Startuj z namiNapisz do nasDodaj do ulubionych
   
 

Pamiętnikiem opiekuje się Nika1310

"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)

"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker

Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia… To nie jest kolejny pamiętnik pt. „Jestem księżniczką! Klękajcie narody!”. Życzę miłego czytania i komentowania!

  O co ci chodzi Black?! cz. 5 */* 08 wrzesień
Dodała Natasha Sobota, 12 Maja, 2007, 16:59

...
-Że co?- lepsza praca?
-Natascha nie przerywaj, bo nie powiem tego, co chcę przekazać. Wracając do mojej wypowiedzi… przemierzałem korytarz w kierunku gabinetu Knota, aby złożyć rezygnację. Najlepsze jest to, że on do mnie wyjeżdża z takim tekstem „Witaj James! Co tam u ciebie? Jak tam twoja żona? Proszę siadaj. Cieszę się, że sam do mnie przyszedłeś, bo mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia…” Dalej nawijał mi o tym, że na pewno się zgodzę na to, bo… bla, bla, a w bardzo wielkim skrócie Knot oferuje mi pracę i ja nie wiem co mam zrobić, a do domu wracam dopiero teraz, bo było małe zamieszanie Azkabanie i musiałam tam jachać. Okropne miejsce, ale o tym nie chcecie słuchać?
-Nie! I co powiedziałeś Knotowi?- wszyscy jak jeden mąż zadają to samo pytanie.
-Powiedział mi, że mam czas do jutra- nagle zniknął uśmiech z jego twarzy, a stał się taki… sama nie wiem, jak to określić. –Lily wam jeszcze nie opowiedziała, że dostałem propozycję pracy?
-Czekałam na ciebie. Miałeś wrócić wcześniej, więc…
-Już dobrze. Dostałem propozycję nie do odrzucenia- strasznie się męczy, widzę to po jego zachowaniu.
-Trochę jaśniej James!- zastanawiam się, ile jeszcze Syriusz wytrzyma, bo moim zdaniem to niedługo.
-Oj, już dobrze Łapo! Dostałem propozycję zostania szukającym w drużynie „Wściekłych Os”- aż mi szczęka opadła z wrażenia. Wiem, że tata grał kiedyś w szkole na tej pozycji, a później w drużynie narodowej, ale to trwało bardzo, bardzo krótko, bo mama zaszła w ciąże i tata zrezygnował. Powodów tej decyzji nie znam. Wszyscy w oniemieniu patrzyli na tatę, który miał minę pt. „Evans znowu dała mi kosza!”. Po przemyśleniu sprawy:
a) drużyna „Wściekłych Os” jest najlepsza w Bułgarii, co oznacza, że tata wyjeżdża sam albo my razem z nim (z stąd bierze się urlop mamy),
b) jeżeli dobrze wiem, to taki zawodnik dostaje niezłą sumkę za sam trening, a ochroniarz 2000 tys. galeonów miesięcznie,
c) sława i bogactwo.
-Czy mogę się o coś zapytać Lily?- wszyscy siedzieli i myśleli lub tylko udawali (tj. Mr. M. Black), aż tu nagle odzywa się Tonks.
-Pewnie!
-Jeżeli dobrze myślę to ty nie wzięłaś urlopu tylko zrezygnowałaś z pracy i wyjeżdżacie całą rodziną do Bułgarii, bo „Wściekłe Osy” to drużyna bułgarska.
-Masz racje tylko w tym, że zrezygnowałam z pracy, a reszta będzie wyglądała inaczej- już się gubię w tym.
-A mogłabyś wytłumaczyć, mamo?- Yoh był taki opanowany, jak ja mu zazdroszczę tego.
-Dobrze. Ja też dostałam propozycję pracy, ale we Francji. Będę pracowała w szkole Beauxbatons jako nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią, ale tylko przez rok- teraz to dopiero mi szczena opadła. Moja mama nauczycielką! Dobre sobie! Pewnie to jest tylko durny sen, z którego zaraz się obudzę! Co ja chcę sobie wmówić? To musi być prawda…
-A co będzie z nami?- to pytanie najbardziej pasowało zadać.
-Mamy już rozwiązanie i na to- te słowa w ustach taty zabrzmiały jak refren piosenki „Fatalnych Jedz”, którego słucha Alex.
„…

Ref.
Mamy już rozwiązanie i na to,
Rozwiązanie, rozwiązanie!
Zagadki tej!
Bo kochać to nie znaczy kraść,
Bo kochać to nie znaczy kraść!

