"In the event of my Demise,
when my heart can beat no more
I hope I die for a belief that I had lived for." (ang.)
"W dniu mojej śmierci
gdy moje serce nie będzie mogło już dłużej bić
mam nadzieję, że umrę za Wiarę, dla której chciałem żyć."
Autor: Tupac Shaker
Życie Nataszy jest pełne zagadek i tajemnic, żeby je odkryć musisz przeczytać ten pamiętnik, w którym nie znajdziesz nic oprócz bólu, smutku i prawdziwego życia To nie jest kolejny pamiętnik pt. Jestem księżniczką! Klękajcie narody!.
Życzę miłego czytania i komentowania!
06 sierpień
Rano dotarłam na dworzec cała i zdrowa, no może trochę nie wyspana, ale to zniosę. Na dworcu spotkałam stryjka Saszę, który nawet się uśmiechał do mnie.
-Witaj Natcha!!(tak mnie nazywają przyjaciele, jego akurat zaliczam do nich)- Jak minęła Ci podróż? Przepraszam, że musiałaś jechać pociągiem, ale tak jakoś wyszło. Nie gniewasz się?- od kiedy stryjek jest taki troskliwy?
-Nic nie szkodzi stryjku, mi to nie przeszkadzało, że jechałam pociągiem. Było nawet przyjemnie- uśmiechnęłam się przyjaźnie do krewniaka, który odwzajemnił uśmiech- Tak nawiasem mówiąc to lubię mugolskie sprzęty- kiedy to powiedziałam stryjek uśmiechnął się trochę, chociaż nie za bardzo wiedział jak ma zareagować na takie stwierdzenie. U nich w Rosji, jeżeli ktoś jest czarodziejem to nie powinien interesować się mugolami, ale w Anglii są inne przyzwyczajenia i zainteresowania- Od kiedy jesteś taki troskliwy?- stryjek Sasza już otwierał usta aby odpowiedzieć, ale ja mu na to nie pozwoliłam- Zostawmy to pytanie bez odpowiedzi. Dobrze?!
-Niech Ci będzie! Radziłbym Ci żebyś przestała być sarkastyczna, przez takie zachowanie możesz nie mieć przyjaciół. Pamiętaj moje słowa, nie wszyscy zaakceptują Ciebie w szkole zwłaszcza, że jesteś w pewnym stopniu dymitrią- bla, bla, bla- pamiętaj, że nie wszyscy lubią sarkazmu.
-Nie potrzebuję przyjaciół.
-Teraz tak mówisz, ale za kilka lat zmienisz zdanie. Pamiętaj!- w końcu dotarliśmy do najbliższego kominka, którym mogliśmy przebyć dalszą podróż do domu stryjka- A teraz wchodź i nie marudź!
-Nie traktuj mnie jak dziecko!- uch jak ja tego nie lubię Kidy mówi ktoś do mnie jak do dziecka. To najgorsza rzecz jaka może przydarzyć się mi.
-Dobrze, dobrze…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiecie jak pokrzepiająco działają Wasze komentarze? Ja Was wszystkich kocham! Moja ulubiona ocena to T! Żyć nie umierać...
A tak na serio to naprawdę dziękuję wszystkim za wszystko A jednak wchodzicie tutaj i czytacie ?
05 sierpień
Dzisiaj jadę do stryjka Saszy. Pojadę pociągiem. Pożegnałam się z ciotką i z chłopcami. Bardzo się cieszę, że opuszczam ten dom. Jeszcze dzień i nie wytrzymałabym tych przesłodzonych słówek, ale jakoś podołałam temu.
