna.
Ale wracając do szkoły to właśnie weszli moi „koledzy z roku”, jest już za piętnaście ósma, czyli jeszcze 45 minut do lekcji. Zaskakujące było to, że dosiedli się do mnie! Byłam w szoku.
-Cześć- powtarzali jeden po drugim, czyżby to była zasługa Snape’a?
-Cześć wszystkim!- jestem na tyle grzeczna, że odpowiedziałam im.
-Od rana na nogach Potter?- och… chyba się wzruszę, Pansy zaczęła ze mną rozmawiać. –Nie widziałyśmy jak kładłaś się spać ani jak wstawałaś.
-To chyba raczej dobrze?- nie będę miła dla Was, jeżeli rozmawiacie ze mną to musiał Was nastraszyć prof. od eliksirów.
-Natascha! Nie gniewaj się na nas! Musieliśmy ochłonąć po tym co wydarzyło się przedwczoraj- od kiedy to Nott jest taki miły? Przy naszym stole, a właściwie przy jego części zapadła martwa cisza, ale nic dziwnego po tym co się wydarzyło.
-Ale czy ja powiedziałam, że się gniewam na WAS- dobra Potter będziemy grały dobrą koleżaneczkę, w końcu spędzę tu SIEDEM DŁUGICH LAT, a nie chcę mieć wrogów we własnym domu, ale to i tak szczegół.
-To fajnie- och… Parkinson, jaka ty dzisiaj miluśka.
Później zaczęli rozgadywać się na temat ubioru innych uczniów, aż w końcu dotarli do Blacka, bo w trakcie tego dialogu do WS wzeszli Huncowci-idioci, ach… jak ja ich nienawidzę, ale dobrze że nie trafiliśmy do jednego domu. Oczywiście stwierdzili, że Black to komplety idiota, bezguście, fryzura nie pasuję do szaty, buty pod kolor włosów, ale i tak było całkiem, całkiem dobrze, ale to chyba był test na sprawdzenie mojej… hym… jak to napisać, może mojej szczerości?
-Co ty sądzisz o Blacku, prawdopodobnie znacie się od urodzenia- powiedziała tak sobie Jess, ale ja nie jestem, aż taka głupia za jaką oni mnie postrzegają, ale muszę być miła.
-Lepiej mnie nie pytaj, bo jeżeli można zabić słowami to Black by już dawno nie żył- w tym miejscu pozwoliłam sobie na ironiczny uśmieszek. Nie są tacy głupi na jakich wyglądają, bo wszyscy skapowali o co mi chodziło.
Szkoda mi stronic na opisywanie tego co później działo. Cały dzień czekałam na eliksiry, ale miałam ochotę nie pójść na tę JEDNĄ GODZINĘ. Przyrzekłam sama sobie, że nie poddam się… muszę walczyć ze swoją podświadomością, ale nie będzie tak łatwo… czuję się trochę tak jakbym straciła grunt pod nogami; wszystko mi się wali… a ja nie mogę podnieść się swobodnie. Pomyślisz sobie pamiętniczku, że jestem zdezorientowana, ale zawiodę Ciebie. Mam tylko ochotę posiedzieć dzień bez lekcji, bez jedzenia, bez… kogo? BEZ LUDZI! Sama z sobą, ze zmartwieniami, z myślą o Harrym. Dopiero teraz zrozumiałam przekazanie Blacka… czy dwa dni w Slitherinie zrobiły ze mnie straszną osobę, przebiegłą, nie pamiętającą o własnym… bracie.
Na eliksirach mieliśmy podstawowe zajęcia o wiedzy co przyda nam się do warzenia eliksirów, oczywiście Snape kazał wszystko zapisywać. Zauważyłam, że Harry spogląda na mnie co jakiś czas… musiałam z nim porozmawiać, ale kiedy miałam to zrobić… Black mówił, abym zrobiła to jak najszybciej. Myślałam nad dzisiejszym wieczorem, ale spotkanie z… utrudniało mi to. Postanowiłam, że pogadam z nim po eliksirach. Tak będzie najlepiej. Później nie mam już zajęć, więc jest okazja.
Siedziałam jak na szpilkach, cały czas myślałam co mam powiedzieć Harryemu. Snape musiał zauważyć moje zachowanie, ale ma taką naturę, więc zapytał mnie o taką prostą rzecz, że aż było mi go szkoda. Opłaciło się, gdyż Slitherin zyskał 10 punktów.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, wyskoczyłam jak oparzona. Czekałam na Harryego pod drzwiami do WS, ponieważ była pora obiadowa. Wiem, że mój braciszek nie przepuści smacznego pożywienia. Wszyscy patrzyli na mnie z zaciekawieniem, z pogardą… a ja stałam przez parę minut czekając na Harryego, który w końcu wygramoli się z lochów. Moje marzenie spełniło się po 5 minutach. Harry zauważył mnie pierwszy, ale ja miałam słabą widoczność, gdyż przechodzili akurat koło mnie siódmoklasiści, ale może także dlatego że mam słaby wzrok? Jest także inna hipoteza na ten temat, a mianowicie to, że Harry ma wzrok szukającego, który dostrzega wszystko bardzo szybko . Podszedł do mnie pierwszy, chyba wyczuł, że boję zrobić pierwszy krok. Jestem mu wdzięczna za to.