…”
Nie pamiętam całości, chociaż melodia jest fajna i szybko zapamiętuje się jej treść. Ja pamiętam tylko refren.
-Jakie?- głos Alex już powoli zanikał, widziałam jak próbowała powstrzymać się od płaczu.
-Ty, Alex zamieszkasz z rodzicami mamy, a Harry z moimi. Zaś Yoh… pojedzie do ciotki Tani…
-A Max pojedzie ze mną?- Jozep tak uwielbia podróże, że nawet jego pasją stało się „błądzenie palcem po mapie”- czyli zaczął czytać książki, mapy, globusy, często wychodzi na spacery i jeszcze mu to się nie znudziło.
-Eeee… nie wiem, to zależy od Dorcas i Syriusza, a nie ode mnie, więc ich pytajcie, ale to później. A co do Nataschy to nie wiem, powiedz sama, gdzie chcesz spędzić ten rok?- mogę wybrać? Musi być tutaj jakiś haczyk, bo mam badania w Mungu co jakiś czas.
-Mogę wybrać tylko miejsce w kraju?
-Nie wiem, Lily?- aha, tata mówi tylko to co mama kazała mu powiedzieć.
-To zależy od ciebie. Możesz wybrać miejsce, ale my musimy znać je i wiedzieć czy uzdrowiciel się zgodzi- mało prawdopodobne, żeby się zgodził.
-Mick pytałeś się Nataschy?- znając życie i Dorcas, zaraz zacznie się kłótnia między matką a synem.
-Tak- nie będę się na razie wtrącać, bo chcę wiedzieć o co chciał mnie zapytać.
-I co, zgodziła się?- nie mogła zapytać się od razu mnie? Przecież jestem obecna przy tej rozmowie. Okej, dalej udaję „głuchą”.
-Nie wiem- grobowa mina pt. „Grozisz mi?!”*.
-Skoro pytałeś się to musisz znać odpowiedź- to jest naprawdę ciekawa konwersacja, że aż mi ich żal.
-Skąd ma znać odpowiedź? Ja nie usłyszałam żadnego pytania- wiem jestem okropna.
-Nie rozumiem, mogłabyś mi wytłumaczyć, bo na Micku najwidoczniej nie mogę polegać- teraz wiem po kim „Czarny” odziedziczył charakter.- Nawet mi się teraz nie odzywaj!
-Powiem to tak, Mick o coś mnie pytał, ale nie mógł się wysłowić- niech się teraz tłumaczy buc.
-Nie ściemniaj Potter, bo to ty nie chciałaś mnie słuchać!
-Uważaj, bo ślina leci ci po brodzie- czy już kiedyś wspominałam, że jestem okropna?- I jeszcze jedno, złość piękności szkodzi.
-Wiesz, ja jestem ładny, piękny, elegancki…- bez przesady-… i o mnie można powiedzieć to, ale o tobie już nie.
-Black!...
-Zamknąć się oboje! Chciałabym zaproponować ci wyjazd zagranicę, ale teraz zastanawiam się czy warto- zlustrowała mnie i Micka tak chłodnym spojrzeniem, że aż ciarki przeszły.
-Powiedz jej, bo i tak musi coś wybrać, a my z chłopakami pójdziemy zrobić coś na kolację- Syriusz czasami ma dobre pomysły, ale tylko czasami.
-Dobrze, ale później posprzątajcie po sobie- mama ma zasadę, którą wpaja nam od dzieciństwa: „Zawsze posprzątaj po sobie!”.
-My robimy, a wy sprzątacie!- tak jak szybko padły te słowa ust taty, żadnego chłopaka już nie było w pomieszczeniu.
-Jak małe dzieci- cztery głowy pokręciły z nie dowierzaniem głowami i zaraz zaczęły się śmiać.
-Dzisiaj nie powspominamy, bo musimy załatwić te wyjazdy dla każdego- nagle poczułam, że ktoś kładzie mi głowę na ramieniu. To była Tonks, która miała załzawione oczy.
-Ryksa!- powiedziałam jej szeptem na ucho.- Nie becz, bo to jeszcze nie jest pewne czy wyjadę.
-Znając ciebie wiem, że tak- to bardzo dobrze mnie zna. Nie mam ochoty na rozmowę dzisiaj, najchętniej bym się położyła i spać. Jutro było by lepiej…
-Natacha! Wiem, że ty i Mick za bardzo się nie lubicie, ale na pewno skorzystasz z tej wycieczki.
-Dorcas! Ja nie wiem o jaką wycieczkę chodzi. Na ile, za ile, gdzie, kiedy?
-Pojechalibyście do Hiszpanii na prawie cały rok. Za ile? Za darmo, bo mój ojciec ma tam dom, w którym będziecie mogli zamieszkać, ale…
-Ale?
-Pojedziecie tam z Ejvonem- od bardzo dawana go nie widziałam, ostatnio chyba na czwartych urodzinach Blacka. Nawet nie wiem kim on jest dla Dorcas, ale Sara mówiła, że to jej brat cioteczny, z którym spędziła dzieciństwo.
-A do kiedy mam czas, aby podjąć decyzje?- najpierw muszę zastanowić się i wypytać dziadka Josepha o ten kraj, bo mało o nim wiem.
...
*To z filmu „Job”- polecam, naprawdę warto!

~~~~~
Nocia dla:
milenkaa ;), Nikev_a 13131313, czarn@ blondi13, Dumb, Glamorous94, Virginia, Iga, misiek, Melisha. Jeżeli kogoś pominełam to z góry przepraszam! Nocie będą ukazywały się co soboty, bo mam teraz masę na głowie i muszę sobie jakoś poradzić. Powód? Szkoła, zaliczanie i teraz doszedł "Żongler" do którego serdecznie zapraszam w przyszłym tygodniu.


[ 1048 komentarze ]


 
O co ci chodzi Black?! cz. 4 */* 08 wrzesień
Dodała Natasha Poniedziałek, 07 Maja, 2007, 16:45


-A ty dokąd się wybierasz?- Eva jest bardzo wymagającą matką, chociaż sama postrzega się, jako wzór do naśladowania, ale jej dzieci tak nie uważają.
-Co? Ja?
-Dev nie udawaj głupiego! Gdzie się wybierasz?
-Głodny jestem, nie jadłem nic od obiadu, a już jest bardzo późno- właściwie to i ja zgłodniałam…
-Wiesz co ja też. Chodź zrobimy kolacje, kto nam pomoże?- wiem, że wszyscy by coś zjedli, chociaż nie dają po sobie znać tego.
-Ja, bo znając ciebie i życie to same zielsko dasz nam do jedzenia. Ja bym zjadł jakieś mięsko i napił się kremowego piwa…
-Ty to masz marzenia Łapo, chociaż ja też bym nie wzgardził piwem… Oj, jak dawno nie miałem okazji, aby go się napić- czasami mam takie wrażenie, że Remus jest otwarty przy najbliższych, nie dziwię się mu. Ciężko jest znaleźć pracę wilkołakowi.
-Widzisz Luniaczku!
-Nie nazywaj mnie tak!
-Bo co mi zrobisz?- są już dorośli, a zachowują się jak małe dzieci. Od dawna nie widziałam go tak rozbawionego (tj. Syriusza), chociaż Remusa też.
-Nie wiesz co?- ten głos…- Wyjmie swoją odznakę i odejmie ci punkty, a później dostanie ci się od gryfonów za to, że znowu przegramy walkę o Puchar Domów.
-W końcu zjawiłeś się w domu, kochanie.
-Miałem urwanie głowy w tym Ministerstwie. Nie uwierzycie mi, ale Knot nosi… różowe majty!- że co?
-Skąd to wiesz? Czyżbyś…?- zwaliste mają poczucie humoru.
-Oczywiście żartuje! Mam małe pytanko?- duże małe dziecko- to jedyna myśl, jaka przychodzi mi do głowy, kiedy zrobi minę pt. „To nie moja wina Lily!”. Aż śmiać mi się chce, ale nie powinnam, bo to w końcu mój ojciec.
-A to zależy jakie, bo jak o to co tu robimy to, nikt Ci nie odpowie- Peter czasami mnie zaskakuje. Siedział przez dłuższy czas i udawał, że rozumie wszystko, a tu wyskakuje z takim tekstem.
-Nie o to, chociaż mógłbym się zapytać. Przejdę lepiej do rzeczy, a więc co robią u nas małe wilczki w domu? Mam nadzieję chłopaki, że to nie wasza sprawka. A więc kto mi to wytłumaczy?
-To może ja, tato- skoro ja opowiedziałam reszcie to powinnam i tacie.
-A ty masz z tym coś wspólnego?- na brodę Merlina, czy ja jestem aż taka ułożona i grzeczna?
-Właściwie to jej, ale i moja też- gdy miałam już odpowiedzieć, usłyszałam wypowiedz Tonks, która powiedziała w części prawdę.
-Cześć Tonks! Nie widziałem ciebie dzisiaj w Ministerstwie- trzeba będzie wyprawić go na badanie wzroku.
-Ja ciebie dzisiaj widziałam i mówiłam ci cześć, ale ty mi nie odpowiedziałeś.
-Tak? Dziwne, musiałem być nieźle wkurzony, bo dostałem awans w pracy- że co?
-Awans? Nic nie wspominałeś, a pracujemy razem na tym samym oddziale!- Syriusz, że tak powiem ma kompleksy, ale nie napiszę jakie, bo nie wiadomo (może to przeczytać)
-A TY BYŚ CHCIAŁ ZOSTAĆ OCHRONIARZEM KNOTA?!- przepraszam tato, że się śmieję, jak wszyscy to wszyscy.
-Żartujesz? Prawda?- po ogromnej fali śmiechu Remus musiał sprawdzić, czy to prawda.
-Nie! Mi jakoś nie jest do śmiechu!- dobre sobie, ale ja jakoś nie wierzę.
-Najlepiej opowiedz, jak to było- Eva ma wprawę do zadawania pytań, bo ma taką fajną pracę, że nie sposób się nudzić. Dziennikarstwo- co dwa tygodnie dostaję za darmo „Czarownicę”, chociaż bardziej wolę „Żonglera”, który ma nienormalne wywiady, zdjęcia i jest najgorszą gazetą na rynku magicznym, czytam go regularnie, bo rozśmiesza mnie ona.
-Powiem wam w skrócie, bo nie chce mi się opowiadać WSZYSTKIEGO, a więc dzisiaj zadowolony z propozycji dostania o wiele lepszej pracy…
...
~~~~
Nocia dla:
Nimora, Karolla, Nikev_a 131313, Dumb, Hermi, Iga, czarn@ blondi13, Daring_Style, misiek, roxana, Karolcia:)
Jeżeli kogoś pominęłam to z góry przpraszam.