Droga mija mi spokojnie. Jestem trochę zdziwiona, że muszę podróżować transportami mugolskimi, czyżby moja rodzinka zachorowała na jakąś dziwną chorobę, czy nie stać ich na lepszy transport? Mi to na rękę, że podróżuje pociągiem. Jadę sypialnym, cisza, spokój, a zwłaszcza nikt nie ględzi ci nad uchem. Jedno mnie cieszy, że pożegnałam się dzisiaj z ciotką Tanią. Ciekawe kiedy się zobaczymy teraz? Mam nadzieję, że prędko się nie zobaczymy. Mam całą noc na przemyślenia co by zrobić, żeby upokorzyć Blacka, Deva i kochanego braciszka. Lupina zostawię w spokoju. Nic mi nie zrobił, nawet czasami pomagał mi w trudnych chwilach. Jego rodzice są w porządku, zwłaszcza jego tata- Remus. Jest moim ojcem chrzestnym, zawsze staje po mojej stronie. Pozwala czytać swoje książki, chociaż mam konkurencję w tym fachu, gdyż jego córka uwielbia czytać książki z biblioteczki tatusia, Doratha mnie cierpi. Zastanawiające? Wszyscy mnie nie lubią? Nie, zdarzają się wyjątki, np. Mischel, która lubi mnie dlatego, że jestem ofiarą jej braciszka. Jedynie jestem obojętna dla Lineley, która jest bezproblemową dziewczyną nie szuka sobie wrogów. Nawet ją lubię. Jej tata jest fotografem, mama dziennikarką. Oboje pracują dla „Czarownicy”. Są w porządku. No i została rodzina Blacków. Ludzie, jak ja wytrzymuję te ich spojrzenia, zwłaszcza Syriusza i Micka. Dracks jest w porządku, Max też, a Michel mi zwisa. To chyba wszystko o przyjaciołach rodziny.
Chyba położę się spać. Jestem naprawdę zmęczona.
02 sierpień
I po urodzinach, dużo hałasu, dużo prezentów, dużo do sprzątania. Dobrze, że dzisiaj jadę do Rosji na 3 tygodnie. Kocham ten kraj, ponieważ się tam urodziłam. W końcu odpocznę od Huncwotów II. Mam ich naprawdę dość. Bardzo się cieszę, że zobaczymy się dopiero tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego. Ja nie chcę iść do Hogwaru, wolałam iść do Durmstrangu, ale siła wyższa, czyli mama. Tatę łatwo przekonać, gorzej jest zawsze z mamą. Tak więc będę musiała jechać pociągiem do Hogwartu.
Do ciotki Tani jechałam z Yoh i Maxem (brat Blacka), nie będę go opisywać bo szkoda mi kartek. Do ciotki lecieliśmy samolotem, nie pierwszym razem zresztą. Na miejscu zastałyśmy ciotkę uśmiechniętą od ucha do ucha. Sama nie może mieć dzieci więc lubi rozpieszczać nas. Najbardziej lubi Maxa i Yoh. Ciekawe, ale ja jej nie lubię a ona mnie. Długo u niej nie będę, ponieważ za 2 dni jadę do stryjka Saszy. On nigdy się nie czepia. Pozwala mi na wszystko to jest najważniejsze. Ma żonę Maszę i syna Mikołaja. Jak to określa Masza to zawsze jestem mile widziana u nich w domu.
-Maxio, Jozep… strasznie się cieszę, że was widzę!!- ciotka ze łzami w oczach podbiegła do chłopców. – O, i Natasza jest- jakoś mniej entuzjazmu w jej głosie. Zwisa mi to.
-Witaj ciociu! Jeżeli pozwolisz to zatrzymam się u Ciebie na 2 dni, jeśli nie sprawię Ci kłopotu.
Wiedziałam, że się zgodzi. Zniosłam to, że zmierzyła mnie wzrokiem politowania i wyższości.
Kiedy dotarliśmy do jej domu zauważyłam, że jest trochę odnowiony. Od ostatnich moich odwiedzin nic się nie zmieniło się w środku, no może oprócz tego, że skrzaty przyłożyły się do sprzątania. Pokój w którym się aktualnie znajduje jest jej najlepszym gościnnym. Wiem co ona myśli przez to, że mnie tu umieszcza. To proste i logiczne, umieszcza mnie tu zawsze bo był kiedyś to pokuj byłej właścicieli, która zmarła w tym łóżku na którym leżę. Skończona kretynka z tej mojej ciotki.