-Hej siostrzyczko! Jak się masz?- nie mam ochoty opisywać tego zdarzenia, ale tak właśnie się zaczęła nasza rozmowa. Oboje chcieliśmy jej uniknąć, ale musieliśmy rozmówić się na ten temat.
-Cześć. Dobrze, bardzo dobrze. A u Ciebie?
-Nie najgorzej, ale było by lepiej gdybyś trafiła do Gryfindoru, ale moje marzenie nie spełniło się. Szkoda, co nie?- muszę przyznać, że Harry jest podobny z charakteru do matki niż do ojaca.
-Ja Harry nie żałuję, że zostałam ślizgonką- popatrzył na mnie jak na jakąś idiotkę, która nie wie co mówi. - Chodźmy stąd! Jakoś nie widzi mi się, żeby wszyscy przysłuchiwali się naszej rozmowie. Co ty na to?
-Okej. To gdzie pójdziemy? Ja bym proponował błonia.
-To chodźmy- wypowiedziawszy te słowa zmierzałam do wyjścia.
Szliśmy z wolna nigdzie się nie spieszcząc. Ciężko było milczeć nam, gdyż jako bliźniacy przeżyliśmy ze sobą najgorsze chwile naszego żywota. Czuję jakbym oddaliła się od mojego braciszka. Choć jestem tak blisko to jednak jestem daleko…
-Jak czujesz się w Slitherinie? Wiesz miałem ochotę wyć po ceremonii przydziału, ale wytrzymałem tylko w Wielkiej Sali- wiem jak było mu ciężko mówić to co czuje. Rozumiałam go, oboje dobrze pamiętamy to co wydarzyło się kilkanaście lat temu…
Pamiętam tamten dzień, jakby to było wczoraj… Wszystko to wydarzyło się po naszych czwartych urodzinach. Byliśmy sami w domu rodzice w pracy, dziadkowie pojechali z trzyletnią Alex do szpitala, ponieważ miała bardzo dużą gorączkę. Zostaliśmy sami, ale tylko na jedną godzinę podczas, której przeżyliśmy najgorszą chwilę w naszym życiu… Siedzieliśmy w kuchni i bawiliśmy się małymi figurkami drużyny od quidditch’a, ale spokój przerwało wejście kilku dziwnych osobników, którzy byli ubrani w długie płaszcze z kapturami. Oboje wiedzieliśmy, że oni nie przyszli do nas na herbatkę i ciasteczka… Uciekaliśmy od nich, ale byliśmy za wolni… Harryemu nic nie zrobili… pytali nas kto jest starszy powiedzieliśmy prawdę, ja jestem starsza od Harryego o dziewięć minut. Teraz wiem do czego było im to potrzebne… byli wampirami… ten co mnie ukąsił było z rodu Potterów. Mówili na niego Xamir (Ksamir)… rzadko kto z naszej rodziny zostaje wampirem. Pamiętam, że Harry krzyczał na nich, prosił o litość… Później była jedna wielka czarna dziura. Obudziłam się dwa miesiące po tym zdarzeniu w Św. Mungu. Czułam się trochę dziwnie, wszystko mnie bolało, miałam jeden mętlik w głowie. Zaraz znowu zasnęłam, tym razem na miesiąc. Wiedziałam, że coś jest nie tak ze mną. Gdy się przebudziłam była przy mnie mama z tatą. Opowiedzieli mi co się stało i kim teraz jestem… Xamir zawalił robotę, powinnam zostać wampirem a nie dymitrią…
-Natascha?! Czy ty w ogóle mnie słuchasz?- Harry przerwał mi krótką podróż w przeszłość.
-Zamyśliłam się trochę, wybacz mi Harry. Z początku myślałam, że nie wytrzymam jako ślizgonka, chciałam nawet zrezygnować z Hogwartu, ale doszłam, że to nic by nie dało. Zostaję tutaj jako ślizgonka i nie zmieni tego nic- widziałam jak Harry posmutniał po mojej wypowiedzi, ale to moja decyzja, którą musi uszanować.
-Zrobisz jak uważasz- spacerowaliśmy w milczeniu. Dochodził już koniec przerwy obiadowej.
-Masz jakieś zajęcia po obiedzie?
-Nie, ale obiecałem chłopakom, że wrócę po obiedzie do dormitorium- czyżby planowali jakiś wyskok?
-Aha. To chyba rozejdziemy się już- zabrzmiało to jak stwierdzenie niż pytanie.
-No dobra, ale przyrzeknij, że jeszcze spotkamy się jak brat i siostra- jakie wymogi!
-Okej, ale nie będziemy gadali o tym kto w jakim domu jest! – ah te nasze wymogi…
-No to pa!
-Cześć!
Harry odszedł, a ja zostałam sama na błoniach. Uspokoiłam się trochę, Harry zresztą też. Chodziła bez celu w tą i we w tę. Chciałam zbić czas do następnego spotkania, ale nie wychodziło mi to. Postanowiłam wrócić do Pokoju Wspólnego Slitherinu. Odrobiłam prace domowe, poobserwowałam innych uczniów, porozmawiałam z dziewczynami z mojego roku. Dobrze, że nadeszła kolacja. Jestem strasznie głodna, ponieważ nie zjadłam obiadu. Powinnam pilnować się na przyszłość i jeść posiłki o danej porze. Na kolację zjadałam cztery jabłka, dwa banany i napiłam się soku z dyni. Snape wyszedł z WS dość wcześnie, ale ja miała zjawić się u niego po kolacji, więc czekałam aż do 19:00.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Inspiracja: Linkin Park- In The End