[ 1029 komentarze ]


 
O co ci chodzi Black?! cz. 3 */* 08 wrzesień
Dodała Natasha Czwartek, 03 Maja, 2007, 13:53

...
Puk, puk…puk- to Tonks przyszła, ale dlaczego? Ahh, przecież umówiłam się z nią! Ja to mam pamięć!
-Dobry wieczór!- zrobiła taką minę, że nie wytrzymałam i zaczęłam śmiać się, jak opętana.
-Haha, hehehe, hihihi…
-Potter padło coś ci na ten mały móżdżek? Nie dziwię się, za dużo eliksirów- jaki on dzisiaj zabawny.
-Odwal się! Nie rozmawiam z dziećmi specjalnej troski.
-Potter!...
-Cisza! Już mi głowa boli od tych waszych wrzasków!- mamie zawsze boli głowa, kiedy zaczynamy się kłócić. Dorcas też ma dość tych wybryków. Najbardziej zaskakujące jest to, że one wychowują nie tylko swoje dzieci, ale także i nas (tj. mnie, Harryego, Alex, Yoh, Davida, Lin, Justyna i Dorę), to tyczy się również Sary i Evy.
-Tonks?
-Eee… Co?
-Widziałaś może mojego tatę dzisiaj w Ministerstwie?- zabawmy się w małe przesłuchanko.
-Tak, ale był bardzo roztargniony i nie odpowiedziała mi nawet „Cześć”…- coraz bardziej jestem zaintrygowana, przecież tata odpowiada na powitania i rzadko, kiedy jest roztargniony-… słyszałam Lily, że wzięłaś na razie urlop. Do kiedy?
-Szybko się rozniosło…
-Jak to wzięłaś urlop?- Alex i Harry nie wierzą w słowa Tonks i muszą zawsze dowiedzieć się wszystkiego ze szczegółami. Ahh… co za dzieci!
-Mogłabyś wytłumaczyć, mamo?- Yoh też ma taką minę, jakby patrzał na jakąś babę jagę.
-Zaczekajmy z tym na tatę, dobrze? Wiem, że wszyscy jesteście zaskoczeni, ale proszę o trochę cierpliwości- momencik, mama z tatą od kilku dni się kłócą i ona bierze urlop, tata ma zamiar wrócić późno… O czym to może świadczyć?
...
A teraz zdjęcia nowych postaci:
Ethan (Etan)
Tapian
~~~~~~~~~
Nocia dla:
milenkaa ;), Daring_Style, roksana, Iga, Dumb, czarn@ blondi13, Nikev_a13, Hermi, misiek, emma, Asia92, Nimora.
Dziękuję Wam za to, że czytacie :) Jeżeli kogos pominęłam to z góry przepraszam! Kolejność przypadkowa!

~~~~~~~~~~~~~~~
Okej, wybrałam już imiona dla postaci. Mroczna- Tapian (moja propozycja) i wesołek- Ethan (Etan) (zasługa Dumba). Nie martwcie się, inne imnona też wykorzystam (ale nie seksualnie!) w opowiadaniu. Napewno będą imiona takie, jak: Thorin (Nikev_a), Devon (Roxana), Ejvon (Iga), Lestat (Nimora)- z tych imion wybierałam zwycięzców. Bardzo dziękuję!

[ 1026 komentarze ]


 
O co ci chodzi Black?! cz. 2 */* 08 wrzesień
Dodała Natasha Sobota, 28 Kwietnia, 2007, 17:21


-Dlaczego nie jesteś w pracy?- jaki on ciekawski, chociaż dobre pytanie.
-Nie zmieniaj tematu! Skąd je macie?- nie daruje, póki się nie dowie.
-Może wejdziemy do domu, Lily?- Dev zawsze mówi co mu się podoba, zawsze jest szczery, aż do bólu. Kiedy nie chce skłamać po prostu milczy.
-Dobrze, ale… a zresztą nie ważne- mama nie jest dzisiaj w humorze. Dlaczego? Dowiem się dopiero po powrocie taty do domu, jak zaczną na siebie krzyczeć, wszyscy już do tego przywykli. Niby tak tata kocha/ł mamę, że tylko słychać było „Evans umówisz się ze mną?!”. Po upływie lat uczucie wypala się, a później żyje się z tą drugą osobą, bo ma się dzieci lub nie potrafi się powiedzieć „odchodzę”.
-A teraz opowiecie mi grzecznie skąd je macie, okej?- kiedy weszliśmy do pokoju, mama zaczęła „przesłuchanie”.
-To może ja opowiem wszystko od początku, bo to właściwie zaczęło się ode mnie- zaproponowałam, ale mama chyba nie dowierzała.
-Nie jestem pewna czy to…- wiadome było, że nie uwierzy mi.
-MAMO! TO JA JE ZNALAZŁAM!- wiem, że nie lubi, kiedy podnosi się głos, ale to była już ostateczność.
-Nie podnoś głosu na własną matkę!- bardzo przypomina babcię Samantę z nie tylko wyglądu, lecz oraz odziedziczyła po niej niektóre powiedzonka.
-Ja mówię prawdę! Znalazłam je razem z Tonks w lesie, jakiś czas temu. Nie miały nikogo, kto by się nimi zaopiekował, więc my…- i tak zaczęła się opowieść o tym, jak karmiłyśmy te wilczki itp. Oczywiście pominęłam drobny szczegół, a mianowicie o tym, że chłopcy śledzili mnie dzisiaj. Wiedziałam, że mama ma już dość kłopotów z Harrym, więc ominęłam ten szczegół.
-A w jaki sposób chłopcy znaleźli się tam z tobą?- dociekliwość to główny punkt aurora.
-Powiedziałam im o tym, bo nie miałam pojęcia co z nimi zrobić- jestem okropną córką, ściemniam w żywe oczy mamie, która chyba uwierzyła w tą bajkę.
-Dobrze, ale ja nie wiem w dalszym ciągu o co chodzi. Przynieśliście je do domu, a resztą niech się martwią rodzice. Tak?
-Nie w tym sens. Nadchodzi zima! One nie przeżyją w mrozie!- czy to tak trudno pojąć?!
-Natascha! Mówiłam, żebyś nie podnosiła głosu!- jaka ona przewrażliwiona. Mam tego dość!
-Mamo, a co ty byś zrobiła na moim miejscu?!
-Na pewno nie podnosiłabym głosu na matkę. A nad sprawą bym zastanowiła się i później bym zaczęła działać.
-Łatwo powiedzieć trudniej zrobić.
-Wiem, ale ja sama nie mam pojęcia co z nimi zrobić. Nie potrafię ci pomóc, a bardzo chciałabym. Uwierz mi. Poczekamy z tym do powrotu taty i coś wymyślimy. Zobaczysz- powiedziała to, jakby chciała sama siebie uspokoić.
-Okej.
Czekaliśmy bardzo, bardzo długo. Mieliśmy nadzieję, że tata postanowi je zostawić na zawsze w domu. Mijała godzina za godziną, do domu wróciła Alex, która musiała powiadomić o wszystkim dziewczyny i zarazem resztę rodziców, więc czekaliśmy dalej na tatę. W pewnym momencie myśleliśmy, że to on już wchodzi, ale to tylko Yoh z Maxem, którzy wracają z zajęć muzycznych.
-Witamy szanowną rodzinkę!- mają dzisiaj dobry humor, ale ja nie.
-Cześć chłopcy! Jak tam zajęcia?
-Dobrze, chociaż mogliśmy poćwiczyć- Max uwielbia spędzać wolny czas grając na różnych instrumentach. Szybko się uczy i wciągnął w to mojego braciszka.
-Co jest Natcha?- Yoh nie przeczuwał coś już od kilku dni, ale nie wiedział co.
-Czekamy na tatę, a co?
-Jednak przyniosłaś te wilczki?- Max i Yoh wiedzieli od dawna. Im mogłam zaufać.
-Tak…
-Oni wiedzieli wcześniej ode mnie?- Harry zawsze chciał wiedzieć wszystko.
-Dziwisz się? Ty długo nie wytrzymasz z zamkniętymi ustami, a oni tak- Lin trafiła w samą dziesiątkę- Czyż nie Natascho?
-Właśnie tak.
-Ale jesteś! Nikomu bym nie powiedział!
-Tak na pewno, oprócz Micka, Justyna, Davida, Syriusza, Remusa, Petera i… taty.
-Może i tak, ale tak łatwiej by było.
Dochodziła już 17:00 a taty nie było jeszcze. Coś musiało zajść, bo inaczej mama by nie wróciła tak wcześnie z pracy. Tylko pytanie co?