Nazywam się Natasza Potter, mam 11 lat, a właściwie skończę je 31 lipca. Lubię mugolskie zabawki, sprzęty i wszystko co pochodzi ze świata ludzi niemagicznych. Zaczynam pisać tzn. pamiętnik, ponieważ nie mam komu się zwierzyć.
Może zacznę od początku. Po co mam kłamać w zapiskach, których i tak nikt nigdy nie znajdzie. Nazywam się Natascha Klara Samantha Lilianne Potter. Trochę dużo tych imion, ale to nie zależy ode mnie, a właściwie zależało. Mniejsza z tym. 31 lipca ukończę 11 lat, a po wakacjach pojadę do Hogwartu, ale nie sama. Mam brata bliźniaka, za jakie grzechy muszę mieć brata na tym samym roku? Harry, bo tak mu na imię ma kilu przyjaciół, których nie trawię. David Pettigrev, Justyn Lupin i Mick Black- ten ostatni jest najgłupszym kretynem i imbecylem na świecie. Tak go nie cierpię, że szkoda o nim pisać.
Może przejdę do przedstawienia swojej rodzinki, na pewno mam rodziców, którzy mnie spłodzili, ale że kochany tatuś zrobił dwójkę dzieciaczków naraz to nie moja wina. Ciekawe czy Harry w przyszłości odziedziczy geny po ojcu? O to nie muszę pytać, bo tak już się stało. Mam jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa, pomyłka- Harry też jest młodszy! No dobrze wracając do rodzeństwa to nazywają się Alexandra i Jozep. Alexandra w skrócie Alex ma 10 lat, jest rozpieszczoną dziewczynką, która myśli że jest najwspanialsza na świecie. Mam nadzieję, że ktoś w końcu utrze jej nosa. Yoh, czyli Jozep ma 7 lat. Może on jedyny z tej rodziny idiotów wyjdzie na prostą i uda mu się osiągnąć coś w życiu.
Rodzice są aurorami, czyli łapią przestępców na gorącym uczynku, tak to brzmi po mugolskiemu, ale w świecie czarodzieji mówi się, że łapią czarnoksiężników. James i Lilianne Potter. Teraz wiadomo skąd mam jedno dodatkowe imię.
Są jeszcze dziadkowie, których kocham. Zwłaszcza tych mugolskich, chociaż oni sami mówią o sobie, że są ludźmi bez magii. Kocham ich za to, że nie wyrzucili mojej matki kiedy dowiedzieli się, że jest czarownicą. Samantha i Edward Evans.
Następni dziadkowie to rodzice taty. Klara i Jozep Potter. Tak, tak Yoh odziedziczył po nim imię. Są czarodziejami czystej krwi, czyli nikt w ich rodzinach nie ożenił się z mugolem. Oni bardzo cieszą się, że ich syn ma za żonę córkę mugolii. Oboje już nie pracują, ale mają dużo prac płatnych. Tak wygląda moja rodzina. Mogłabym jeszcze długo opisywać, ponieważ drzewo genologiczne jest duże.
Przedstawiłam się, opisałam swoją najbliższą rodzinę, ale co więcej? Nie wiem. Nigdy nie pisałam pamiętnika. Racja! Nie napisałam czym się interesuję, chociaż jest mała namiastka tego co lubię. Do listy zainteresowań możemy dopisać jeszcze tworzenie prac plastycznych, granie na instrumentach, szermierka, jazda konno, czytanie książek mugolskich, jak i czarodziejskich, a zwłaszcza o historii magii, lubię też czytać o czarnej magii i eliksirach. Największą moją pasją jest muzyka, ale nie czarodziejska tylko mugolska. Uwielbiam metal, który puszczam na okrągło.
Przyszło mi do głowy jeszcze to, że kocham być sobą. Lubię ubierać się w czarne ciuchy. Jestem łudząco podobna do Potterów. Włosy kruczoczarne, oczy niebieskie i spokojne jak ocean, jak twierdzi moja babcia Klara. Ach!! Wiele bym dała, żeby być podobna do babci Sananthy, ale nie wszystko da się zrobić. Trudno coś jeszcze wymyślę. Czasami mam dość tych okropnych długich włosów i okularów, ale muszę to znosić…