[ 953 komentarze ]


 
02 sierpień
Dodała Natasha Poniedziałek, 19 Lutego, 2007, 12:08

02 wrzesień
Wyć mi się chce! Nie wierzę! Trafiłam do Slitherinu! To było zaskoczenie. Wczoraj nie miałam jak tego opisać, bo nie byłam zdolna nawet do najłatwiejszego czaru, a zwłaszcza do starożytnej magii, ale dzisiaj nie wytrzymałam zabrałam laptopa i wyszłam z pokoju wspólnego. Aktualnie siedzę gdzieś w lochach i marzę o tym, żeby nikt mnie nie znalazł. Dobrze wracając do wczorajszego dnia to było mniej więcej tak:
Stałam sobie w gromadce pierwszoroczniaków i czekałam na swoją kolej. Znam większość z tych uczniów. Do Gryfindoru trafili Huncwoci- idioci, ale kiedy doszło do mnie, a byłam zaraz po Harrym to podeszłam do tiary przydziału, a ona stwierdziła, że nadaję się do Slitherinu. I właśnie tam trafiłam. Wszyscy po wyroku byli zaskoczeni i ja też, nikt nie klaskał. Wszystkich zamurowało, nawet dyrektora. Po kilku sekundach dotarło do mnie, że jestem Ślizgonką, więc zaczęłam zmierzać do stołu Ślizgonów.
Jedynie bił brawo Snape, który szybko się otrząsnął, później otrząsnęli się inni nauczyciele i ślizgoni.
Nie chce mi się w to wierzyć, ale będę musiała uczyć się w tym domu długie 7 lat. Jak ja to zniosę?
Dobrze, że ubrałam się ciepło bo bym nie zniosła tego zimna. Lochy…eh. Czy ja tu przeżyję? Ból, upokorzenie, co jeszcze? Cholerna tiara! Myślałam, że będę gryfonką albo krukonką, a tu tiara wyskoczyła mi z Slitherinem. Chłopcy chodzą uśmiechnięci od ucha do ucha. Ciekawe kiedy zjawią się rodzice? Co ja im powiem? Przecież nie zrezygnuję, bo będę pośmiewiskiem na cały Hogwart, co ja gadam na całą Wielką Brytanię. O shit! Jak ja to zniosę. Dzisiaj kiedy tylko się obudziłam to w dormitorium zapanowała cisza jak makiem zasiał, ale gorzej było kiedy zeszłam do pokoju wspólnego. Wszyscy patrzyli na mnie jak na trędowatą, ale muszę to znieść. Usiadłam przy najbliższym wolnym stoliku i zaczęłam czytać książkę o eliksirach. Nie mogłam się skupić, każdy wzrok był skupiony na moim ciele. Wszyscy mierzyli mnie wzrokiem. O ludzie! Nie wiem jak to zniosłam, ale najgorsze nadeszło kiedy przyszli siódmoklasiści. Zaczęli się śmiać jak opętani, o przepraszam oni wyli ze śmiechu. Wskazywali na mnie, słyszałam pojedyncze słowa, np. „widzieliście jej włosy?”. Miałam tego dość, więc postanowiłam już wyjść. Dobrze, że mam dobrą pamięć, dlatego łatwo trafiłam do Wielkiej Sali. Niczym się nie zmieniła. Zasiadłam do stołu należącego do mojego domu. Nie jest łatwo, ale wtedy nie wiedziałam, że zechce zostać w tym domu. Później o tym napisze. Ktoś podał mi plan lekcji nawet nie dostrzegłam kto to zrobił. Zobaczyłam, że pierwszo mam Historię Magii. Mnie to nawet ucieszyło, ale innym miny jakoś zrzedły. Przejrzałam plan dokładniej i zauważyłam, że większość lekcji mam z gryfonami, a najmniej z puchonami. Lekcje mijały szybko, ale najgorsze były eliksiry. Snape na swojej pierwszej lekcji, a właściwie to na naszej pierwszej lekcji eliksirów z nim wygłosił mowę, której większość nie zrozumiała, ale mi się wydaje, że zrozumiałam ją pokrótce.