Czyżby wypaliło się uczucie w rodzinie Potterów?... Zmartwię Ciebie, musisz czekać do następnego wpisu.
~~~~~~
Nocia dla:
Lili;), nimora, Melisha (Lilly & James), milenkaa ;), Nikev_a, blay rządzi światem, emma, Kama-Hermi, Iga, roxana, Hermi, czarn@ blondi13, misiek, Daring_Style, Dumb Ravenclav 88 (Percy Weasley).
Jeżeli kogoś pominęłam to z góry przepraszam!

[ 1365 komentarze ]


 
O co ci chodzi Black?!... cz. 1 */* 08 wrzesień
Dodała Natasha Wtorek, 24 Kwietnia, 2007, 19:48

08 wrzesień
Cały dzień spałam, dopiero obudziłam się na kolację, chociaż jestem wciąż śpiąca. Skutek uboczny eliksiru.
Wracając do mojego wspomnienia…

Zmierzając w stronę domu wiedziałam, że dzisiaj nastąpi zmiana w moim życiu, kilka tak drobnych rzeczy a zarazem ważnych. Od paru dni zauważyłam zmiany w domu. Rodzice, Harry, Alex, Yoh i … ja. Coraz bardziej gubię się w tej hierarchii. Kim oni dla mnie są? Rodziną. Ale jaką? Niby kochamy jeden drugiego, ale wiele rzeczy zmieniło się od śmierci małej Elizabeth i od mojego wypadku… Tata przygasł, mama stara się udawać, że jest dobrze, Alex i Harry mają swoje światy. Ja i Yoh pamiętamy tylko te koszmarne dni… Nie powinnam myśleć o tym, ale nie tak łatwo jest zapomnieć…
-Natascha, dobrze się czujesz?
-Co?- to był tylko Mick.
-Czy dobrze się czujesz? Kiedy masz stawić się na badaniach?- ciekawe dlaczego on dzisiaj taki troskliwy, czyżby to jakiś podstęp?
-Na pewno lepiej bym się czuła, gdybym nie widziała się z TOBĄ- trochę zmarkotniał.- A co chcesz?
-Bo wiesz… ja… eee… no… mój uzdrowiciel… eee… powiedział… dla mamy…, że… no…- o co mu chodzi?
-Streszczaj się, bo nie mam całego dnia- niech włączy „turbo”, bo inaczej za rok nie dokończy.
-Potter! Nie przerywaj mi, bo nie powiem CI tego co muszę!
-Nie krzycz na mnie!
-Kto tu krzyczy?! Ty zaczęłaś wywłoko!
-UWAŻAJ NA SŁOWA BLACK, BO INNACZEJ DOSTANIESZ W PYSK!
-JUŻ SIĘ BOJĘ! ZARAZ NAROBIĘ W GACIE ZE STRACHU!
-ZAMKNĄĆ SIĘ OBOJE!- to była mama (moja), musiała dzisiaj wrócić wcześniej z pracy- Co macie na rękach? Co?- będzie źle, naprawdę źle. Lepiej było nam spotkać tatę niż mamę, ale mówi się trudno.
-Małe wilczki? Skąd je macie? A gdzie ich matka? Co?- nie jest tak źle jak przypuszczałam, ale trzeba zachować bezpieczną odległość między mną a mamą.
-Mamo?
-Tak Harry?



Bo motylem jestem i chorobie się nie dam! Mam kilka spraw do Was, a więc:
-potrzebuję jakieś ładne imię męskie, które bym mogła wykorzystać w moim opowiadaniu. I dlatego proszę Was, abyście pod tą nocią wpisywali imiona, które wydadzą się Wam najodpowiedniejsze.
-następna sprwa wyglada następująco: proszę, abyście pisali mi błedy, jakie popełniam przy pisaniu (ortograficzne, interpunkcujne, za dużo liter lub za mało). To naprawdę dla mnie ważne. Z góry dziękuje!
~~~~~~~~~~~
Nocia specjalnie dla: Milenki, Igi, Daring_Style, Roxany, Emmy, Melishy i Dumba. Jeżeli kogoś pominęłam to z góry przepraszam! Wystarczy wpisać się pod notką, a napewno będziesz miał dedykację i dla siebie :)
~~~~~~~~~
Poprawiłam błędy :)

[ 1206 komentarze ]


 
Długa noc... cz.4 */* 07 wrzesień
Dodała Natasha Sobota, 21 Kwietnia, 2007, 13:17

-Może i tak, ale to jedyne sensowne wyjście z tej sytuacji!
-Masz rację, ale jest jedna przeszkoda…-wiem, to będzie okropne, ale mus to mus-…RODZICE!
-WIEM POTTER! Powiedz mi, czy ty musisz zawsze patrzeć na wszystko pesymistycznie? Co to za życie takie, w którym nie możesz nic zrobić?
-Black…
-Nie przerywaj mi, bo to jest prawda Nataschko. Od wypadku zmieniłaś się… jesteś taka skryta, a ja wciąż staram się pokazać CI ŻYCIE NA PEŁNYCH OEBROTACH. Zapomnij na chwilę kim stałaś się… żyj chwilą!
-Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, Mick…
-Co?
-Zabierzemy je do domu, ale co dalej?
-Powiemy dla rodziców, a oni coś wymyślą.
-Że co?!- chłopcy tak wrzasnęli, aż uszy zabolały.
-Mick! Dobrze się czujesz?! Nasze mamuśki nas zabiją, bo jeszcze nie zapomniały o naszym ostatnim numerze!- David ma głowę do wszelakich dat, chociaż zawsze interesowała go historia.
-Wiem Dev, ale…
-Mam już tego dość! Zabieramy je do nas, bo to najbliżej i zresztą tata złagodzi nam karę- Harry zawsze złagadza wszelakie spory pomiędzy chłopakami, chociaż on też bił się ze swoim najlepszym przyjacielem (Mick).
-Ok., ale jak coś to ja nie brałem w tym udziału! Moja mama zastanawia się czy mnie zapisać mnie na jakieś dodatkowe zajęcia, bo jak stwierdziła za dużo czasu spędzam na głupotach.
-Wiesz Lupin ty zawsze się wykręcasz!
-Przestańcie! Justyn rzeczywiście nie może i wy też, więc ja powiem, że to był mój pomysł.
-Wiesz na co się porywasz?- oj nie martw się o mnie braciszku, jakoś zawsze dawałam sobie radę, no może były małe wpadki.
-Harry! Zapamiętaj, że to ja jestem starsza!

-Dzień dobry! Jak minęła noc Nataschko? Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale to badanie było potrzebne. Teraz pójdziesz razem ze mną, na dalszą część badań, a później będziesz mogła wypocząć i coś zjeść- jak ten czas szybko zleciał. Ah… to ja kończę, ale na pewno napiszę zakończenie tego wspomnienia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A o to te wilczki, które stworzyły tyle zamieszania.
~~~~~~~~~~
Ta notatka jest napisana dla: Milenki, Igi, Karolli, Crazy__Girl oraz dla Dumba.

[ 668 komentarze ]


 
Długa noc... cz.3 */* 07 wrzesień
Dodała Natasha Sobota, 14 Kwietnia, 2007, 14:46

...
Jeszcze tylko cztery godziny. Powinnam pisać jeszcze do siódmego września czy już do ósmego? Do siódmego. Tak mało zostało, a ja nie mam o czym pisać. Skoro już tak rozpisałam się o Blacku, to będę to kontynuować. Może opiszę go z wyglądu.
Oczy i włosy ma czarne. W ogóle przypomina więcej ojca niż matkę, chociaż to istny Syriusz. Nosi się tak nonszalancko, wszystko ma gdzieś, nie obchodzi go co może się stać przez jego idiotyczne kawały.
Pamiętam, jak kiedyś siedzieliśmy razem u niego w pokoju i nie mieliśmy co robić, więc patrzyliśmy sobie w oczy. To było takie dziwne, ale zarazem przyjemne. Powiedział do mnie tak:
-Twoje oczy są tak głębokie, że boje się w nie patrzeć…
Czasami potrafimy być sobie tacy bliscy, a zarazem tacy dalecy od siebie. Wiele nas różni i łączy, ale nigdy nie potrafimy się dogadać. Nie mówimy do siebie „proszę, przepraszam, dziękuje”, te słowa są nam obce, bezużyteczne.
Jego styl ubioru jest taki elegancki. Lubi ubierać się w koszule na guziki, bo jak twierdzi są najlepsze. Spodnie zawsze są wyprasowane i schludne, nie lubi jansów, bo czuje się w nich źle. Najlepsze są z materiału. Zawsze stoi w lekkim rozkroku założonymi rękoma na brzuchu. A jak śmieje się to szczerze i tak ślicznie zapadają mu się policzki- tak powiedziała by Alex. Ma takie dwa kły, które upodabniają go do wilka, chociaż jego zachowanie przypomina go do tego zwierzęcia. Wiąże się z tym pewno zdarzenie z dzieciństwa:
Jesienią wykradałam się z domu w pewnej sprawie, o której nie wiedział nikt oprócz mnie i Tonks. Każdego rana wykradałam się do lasu, aby popatrzeć na małe wilczki, które karmiłam razem z Tonks, ponieważ nie miały matki. Bidule. Tak mi ich szkoda. Nic nie przypuszczając, że ktoś mnie śledzi, wymknęłam się z pięcioma butelkami mleka w torbie. Będąc już przy naszej skrytce dostrzegłam Tonks, która bawiła się z małymi wilczkami.
-Hej Tonks! Jak tam maluchy?- trochę się wystraszyła, ale tak jest zawsze.
-Cześć, nie słyszałam, jak się skradasz. Masz mleko?- dzisiaj miała ciemnoniebieskie włosy i fioletowe oczy.
-Mam…- nagle usłyszałam jakieś kichnięcie i zgrzyt łamanych gałęzi. Odwróciłam się bardzo szybko i dostrzegłam Huncwotów, którzy stali, jak wryci w ziemię.
-Oj… niedobrze!- David musi zawsze stwierdzić co już się wydarzyło lub wydarzy się.
-Zgadłeś kotku…-nie wiem czemu, ale lubię mówić do nich jak do zwierzątek- co WY tu robicie? Śledziliście mnie?!
-To nie tak jak, jak myślisz! Chciałem wiedzieć, gdzie tak rano wykradasz się i teraz wiem- patrzył na wilczki, jakby chciał się upewnić, że są prawdziwe.
-A gdzie jest ich matka?- zapomniałam, że jest tu także TEN BUC, ale na to nic już nie poradzę.
-Nie wiemy, dlatego je dokarmiamy- Tonks zaczęła im opowiadać, jak to wszystko się zaczęło, ale musiałam to przerwać:
-Tonks nie mamy na to czasu! Opowiesz im to innym razem. Nie dąsaj się! Jeżeli się nie mylę to masz na 8:30 stawić się w Ministerstwie na przesłuchanie w sprawie pracy- odkąd pamiętam zawsze była roztrzepana.
-Na brodę Merlina! Spóźnię się!- i zaczęła się zbierać z ziemi.
-Wpadnij do mnie dzisiaj wieczorem. Dobrze?
-OK., ale zostaje na noc!- wiem, że nie lubi swojego nowego mieszkania, do którego wprowadziła się jakiś tydzień temu. Nocowałam u niej przez kilka dni, ale ona wciąż nie chce zostać tam sama.
-No dobra- krótki uścisk i zniknęła nam z oczu- Pomożecie mi nakarmić te małe brzdące?
-Okej, ale co stanie się z nimi później, kiedy nadejdzie zima? Natascha przecież nie możesz cały czas ich pilnować i karmić!
-Nie martw się braciszku, dam radę- dam sobie radę, choćbym miała siedzieć z nimi całymi dniami.
-To nie ma sensu, przecież te maluchy są wygłodzone! Potrzebują matki! Ty im jej nie zastąpisz…- i co z tego ważne, że próbuje- zastanów się przez chwilę czy to ma jakiś sens?!
-Nie krzycz na mnie Harry!
-Ja nie krzyczę! Chcę ci wytłumaczyć, że to nie ma sensu!
-To mam je tutaj zostawić i zapomnieć o ich istnieniu? To ty zastanów się! One zginą bez jakiejkolwiek pomocy!
-Jest jedno wyjście- Mick siedział o party o drzewo i karmił jednego malucha, który najwyraźniej go polubił- ale nie na stałe…
-Co masz na myśli Mick?- Justyn zawsze jest taki ciekawski. Dobrze, że ze sobą zerwaliśmy, ale nie chce tego wspominać.
-Potter wytłumacz mu, bo na pewno wiesz o co mi chodzi!- on dobrze wie, że ja i Lupin nie będziemy już ze razem, więc po co on tak utrudnia nam życie. Mogłam udawać, że to pytanie kierowane do mojego brata, ale wszyscy wiemy, że on mówi tylko do mnie po nazwisku, więc…
-Jeżeli dobrze zrozumiałam to Black chce je zabrać stąd, ale pytanie gdzie?- dzisiaj nie chce mi się z nim kłócić, więc będę powściągliwa.
-To bardzo proste wystarczy wysilić swoje szare komórki, ale nie wiem czy to potrafisz Potter- ja kiedyś go zabiję!
-Powiedz nam, bo widzisz jak starają się- Harry zawsze potrafi przekonać Micka, ale czy uda mu się teraz?
-Dobra, ale robię to tylko dla CIEBIE- specjalnie położył nacisk na ciebie, żebyśmy zrozumieli, że my śmiecie, a on pan. Uh… wdech…wydech…wdech…wydech… Uff… od razu lepiej- A więc każdy z nas weźmie jednego na przechowanie, a później zobaczymy co da się zrobić z nimi…
-Nie zapominaj, że ich jest p i ę ć, co będzie z nr piątym?
-Dev to bardzo proste, przecież była tu „Różowa Lala” i on coś wspominała o samotności, więc będzie miała czym się opiekować. Czyż to nie jest genialny plan?
-CZY CI NA MÓZG PADŁO?!
...
Natascha Potter

[ 960 komentarze ]


 
Długa noc... cz.2 */* c.d. 07 wrzesień
Dodała Natasha Czwartek, 05 Kwietnia, 2007, 09:39

...
Pewnego zimowego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. Zaspana popatrzyłam na budzik i zrozumiałam, że zaspałam na lekcje tańca. Uhh…
-WŁAZIĆ!- byłam tak zła, że zbiłabym każdego kto stanął by mi na drodze.
-Natschko, mama kazala mi powiedzić, ze jak nie wstnisz szybcio to sie spóźnisz na zajecia- to był mały Yoh, który mówił niewyraźnie, ponieważ powypadały mu mleczne zęby i taki wiek już (cztery lata miał wtedy, a ja osiem)- i Mi już psysedł!- to powiedział i w bardzo szybkim tempie już go nie było w moim pokoju. Ahh… jak ja nie cierpię tych zajęć. Muszę na nie chodzić, ponieważ uzdrowiciel naopowiadał mojej mamie, że wtedy będę miała lepsze krążenie i mama za naradą tego idioty zapisała mnie na lekcje tańca, ale czemu akurat z NAJWIĘKSZYM DEBILEM ŚWIATA?! Na te głupie zajęcia chodzę już trzy i pół miesiąca. Tak szczerze? To nawet pomaga, ale żebym mogła tańczyć z kimś innym, ale nie! Dorcas musiała ukarać tak Micka, bo to właśnie o nim mowa, żeby zapamiętał to do końca życia i czegoś się nauczył, więc ja mam pilnować, aby chodził na nie, ale dlaczego on przychodzi do nas do domu?! Uhh… spokojnie Natschko! Muszę się zbierać i tak już jestem spóźniona. Zapakowałam kilka niezbędnych ubrań w torbę na zmianę i wybiegłam z pokoju, ale na moje nieszczęście wpadałam na schodach na Micka i sturlaliśmy się na dół.
-PATRZ JAK CHODZISZ TY KRETYNKO!- jak zawsze musi pokrzyczeć na mnie od rana, bo inaczej będzie chodził cały dzień nie w humorze.
-TO WSZYSKO PRZEZ CIEBIE TY BUCU!- lepiej uważaj, bo rozszarpię Ciebie na kawałeczki. To dobry pomysł, chociaż nie musiałabym z nim tańczyć. Fee…
-Może byś wstała ze mnie KOCHANIE?! I tak jesteśmy spóźnieni.
-Jakbym tego nie wiedziała!- wstałam i podałam mu rękę, żeby mu pomóc wstać, ale on głupi. Chwycił ją, ale ja zmieniłam zdanie i puściłam jego dłoń, zadowolona ze swojego czynu zmierzłam w stronę kominka, ale DEBIL podstawił mi nogę i runęłam jak długa.
-W takim tempie nie dotrzemy tam nigdy Potter! Ruszaj ten swój tłusty tyłek i wchodź do tego kominka…- TO JUŻ LEKKIE PRZEGIĘCIE, CO ON SOBIE WYOBRAŻA?!- to przynajmniej zaoszczędzimy trochę czasu.
-Raczej tam o b o j e tam się nie zmieścimy BLACK!- i co ty na to?
-Weź nie wygłupiaj się Potter, bo i tak jesteśmy spóźnieni!...- jakbym o tym nie wiedziała- Wstawaj z tej podłogi i chodź!
-Najpierw przeproś!- głupia nie jestem.
-Niby za co?!- tak jego mina? Tak jakby wąchał smocze łajno.
-ZA NIC BLACK!- wstałam, ale nie zamierzałam iść dzisiaj na zajęcia. Zaczęłam wbiegać po schodach, ale Pan Nadęta Buźka złapał mnie w pasie i ciągnął w dół.
-Posłuchaj mnie kretynko…- zaczął syczeć mi do ucha- przez CIEBIE muszę chodzić na te kretyńskie zajęcia, więc bądź tak dobra i nie denerwuj mnie!
-Co tu się dzieje?!- to był Justyn, do którego nie odzywałam się od dwóch tygodni i nie chciałam prosić go o pomoc.
-Nie widać Lupin?! Całujemy się, prawda kochanie?- i pocałowałam zaskoczonego Blacka, który oniemiały oddawał pocałunki. Lupin patrzył na nas jakby chciała nas zabić. Muszę przyznać, że Mick nieźle całuje. Justyn był bardzo, bardzo wkurzony, ponieważ jakieś dwa tygodnie temu wyznawaliśmy sobie miłość, ale pokłóciliśmy się i tak jakoś wyszło.
-Chodźmy kochanie, bo i tak jesteśmy spóźnieni- to powiedziałam i kręcąc tyłeczkiem zmierzałam do kominka, a akurat byłam w spódnicy i co dawało niezły efekt.
-Policzymy się później Black!- niby mówił szeptem, ale i tak to słyszałam.
-To nie tak, jak myślisz Justyn! Ona tak specjalnie…
-Kochanie no chodź!- wiem, że jestem bardzo, bardzo niegrzeczna, ale taki już urok dziewczyny. Dobra moja. W końcu ukarałam Lupina za to, że nie liczy się z moimi uczuciami. Wyszedł trzaskając drzwiami, a ja zadowolona z siebie zmierzłam do kominka tanecznym krokiem.
-Dlaczego jesteś taka Potter? Przecież wiesz, że on CIEBIE WCIĄŻ KOCHA!
-Są takie sprawy Black, dla których warto poświecić się.
-Co masz na myśli?
-To że musiałam pocałować żmije dla dobra sparawy…
Heh… lata dziecinne. Najlepsze było wieczorem, ale przy tym mnie już nie było. Słyszałam to, jak Mischel opowiadała o tym dla Alex. Justyn tego samego dnia, tylko że wieczorem wpadł do Black’ów i wparował do pokoju Blacka. Najlepsze było to, że Mick siedział przy otwartym oknie i jak dostał w ryj to wypadł z niego. Miał złamaną nogę, ale dzięki niemu odzyskałam chłopaka.
...
c.d.n.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nocia specjalnie napisana dla Dumba!

[ 818 komentarze ]


 
Długa noc... */* 07 wrzesień
Dodała Natasha Wtorek, 03 Kwietnia, 2007, 15:29

07 wrzesień
Dzisiaj jadę na te przeklęte badania. Przyzwyczaiłam się do nich. Zawsze dostaje sale z nr 753 i mogę robić co tylko mi się podoba. Mam nadzieje, że Tonks przyjdzie mnie odwiedzić. Muszę z nią porozmawiać, bo inaczej nie wytrzymam i zwariuje. Ile byłam dni w Hogwarcie? Raptem kilka, a już mam dość tych durnych uśmieszków na korytarzach. Kto by przypuszczał, że trafię akurat do Slytherinu, chociaż miałam przeczucia i wolałam iść do jakiejkolwiek innej szkoły, ale rodzicom zachciało się wysłać mnie do tej. Trudo. Przywyknę albo nawet polubię te mury wielkiego zamczyska. Za kilka lat nie będę chciała odejść z tego miejsca, bo to będzie najwspanialsze miejsce na świecie.
Za godzinę muszę być w Mungu, ale tak nie mam ochoty tam jechać. Znowu zaczną te swoje badania, które i tak nic nie pomagają, ale rodzice w to wierzą, bo tylko dla nich to robię.
-Aniołku zejdź na dół! Musimy już jechać!- z dołu dobiegło mnie wołanie taty. Czasami mam dość tego „Aniołku”, ale nie chcę urazić taty. Może napiszę wieczorem, jeżeli nie będę miała żadnych badań, ale to raczej wątpliwe.
-Już idę!