Nie jest taki zły jak mi o nim opowiadano, można go znieść. Mam wrażenie, że nie wie co ma myśleć na mój temat, ale właściwie to dobrze albo i nie. Zastanowię się nad tym innym razem. Jest mi strasznie zimno w tych lochach, ale nie poddam się przysięgłam sobie to! Nie poddam się! Będę waleczna, będę silna, nie dam dmuchać sobie w kasze! Postanowiłam i zostaje na długie 7 lat w Hogwarcie jako Ślizgonka. Dam radę!
Coś idzie bardzo szybko i zmierza w moją stronę… kto to może być? A może to po mnie, nie wątpię, a może jednak po mnie! A jeżeli to MaCgonagall albo co gorsza Snape? Ja tu chyba zwariuję! Zaskrzypiała podłoga… szybciutko schowałam się po stół. A jednak to Snape… co ja mam zrobić wystarczy, że zapali światło… co on robi? Usiadł i siedzi nieruchomo jakby na coś czekał. Może czeka aż wyjdę spod ławki i będzie mógł nakrzyczeć na mnie, odjąć punkty…co ja mam robić? On cały czas siedzi…spokojnie Nataszo!! Wszystko będzie OK. zapewniam ci to! O ludzie! Siedzi już tak z pół godziny…ciekawe, że tak długo wytrzymuje. Poruszył się w końcu! Poprawił swoją szatę i znowu zamarł.
Minęły 2 godziny, a on tak siedzi, siedzi jeszcze raz siedzi…nie wytrzymuję już ale muszę, nie pozwolę odjąć punktów mojemu domowi, ani tym bardziej dać satysfakcje dla gryfonów. Nawet ładne ma perfumy mój nauczyciel eliksirów. Zaczął machać palcami nie nerwowo, ale delikatnie, subtelnie, tak jakby chciał przyspieszyć moje wyjście spod tej cholernej ławki.
Minęła 3 godzina, a jak siedzę pod tym ławką, a on na tym krześle wciąż machając palcami tak jak poprzednio. Pół godziny temu powinnam znaleźć się w dormitorium. Nie! Będę tutaj siedzieć aż on stąd pójdzie! Nie poddam się, nie dam u satysfakcji!
Jest 1 w nocy a my nadal w ty zimnym lochu oboje zmarznięci, ale zdeterminowani do dalszego siedzenia.
Snape uśmiechnął się w przestrzeń. On wie, że tu jestem. Dlaczego więc po prostu nie wyciągnie mnie za uszy?!
4 rano! Jestem tak zmęczona. Nie wytrzymam już!! Muszę!! Wiem, że i on ma dość! Więc dlaczego nie skończy tej igraszki.
-Potter! Może byś już wyszła?- o ludzie on odezwał się do mnie… co ja mam zrobić? Wstał powoli, wygląda na to, że ma dość, ale nie da za wygraną.
-Potter, mam dość tak jak i ty więc może wyjdziesz z pod tej ławki!- to nie brzmiało jak prośba, ale jak rozkaz. Co mam zrobić? Był coraz bliżej… w końcu stanął przy ławce pod którą leżałam. Zatrzymał się.
-Wyjdziesz sama czy mam CI POMÓC- te słowa oprawił w bardziej silniejszy akcent- No dobra więc JA ci pomogę- przykucnął tak szybko, że nie zdążyłam nic zrobić.
-Dobry wieczór Nataszo!!