Wieczorem
Dzień minął mi na badaniach. Jestem strasznie zmęczona, ale nie mogę zasnąć, bo podali mi jakiś eliksir i muszę siedzieć tak do rana. Jedyną pocieszającą rzeczą jest to, że jutro mogę spać cały dzień. Więc dzisiaj mogę pisać i pisać bez końca, chociaż muszę uważać, aby nie zapisać wszystkich kartek. Heh… O czym by tu popisać, bo nie chce mi się opisywać dzisiejszego dnia, ale w skrócie to zrobię. Rano zjadłam śniadanie i wraz z tatą i mamą, która robiła mi wykłady na temat „Źle postąpiłaś Natascho! Powinnaś przeprosić Micka!”, ale ja jednym uchem słuchałam a drugim uchem wypuszczałam, więc mało pamiętałam. Nie mogliśmy podróżować dzisiaj siecią fiu, ponieważ była jakaś awaria w centrali wczoraj wieczorem i okrąg #1452**, do którego my należymy został odcięty na tydzień, zatem do Św. Munga dotarliśmy Błędnym Rycerzem, ale miotło. Mama z deka była wkurzona, że tata wybrał ten transport, ale za to tata był uradowany. Gdy dotarliśmy na miejsce grupka mało ważnych uzdrowicieli od razu zabrała mnie na jakieś badania. Podali mi jakiś zielono-niebieski wywar do wypicia, po którym nieźle mnie zemdliło i myślałam, że zaraz puszczę pawia na najbliżej stojącego uzdrowiciela, ale jednak wytrzymałam. I tak cały dzień, aż w końcu przed południem dali mi spokój na jakąś godzinkę, abym mogła się przebrać w piżamę i zjeść obiad, który był wyjątkowo niesmaczny, ale tłumaczona mi, że tak jest po tym eliksirze. Po południu miałam podstawowe badania, a później mogłam pospać chwilę, która nie trwała długo, bo obudziła mnie jakaś baba mówiąc, że to już pora kolacji. I znowu podawali mi te eliksiry przez jakieś dwie godziny i nie kazali mi spać prze tą noc, więc teraz siedzę i piszę, chociaż mam ochotę iść spać.
Tata wspominał mi, że Tonks mnie nie odwiedzi, bo jest na jakiejś misji. Szkoda, tak bardzo chciałam z nią porozmawiać, ale nie wyszło. Mówi się trudno. Jakoś dam radę.
Przypomniała mi się pewne wydarzenie, które utkwiło mi w głowie, jak i reszcie mojej rodziny. Dzisiaj przy śniadaniu Alex zawala masę pytań, bo chciała widzieć, jak jest w Hogwarcie, więc zmuszona do odpowiadania na jej głupie pytania musiałam opowiadać. W trakcie tej rozmowy patrzyłam ukradkiem na Yoh i to przypomniało mi się coś…
Narodziny mojego braciszka Josepha.
Pamiętam, że w wieku 4 lat bawiłam się różdżką mojego taty, który po pracy się zdrzemnął. Pamiętam to jak przez mgłę, ale to było takie zabawne i za razem straszne. Tata później miał prze ze mnie kłopoty w ministerstwie, ale mi mówił, że jestem jego małą cytrynką, którą kocha nad życie.
Tata wrócił do domu zmęczony, więc postanowił się zdrzemnąć. Reszta mojej rodziny robiła w tym czasie coś innego, mama nie miała czasu, żeby zająć się mną i Harrym, bo musiała wyjść do uzdrowiciela. Harry bawił się wtedy z chłopakami w ogródku, a ja wiele nie myśląc, chociaż taki wiek, wzięłam różdżkę należącą do mojego taty. Jaka ja byłam głupia! Poszłam do pokoju rodziców i wzięłam pierwszą lepszą książkę, akurat trafiłam na transmutacje rzeczy w zwierzęta. Siedząc w fotelu oglądałam ją, przy każdym opisie zaklęcia znajdował się obrazek. Strasznie lubiłam smoki, więc zniosłam księgę na dół i machnęłam różdżką… dobrze, że trafiłam w krzesło, które stało za oknem (okno było otwarte, ponieważ było lato). W wieku czterech lat nie potrafiłam czytać, więc pomyślałam o dużym smoku i machnęłam różdżką tak jak było w książce. Mając przeogromne szczęście tata przebudził się i zadział natychmiastowo, jak to bywa z aurorami. Smok był naprawdę duży i piękny, tylko tyle pamiętam z tego dnia.
Pamiętam jeszcze to, że mama nawrzeszczała na mnie. Bardzo wzięłam sobie to do serca, bo mama była w ósmym miesiącu ciąży z Josephem i tata musiał zawieźć ją do Św. Munga. I takim sposobem zyskałam braciszka.
Tak właśnie wyglądały narodziny Yoh i moje pierwsze czary. Później Syriusz miał kupę śmiechu z tego, a mała głupiutka dziewczynka tylko puszczałam wtedy buraka. Teraz bym wyśmiała Łapę niż miała zaczerwienić się przez jego durne zaczepki.
Mam jeszcze masę czasu i nie wiem jak go wykorzystać, chociaż…
...
c.d.

[ 901 komentarze ]


 
Wszystko to nie tak, jak myślisz tato!... cz. 2 / c.d. 06 wrzesień
Dodała Natasha Poniedziałek, 26 Marca, 2007, 13:43

...
-Musimy porozmawiać Natascho, więc proszę żebyś wyszła ze swojej kryjówki- z opowieści matki i Dorcas tata zawsze był pełen energii, ale wszystko zmieniło się po „moim wypadku”. Tata przygasł i nie rozumiałam dlaczego. Chciałam mu jakoś pomóc, ale to było takie trudne. I jeszcze ta śmierć małej Elizabeth… Dlaczego tak musiało wyjść?! Lepiej by było, gdybym to ja była na jej miejscu! Zastanowisz się pamiętniczku kim była mała Elizabeth, a więc powiem Ci. Była moją siostrą… To tak strasznie boli! Widziałam jej śmierć, katowali ją na moich oczach!
Zmarła w wieku trzech lat. Porwali ją, bo chcieli tylko zemścić się na moim ojcu! To wszystko jest chore! Chciałam ją uratować, pomóc jej, ale to nic nie dało. Wszyscy w ministerstwie mieli jej szukać, niektórzy nawet poświęcali temu całe dnie i noce, bo każdy widział zapłakaną Lily i zrozpaczonego Jamesa. Nie byłam głupia, wiedziałam, że należy szukać na Nokturnie, chociaż zaglądał już tam każdy auror to niczego się nie dowiedział, ale ja miałam plan działania. Wymykałam się z domu i siecią fiu podróżowałam. Moje starania nie poszły na marne, niestety nie zdążyłam nic już zrobić czego bardzo, bardzo żałuję. Może i ja bym zginęła, ale Mick śledził każde moje poczynanie. Kiedy dotarłam w to przeklęte miejsce, byłam przekonana, że uratuje ją i tata znów będzie w dobrym humorze, ale oni byli szybsi. Dostałam kilka porządnych zaklęć, starałam się nimi nie przejmować i to mnie zgubiło. Pamiętam te słowa, aż do dzisiaj:
-Jesteś taka sama jak twój ojczulek. Zawsze wtykasz nochal, gdzie nie trzeba, ale dostaniesz za to piękną nagrodę…-miał taki obleśny uśmiech i właśnie wtedy… zaczął znęcać się nad małą Elizabeth, a ja musiałam na to wszystko patrzeć… starłam się odwrócić twarz w drugą stronę, ale jeden z tych… nie wiem nawet jak to opisać… trzymał mnie za twarz i kazał patrzeć. Zabili ją! Zbliżali się już do mnie, ale do środka wpadła wataha aurorów i rozgromili ich.
Wiem, że nie pożyli długo. „Pocałunek Dementora” był dla nich najlepszą i zasłużoną karą…
Nie miałam odwagi spojrzeć w oczy dla taty i Harry’ego, ale też i Syriuszowi. Mick starał się nie patrzeć na mnie, ale… Oboje byliśmy winni tej całej durnej zaczepce. Dobrze, że w wielkiej sali nikogo nie było. Tata cały czas mnie obserwował, ale ten wzrok nie był pełen nienawiści wręcz przeciwnie. Jego oczy emanowały troską.
-Usiądź Aniołku- jak on dawno tak nie mówił do mnie- mam nadzieję, że lepiej się czujesz?
-Nie martw się o mnie, wszystko będzie OK. Zobaczysz!- nie potrafię mścić się na własnym ojcu! To zbyt trudne! Co innego Mick czy S. Snape, ale nie na mojej rodzinie! Przegięłam tam pod drzewem.
-Wiem, ale nie możesz tak postępować. Wiemy, że jesteś w Slytherinie, ale to nie powód- wolałabym, żeby krzyczał na mnie niż mówił tak spokojnie.
-Wszystko to nie tak, jak myślisz tato! Może miałam powód albo chciałam wyciąć numer! Oni mogli, a ja nie?!- mam tego już dość!
-O co ci chodzi Aniołku? Jaki numer?- czyżby tata o niczym nie wiedział? Upss…
-O żaden!- może tak pomogę dla Harry’ego – Chodzi mi o to, że… ee… mogą wyciąć… jakiś numer- plątałam w zeznaniach, co tata zauważył.
-Coś kręcisz- na brodę Merlina ja nie wytrzymam.
-Oj Rogaś! Przecież w ich żyłach płynie nasza krew!- Syriusz odzyskał zdolność mówienia, z czego bardzo, ale to bardzo nie cieszę się.
-Masz rację Łapo i wydaje mi się, że wiem co wywinęli- to rzekłszy okręcił się na pięcie ze swoim szelmowskim uśmieszkiem przybitym na twarzy. Też rozejrzałam się i nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Hahaha…hahaha… Ściany były RÓŻOWE, ale chłopcy nie darowali i odpisali się, a o to ten napis:
„Nie nasikaj w gacie, bo to jeszcze nie koniec…
Huncwoci II”
Nie ma co dali niezły popis, ale jestem ciekawa…
-W całym Hogwarcie są RÓŻOWE ŚCIANY?- musiałam się o to zapytać.
-W całym siostrzyczko. Każda ściana jest taka piękna jak ta!- Harry’emu już przeszła złość. Bardzo się cieszę.
-No dobrze zbieramy się Natascha. Musimy wrócić na noc do domu, bo inaczej Lilka mnie zabije- zawsze wiedziałam, że tata siedzi pod pantoflem u mamy.
-Ok muszę zabrać kilka rzeczy z dormitorium. Zaraz wracam!- i już mnie nie było. Do lochów dobiegłam dość szybko. W pokoju wspólnym siedziała garstka osób z siódmej klasy, ale chyba nie zauważyli mnie. Dziewczyny jeszcze nie spały. Szkoda!
-Jak się czujesz Natascha? Nieźle oberwałaś- Pansy miała fajną piżamkę, TAKĄ RÓŻOWĄ!
-Dobrze, ale nie mam czasu gadać. Jadę na badania do Munga i muszę zabrać kilka niezbędnych rzeczy. Opowiem WAM wszystko, jak wrócę. Okej? – naprawdę spieszy mi się!
-Dobra, ale…- jestem strasznie arogancka. Nieładnie wybiegać z pomieszczenia, gdy ktoś do ciebie mówi. Trudno! Do wielkiej sali wbiegłam po 10 minutach, ale nie był to piękny widok. Prof. Snape rozmawiał z moim ojcem! Dobrze, że była tutaj McGonagall, bo inaczej by się rozszarpali.
-To dogadaliśmy się Potter?- tylko tyle usłyszałam z ich rozmowy. Całe szczęście.
-O Natascha! Już wróciłaś? Wyśmienicie możemy ruszać w drogę! Syriusz, idziemy!- tata jakoś nie chciał dłużej zostać w Hogwarcie.
-Już, już…
Aktualnie leże w łóżku, bo jestem zmęczona. Muszę wypytać się Justana lub Deva o co chodziło dokładnie z tym dymem, ale to po powrocie do szkoły. Jutro jadę do św. Munga na tydzień. Znowu te przeklęta bedania! Trudno, inaczej się nie da…
PS.: Zapomniałam napisać, że Mick dał mi kartkę, a na niej napisane:
PRZEPRASZAM!
MICK

[ 844 komentarze ]


« 1 2 3 4 5 »  

| Script by Alex

 





  
Kolonie Harry Potter:
Kolonie Travelkids
  
Konkursy-archiwum

  

ŻONGLER
KSIĘGA HOGWARTU

Nasza strona JK Rowling
Nowości na stronie JKR!

Związek Krytyków ...!
Pamiętnik Miesiąca!
Konkurs ZKP

PAMIĘTNIKI : KANON


Albus Severus Potter
Nowa Księga Huncwotów
Lily i James Potter
Nowa Księga Huncwotów
Pamiętnik W. Kruma!
Pamiętnik R. Lupina!
Pamiętnik N. Tonks!
Elizabeth Rosemond

Pamiętnik Bellatrix Black
Pamiętnik Freda i Georga
Pamiętnik Hannah Abbott
Pamiętnik Harrego!
James Potter Junior!
Pamiętnik Lily Potter!
Pamiętnik Voldemorta
Pamiętnik Malfoy'a!
Lucius Malfoy
Pamiętnik Luny!
Pamiętnik Padmy Patil
Pamiętnik Petunii Ewans!
Pamiętnik Hagrida!
Pamiętnik Romildy Vane
Syriusz Black'a!
Pamiętnik Toma Riddle'a
Pamiętnik Lavender

PAMIĘTNIKI : FIKCJA

Aurora Silverstone
Mary Ann Lupin!
Elizabeth Lastrange
Nowa Julia Darkness!

Joanne Carter (Black)
Pamiętnik Laury Diggory
Pamiętnik Marty Pears
Madeleine Halliwell
Roxanne Weasley
Pamiętnik Wiktorii Fynn
Pamiętnik Dorcas Burska
Natasha Potter
Pamiętnik Jasminy!

INKUBATOR
Alicja Spinnet!
Pamiętnik J. Pottera
Cedrik Diggory
Pamiętnik Sarah Potter
Valerie & Charlotte
Pamiętnik Leiry Sanford
Neville Longbottom
Pamiętnik Fleur
Pamiętnik Cho
Pamiętnik Rona!

Pamiętniki do przejęcia

Pamiętniki archiwalne

  

CIEKAWE DZIAŁY
(Niektóre do przejęcia!)
>>Księgi Magii<<
Bestiarium HP!
Biografie HP!
Madame Malkin
W.E.S.Z.
Wmigurok
OPCM
Artykuły o HP
Chatka Hagrida!
Plotki z kuchni Hogwartu
Lekcje transmutacji
Lekcje: eliksiry
Kącik Cedrica
Nasze Gadżety
Poznaj sw�j HOROSKOP!
Zakon Feniksa


  
Co sądzisz o o zakończeniu sagi?
Rewelacyjne, jestem zachwycony/a!
Dobre, ale bez zachwytu
Średnie, mogłoby być lepsze
Kiepskie, bez wyrazu
Beznadziejne- nie dało się czytać!
  

 
© General Informatics - Wszystkie prawa zastrzeżone
linki