[ 771 komentarze ]


 
27 i 29 sierpień
Dodała Natasha Środa, 14 Lutego, 2007, 10:37

27 sierpień
I znowu wracam do domu… W stryjka nic się nie wydarzyło, zresztą nie mogłam zapisać tego co bym chciała, bo nie miałam czym naładować laptopa.
Późno wieczorem
I znowu w domu. Cieszę się, że tak mało zostało dni wakacji. Najwspanialsza rzecz jaka może się wydarzyć to mój wyjazd z domu do Hogwaru na 9 miesięcy, będę wracała do domu tylko na wakacje i może święta.
Jutro idziemy na zakupy, o ludzie jak ja mam pokazać się w towarzystwie swojej rodziny. Dobrze, że tylko po książki, szatę i różdżkę, bo bym nie zniosła tego wszystkiego.
Pobyt w Rosji jakoś zniosłam, ale najważniejsze jest to, że w końcu dostałam obywatelstwo niemieckie. Wiem, że dziwne jest to. Po co mi obywatelstwo niemieckie? To jest proste i logiczne. W przyszłości mam zamiar odwiedzić ten kraj na trochę dłużej, ale dokładnie nie wiem kiedy. W Niemczech jest wiele instytucji czarodziejskich, które słyną z niesamowitej… jakby to określić. Mmmh…może dla tego, że chciałabym tam kiedyś pracować. Ciekawe, czy zatrudnią mnie kiedyś w przyszłości. Ten kraj jest dość interesujący. Ale mniejsza z tym. Jestem trochę zmęczona, ale nie mam ochoty spać.
Jedno mnie martwi. Nie daje mi żyć. Do jakiego domu trafię? Mam nadzieję, że Tiara Przydziału przydzieli mnie sprawiedliwie.
Chyba posłucham rady Mikołaja. Brzmiała ona tak „Zapamiętaj moją radę, która polega na tym, że zawsze miej asa w rękawie inaczej nie przeżyjesz. Oczywiście to przenośnia. Nie wychylaj się od innych, staraj się nie opuszczać zajęć, nie denerwuj nauczycieli, ani nie wdawaj się w żadne afery szkolne…”. Dalszej gadki nie będę przytaczać. Chociaż wiem co miał na myśli. Chodziło mu o to, żeby być szarą myszką, która jest hmm…zobaczysz pamiętniczku o co mi chodzi.

29 sierpień
O ludzie co wczoraj się działo. No dobrze najpierw poszliśmy po szaty, później po książki i takie różne gadżety do szkoły, kupiliśmy kociołki, szaty, składniki na eliksiry, książki. Zostały jeszcze różdżki, ale może opiszę co wydarzyło się w księgarni. Ja preferuję książki używane, ale nie chciałam wyjeżdżać z domu pokłócona z resztą rodzinki. W księgarni spotkaliśmy Blacków i Lupinów, a rodzinki Deva nie widzieliśmy. Gdy kupiliśmy książki mieliśmy zamiar wychodzić, ale natknęliśmy się na Ślizgonów z rocznika mojego tatusia i mamusi. Oczywiście tak się stało, że Huncwoci nie mogli wyjść ze sklepu bez zaczepki Ślizgonów. Zaczęło się od tego, że moja matka to szlama, a tatuś nie mógł pozostawić tego bez słowa. Za zbytnio nie pamiętam co się dalej działo, ale wiem że coś z Syriuszem. Kiedy doszedł Peter z rodziną zaczęła się jadka. Machali różdżkami, ale ciężko było się kryć przed każdym ruchem. Niestety musiałam się natknąć na Malfoy’a. Ciężko było zwłaszcza, że splunął na mnie. Nie wytrzymałam i chlasnęłam go w pysk. Niestety nie wiem co się działo później, bo zabrano mnie. Wczorajszy dzień był nawet dość ciekawy.
Dzisiaj byłam w mugolskich sklepach, żeby kupić ubrania do szkoły, ale takie poza lekcyjne. Nawet są ładne, zwłaszcza to co sama sobie wybrałam. Pierwszy raz kupiłam sobie tyle rzeczy bez komentarza mamy.
Cieszę się, że są już to moje ostatnie dni w domu.

[ 923 komentarze ]


« 1 2 3 4 5 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki